komu sztrofować niegodnych/ i nieuków/ a co więtsza dwożeńców/ trzeżeńców/ i w dziwne około wiary i obyczajów biedy zawiedzionych na Władyctwa i inne Cerkiewne Urzędy/ za świadectwem nieskąpego datku/ stanowiąc. A przetoż jestem rozproszyciel skarbu Pana mego/ jestem łupieżca dóbr Ojca mojego: jestem rozkosznik w obfitościach Cerkwie Chrystusowej: jestem marnotrawca w Ojczystym dziedzictwie Króla mego. Cóż rzekę jeszcze i o Monasterzach władzy mej podległych? w których Czernce/ święte przodków swych ustawy/ swowolnie połamali/ podeptali i wniwecz obrócili/ tak iż ani ślad starożytnego onego pobożnego w Modlitwach i Poście/ w pracy i nauce Pisma ś. pomieszkania w nich nie został. Biada mnie
komu sztrofowáć niegodnych/ y nieukow/ á co więtsza dwożeńcow/ trzeżeńcow/ y w dźiwne około wiáry y obycżáiow biedy záwiedźionych ná Włádyctwá y inne Cerkiewne Vrzędy/ zá świádectwem nieskąpego dátku/ stánowiąc. A przetoż iestem rozproszyćiel skárbu Páná mego/ iestem łupieżcá dobr Oycá moiego: iestem roskosznik w obfitośćiách Cerkwie Chrystusowey: iestem marnotrawcá w Oycżystym dziedźictwie Krolá mego. Coż rzekę ieszcże y o Monásterzách władzy mey podległych? w ktorych Cżernce/ święte przodkow swych vstáwy/ swowolnie połamáli/ podeptáli y wniwecż obroćili/ ták iż áni ślad stárożytnego onego pobożnego w Modlitwách y Pośćie/ w pracy y náuce Pismá ś. pomieszkánia w nich nie został. Biádá mnie
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 25
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcjami aniżeli letkimi dystrakcjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście
damy, choć o nie i u dworu swojego, i w całej Saksonijej nie trudno. Przyznać temu książęciu, że się daleko odrodził od ojca, dziadów i pradziadów swoich. Katolik prawdziwy, nie hipokryta u, boską chwałę i wiarę katolicką rzymską promowujący, gdyby można, aby i po całej Saksonijej rozmnożona była, nie marnotrawca, bardziej się poważnymi akcyjami aniżeli letkimi dystrakcyjami zabawia. Rozumiem, że gdyby się na niego cała Rzplta zgodziła, żyłby poczciwie według opisanego prawa, nie zaczepiałby wojną cale niepotrzebną sąsiadów postronnych, nie mieszałby królestwa fakcyjami i nie wątpiłbym, żebyśmy mogli mieć z niego niemałą pociechą.
Domator: Szczęście
Skrót tekstu: SzlachSasRzecz
Strona: 215
Tytuł:
Rozmowa dwóch szlachty
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
dialogi
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
moi napisaliście na siebie/ i dla siebie mogę rzecz/ bo siłum z tym lepiej. A to dla tego że siła Mężów jest hultajów/ pijaków/ marnotrawców/ którzyby nie tylko posag Zonie i dzieciom/ ale pono i dusze ich przepili/ przemanowali. Dla tegoż to zabroniło prawo/ żeby jeśli taki marnotrawca Ociec swoje wszytko straci/ Matczyne przynajmniej Dobra dzieciom się zostały/ i zasz źle z tym. Noli me tangere siłom było! Drugiby nie czekając Sukcesorów i sam i Zona z kobiałką musieliby pójść po żebraninie/ i wziąwszy dzieci w zajdy wędrować z majętności/ gdyby nie posag sam/ albo oprawa ich żywiła.
moi nápisáliśćie ná siebie/ y dla siebie mogę rzecz/ bo śiłum z tym lepiey. A to dla tego że śiłá Mężow iest hultáiow/ pijakow/ márnotrawcow/ ktorzyby nie tylko posag Zonie y dźiećiom/ ále pono y dusze ich przepili/ przemánowáli. Dla tegosz to zábroniło práwo/ żeby ieśli táki márnotrawca Oćiec swoie wszytko stráći/ Mátczyne przynaymniey Dobrá dźiećiom się zostáły/ y zász źle z tym. Noli me tangere śiłom było! Drugiby nie czekáiąc Sukcessorow y sam y Zoná z kobiałką muśieliby poyść po żebráninie/ y wźiąwszy dźieći w zaydy wędrowáć z máiętnośći/ gdyby nie posag sam/ álbo opráwá ich żywiłá.
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 56
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośród morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca półmiski plondruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je cień jego We szkle łudzi, a ono mniema być drugiego. Albo dziewczyna licha, gdy w zwierciadło swoje Patrząc, widzi twarz drugą, widzi drugie stroje I dziwując się myśli, cóż wżdy się to dzieje, Że ona
chodzi. Lotem ptaki, a w biegu zwierza najrętszego Cień wycieka, cień wpośrod morza głębokiego Ściga nawy, żaglami i wiosły niesione, Poprzedzając w swym pędzie Eurusy szalone. Cień nauczył po słońcu godziny najdować I rozliczne po ścianach kompasy malować. Egipskie piramidy, niebotyczne skały, Talesowi za cieniem pomierne się stały. Cień dworski marnotrawca połmiski plundruje, Pełne czary, puhary, szklenice nicuje. Jaką dziecię ma radość, kiedy je cień jego We szkle łudzi, a ono mniema być drugiego. Albo dziewczyna licha, gdy w zwierciadło swoje Patrząc, widzi twarz drugą, widzi drugie stroje I dziwując się myśli, coż wżdy się to dzieje, Że ona
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 282
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
nieszczęścia. B. Ośm Słoniów tak i owak do smaku z gotowanych. T. A cóż, to może więcej na prędce przysmażyc kazać malowanych. A spytali mnie ta lej Mość Pani Dama, jeżelis Wmść skąpym albo szczodrym, co mam odpowiedzieć. B. Odpowiedz, żem nie tylko nader szczodry, ale i marnotrawca oraz gdyż łakomstwo, i skępstwo, nienawiść, a hojność zawsze, miłość łaskawą, i zachowana jej sprawuje i rości. T. Panie mój, łakomstwa, skępstwa wte czasy, w które i marnotrawstwa wyrzekła się słuszność, a jako tamte tuczą tak niszezą te zbiory i bogactwa. B. Ta pochwały godna zawsze chojność
nieszczęśćiá. B. Ośm Słoniow ták y owak do smáku z gotowánych. T. A coż, to może więcey ná prętce przysmáżyc kazáć málowánych. A spytali mnie tá ley Mość Páni Dámá, ieżelis Wmśc skąpym álbo szczodrym, co mam odpowiedźieć. B. Odpowiedz, żem nie tylko náder szczodry, ále y márnotrawcá oraz gdyż łákomstwo, y skępstwo, nienawiść, á hoyność záwsze, miłość łáskáwą, y záchowana iey spráwuie y rości. T. Pánie moy, łákomstwá, skępstwá wte czásy, w ktore y márnotrawstwá wyrzekła się słuszność, á iáko támte tuczą ták niszezą te zbiory y bogáctwá. B. Tá pochwały godna záwsze choyność
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 96
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
jest własny, naturalny, żeby strzelał nadalej od inszego strzelania, strzeli na sążni 1440. A ostrzegam cię, kiedy byś strzelał do mianowanego człowieka w takiej bliskości, jako on jest, albo inszy rzeczy podobny, z kolobryny o 60 funtów, godzien byś był nie tylko nagany, ale i karania, jako marnotrawca w municyjej, bo do takiej dalekości mógłbyś dociągnąć sztuką funtową tak właśnie, jako i tą, co o 60, a z mniejszym daleko kosztem prochu i kule. I dlategoć reprezentuje ta dyskrecja niejako rzecz pewna dla defektu prochu, kuli i inszych akcydencyj, ale jako niejaka światłość, abyś widział, chociaż
jest własny, naturalny, żeby strzelał nadalej od inszego strzelania, strzeli na sążni 1440. A ostrzegam cię, kiedy byś strzelał do mianowanego człowieka w takiej bliskości, jako on jest, albo inszy rzeczy podobny, z kolobryny o 60 funtów, godzien byś był nie tylko nagany, ale i karania, jako marnotrawca w municyjej, bo do takiej dalekości mógłbyś dociągnąć sztuką funtową tak właśnie, jako i tą, co o 60, a z mniejszym daleko kosztem prochu i kule. I dlategoć reprezentuje ta dyskrecyja niejako rzecz pewna dla defektu prochu, kuli i inszych akcydencyj, ale jako niejaka światłość, abyś widział, chociaż
Skrót tekstu: AquaPrax
Strona: 176
Tytuł:
Praxis ręczna działa
Autor:
Andrzej Dell'Aqua
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1624 a 1639
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1639
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Tadeusz Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1969
i rząd i męstwo w nich najdziesz/ tak też nam przystoi/ wiedząc o nieprzyjacielu bliskim/ rząd i cnotę przy sobie chować. Bo mądrze to powiedział Antistenes: Kto/ powiada/ chce cnotliwym być/ potrzeba mu mieć abo dobrego przyjaciela/ abo dobrego nieprzyjaciela. A tak jeśli cię twój nieprzyjaciel sławi/ żeś marnotrawca/ pijanica/ wszetecznik/ cudzołożnik/ abo łakomy/ lichwiarz niesprawiedliwy/ okrutny/ uporny/ zapalczywy: a ty się od tego hamuj/ jeśli prawdę na cię mówi. Bo cóżci to wadzi/ że cię nieprzyjaciel tego uczy: byle to z dobrem twym było: Telefus będąc ranny nieuleczoną raną od Achillesa/ dowiedziawszy
y rząd y męstwo w nich naydźiesz/ ták też nam przystoi/ wiedząc o nieprzyiaćielu bliskim/ rząd y cnotę przy sobie chowáć. Bo mądrze to powiedźiał Antistenes: Kto/ powiáda/ chce cnotliwym bydź/ potrzebá mu mieć ábo dobrego przyiaćielá/ ábo dobrego nieprzyiaćielá. A ták iesli ćię twoy nieprzyiaćiel sławi/ żeś márnotrawcá/ piiánicá/ wszetecznik/ cudzołożnik/ ábo łakomy/ lichwiarz niespráwiedliwy/ okrutny/ vporny/ zápálczywy: á ty się od tego hámuy/ iesli prawdę ná ćię mowi. Bo cożći to wádźi/ że cię nieprzyiaćiel tego vczy: byle to z dobrem twym było: Thelephus będąc ránny nievleczoną ráną od Achillesá/ dowiedźiawszy
Skrót tekstu: StarPopr
Strona: 47
Tytuł:
Poprawa niektórych obyczajów polskich potocznych
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
którzy złym przykładem Synów psują.
SIła się/ Mikołaju mój drogi/ takowych Rzeczy u nas znajduje/ które nieforemnie Pachnąć muszą złej sławy smrodem napuszczone/ Których się własne dzieci od swych Ojców uczą. Jeśli Ociec Kostyra/ takiż się syn bierze/ Gra już Kostek/ gra i kart/ w jedenastym roku. Jeżeli Marnotrawca Ociec/ takiż i Syn. Nauczył się już jadać kosztownie i z zbytkiem. Przywykł i do pasztetów/ i kosztownych potraw Pewnie się nie oduczy/ by miał i ostatnią Koszulę na porządną kuchnią łożyć/ albo Na Kucharzów Francuskich/ Włoskich/ i Hiszpańskich. Przykład szkodliwy z rodziców. W zbytkach. W okrucieństwie.
ktorzy złym przykładem Synow psuią.
SIła się/ Mikołáiu moy drogi/ tákowych Rzeczy v nas znayduie/ ktore nieforemnie Pachnąć muszą złey sławy smrodem nápuszczone/ Ktorych się własne dźieći od swych Oycow vczą. Ieśli Oćiec Kostyrá/ tákisz się syn bierze/ Gra iusz Kostek/ gra y kart/ w iedenastym roku. Ieżeli Marnotrawcá Oćiec/ tákisz y Syn. Náuczył się iusz iadáć kosztownie y z zbytkiem. Przywykł y do pasztetow/ y kosztownych potraw Pewnie się nie oduczy/ by miał y ostatnią Koszulę ná porządną kuchnią łożyć/ álbo Ná Kuchárzow Fráncuskich/ Włoskich/ y Hiszpáńskich. Przykład szkodliwy z rodźicow. W zbytkách. W okrućieństwie.
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 51
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
SATYRA IV. Jacy bywają obmowcy plotliwi. Przed którymi się nikt niewysiedzi In aliena vitia Lynees, in nostra ralpae. Czy miłoćby też było gdyby kto o tobie gadał.
Spytam cię o małą rzecz/ kiedybyś tam kędy W kącie zakryty słyszał a ono o tobie Powiadał kto żeś złodzi/ ultaj/ marnotrawca Wszetecznik/ i niewiem co; czybyś się niewyrwał Skąta/ i czybyś nie rzekł/ A bodaj był zabit Kto mię tu źle wspomina. Rozumiesz o sobie Żeś dobry/ i masz za złe cię zle wspomina/ A czemuż o kim gadasz/ a tego niepomnisz Że każdemu
SATYRA IV. Iacy bywáią obmowcy plotliwi. Przed ktorymi się nikt niewysiedźi In aliena vitia Lynees, in nostra ralpae. Czy miłoćby też było gdyby kto o tobie gadał.
Spytam ćię o małą rzecz/ kiedybyś tam kędy W kąćie zakryty słyszał á ono o tobie Powiadał kto żeś złodźi/ vltay/ marnotrawcá Wszetecznik/ y niewiem co; czybyś się niewyrwał Zkąta/ y czybyś nie rzekł/ A boday był zábit Kto mię tu źle wspomina. Rozumiesz o sobie Żeś dobry/ y masz zá złe ćię zle wspomina/ A czemuż o kim gadasz/ á tego niepomnisz Że kożdemu
Skrót tekstu: OpalKSat1650
Strona: 143
Tytuł:
Satyry albo przestrogi do naprawy rządu i obyczajów w Polszcze
Autor:
Krzysztof Opaliński
Miejsce wydania:
Amsterdam
Region:
zagranica
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
aby nieobyczajne i niećwiczone pospólstwo tumultów nie czyniło.
„Słusznie królewskiej łaski taki nie uznawa, Który się z nim w rzecz, czasu niepatrzając, wdawa; Bo kto nie upatruje na Pana pogody, Może miasto korzyści, pewniejszy być szkody.”
Król rzekł: — „Ten nieobyczajny, bezrozumny ubogi, utratnik i marnotrawca, tak wiele dobra przez tak mały czas potracił i potrawił: kijem go! Abowiem skarby zbiorów ludzkich ubogich pokarmem są, nie żywnością braciej szatańskiej i utratników.
„Kto w dzień woskową świecę darmo wypalewa, Ten na noc i oleju do lampy nie miewa, Jeśli chcesz, abyć zawsze dostawało chleba, Własnej ręce
aby nieobyczajne i niećwiczone pospólstwo tumultów nie czyniło.
„Słusznie królewskiéj łaski taki nie uznawa, Który się z nim w rzecz, czasu niepatrzając, wdawa; Bo kto nie upatruje na Pana pogody, Może miasto korzyści, pewniejszy być szkody.”
Król rzekł: — „Ten nieobyczajny, bezrozumny ubogi, utratnik i marnotrawca, tak wiele dobra przez tak mały czas potracił i potrawił: kijem go! Abowiem skarby zbiorów ludzkich ubogich pokarmem są, nie żywnością braciej szatańskiéj i utratników.
„Kto w dzień woskową świecę darmo wypalewa, Ten na noc i oleju do lampy nie miewa, Jeśli chcesz, abyć zawsze dostawało chleba, Własnéj ręce
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 34
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879