Pułk, Rota, termin Piechocie służący.
CASTRA niby Casta, Obóz, że u Rzymianów i Zonom w Obożye znajdować się nie godziło. Znaczy całe Wojsko na jakim obłokowane miejscu, a gdy idzie, zowie się EXERCITUS ab Exercitio, że tam się w męstwie i sztukach Wojennych eksercytują: inaczej tytułuje się Agmen. W Marsu tedy albo ciągu nazywa się Wojsko, kiedy do Batalii uszykowane stoi zowie się Acies, Szyk, uszykowany Obóz. Co miał Komendę super Legione albo nad Pułkiem, zwał się Dux albo Princeps, albo primus Centurio, zwał się i Primipilus, Rotmistrz, Pułkownik. Trybuni Militum byli, którzy nad komenderowanemi i popisanemi ex Tribubus
Pułk, Rota, termin Piechocie służący.
CASTRA niby Casta, Oboz, że u Rzymianow y Zonom w Obożie znaydowáć się nie godziło. Znaczy całe Woysko na iakim oblokowane miescu, a gdy idzie, zowie się EXERCITUS ab Exercitio, że tam się w męstwie y sztukach Woiennych exercytuią: inaczey tytułuie się Agmen. W Marsu tedy albo ciągu nazywa się Woysko, kiedy do Batalii uszykowane stoi zowie się Acies, Szyk, uszykowany Oboz. Co miał Kommendę super Legione albo nad Pułkiem, zwał się Dux albo Princeps, albo primus Centurio, zwał się y Primipilus, Rotmistrz, Pułkownik. Tribuni Militum byli, ktòrzy nad kommenderowanemi y popisanemi ex Tribubus
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 460
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
swoję zaczęli koło Okopu, Król I. Mć ordynował, aby Infanteria po kilkadziesiąt przeprawiała się w tychże łodziach, tak dalece że tegoż dnia o ośmej w wieczor już na tamtę stronę było przeprawionych ośm batalionów, które się bardzo dobrze okopały. Tym czasem z wielką pilnością koło Mostu robiono. Nieprzyjaciel będąc przestrzeżony o Marsu I. K. Mci, ruszył się był z Obozu swego, i przyszedł tego dnia po południu o dwie godzinie, tylko daleko od Okopu (który Król I. Mć kazał sypać) z całym Wojskiem i szesnastą Batalionami i Działami, Król I. Mć sam jeździł rekognoskować ich, ale nie szli dalej tego dnia
swoię zaczęli koło Okopu, Krol I. Mć ordynował, áby Infánteryá po kilkádźieśiąt przepráwiáłá się w tychże łodźiách, ták dálece że tegoż dniá o osmey w wieczor iuż ná támtę stronę było przepráwionych ośm bátálionow, ktore się bárdzo dobrze okopáły. Tym czásem z wielką pilnośćią koło Mostu robiono. Nieprzyiaćiel będąc przestrzeżony o Mársu I. K. Mći, ruszył się był z Obozu swego, y przyszedł tego dniá po południu o dwie godźinie, tylko dáleko od Okopu (ktory Krol I. Mć kázáł sypáć) z cáłym Woyskiem y szesnástą Bátálionámi y Dźiáłámi, Krol I. Mć sam ieźdźił rekognoskowáć ich, ále nie szli dáley tego dniá
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 4
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa z Kupidynem. Mars z niego zadworował, ale synek gładki Zapomniał swej natury i łaskawej matki Swej łagodnej zwierzchności, lubej płci i stroju, Choć ci i sam zwycięzca, lecz nie tego boju. Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką srogi Po rumianej twarzyczce siągnął przez dwa bogi. Wnet bożek tą zniewagą srodze się rozżarzy, Rzucił się rozgniewany do Marsowej
bankiet nieubogi, Zakrzątnął się z napojem piwniczy trojrogi. Szarłaten wszytkich skropił, a swym dumnym winem Powadził tymże razem Marsa z Kupidynem. Mars z niego zadworował, ale synek gładki Zapomniał swej natury i łaskawej matki Swej łagodnej zwierzchności, lubej płci i stroju, Choć ci i sam zwycięzca, lecz nie tego boju. Marsu szpetnie przymowił, on mu też odpowie Trefnie barzo, a zatym koniec swojej mowie Uczynił, co bynajmniej bożkowi niemiło. Przymowkim tej zapomniał, coś o zadku było. Znowu zaczął Kupido, Mars go ręką srogi Po rumianej twarzyczce siągnął przez dwa bogi. Wnet bożek tą zniewagą srodze się rozżarzy, Rzucił się rozgniewany do Marsowej
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 311
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910