, jak mówi Korneliusz Francuski Poeta,
Laudat praeteritos praesentes despicit Annos, Hoc tantum rectum, quod fecit, ipse putat.
PLATO wleciech 70 zostających od Magictratu releguje do kominka. MACRIANUS Cesarskiej Godności akceptować niechciał, że w Krześle, nie na koniu siedzieć był aptior: że się włazni kompać, nie potem zalewać Marsowym, wygodnie spać, smaczno jeść, pić, rzecz Staremu przyzwoitszą osądził, niż in imperio, od tego wszystkiego być umartwionym, jako onim świadczy Trebellius Pollio. Starzy mają do siebie, że są lękliwi, suspicaces, narzekający, è contra Młodzi serca są śmiałego i odważnego, Sławy i Chwały apetyczni: pro meta
, iak mowi Cornelius Francuski Poeta,
Laudat praeteritos praesentes despicit Annos, Hoc tantum rectum, quod fecit, ipse putat.
PLATO wleciech 70 zostaiących od Magictratu releguie do kominka. MACRIANUS Cesarskiey Godności akceptować niechciał, że w Krześle, nie na koniu siedzieć był aptior: że się włazni kompać, nie potem zalewać Marsowym, wygodnie spać, smaczno ieść, pić, rzecz Staremu przyzwoitszą osądził, niż in imperio, od tego wszystkiego bydź umartwionym, iako onim swiadczy Trebellius Pollio. Starzy maią do siebie, że są lękliwi, suspicaces, narzekaiący, è contra Młodzi serca są smiałego y odważnego, Sławy y Chwáły appetyczni: pro meta
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 351
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. M. znak szczęścia, męsnie wsparszy Azjatyckiego impet Pogaństwa, ukołysawszy Sąsiedzkie niechęci, z łaskawie zahołdowanych sobie cieszyć się afektów. Tak pięknie Fortuna dni panowania W. K. M. disponit, tak szczęśliwie onemi szafuje, że żadnej płonno nie upłynie godziny, którejbyś niemiał nowym coraz insignire Aktem. Lubo Marsowym przykurzony prochem, Obozy zakładasz, Wojska szykujesz, lubo w Senacie, Ojczystym Kapitolium, spokojną rozwinąwszy Purpurę złoto nam budujesz czasy, lubo pod zasłoną spoczynku największe dobra pospolitego knujesz dzieła; zawsze nowej przyrasta dosławy materyj, która żywiołem Imienia twego posilona roście do nieśmiertelności zawodu. Jeżeli kiedy same dobrowolnie Wojny Państwa W. K
. M. znak szczęścia, męznie wsparszy Azyatyckiego impet Pogaństwa, ukołysawszy Sąsiedzkie niechęci, z łáskawie zahołdowanych sobie cieszyć się affektow. Ták pięknie Fortuna dni panowánia W. K. M. disponit, ták szczęśliwie onemi szafuie, że żadney płonno nie upłynie godziny, ktoreybyś niemiał nowym coraz insignire Aktem. Lubo Marsowym przykurzony prochem, Obozy zákładasz, Woyska szykuiesz, lubo w Senacie, Oyczystym Kapitolium, spokoyną rozwinąwszy Purpurę złoto nam buduiesz czasy, lubo pod zasłoną spoczynku naywiększe dobra pospolitego knuiesz dzieła; zawsze nowey przyrasta dosławy máteryi, ktora żywiołem Imienia twego posilona roście do nieśmiertelności zawodu. Ieżeli kiedy same dobrowolnie Woyny Państwa W. K
Skrót tekstu: DanOstSwada
Strona: 26
Tytuł:
Swada polska i łacińska t. 1, vol. 2
Autor:
Jan Danejkowicz-Ostrowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1745
Data wydania (nie wcześniej niż):
1745
Data wydania (nie później niż):
1745
młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła należycie. Czegom się sam oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zaś jego Latach, od starych nasłuchałem się Żołnierzów. Zeto i kilka razy na dzień Temu Polskiemu Hektorowi zginąć było trzeba. Bo jako Bitnego syn Gradywa zaraz z Młodu niejako Parys Delikatnym złotem ale Marsowym twardym skronie zdobił szyszakiem. Niewsyryiskiem jedwabiu Albo Wsydońskiej Purpurze ale w Hartownym Pancerzu swoje miał upodobanie Nie śmierć jego ale on ochotnie zawsze szukał śmierci słuchając wtym perswazyjej Seneki Quia incertum est quo loco te Mors expectet tu eam omni locoexpecta. Szukał jej z młodych zaraz Lat w Czeskich w Niemieckich Prowincjach. U Ródzonego swego Brata
młodych zaraz lat odwagi kawalerskie chciał wyterminowac dzieła nalezycie. Czegom się sąm oczyma swymi na patrzył, a o młodszych zas iego Latach, od starych nasłuchałem się Zołnierzow. Zeto y kilka razy na dzięn Temu Polskiemu Hektorowi zginąc było trzeba. Bo iako Bitnego syn Gradywa zaraz z Młodu nieiako Parys Delikatnym złotem ale Marsowym twardym skronie zdobił szyszakiem. Niewsyryiskiem iedwabiu Albo Wsydonskiey Purpurze ale w Hartownym Pancerzu swoie miał upodobanie Nie smierć iego ale on ochotnie zawsze szukał smierci słuchaiąc wtym perswazyiey Seneki Quia incertum est quo loco te Mors expectet tu eam omni locoexpecta. Szukał iey z młodych zaraz Lat w Czeskich w Niemieckich Prowincyiach. U Rodzonego swego Brata
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 206
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
CZĘŚĆ CZWARTA
Zgraja ona niezmierna, niezliczona gęstwa, Z której Polska ma świadka, póki świata, męstwa. Cóż pisać o armacie, gdy samymi działy Obóz swój osnowali za szańce, za wały. Z takim grzmotem, że ledwie podobny do wiary, Sam to przyznał Chodkiewicz, wódz i żołnierz stary, Który jak się marsowym począł bawić cechem, Nigdy tak wielkich, nigdy z tak ogromnym echem Sztuk ognistych nie widział, które ziemię z gruntów Trzęsły, rzygając kule o sześćdziesiąt funtów. Toż prochy i granaty, i rozliczne twory Na krew ludzką osobne ciągnęły tabory, Niestrzymane petardy, windy i moździerze; Pęta nawet i dyby, kajdany, obierze
CZĘŚĆ CZWARTA
Zgraja ona niezmierna, niezliczona gęstwa, Z której Polska ma świadka, póki świata, męstwa. Cóż pisać o armacie, gdy samymi działy Obóz swój osnowali za szańce, za wały. Z takim grzmotem, że ledwie podobny do wiary, Sam to przyznał Chodkiewicz, wódz i żołnierz stary, Który jak się marsowym począł bawić cechem, Nigdy tak wielkich, nigdy z tak ogromnym echem Sztuk ognistych nie widział, które ziemię z gruntów Trzęsły, rzygając kule o sześćdziesiąt funtów. Toż prochy i granaty, i rozliczne twory Na krew ludzką osobne ciągnęły tabory, Niestrzymane petardy, windy i możdżerze; Pęta nawet i dyby, kajdany, obierze
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 121
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
nieprzyjaciół, brodzi: Często, co miało pomóc, barzo mu zaszkodzi. Może wróbel na drugiej poprawić się wiośnie; Straciwszy substancyją, rzadki kto porośnie. 17 (D). ZAKONNIK
„Już i świata, i jego marnych zabaw syty, Bied przy tym i ustawnej po drogach włokity, Część przy dworach, z marsowym część włócząc się płatkiem Przez lat trzydzieści, chciałem żywota ostatkiem Błagać Boga za grzechy w klasztornym zakonie. Za jednę nogę, rzekę, uchwycę dwie wronie: Poradziwszy się dobrze zdrowego rozumu, Uwieść ciało i duszę z tego świata szumu, Usiadszy na paciorkach, w miejscu kędy cichym; Tedym kaptur na głowę wziął
nieprzyjaciół, brodzi: Często, co miało pomóc, barzo mu zaszkodzi. Może wróbel na drugiej poprawić się wiośnie; Straciwszy substancyją, rzadki kto porośnie. 17 (D). ZAKONNIK
„Już i świata, i jego marnych zabaw syty, Bied przy tym i ustawnej po drogach włokity, Część przy dworach, z marsowym część włócząc się płatkiem Przez lat trzydzieści, chciałem żywota ostatkiem Błagać Boga za grzechy w klasztornym zakonie. Za jednę nogę, rzekę, uchwycę dwie wronie: Poradziwszy się dobrze zdrowego rozumu, Uwieść ciało i duszę z tego świata szumu, Usiadszy na paciorkach, w miejscu kędy cichym; Tedym kaptur na głowę wziął
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 240
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Astronomiczny. A ten jest dwojaki, inny słoneczny, inny Księżycowy. Bo lubo któregożkolwiek innego Płanety naprzykład Saturna, Marsa albo Jowisza obrót do koła ziemi, mógłby był od Astronomów być wzięty za wymiar trwałości świata, życia ludzkiego, i któryżkolwiek innej rzeczy stworzonej, i ten wymiar nazwany być czasem Saturnowym, albo Marsowym albo Jowiszowym Atoli że słońce i Księżyc obrotem swoim bardziej pod oko ludzkie, a zatym i oczywistszą obserwancją podpadają, i prędszy swój własny obrót mają nad inne płanety, dla tego, obrót słońca i Księżyca wzięty jest od Astronomów za czas. O czasie Astronomicznym slonecznym.
II. Czas Astronomiczny słoneczny: jest bieg słońca dokoła
Astronomiczny. A ten iest dwoiaki, inny słoneczny, inny Xiężycowy. Bo lubo ktoregożkolwiek innego Płanety naprzykład Saturna, Marsa albo Iowisza obrot do koła ziemi, mogłby był od Astronomow być wzięty zá wymiar trwałości światá, życia ludzkiego, y ktoryżkolwiek inney rzeczy stworzoney, y ten wymiar nazwany być czasem Saturnowym, albo Mársowym álbo Iowiszowym Atoli że słońce y Xiężyc obrotem swoim bárdziey pod oko ludzkie, á zátym y oczywistszą obserwancyą podpadaią, y prędszy swoy własny obrot maią nad inne płanety, dla tego, obrot słońcá y Xiężycá wzięty iest od Astronomow za czas. O czasie Astronomicznym slonecznym.
II. Czas Astronomiczny słoneczny: iest bieg słońcá dokoła
Skrót tekstu: BystrzInfChron
Strona: 1
Tytuł:
Informacja chronograficzna o kalendarzu
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
. LXXXIX. Który był wcześnie, gdy się wojska biją Torquat dla wszelkiej usypał przygody, Tam się ci tchorże w jeden okop skryją Chociaż ich Włoskie spłodziły Narody Choć Mars przodek ich? jak ci co glewiją Częściej dźwigają, nad wielmożne rody Lepszy daleko na wszelkie są stosy W klar teraźniejsze pokazały losy! XC. Ale Marsowym hańba i wstyd za wał Z miejsca się ruszyć nie pozwolił, którzy Lubo z nich każdy z fatygi ustawał Czekali, skądli bitwa się otworzy Gotowi, póki szczęt ich będzie stawał Bić się, chociażby było im najgorzy, Zaczym ich Anton na placu omija A młodych wielką klęską nazabija. XCI. Hirtius o tym słysząc pod
. LXXXIX. Ktory był wczesnie, gdy się woyska biią Torquat dla wszelkiey usypał przygody, Tam się ci tchorże w ieden okop skryią Chociasz ich Włoskie spłodziły Narody Choć Mars przodek ich? iak ci co glewiią Częsciey dzwigaią, nad wielmożne rody Lepsi daleko na wszelkie są stosy W klar teraznieysze pokazały losy! XC. Ale Marsowym hańba y wstyd za wał Z mieysca się ruszyc nie pozwolił, ktorzy Lubo z nich każdy z fatygi ustawał Czekali, zkądli bitwa się otworzy Gotowi, poki sżczęt ich będzie stawał Bic się, chociazby było im naygorzy, Zaczym ich Anton na placu omiia A młodych wielką klęską nazabiia. XCI. Hirtius o tym słysząc pod
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 127
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Księga jest Pamfile. DWORZANEK Jana Gawińskiego, KsIĘGI II.
Omen Patriae. Circulus Reuolutorius. PO wieku Złotem/ Srebrnem/ Mosiądzowym/ W żelaznym wieku dziś żyjem Marsowym. Ostatni stopień każe do pierwszego Wrócić się znowu. Do wieku złotego.
Diomedes Ulisses. SLodki w radzie Ulisses: Diomed waleczny/ W placu z sobą Marsowym wzięli społek wieczny. Święty związek taki jest. Bo rozum i siła/ Gdy gdzie z sobą spolne są/ dokazują siła.
Do Jana utciciela. NA długiej Janie utcie twojej byłem/ Zaczęty obiad wieczerzą kończyłem.
Balsamowa głowa. Swą Oleikiem maścisz głowę/ Co to za sztuki takowe! Ponno głowa (nic
Xięgá iest Pámphile. DWORZANEK Iáná Gawinskiego, XIĘGI II.
Omen Patriae. Circulus Reuolutorius. PO wieku Złotem/ Srebrnem/ Mośiądzowym/ W żeláznym wieku dźiś żyiem Mársowym. Ostatni stopień każe do pierwszego Wroćić się znowu. Do wieku złotego.
Diomedes Vlisses. SLodki w rádźie Vlisses: Diomed wáleczny/ W plácu z sobą Mársowym wźięli społek wieczny. Swięty związek táki iest. Bo rozum y śiła/ Gdy gdźie z sobą spolne są/ dokázują siłá.
Do Ianá vtćićiela. NA długiey Ianie vtćie twoiey byłem/ Záczęty obiád wieczerzą kończyłem.
Bálsamowá głowá. Swą Oleikiem máśćisz głowę/ Co to zá sztuki tákowe! Ponno głowá (nic
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 41
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
Na tysiąc wpada oszczepów zastępy. Wsiadamy? Czy nas pałace tam one Dzierżą, wielkimi koszty wywiedzione, Różańce kwitłe, majów rozkosz – Temp; Ach, gnustwa raczej, nikczemności wstępy. Nie dałyby wam wczasów te struktury, Gdyby, strzeż Boże, nieprzyjaciel który Poparł was; snadźby i domowym larem Przed marsowym w dal szlibyśmy pożarem. Zażby nie lepiej na wojsk mury żywe Z kosztów tych co dać, obrony prawdziwe, Które by i nas, więc i naszych domów Nieprzyjacielskich broniły od gromów! Lepiej Lechowie dawni czyniwali, Co nie w wymyślnych ogrodach mieszkali, A jak ci byli sławni chałupnicy, Nieprzyjaciele to ich świadczą
Na tysiąc wpada oszczepów zastępy. Wsiadamy? Czy nas pałace tam one Dzierżą, wielkimi koszty wywiedzione, Różańce kwitłe, majów rozkosz – Temp; Ach, gnustwa raczej, nikczemności wstępy. Nie dałyby wam wczasów te struktury, Gdyby, strzeż Boże, nieprzyjaciel ktury Poparł was; snadźby i domowym larem Przed marsowym w dal szlibyśmy pożarem. Zażby nie lepiej na wojsk mury żywe Z kosztów tych co dać, obrony prawdziwe, Które by i nas, więc i naszych domów Nieprzyjacielskich broniły od gromów! Lepiej Lechowie dawni czyniwali, Co nie w wymyślnych ogrodach mieszkali, A jak ci byli sławni chałupnicy, Nieprzyjaciele to ich świadczą
Skrót tekstu: GawTarcz
Strona: 65
Tytuł:
Clipaeus Christianitatis to jest Tarcz Chrześcijaństwa
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1680 a 1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1680
Data wydania (nie później niż):
1681
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Dariusz Chemperek, Wacław Walecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Collegium Columbinum
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2003