Żołnierz z czyjejsi Roty Zaciągu dymowego Stanąwszy przedewroty/ V Dworu Wdowinego. Rzecze poważna Wdowo/ Wnadzieję twej grzeczności. Jeżeli jeść gotowo Masz znas w domu swym gości. Lirycorum Polskich
Widząc Wdowa Mazurka Ze Migdał niełupiony/ Na nim Szczekocka burka Koń ostrogą zbodziony.
Rzecze Drużynie owej Owszem to szczęściem kładę Ze tak młodzi Marsowej/ Mam wdomu mym gromadę.
Da głodnej jest Drużynie Jak jedni Wilcy trawią Aż z suchych jagód w Winie Gębę aż po nos pławią.
Wtym jeden grzeczny wielce Spód tej Towarzysz Roty Wziął kurę na widelce/ Znak dając swej ochoty.
Wdowa ze błazen zgadła Chce go spracy wypuścić Wtym kura pod stół spadła/ On
ZOłnierz z czyieyśi Roty Zaćiągu dymowego Stánąwszy przedewroty/ V Dworu Wdowinego. Rzecze poważna Wdowo/ Wnádźieię twey grzecznośći. Ieżeli ieść gotowo Masz znas w domu swym gośći. Lyricorum Polskich
Widząc Wdowá Mázurká Ze Migdał niełupiony/ Ná nim Sczekocká burká Koń ostrogą zbodźiony.
Rzecze Druzynie owey Owszem to szczęśćiem kłádę Ze ták młodźi Mársowey/ Mąm wdomu mym gromádę.
Da głodney iest Druzynie Iák iedni Wilcy trawią Aż z suchych iagod w Winie Gębę aż po nos płáwią.
Wtym ieden grzeczny wielce Zpod tey Towárzysz Roty Wziął kurę ná widelce/ Znák dáiąc swey ochoty.
Wdowá ze błazen zgádłá Chce go spracy wypuśćić Wtym kurá pod stoł spádłá/ On
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 206
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wódz wielki, wychowaniec prawy Marsa srogiego, widząc takiej sławy Otwarte pole, jak piorun z obłoku Spadł na nich z boku.
Dopiero, gdy się żołnierz włamał zbrojny, Tam się nacieszył, kto był chciwy wojny; Tam syta mordu, tam krwią napojona Sroga Bellona.
Najznaczniejszy czyn marsowej roboty, Gdy lud żelazny twarde łamał groty, Gdy w bisurmańcach topili koncerze Mężni rycerze.
Nie mógł poganin tak ciężkiego razu Strzymać i, barziej nogom niż żelazu Dufając, bramą, co była w uboczy, Ku Jassom skoczy.
Lecz go wódz polny przywitał koronny, Odważnie zastęp przywiódłszy nań zbrojny, Że ich aż
Gdzie naszych biją.
Pac zaś, wodz wielki, wychowaniec prawy Marsa srogiego, widząc takiej sławy Otwarte pole, jak piorun z obłoku Spadł na nich z boku.
Dopiero, gdy się żołnierz włamał zbrojny, Tam się nacieszył, kto był chciwy wojny; Tam syta mordu, tam krwią napojona Sroga Bellona.
Najznaczniejszy czyn marsowej roboty, Gdy lud żelazny twarde łamał groty, Gdy w bisurmańcach topili koncerze Mężni rycerze.
Nie mogł poganin tak ciężkiego razu Ztrzymać i, barziej nogom niż żelazu Dufając, bramą, co była w uboczy, Ku Jassom skoczy.
Lecz go wodz polny przywitał koronny, Odważnie zastęp przywiodszy nań zbrojny, Że ich aż
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 489
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
potym kiedy wstąpił Kometa w Byka znak Niebieski/ otrzymał za Panią Wenerę. Zaczym dwóch dobrych/ i dwóch arcy złych Płanetów panowało Komecie. Jednak że w Wodniku Gwiazd Ósmego Nieba/ mało co wyjąwszy/ są Natury Saturna i Merkuriusza: także w Rybach połowa/ w Baranie tudzież i w Byku wiele się znajduje Gwiazd Natury Marsowej/ i kilka Natury Saturnowej/ zaczym mało co się umniejszy złości Satrunowej/ i okrucieństwa Marsa. PUNKT XIV. O Skutkach Komety.
POkazało się już jako Komety wywierają złość na Podmiesięczne rzeczy: teraz tedyz doświadczonych Astrologiej Autorów i Historyków/ opowiedzieć słuszna jego Efekty. Co do Eksperiencjej i Historyj. Pierwsza Roku 1657. przed
potym kiedy wstąpił Kometá w Byká znak Niebieski/ otrzymał zá Pánią Wenerę. Záczym dwuch dobrych/ y dwuch árcy złych Płanetow pánowáło Komećie. Iednák że w Wodniku Gwiazd Osmego Niebá/ máło co wyiąwszy/ są Nátury Sáturná y Merkuryuszá: tákże w Rybách połowá/ w Báránie tudźież y w Byku wiele się znáyduie Gwiazd Natury Mársowey/ y kilka Nátury Sáturnowey/ záczym máło co się vmnieyszy złośći Satrunowey/ y okrućieństwá Mársá. PVNKT XIV. O Skutkách Komety.
POkazáło się iuż iáko Komety wywieráią złość ná Podmieśięczne rzeczy: teraz tedyz doświádczonych Astrologiey Authorow y Historikow/ opowiedźieć słuszna iego Effekty. Co do Experyencyey y Historyi. Pierwsza Roku 1657. przed
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: B2
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
niemem zostawać nie chciało; Czując nieprzyjaciela, okrzyk uczyniło Jednostajny i w głośne trąby uderzyło, I strasznemi, co nieba tykały, dźwiękami Przeraziło pogaństwo zimnemi mrozami.
XLIII.
Rynald wprzód przed wszytkiemi ostrogą po boku Konia kole i bieży, drzewo niosąc w toku, I na strzelenie z łuku zostawuje roty Za sobą, do Marsowej kwapiąc się roboty. Jako więc wicher z szumem zmieszany przychodzi I straszną niepogodę za sobą przywodzi, Z takiemi zawołany rycerz z hufca pędy Biegł na nieprzyjacielskie zastawione rzędy.
XLIV.
Ujźrzawszy Sarraceny na się następ taki, Strachu i przyszłej klęski ukazują znaki; Widać, że jem drżą drzewa pochylone w ręku, Nogi w strzemionach
niemem zostawać nie chciało; Czując nieprzyjaciela, okrzyk uczyniło Jednostajny i w głośne trąby uderzyło, I strasznemi, co nieba tykały, dźwiękami Przeraziło pogaństwo zimnemi mrozami.
XLIII.
Rynald wprzód przed wszytkiemi ostrogą po boku Konia kole i bieży, drzewo niosąc w toku, I na strzelenie z łuku zostawuje roty Za sobą, do Marsowej kwapiąc się roboty. Jako więc wicher z szumem zmieszany przychodzi I straszną niepogodę za sobą przywodzi, Z takiemi zawołany rycerz z hufca pędy Biegł na nieprzyjacielskie zastawione rzędy.
XLIV.
Ujźrzawszy Sarraceny na się następ taki, Strachu i przyszłej klęski ukazują znaki; Widać, że jem drżą drzewa pochylone w ręku, Nogi w strzemionach
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 368
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
jej taka/ jaką ten wyraża konterfekt: przez której Ogon/ ni przez cienki Rąbek/ przeglądały na Firmamencie zostające gwiazdy. ROZDZIAŁ III. Oprzyrodzeniu, albo naturze tych Komet.
JAkiejby natury która była Kometa/ zwykliśmy poznawać z jej postaci albo koloru. Naprzykład gdyby miała czerwonawy kolor: toby była Marsowej natury: gdyby świetny ni srebro; miałaby naturę Jowisza; a. A że z tych pierwsza była śniada/ ciemnawa i posępna/ jako sam wzrok świadczył; toć w niej natura była Saturnowa/ gdyż temu Planecie/ takowa należy postać i barwa. Druga zaś/ iż białawy kolor miała/ niby z żółtawem
iey táká/ iáką ten wyráżá konterfekt: prźez ktorey Ogon/ ni przez ćięnki Rąbek/ przeglądały ná Firmámenćie zostáiące gwiazdy. ROZDZIAŁ III. Oprzyrodzęniu, albo naturze tych Komet.
IAkieyby nátury ktorá była Kometá/ zwykliśmy poznáwáć z iey postáći álbo koloru. Náprzykłád gdyby miałá czerwonáwy kolor: toby byłá Mársowey nátury: gdyby świetny ńi srebro; miáłáby náturę Iowiszá; a. A że z tych pierwszá była śniáda/ ćiemnáwa y posępná/ iako sam wzrok świadćzył; toć w niey naturá byłá Sáturnowa/ gdyż tęmu Plánećie/ tákowa náleży postáć y bárwá. Drugá záś/ iż biáłáwy kolor miáłá/ ńiby z żołtawęm
Skrót tekstu: NiewiesKom
Strona: A4v
Tytuł:
Komety roku 1680 widziane
Autor:
Stanisław Niewieski
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką srogi Po rumianej twarzyczce siągnął przez dwa bogi. Wnet bożek tą zniewagą srodze się rozżarzy, Rzucił się rozgniewany do Marsowej twarzy. Paznokty go podrapał, ucieszył się z tego, Że krew obaczył Marsa niezwyciężonego. A Mars też nie do broni, nie jak bitwę zwodzą Waleczni zapaśnicy, gdy za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombiks, robak mały,
Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką srogi Po rumianej twarzyczce siągnął przez dwa bogi. Wnet bożek tą zniewagą srodze się rozżarzy, Rzucił się rozgniewany do Marsowej twarzy. Paznokty go podrapał, ucieszył się z tego, Że krew obaczył Marsa niezwyciężonego. A Mars też nie do broni, nie jak bitwę zwodzą Waleczni zapaśnicy, gdy za pasy chodzą, Ale go ujął za łeb a ręce Marsowe W szczyrojedwabne włosy wplotły się bożkowe. Jako gdy jedwab robi bombix, robak mały,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 311
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Sarce królowi w potrzebach służyła. PIEŚŃ XXVII.
LXX.
Przyszli oba, gdzie koń stał bogato ubrany, Wędzidła złote gryząc, gęste ciskał piany, Koń Frontyn, co nadeń nic Rugier kochańszego Nie miał i z Rodomontem bić się chciał o niego. Sakrypant, który pracej podjął się takowej, Zbrojnego do zabawy prowadzić Marsowej, Pojrzał zaraz, warownie jeśli ukowany I jeśli inszem dobrze rynsztunkiem odziany.
LXXI.
Gdy mu się tak król z Cyrkas pilno przypatruje, Znaki, grzeczność, urodę kształtną ogląduje, Bez chyby poznał prędko Frontalata swego, Co kiedyś w wielkiem bywał kochaniu u niego I po którem zbyt tęsknił, gryzł się i frasował,
Sarce królowi w potrzebach służyła. PIEŚŃ XXVII.
LXX.
Przyszli oba, gdzie koń stał bogato ubrany, Wędzidła złote gryząc, gęste ciskał piany, Koń Frontyn, co nadeń nic Rugier kochańszego Nie miał i z Rodomontem bić się chciał o niego. Sakrypant, który pracej podjął się takowej, Zbrojnego do zabawy prowadzić Marsowej, Pojrzał zaraz, warownie jeśli ukowany I jeśli inszem dobrze rynsztunkiem odziany.
LXXI.
Gdy mu się tak król z Cyrkas pilno przypatruje, Znaki, grzeczność, urodę kształtną ogląduje, Bez chyby poznał prędko Frontalata swego, Co kiedyś w wielkiem bywał kochaniu u niego I po którem zbyt tęsknił, gryzł się i frasował,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 338
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
o tym kontrowertować niechcę i owszem facile Credo Bo indicat vestis quales intrinsecus estis Ale przecię insza to jest Natura Peregrinationis uczyć się Pierla Italiano Pierla franciezo A insza uczyć się Verdo Mien hasło, Insza to słuchając wdzięcznej melodyjej uczyć się Baletów, kapreolów, Tanców, szykując podkasałe noszki jako z regestru. A insza słuchać klangóru Marsowej kapele, Insza rozlewac słodkie liquory insza rozlewać krew. Pro Patria zem zawsze czynił quantum potui w tym się czuję. Contra Patriam zaś ani przed tym ani teraz i dla tego mianować się bezpiecznie mogę synem jej Nie Pasierbem. Prędzej bym podobno inter Patres Patriae domacał się Ojczymów Quorum Machinationibus wyniszczona et ad ultimam egestatem
o tym kontrowertować niechcę y owszęm facile Credo Bo indicat vestis quales intrinsecus estis Ale przecię insza to iest Natura Peregrinationis uczyć się Pierla Italiano Pierla franciezo A insza uczyć się Verdo Mien hasło, Insza to słuchaiąc wdzięczney melodyiey uczyć się Baletów, kapreolow, Tancow, szykuiąc podkasałe noszki iako z regestru. A insza słuchać klangoru Marsowey kapele, Insza rozlewac słodkie liquory insza rozlewać krew. Pro Patria zem zawsze czynił quantum potui w tym się czuię. Contra Patriam zas ani przed tym ani teraz y dla tego mianować się bespiecznie mogę synęm iey Nie Pasierbem. Prędzey bym podobno inter Patres Patriae domacał się Oyczymow Quorum Machinationibus wyniszczona et ad ultimam egestatem
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 138v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
niedopuściła mi fantazyja moja, servire ob Domini nie cisnąłem się w katalog pieszczonych Adonidesów ale konkurowałem w komput pracowitych Denatorum nieprzykre były Juga Arma Bellony nie ciężkie sine Ramis et Remis przebyte Rzek Głębokich Nurty Niestraszne lubo Polskiemu Niezwyczajne Narodowi Bałtyckiej wody Profunditates. Nie były Mierzjone lubo nie owe z Turybularza Jowiszowego ale z saletry Marsowej odoratus. Przyjmowaly się hilari fronte wszystkie fortuny adversitates Przyjmowały się z Niezamarszczoną z łaski Bożej zrzenicą Nieprzyjacielskie Tela. Utoczyło się. A dla czegoż to? Pewnie dla nieprywatnej urazy albo jakiej z Nieprzyjacielem zwady. Pewnie tez i nie dla nabycia substancyjej. Bo i owszem juzem swojej znaczną uronił portionem Ale wprzód dla zaszczytu Waszej
niedopuściła mi fantazyia moia, servire ob Domini nie cisnąłęm się w kathalog pieszczonych Adonidesow ale konkurowałęm w komput pracowitych Denatorum nieprzykre były Iuga Arma Bellony nie cięszkie sine Ramis et Remis przebyte Rzek Głębokich Nurty Niestraszne lubo Polskiemu Niezwyczayne Narodowi Baltyckiey wody Profunditates. Nie były Mierzione lubo nie owe z Turybularza Iowiszowego ale z saletry Marsowey odoratus. Przyimowaly się hilari fronte wszystkie fortuny adversitates Przyimowały się z Niezamarszczoną z łaski Bozey zrzenicą Nieprzyiacielskie Tela. Utoczyło się. A dla czegosz to? Pewnie dla nieprywatney urazy albo iakiey z Nieprzyiacielem zwady. Pewnie tez y nie dla nabycia substancyiey. Bo y owszem iuzem swoiey znaczną uronił portionem Ale wprzod dla zaszczytu Waszey
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 147
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
siedmiogrodzkie potwierdził.
W Polsce, zaś, jako się rzekło, po Koniecpolskim województwo sandomierskie Zamoyskiemu Janowi, a po Zamoyskim województwo kijowskie Wyhowskiemu konferowane, na którym zostając długo tuszę aby ze krwie swojej miał mieć sukcesora. Aleć ten rok my przy łasce Bożej skończywszy, jakokolwiek zaczniemy: Rok 1660
Roku tego początki zaraz od marsowej zabawy car moskiewski Aleksy zaczął, bo nie kontentując się już na siebie prawie odebranym Księstwem Litewskim, ale i o ostatek to jest województwo brzeskie, a zatym i o Podlasze przez swoich wojenników pokusił się. Jakoż Brześć Litewski odebrał i wkoło mieczem i ogniem pustoszył, aż się o ziemię chełmską opierając i o Podlasze, a
siedmiogrodzkie potwierdził.
W Polscze, zaś, jako się rzekło, po Koniecpolskim województwo sendomirskie Zamoyskiemu Janowi, a po Zamoyskim województwo kijowskie Wyhowskiemu konferowane, na którym zostając długo tuszę aby ze krwie swojej miał mieć sukcesora. Aleć ten rok my przy łasce Bożej skończywszy, jakokolwiek zaczniemy: Rok 1660
Roku tego początki zaraz od marsowej zabawy car moskiewski Aleksy zaczął, bo nie kontentując się już na siebie prawie odebranym Księstwem Litewskim, ale i o ostatek to jest województwo brzeskie, a zatym i o Podlasze przez swoich wojenników pokusił się. Jakoż Brześć Litewski odebrał i wkoło mieczem i ogniem pustoszył, aż się o ziemię chełmską opierając i o Podlasze, a
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 276
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000