jutra solwując sesję in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu ipan marszałek gdy jeszcze proponował denominacją nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości panie marszałku izbę poselską,” a tak po trzykroć podług prawa pytał się, jeżeli jest zgoda do obrania nowego marszałka. Krzyknęli iterum: „niemasz zgody na obranie marszałka nowego, nie pozwalamy, i jeśliby ex senatus consilio jaka wojna z kimkolwiek miała być klarygowana, zapobiegając temu nomine rzeczypospolitej, protestamur i o nieprzywrócenie komendy
jutra solwując sessyę in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu jpan marszałek gdy jeszcze proponował denominacyą nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości panie marszałku izbę poselską,” a tak po trzykroć podług prawa pytał się, jeżeli jest zgoda do obrania nowego marszałka. Krzyknęli iterum: „niemasz zgody na obranie marszałka nowego, nie pozwalamy, i jeśliby ex senatus consilio jaka wojna z kimkolwiek miała być klarygowana, zapobiegając temu nomine rzeczypospolitéj, protestamur i o nieprzywrócenie komendy
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 416
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Widzi, posłaniec bogów nieścigniony I który wszytko wie lotny Merkury, Że człowiek jeden cnotą wyniesiony
Nad pospolity lud i roztropnością Na tę się udał szalę, która waży Niebieskie cnoty z prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdziebyś był duszę i ciało zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Którym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy
Widzi, posłaniec bogow nieścigniony I ktory wszytko wie lotny Merkury, Że człowiek jeden cnotą wyniesiony
Nad pospolity lud i roztropnością Na tę się udał szalę, ktora waży Niebieskie cnoty z prawdziwą godnością, I on tam swoje nie cierpiące skazy
Postępki złożył. Co patrz jak przydało Wagi tej szali. O jakeś szczęśliwy, Zacny marszałku, kiedyć się dostało Być na tej stronie, gdy cię obłędliwy
Krok na gościniec inszy nie wprowadził, Gdziebyś był duszę i ciało zagładził. Calliope.
Człowiek igrzysko boże, powiedają, Ktorym on jako piłą ciska sobie. Raz będzie w gorze, drugi raz na ziemi. Tak i fortuna koło swoje toczy
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 465
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
z ślizkich stopniów prędzej na dół spadnie. Wnet z króla rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co triumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co ich deptał nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A
z ślizkich stopniow prędzej na doł spadnie. Wnet z krola rolnik, wnet żebrak z cesarza W jednym momencie; i co tryumfuje, Co mu woz ciągnie cug zprzęgły w koronach: To jutro na tych, co ich deptał nogą, Z takiegoż jarzma patrza nieszczęśliwy. O jakożeś ty dobrze posłał sobie, Zacny marszałku! żeś larwę nikczemną Zjąwszy, najwyższej nawykł roztropności: Znać się samego, znać i świat obłudny, A zatym wiedzieć jako żyć na świecie. Polihymnia.
Trąby krzykliwe, Surmy piskliwe, Śmierci lud słucha, Niech wiedzą ucha Sztorty, wiole, Dziś przy swym stole Ogromne bębny, Których służebny Niechaj zamilkną, A
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 466
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I dlatego też rachując godziny Wszytkie przeszłego swojego żywota, W których plac święta otrzymała cnota, Które się cale przeżyły bez winy, A widząc, że tych liczby niezrownane Z tymi, które się przeciwiły cnocie, Że bez poprawy duszy być w kłopocie, Wczas z błędu wraca nogi obłąkane. Któż lepiej nad cię, cnotliwy marszałku, Kto lepiej nad cię z czasem się rachował? Kiedyś go cale ostatek zachował Sobie, bądź pewien, że i w tym kawałku (Tylko proś tego, który jest bogaty W czas i w litości) powetujesz straty. Erato.
Choć urzędniku pierwszy Wilkomierza, Jako żyw ze mną nie miałeś przymierza I owszem
I dlatego też rachując godziny Wszytkie przeszłego swojego żywota, W ktorych plac święta otrzymała cnota, Ktore się cale przeżyły bez winy, A widząc, że tych liczby niezrownane Z tymi, ktore się przeciwiły cnocie, Że bez poprawy duszy być w kłopocie, Wczas z błędu wraca nogi obłąkane. Ktoż lepiej nad cię, cnotliwy marszałku, Kto lepiej nad cię z czasem się rachował? Kiedyś go cale ostatek zachował Sobie, bądź pewien, że i w tym kawałku (Tylko proś tego, ktory jest bogaty W czas i w litości) powetujesz straty. Erato.
Choć urzędniku pierwszy Wilkomierza, Jako żyw ze mną nie miałeś przymierza I owszem
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 467
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
żyzne sprawuje ugory, W które wrzucone jako obumiera Ziarno, niźli się podnosi do góry, A potym owoc obfity zawiera W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeżyte. Euterpe.
żyzne sprawuje ugory, W ktore wrzucone jako obumiera Ziarno, niźli się podnosi do gory, A potym owoc obfity zawiera W gumna bogate. Tak człowiek cnotliwy, Lubo w tym wieku pospołu z drugimi Śmierci podległy, w tym jednak szczęśliwy, Że zapomniony nie zostaje w ziemi. W tymci ja ciebie rachuję porządku, Zacny marszałku, bowiem tej nadzieje Pełnam z pierwszego twoich dni początku. Dobre uczynki twoja ręka sieje. Niechżeć się zboże pod sierpem zagęści, Niech w prasie wino roście, niechaj w stadzie Pożytecznego dobytku się szczęści. Zgoła w domowej i polnej obradzie Niech ci się wiedzie; bodajci obfite W pociechy pędził lata nieprzeźyte. Euterpe.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
kogo czyni, który domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mógł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałów, ni fortec, ni szańców Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatów, wybrańców, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki
kogo czyni, ktory domu Z onym cnotliwym tego potrzebuje, Żeby się ukryć w nim nie mogł nikomu. Kiedy się dobrze w każdej sprawie czuje, Temu do serca nie trzeba okienka, Bo cnotliwego niezdradnego czoła Wnętrzne afekty wydaje sukienka I choć ukryta myśl widzi się zgoła. Zawsze me oko w tobie tę widziało Cnotę, marszałku, między innych wielą, Żeć się pożycie skromne podobało,
Zaczym i teraz jako cię oddzielą Fata, tak będziesz żył bez wątpienia, Żebyć ni wałow, ni fortec, ni szańcow Nie trzeba, ale dobrego sumnienia Miasto tych, miasto żołdatow, wybrańcow, Murem miedzianym i straży okryty Bądź, a na wieki
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 470
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Więcej trzech łokci miejsca mu nie trzeba, W którymby złożył kości rozsypane. Tak ten zwycięzca świata, który z nieba Rod swój prowadził, gdy go spracowane Nogi na matce wielkiej położyły, Uznał, choć dumy miał nieporownane, Jako mu małej potrzeba mogiły. Nic w tym nie wątpię, o cny kawalerze! Zacny marszałku, jeśli cię znam dobrze, Żeś też i ty w tej nie uchybił mierze. I choć cię szczęście obdarzyło szczodrze,
Choć potym nieco przeciwne ujęło, Najmniej to jednak nieporuszonego, Najmniej się serca twojego nie tknęło. Wiem, żeś z swojego kontent, wiem, na cudze Przestrone włości nie patrzasz zazdrosnym Okiem
Więcej trzech łokci miejsca mu nie trzeba, W ktorymby złożył kości rozsypane. Tak ten zwycięzca świata, ktory z nieba Rod swoj prowadził, gdy go spracowane Nogi na matce wielkiej położyły, Uznał, choć dumy miał nieporownane, Jako mu małej potrzeba mogiły. Nic w tym nie wątpię, o cny kawalerze! Zacny marszałku, jeśli cię znam dobrze, Żeś też i ty w tej nie uchybił mierze. I choć cię szczęście obdarzyło szczodrze,
Choć potym nieco przeciwne ujęło, Najmniej to jednak nieporuszonego, Najmniej się serca twojego nie tknęło. Wiem, żeś z swojego kontent, wiem, na cudze Przestrone włości nie patrzasz zazdrosnym Okiem
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 471
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglów do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki marszałku, wodzu niezwalczony,
Za zdrowie nasze, z rąk srogich wydarte, Twą ręką wsparte.
Ale nad wszytko ten, co się mianuje Bogiem wojsk, który nas zawsze ratuje, Którego ręki nieśmiertelnej dzieło Wszytko sprawiło,
Niechaj ma chwałę z wdzięcznością i z skruchą Za to zwycięstwo; ozdobną otuchą Dufajmy, że nas nie spuści
w koło Kamienne czoło.
Mnie zaś niechby to urazy nie niosło, Że mojej łodki niedołężne wiosło, Nie mając żaglow do lotnego biegu Trzyma się brzegu.
Cała ojczyzna wam, wielcy wodzowie, Wam, cne rycerstwo, na zwycięzkiej głowie Kładzie z wdzięcznością za trudy marsowe Wieńce laurowe.
Ciebie osobne czekają korony, Wielki marszałku, wodzu niezwalczony,
Za zdrowie nasze, z rąk srogich wydarte, Twą ręką wsparte.
Ale nad wszytko ten, co się mianuje Bogiem wojsk, ktory nas zawsze ratuje, Ktorego ręki nieśmiertelnej dzieło Wszytko sprawiło,
Niechaj ma chwałę z wdzięcznością i z skruchą Za to zwycięstwo; ozdobną otuchą Dufajmy, że nas nie spuści
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 500
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
I LUTNIA LUTNIA JEGOMOŚCI PANA ANDRZEJA Z RACIBORSKA MORSZTYNA REFERENDARZA WIELKIEGO KORONNEGO ETC. POSŁANA PO KOLĘDZIE JEGOMOŚCI PANU ŁUKASZOWI ZE BNINA OPALIŃSKIEMU MARSZAŁKOWI NADWORNEMU KORONNEMU ETC. ETC. ANNO DOMINI 1661 KSIĘGA PIERWSZA DO JEGOMOŚCI PANA ŁUKASZA ZE BNINA OPALIŃSKIEGO, MARSZAŁKA NADWORNEGO KORONNEGO
Posyłam Ci, Marszałku, lutnią po kolędzie, Lubo-ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polsce u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiewa; Wiesz
I LUTNIA LUTNIA JEGOMOŚCI PANA ANDRZEJA Z RACIBORSKA MORSZTYNA REFERENDARZA WIELKIEGO KORONNEGO ETC. POSŁANA PO KOLĘDZIE JEGOMOŚCI PANU ŁUKASZOWI ZE BNINA OPALIŃSKIEMU MARSZAŁKOWI NADWORNEMU KORONNEMU ETC. ETC. ANNO DOMINI 1661 KSIĘGA PIERWSZA DO JEGOMOŚCI PANA ŁUKASZA ZE BNINA OPALIŃSKIEGO, MARSZAŁKA NADWORNEGO KORONNEGO
Posyłam Ci, Marszałku, lutnią po kolędzie, Lubo-ć się strojną będzie zdała, lub nie będzie: Wiesz, że od nas daleko po struny do Rzymu I że siła potrzeba do strojnego rymu; Wiesz i to, że ta wolność w Polszczę u nas bywa, Że się jeden drze, drugi beczy, trzeci śpiéwa; Wiesz
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 3
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Czegóż już czekać? Hej, sarmacka młodzi, Pana się na rzeź wydawać nie godzi. Kto mąż, do konia! Tchórzowie do Rzymu, Drudzy do Gdańska z pogańskiego dymu!
Kto pierwszy za stół albo na sejmiku, Jako widzimy, daleki od szyku. Prawda, że się bić samemu nie moda, Panie marszałku, panie wojewoda! 288 (P). ZEGAREK W ŻOŁĄDKU
Pytasz, przecz bez zegara, przynamniej kompasu, Już trzydzieści lat żyję aż do tego czasu. Bo zegar noszę w sobie; do kompasu trzeba Zawsze dnia, zawsze słońca i jasnego nieba. Jeść, kiedy się chce, to czas; spać, kiedy
. Czegóż już czekać? Hej, sarmacka młodzi, Pana się na rzeź wydawać nie godzi. Kto mąż, do konia! Tchórzowie do Rzymu, Drudzy do Gdańska z pogańskiego dymu!
Kto pierwszy za stół albo na sejmiku, Jako widzimy, daleki od szyku. Prawda, że się bić samemu nie moda, Panie marszałku, panie wojewoda! 288 (P). ZEGAREK W ŻOŁĄDKU
Pytasz, przecz bez zegara, przynamniej kompasu, Już trzydzieści lat żyję aż do tego czasu. Bo zegar noszę w sobie; do kompasu trzeba Zawsze dnia, zawsze słońca i jasnego nieba. Jeść, kiedy się chce, to czas; spać, kiedy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 314
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987