samem kolanie wywinął, ciężki ból cierpiąc i długo nie mogąc chodzić, a po doktorach i cyrulikach, musiałem mistrzom wileńskim dać się na leki. Stało się to 12 Januarii w Oniksztach na zimowych kwaterach.
Komendę miałem nad dywizją wojska przy generale Lewenhaupcie i jego komendy wojskach.
Anno 1708. Na pracach i ciężkim marszu z królem jegomością szwedzkim zacząłem. Różne tego roku kłopoty i zmartwienia miałem, najciężej mi dojadał p. Frąckiewicz chorąży nadworny w. księstwa lit., o starostwo zydejkańskie od niego kupione; który przedawszy mi, potem z jakiegoś nieukontentowania swego do mnie poszedł z Kaniferem in condicto, i onemu prawo dał niby pierwsze
samém kolanie wywinął, ciężki ból cierpiąc i długo nie mogąc chodzić, a po doktorach i cyrulikach, musiałem mistrzom wileńskim dać się na leki. Stało się to 12 Januarii w Oniksztach na zimowych kwaterach.
Komendę miałem nad dywizyą wojska przy generale Lewenhaupcie i jego komendy wojskach.
Anno 1708. Na pracach i ciężkim marszu z królem jegomością szwedzkim zacząłem. Różne tego roku kłopoty i zmartwienia miałem, najciężéj mi dojadał p. Frąckiewicz chorąży nadworny w. księstwa lit., o starostwo zydejkańskie od niego kupione; który przedawszy mi, potém z jakiegoś nieukontentowania swego do mnie poszedł z Kaniferem in condicto, i onemu prawo dał niby pierwsze
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 27
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
; zabawy rozmaite to in publicis, częścią też in privatis. In publicis zasiadając na sesjach traktatowych między koroną szwedzką i rzecząpospolitą, jako na sesjach rad konfederackich; In privatis: częstując się, konwersując u dam, zabawiając się i t. d.
Z Warszawy przy wojsku 12 Januarii. Anno 1706 wyjechałem, w marszu zawsze pospołu z ip. starostą bobrujskim z nim w jego pułku i dywizji chodziłem. Podjazd na Moskwę pod Tykocin odprawiłem, gdzie Moskwy 1300 znieśliśmy. W Usnarzu u siebie byłem mimojazdem 21 Januarii, był ze mną ip. starosta bobrujski, ip. Esperieszy, ip. Grabowski; zastaliśmy pustki
; zabawy rozmaite to in publicis, częścią téż in privatis. In publicis zasiadając na sessyach traktatowych między koroną szwedzką i rzecząpospolitą, jako na sessyach rad konfederackich; In privatis: częstując się, konwersując u dam, zabawiając się i t. d.
Z Warszawy przy wojsku 12 Januarii. Anno 1706 wyjechałem, w marszu zawsze pospołu z jp. starostą bobrujskim z nim w jego pułku i dywizyi chodziłem. Podjazd na Moskwę pod Tykocin odprawiłem, gdzie Moskwy 1300 znieśliśmy. W Usnarzu u siebie byłem mimojazdem 21 Januarii, był ze mną jp. starosta bobrujski, jp. Esperyeszy, jp. Grabowski; zastaliśmy pustki
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 124
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ćwiertowano i wsi więcej sta spalono. Przez Podlasie mimo Tykocin aż do Grodna nagły i bardzo ludziom a zwłaszcza piechotom przykry miał.
W Grodnie w sześciuset kawalerii sam swą osobą kroi szwedzki most odebrał, z miasta sześć pułków moskiewskich wypędził. Sam car i Mężyków kilką godzin stamtąd umknęli. Spodziewało się wojsko szwedzkie po tak przeciągłym marszu wypocząć, w pola wyszedłszy grodzieńskie, ale się omyliło, bo tylko dwa dni w Grodnie król wypocząwszy, wciąż za nieprzyjacielem z wojskami poszedł, doganiając urywał, i oparł się za uciekającemi aż w kraju oszmiańskim, wprzódy w Smorgoniach, potem w Radoszkowiczach mając haup kwaterę.
Moskwa wszystka poszła aż za Berezynę i lokowała się
ćwiertowano i wsi więcéj sta spalono. Przez Podlasie mimo Tykocin aż do Grodna nagły i bardzo ludziom a zwłaszcza piechotom przykry miał.
W Grodnie w sześciuset kawaleryi sam swą osobą kroi szwedzki most odebrał, z miasta sześć pułków moskiewskich wypędził. Sam car i Mężyków kilką godzin ztamtąd umknęli. Spodziewało się wojsko szwedzkie po tak przeciągłym marszu wypocząć, w pola wyszedłszy grodzieńskie, ale się omyliło, bo tylko dwa dni w Grodnie król wypocząwszy, wciąż za nieprzyjacielem z wojskami poszedł, doganiając urywał, i oparł się za uciekającemi aż w kraju oszmiańskim, wprzódy w Smorgoniach, potém w Radoszkowiczach mając haup kwaterę.
Moskwa wszystka poszła aż za Berezynę i lokowała się
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 258
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, Gdzie król z wyborem, gdzie stał wódz koronny, Gdzie hetman polny, gdzie sukces postronny? Co za komplement król z cudzoziemskimi Miał generały, co oni z naszymi? Który pułk pierwszy w boju kredensował, Który w rezerwie, który sekundował. Kędy zasadzki, gdzie pierwsze fortropy? Jako szli Niemcy, licząc w marszu stopy? A jako nasi ochotnie skoczyli, Szumnie kopije i dzidy skruszyli A potym szable, pałasze, koncerze Krwią napoili do syta i szczerze. Jak wiele więźniów znaczniejszych pojmano? Potym co fortec obronnych pobrano? Kogo fortuna w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i
, Gdzie krol z wyborem, gdzie stał wodz koronny, Gdzie hetman polny, gdzie sukces postronny? Co za komplement krol z cudzoziemskimi Miał generały, co oni z naszymi? Ktory pułk pierwszy w boju kredensował, Ktory w rezerwie, ktory sekundował. Kędy zasadzki, gdzie pierwsze fortropy? Jako szli Niemcy, licząc w marszu stopy? A jako nasi ochotnie skoczyli, Szumnie kopije i dzidy skruszyli A potym szable, pałasze, koncerze Krwią napoili do syta i szczerze. Jak wiele więźniow znaczniejszych pojmano? Potym co fortec obronnych pobrano? Kogo fortuna w bitwie piastowała? Komu nić życia Atropos zerwała? Jak po wygranej poszły liczne czaty Z ogniem i
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 288
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
do Żmujdzi od Kurlandii, na czym znacznie Siruć, kasztelan witebski, i Zabiełło, marszałek kowieński, porucznik petyhorski Pocieja, strażnika wielkiego W. Ks. Lit. — będąc od księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego W. Ks. Lit., komenderowany jako regimentarz do przeprowadzenia Moskwy przez Litwę i do pilnowania, aby w marszu krzywd nie czyniła — najlepiej, porobiwszy wczesne z Moskwą kontrakty, profitowali. Także książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas lit., pisał do mnie z Warszawy, abym się starał, ażeby województwo brzeskie, przykładem innych województw i powiatów, obrało komisarzów do ustanowienia ceny za różne furaże i prowianta z Moskwą i dla dopilnowania,
do Żmujdzi od Kurlandii, na czym znacznie Siruć, kasztelan witebski, i Zabiełło, marszałek kowieński, porucznik petyhorski Pocieja, strażnika wielkiego W. Ks. Lit. — będąc od księcia Radziwiłła, hetmana wielkiego W. Ks. Lit., komenderowany jako regimentarz do przeprowadzenia Moskwy przez Litwę i do pilnowania, aby w marszu krzywd nie czyniła — najlepiej, porobiwszy wczesne z Moskwą kontrakty, profitowali. Także książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas lit., pisał do mnie z Warszawy, abym się starał, ażeby województwo brzeskie, przykładem innych województw i powiatów, obrało komisarzów do ustanowienia ceny za różne furaże i prowianta z Moskwą i dla dopilnowania,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 290
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
czyniła — najlepiej, porobiwszy wczesne z Moskwą kontrakty, profitowali. Także książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas lit., pisał do mnie z Warszawy, abym się starał, ażeby województwo brzeskie, przykładem innych województw i powiatów, obrało komisarzów do ustanowienia ceny za różne furaże i prowianta z Moskwą i dla dopilnowania, ażeby w marszu krzywd nie czyniła.
Pracowałem około tego mocno, ale wyperswadować nie mogłem, najprzód, że już po sejmiku gospodarskim ta materia propono-
wana była, druga, że się wielu nie zdawało, ażeby przez obranie komisarzów legitymować przechód Moskwy bez konsensu Rzpltej przez jej kraje, trzecia racja, że Moskwa marszem swoim tylko część
czyniła — najlepiej, porobiwszy wczesne z Moskwą kontrakty, profitowali. Także książę Czartoryski, podkanclerzy naówczas lit., pisał do mnie z Warszawy, abym się starał, ażeby województwo brzeskie, przykładem innych województw i powiatów, obrało komisarzów do ustanowienia ceny za różne furaże i prowianta z Moskwą i dla dopilnowania, ażeby w marszu krzywd nie czyniła.
Pracowałem około tego mocno, ale wyperswadować nie mogłem, najprzód, że już po sejmiku gospodarskim ta materia propono-
wana była, druga, że się wielu nie zdawało, ażeby przez obranie komisarzów legitymować przechód Moskwy bez konsensu Rzpltej przez jej kraje, trzecia racja, że Moskwa marszem swoim tylko część
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 290
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
penituszupełnie do familii IchMciów Panów Matuszewiców nie należy, do juramentu sobie benevoledobrowolnie zabrali.
Za czym my, sąd, IchMciom według dobrowolnego IchMciów zabierania się jurament na tym, jako pracowity Maciej imieniem, prostej kondycji człowiek, zahoży, przedtem, jak sam o sobie powiedał, w regimencie pieszym służący, a potem w marszu zachorowawszy zostawiony, do Tela-
tycz, dóbr w województwie brzeskim leżących, dostał się i wpóki był na zdrowiu mocniejszym, trzody bydła pasał, potem zaś za żebranym chlebem okolicznie chodząc u IchMciów szlachty często bywał i jest temu lat kilkanaście, jak umarł; na tym jako tenże Maciej nigdy się imieniem żadnym szlacheckim nie nazywał
penituszupełnie do familii IchMciów Panów Matuszewiców nie należy, do juramentu sobie benevoledobrowolnie zabrali.
Za czym my, sąd, IchMciom według dobrowolnego IchMciów zabierania się jurament na tym, jako pracowity Maciej imieniem, prostej kondycji człowiek, zahoży, przedtem, jak sam o sobie powiedał, w regimencie pieszym służący, a potem w marszu zachorowawszy zostawiony, do Tela-
tycz, dóbr w województwie brzeskim leżących, dostał się i wpóki był na zdrowiu mocniejszym, trzody bydła pasał, potem zaś za żebranym chlebem okolicznie chodząc u IchMciów szlachty często bywał i jest temu lat kilkanaście, jak umarł; na tym jako tenże Maciej nigdy się imieniem żadnym szlacheckim nie nazywał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 784
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
niepodściwy Połchowski wydał, która rota jest de tenore sequenti:
My, Jerzy Jundziłł, Piotr Wołkowycki i Stanisław Krasnodębski, przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu na tym, jako pracowity Maciej imieniem, prostej kondycji człowiek zahoży, przedtem, jak sam o sobie powiedał, w regimencie pieszym służący, a po-
tem w marszu zachorowawszy zostawiony, do Telatycz dóbr w województwie brzeskim leżących dostał się i wpóki był na zdrowiu mocniejszy, trzody bydła pasał, potem zaś za żebranym Chlebem okolicznie chodząc, w naszych domach barzo często bywał i jest temu lat kilkanaście, jak umarł. Na tym, jako tenże Maciej nigdy się imieniem żadnym szlacheckim nie nazywał
niepodściwy Połchowski wydał, która rota jest de tenore sequenti:
My, Jerzy Jundziłł, Piotr Wołkowycki i Stanisław Krasnodębski, przysięgamy Panu Bogu Wszechmogącemu w Trójcy Świętej Jedynemu na tym, jako pracowity Maciej imieniem, prostej kondycji człowiek zahoży, przedtem, jak sam o sobie powiedał, w regimencie pieszym służący, a po-
tem w marszu zachorowawszy zostawiony, do Telatycz dóbr w województwie brzeskim leżących dostał się i wpóki był na zdrowiu mocniejszy, trzody bydła pasał, potem zaś za żebranym Chlebem okolicznie chodząc, w naszych domach barzo często bywał i jest temu lat kilkanaście, jak umarł. Na tym, jako tenże Maciej nigdy się imieniem żadnym szlacheckim nie nazywał
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 789
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
za Joannes będzie victor".
Potym w sobotę ruszył się z tego miejsca z wojskiem i cały dzień szliśmy ku Widniowi nie publiczną drogą, ale manowcami do marszu niesposobnymi, osobliwie do prowadzenia armat, gdzie, gdy jaka górka trafiła się, to sobą piechoty musiały wyciągać; i takieśmy strawili cały dzień na tym marszu, który czyli umyślnie, czyli z przypadku tak był powolny, żeśmy aż ku zmrokowi, po zachodzie słońca, stanęli z wojskiem na nocleg w dębinie, wielkie pół mili od Widnia. Jednakże widać nam było wieże od św. Szczepana, kościoła katedralnego w Widniu, i lubośmy tak blisko stanęli,
za Joannes będzie victor".
Potym w sobotę ruszył się z tego miejsca z wojskiem i cały dzień szliśmy ku Widniowi nie publiczną drogą, ale manowcami do marszu niesposobnymi, osobliwie do prowadzenia armat, gdzie, gdy jaka górka trafiła się, to sobą piechoty musiały wyciągać; i takieśmy strawili cały dzień na tym marszu, który czyli umyślnie, czyli z przypadku tak był powolny, żeśmy aż ku zmrokowi, po zachodzie słońca, stanęli z wojskiem na nocleg w dębinie, wielkie pół mili od Widnia. Jednakże widać nam było wieże od św. Szczepana, kościoła katedralnego w Widniu, i lubośmy tak blisko stanęli,
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 55
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
Kardynala de Rohan Ceremonij, do zwyczajnego przeniosła pokoju. Poseł Genueński prawie codzień z Ministrami Dworu naszego miewa konferencje, najbardziej dla tego, żeby przeciwko rebelizantom Wyspy Corsica jakikolwiek mógł otrzymać sukurs, ale żadnej jeszcze nie odebrał rezolucyj: Z Włoch mamy konfirmacją, że Wojska nasze tam do tąd bawiące, teraz w Aktualnym zostają marszu, powracają: do Ojczyzny wprzód jednak kraje possidebrant Komisarzom Cesarskim iuxta tenorem Praeliminarium Pacis oddawszy. Z czego elicitur oczywiście, że Król nasz we wszystkim słowa Dworowi Cesarskiemu jako się obligował dotrzymuje, aby się w żadnym punkcie zabranej dobrej harmonij uszczerbic nie zdał, Zechce takżę dopomoc, aby po publikowanym pokoju powszechnym zaraz nastąpiła Elekcja
Kardynala de Rohan Ceremoniy, do zwyczaynego przeniosła pokoiu. Poseł Genueński prawie codźień z Ministrami Dworu naszego miewa konferencye, naybardźiey dla tego, żeby przećiwko rebellizántom Wyspy Corsica iakikolwiek mogł otrzymać sukkurs, ale żadney ieszcze nie odebrał rezolucyi: Z Włoch mamy konfirmacyą, że Woyska nasze tam do tąd bawiące, teraz w Aktualnym zostaią marszu, powracaią: do Oyczyzny wprzod iednak kraie possidebrant Kommissarzom Cesarskim iuxta tenorem Praeliminarium Pacis oddawszy. Z czego elicitur oczywiśćie, że Krol nasz we wszystkim słowa Dworowi Cesarskiemu iako się obligował dotrzymuie, aby się w żadnym punkcie zabraney dobrey harmoniy uszczerbic nie zdał, Zechce takżę dopomoc, aby po publikowanym pokoiu powszechnym zaraz nastąpiła Elekcya
Skrót tekstu: GazPol_1736_97
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Polskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Jan Milżewski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1736
Data wydania (nie wcześniej niż):
1736
Data wydania (nie później niż):
1736