sobie Na jedno ciała przeformował obie. O, jak się za nim w grób przez siłę darłam, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez ból martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru i braku Jednę mnie sobie mąż obrał do smaku I kochał jednę, kwiat swój na urodzie I wszytko z życiem sposobiąc wygodzie. Za to mu więcej powinna
sobie Na jedno ciała przeformował obie. O, jak się za nim w grób przez siłę darłam, Pierś, szyję nie raz na zgubę otwarłam, Lecz chciwą śmierci rękę zemsty kształtem Miłość od śmierci odrywała gwałtem. Mogąc się bowiem zemścić na tyranie, A nie chcąc, ciężej szkodziłabym ranie Przez bol martwego w mężu moim serca Niż przez zabójstwo, okrutny morderca. Tedy, bogini z wielkim bogiem w parze, Weź dziś ofiarę moję na ołtarze. Z całego Greczek wyboru i braku Jednę mnie sobie mąż obrał do smaku I kochał jednę, kwiat swój na urodzie I wszytko z życiem sposobiąc wygodzie. Za to mu więcej powinna
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 265
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
postrzegł (i w głos potem przy stole powiadał) to jest, iź pod tym czasem gdy się one sześć chorągwi z lasa dobywało, a piechota się im z drogi w bok rozskakiwała, jeden muszkieter zrazu potrącony padł na ziemię, i wszystka ona sześć chorągwi przezeń przebiegła, a ci co tego postrzegli już go martwego być rozumieli. On porwawszy się najmniej od żadnego konia nienadeptany, i we wszem zdrowy, wyskoczył mówiąc: Das tych koc sakrament i t. d. Druga zaś żałosna. Jeden więzień godny powiedział, to jest iż sam grof z Turnu był między goniącymi wojsko Elearskie, i gdy dragonowie postrzegłszy zasadzki pod lasem, nazad
postrzegł (i w głos potem przy stole powiadał) to jest, iź pod tym czasem gdy się one sześć chorągwi z lasa dobywało, a piechota się im z drogi w bok rozskakiwała, jeden muszkieter zrazu potrącony padł na ziemię, i wszystka ona sześć chorągwi przezeń przebiegła, a ci co tego postrzegli już go martwego być rozumieli. On porwawszy się najmniej od żadnego konia nienadeptany, i we wszem zdrowy, wyskoczył mówiąc: Das tych koc sakrament i t. d. Druga zaś żałosna. Jeden więzień godny powiedział, to jest iż sam groff z Turnu był między goniącymi wojsko Elearskie, i gdy dragonowie postrzegłszy zasadzki pod lasem, nazad
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 64
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
kto (bo jeszcze samo wojsko Elearów z drugą stronę miasta w przedmieście wchodziło) miał znieść on obóz chłopislajski, jednakże prędko przez wiernowidze na to posłane zrozumiawszy jako się co stało, Bogu na chwałę w mieście różnemi triumfami pociechę swoję oświadczał; a lud jego, tak piechota jako i rajtarowie, skoczyli rezolucie naprzód do martwego obozu kabaty i pludry z trupów zwłaczać, a potem do różnych wsi okolicznych, bydła z nich, owce, i co jeno znaleźli, a nawet i okna, kotły, garce miedziane i t. d. wszystko to (miasto więźniów) do Habelswerda na przełaj zaganiali. Rzecz bardzo strojna było widzieć (między wielą
kto (bo jeszcze samo wojsko Elearów z drugą stronę miasta w przedmieście wchodziło) miał znieść on obóz chłopislajski, jednakże prędko przez wiernowidze na to posłane zrozumiawszy jako się co stało, Bogu na chwałę w mieście różnemi tryumfami pociechę swoję oświadczał; a lud jego, tak piechota jako i rajtarowie, skoczyli rezolucie naprzód do martwego obozu kabaty i pludry z trupów zwłaczać, a potem do różnych wsi okolicznych, bydła z nich, owce, i co jeno znaleźli, a nawet i okna, kotły, garce miedziane i t. d. wszystko to (miasto więźniów) do Habelswerda na przełaj zaganiali. Rzecz bardzo strojna było widzieć (między wielą
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 68
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
ciała i sumnienia oraz czyste czyni/ Tamże i ty/ kiedy się kąpać będziesz miała/ Zdymiesz z szyje ten kamień którymci to dała/ Bo jest święty. Ale go jak zrzenice w oku Własnej pilnuj/ i skoro z tego to potoku Tak omyta wynidziesz/ włożże na się znowu/ Gdyż bez niego byłabyś martwego tu łowu Obrazowi podobną/ ale ani zgoła/ Doszła zamierzonego Junony Kościoła. Gdzie się niebaw/ a tego przestrzegaj najwięcej/ Żebyś jaką w kąpieli pieszczonej dziecięcej Wzej wodzie nie zasnęła/ abo cię wesoły Darnem majeronowym/ i miękkiemi zioła Brzeg nie uwiódł/ zaczymby nabawić kłopotu/ I kto cię z tak drogiego
ciáłá y sumnienia oraz czyste czyni/ Támże y ty/ kiedy się kąpać będziesz miáłá/ Zdymiesz z szyie ten kámien ktorymci to dáłá/ Bo iest święty. Ale go iák zrzenice w oku Własney pilnuy/ y skoro z tego to potoku Ták omyta wynidziesz/ włożże ná się znowu/ Gdyż bez niego byłábyś martwego tu łowu Obrázowi podobną/ ále ani zgołá/ Doszłá zámierzonego Iunony Kosciołá. Gdzie się niebaw/ a tego przestrzegay naywięcey/ Zebyś iáką w kąpieli pieszczoney dziecięcey Wzey wodzie nie zásnęłá/ ábo cię wesoły Darnem maieronowym/ y miękkiemi zioły Brzeg nie vwiodł/ záczymby nábáwić kłopotu/ Y kto cię z ták drogiego
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 46
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
wielkie wojska swoje Zastąpiłeś/ trzymając wszystkie silne boje Na sobie: dotąd/ aż cię śmiertelnym żelazem Uderzył nieprzyjaciel: za którym to razem/ Lud twój żywie/ tyś zabit: oto jeszcze z rany/ Nie zastanowiona krew/ na wóz farbowany Spływa. O szlachetna krwi koła wielebnego: Wieluś nas zastąpiła od boju martwego. 3. Reg: 23. Pamiątka
Opowiem to wyraźniej: Mężobójcom chodzi/ Nie oto/ co im zakon na pamięć przywodzi: Żeby ukrzyżowanych z powinnej litości/ Przed zachodem chowali: lecz żeby srogości Ostatek wykonali. Urząd molestują: Starosto/ zawołane święta następują. A jest powinność nasza krzyżowanych chować: Więc że jeszcze
wielkie woyská swoie Zástąpiłeś/ trzymáiąc wszystkie śilne boie Ná sobie: dotąd/ áż ćię śmiertelnym żelázem Vderzył nieprzyiaćiel: zá ktorym to rázem/ Lud twoy żywie/ tyś zábit: oto ieszcze z rány/ Nie zástánowiona krew/ ná woz fárbowány Spływa. O śláchetna krwi kołá wielebnego: Wieluś nas zástąpiłá od boiu martwego. 3. Reg: 23. Pámiątká
Opowiem to wyráźniey: Mężoboycom chodźi/ Nie oto/ co im zákon ná pámięć przywodźi: Zeby vkrzyżowánych z powinney litośći/ Przed zachodem chowáli: lecz żeby srogośći Ostátek wykonáli. Vrząd molestuią: Stárosto/ záwołáne świętá nástępuią. A iest powinność nászá krzyżowánych chowáć: Więc że ieszcze
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 97.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
w wojska, ten w floty, niech ten ufa, komu Rozumie; czas przyjaciół, czas mieni i sługi. Zamki, miasta, fortuny, tysiąca wsi pługi W godzinie się zopaczą; krwie twojej do skonu Nic od ciebie, w ostatku niechaj do całunu Śmierć porwie, niech cię kosą na mary obali, Od martwego popiołu twego nie oddali. TALIA
Miłe są dzieci, ale co bez serca dzwonek, Co serce bez miłości, bez palca pierścionek, To biała płeć bez męskiej; co bez wody ryba, Co wybita w kwaterze kryształowej szyba, Jeśli jej kto nie utka, co może najściślej: Do izby wiatr — tu lecą lada
w wojska, ten w floty, niech ten ufa, komu Rozumie; czas przyjaciół, czas mieni i sługi. Zamki, miasta, fortuny, tysiąca wsi pługi W godzinie się zopaczą; krwie twojej do skonu Nic od ciebie, w ostatku niechaj do całunu Śmierć porwie, niech cię kosą na mary obali, Od martwego popiołu twego nie oddali. TALIA
Miłe są dzieci, ale co bez serca dzwonek, Co serce bez miłości, bez palca pierścionek, To biała płeć bez męskiej; co bez wody ryba, Co wybita w kwaterze krzyształowej szyba, Jeśli jej kto nie utka, co może najściślej: Do izby wiatr — tu lecą lada
Skrót tekstu: PotLibKuk_I
Strona: 93
Tytuł:
Libusza
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
drzewem oraz położyła, Trzem przez hełmy do zębów głowy rozczepiła; Żaden szyszak nie strzyma szable jadowitej, Żadnej niemasz obrony w tarczy niepożytej: Wszystko to ona kruszy, jak szkło, wszystko psuje, W ocemgnieniu najduższem Maurom łby zdejmuje. Bradamanta, w kogo swą kopią zawadzi, Lub zabije lub z konia w pół martwego zsadzi.
XIII.
Tak różnem zapalone jadem w tej potrzebie, Afrów gromią po obu stronach blisko siebie. Potem w różne strony szły, gdzie podaje tyły Pogaństwo i gdzie pułki nachylone były. Któż pomnieć może wszystkich, co od uzłoconej Kopiej brali tęgi raz w pogoni onej? Abo kto zliczy głowy, które rozłączała Srogą
drzewem oraz położyła, Trzem przez hełmy do zębów głowy rozczepiła; Żaden szyszak nie strzyma szable jadowitej, Żadnej niemasz obrony w tarczy niepożytej: Wszystko to ona kruszy, jak śkło, wszystko psuje, W ocemgnieniu najduższem Maurom łby zdejmuje. Bradamanta, w kogo swą kopią zawadzi, Lub zabije lub z konia w pół martwego zsadzi.
XIII.
Tak różnem zapalone jadem w tej potrzebie, Afrów gromią po obu stronach blizko siebie. Potem w różne strony szły, gdzie podaje tyły Pogaństwo i gdzie pułki nachylone były. Któż pomnieć może wszystkich, co od uzłoconej Kopiej brali tęgi raz w pogoni onej? Abo kto zliczy głowy, które rozłączała Srogą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 186
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Rugiera dla strażej włożyli dobrego. Tak nieznajomy wyszedł w cesarskie pokoje, Gdzie Leonowi znowu chęci całe swoje Oświadcza; ten mu konia i zbroję gotuje, Undziarda ściąć za jego krzywdę obiecuje.
XLIX.
Ledwie jutrzenka mały dzień na świat posłała, Wielka kupa przed turmę ludzi przybieżała. Lecz straż drzwi obaczywszy całkiem otworzone, Burgrabiego martwego członki rozciągnione, Zadumiawszy się, milczą, powiesili głowy, Każdemu dziwny się zda przypadek on nowy. Na Leona któżby śmiał pomyślić samego, Tusząc, iż z ojcem pragnął krwie więźnia mężnego.
L.
Tą ludzkością tak barzo Rugier beł zraniony, Tak na twarzy nadobnej dziwnie zawstydzony, Iż onę złośliwą myśl, co
Rugiera dla strażej włożyli dobrego. Tak nieznajomy wyszedł w cesarskie pokoje, Gdzie Leonowi znowu chęci całe swoje Oświadcza; ten mu konia i zbroję gotuje, Undziarda ściąć za jego krzywdę obiecuje.
XLIX.
Ledwie jutrzenka mały dzień na świat posłała, Wielka kupa przed turmę ludzi przybieżała. Lecz straż drzwi obaczywszy całkiem otworzone, Burgrabiego martwego członki rozciągnione, Zadumiawszy się, milczą, powiesili głowy, Każdemu dziwny się zda przypadek on nowy. Na Leona któżby śmiał pomyślić samego, Tusząc, iż z ojcem pragnął krwie więźnia mężnego.
L.
Tą ludzkością tak barzo Rugier beł zraniony, Tak na twarzy nadobnej dziwnie zawstydzony, Iż onę złośliwą myśl, co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 347
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Czerniu zostały. Twarz się o twardy Kamięń tłucze urodziwa, Wielą ran nieszczęśliwej urody pozbywa. Konające druzgocą ciało prędkie koła, Aż nakoniec na sęku opalonym zgoła, Który wtrzusła ugodził, trup się zastanowi. Tak gdy Pan wisi, przyszło spocząć i wozowi. Stanęły trochę Konie, wnet Pana porwały, Niebawiąc wpuł martwego chrosty poszarpały. Ostre czernia po części rwą ciało kolkami, Wszystkie się pniaki dzielą krwie jego częściami. Bieżą słudzy po polach, i Pana żałują Przez miejśća się (gdzie zginął Hippolitus) snują. Długim traktem znać ścieżki krwią jego zbroczone, Szukają części Pańskich pieski zasmucone. A choć tak pilno ciało zbierają w Żałości Nie
Czerniu zostáły. Twarż się o twárdy Kamięń tłucze urodźiwa, Wielą rąn nieszczesliwey urody pozbywa. Konáiące druzgocą ciáło prędkie kołá, Aż nákoniec ná sęku opalonym zgołá, Ktory wtrzusłá ugodźił, trup się zástanowi. Ták gdy Pąn wisi, przyszło spocząć y wozowi. Stanęły trochę Końie, wnet Páná porwáły, Niebáwiąc wpuł martwego chrosty poszárpáły. Ostre czerniá po częśći rwą ćiáło kolkámi, Wszystkie się pniaki dźielą krwie iego częśćiámi. Bieżą słudzy po polách, y Páná żáłuią Prżez mieyśća się (gdźie zginął Hippolitus) snuią. Długim tráktem znáć śćieszki krwią iego zbroczone, Szukáią częśći Páńskich pieski zásmucone. A choć ták pilno ciáło zbieráią w Załośći Nie
Skrót tekstu: SenBardzTrag
Strona: 172
Tytuł:
Smutne Starożytności Teatrum, to jest Tragediae Seneki rzymskiego
Autor:
Seneka
Tłumacz:
Jan Alan Bardziński
Drukarnia:
Jan Christian Laurer
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696