nie czytał ich, aż wszyscy wyszli z pokoju, przy królowej im. Ps.
Jutro frącymer, imp. markiz, imp. wojewoda ruski wyjeżdżają do Warszawy. Die 10 decembris. W Żółkwi
Nad insze dni dzisiejszy dzień był bardzo mroźniejszy i sanna droga się uczyniła bardzo foremna i dobra. Summo tedy mane imp. markiez d’Arqujen z imp. konte de Maligny wyjachał do Warszawy, tegoż dnia i damy górne, wszyscy z ciężarami królowej im. na noc do Magierowa. Król im. wesół był, lekką miał słabość od przeszłych, z ks. Wotą zabawiał się i mapami, które z sobą przywiózł, i one przy
nie czytał ich, aż wszyscy wyszli z pokoju, przy królowej jm. Ps.
Jutro frącymer, jmp. markiz, jmp. wojewoda ruski wyjeżdżają do Warszawy. Die 10 decembris. W Żółkwi
Nad insze dni dzisiejszy dzień był bardzo mroźniejszy i sanna droga się uczyniła bardzo foremna i dobra. Summo tedy mane jmp. markiez d’Arquien z jmp. conte de Maligny wyjachał do Warszawy, tegoż dnia i damy górne, wszyscy z ciężarami królowej jm. na noc do Magierowa. Król jm. wesół był, lekką miał słabość od przeszłych, z ks. Votą zabawiał się i mapami, które z sobą przywiózł, i one przy
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 72
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
zmrokiem przyjachała. Dla której król im. z dyspozycyją stancyj zatrzymać się kazał, gdzie kto miał i w którym pokoju stać. Królestwo ichm. na dole dwa gabineciki mają i wielki pokoj do jadania, gdzie i łóżko stoi; królewna im. jeden pokoik zaraz za królową im. ma, ex opposito imp. markiez brat i siostrzyniec królowej m. i mp. poseł francuski, na górze królewiczowie ichm., imp. wojewodzina kijowska, damy dwie górne: imp. Potocka i imp. starościanka koszańska, drugie się zostały w Żółkwi, francuskie dolne.
Imp. kraj czy kor. otrzymał deklaracyją podskarbstwa pruskiego rano w Żółkwi, za
zmrokiem przyjachała. Dla której król jm. z dyspozycyją stancyj zatrzymać się kazał, gdzie kto miał i w którym pokoju stać. Królestwo ichm. na dole dwa gabineciki mają i wielki pokoj do jadania, gdzie i łóżko stoi; królewna jm. jeden pokoik zaraz za królową jm. ma, ex opposito jmp. markiez brat i siestrzyniec królowej m. i mp. poseł francuski, na górze królewicowie ichm., jmp. wojewodzina kijowska, damy dwie górne: jmp. Potocka i jmp. starościanka koszańska, drugie się zostały w Żółkwi, francuskie dolne.
Jmp. kraj czy kor. otrzymał deklaracyją podskarbstwa pruskiego rano w Żółkwi, za
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 132
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
ad coronata capita ekspediować raczył. Do ichmpp. zaś senatorów zapraszające na wesele królowej im. na przyszłą pocztę gotują. Die 3 junii w Kukizowie
Król im. cały dzień siedział w swoim gabinecie i obiad jadł z królową im. i imp. posłem. Nigdzie nie wyjeżdżał, bo deszcz cały dzień padał. Imp. markiez z rana miał frebry małej paroksyzm, którą alteraeyją królowa im. bardzo się poturbowała i w jego pokoju przy nim karty grała. Z Tarnopola przybiegł kozak, że Czemerysi stado tameczne zabrali; tenże powiedział, że zapewne zaharę prowadzi orda, której rachują na trzydzieści tysięcy. Imp. Olewiński o pół milę stąd, mając
ad coronata capita ekspediować raczył. Do ichmpp. zaś senatorów zapraszające na wesele królowej jm. na przyszłą pocztę gotują. Die 3 junii w Kukizowie
Król jm. cały dzień siedział w swoim gabinecie i obiad jadł z królową jm. i jmp. posłem. Nigdzie nie wyjeżdżał, bo deszcz cały dzień padał. Jmp. markiez z rana miał frebry małej paroksyzm, którą alteraeyją królowa jm. bardzo się poturbowała i w jego pokoju przy nim karty grała. Z Tarnopola przybiegł kozak, że Czemerysi stado tameczne zabrali; tenże powiedział, że zapewne zaharę prowadzi orda, której rachują na trzydzieści tysięcy. Jmp. Olewiński o pół milę stąd, mając
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 135
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958
Broni zatyłek mocny i chowa ją wcale; Zatyłek, co go Wulkan zrobił, Hektor zasię Na razy niebezpieczne z hełmem wdziewał na się. Bieży na pomoc Brandmart, co jest siły w koniu, I strąconego starca zostawia na błoniu.
LXXXVII.
Lecz ten porywa się w skok i znowu koniecznie Nie chce dopuścić, aby markiez wstał bezpiecznie; Posłać go na drugi świat myśli, zaskakuje Stąd zowąd, na śmierć prędszą miejsca upatruje. Oliwier, iż ma rękę wolną, gdzie przypada Sobryn, wyciąga szablę i rączo się składa; Raz tnie, drugi raz sztych da i jak jest broń jego Długa, tak ów daleki musi być od niego.
Broni zatyłek mocny i chowa ją wcale; Zatyłek, co go Wulkan zrobił, Hektor zasię Na razy niebezpieczne z hełmem wdziewał na się. Bieży na pomoc Brandmart, co jest siły w koniu, I strąconego starca zostawia na błoniu.
LXXXVII.
Lecz ten porywa się w skok i znowu koniecznie Nie chce dopuścić, aby markiez wstał bezpiecznie; Posłać go na drugi świat myśli, zaskakuje Stąd zowąd, na śmierć prędszą miejsca upatruje. Oliwier, iż ma rękę wolną, gdzie przypada Sobryn, wyciąga szablę i rączo się składa; Raz tnie, drugi raz sztych da i jak jest broń jego Długa, tak ów daleki musi być od niego.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 249
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905