lit., i ip. Dominik Słuszka wojewoda połocki; kumą ip. Sapieżyna stolnikowa w. księstwa litew. 18^go^ byłem z ip. wojewodą trockim, kasztelanem nowogrodzkim, stolnikiem w. księstwa lit., na weselu miejskiem p. Paszkiewicza z p. Stefanowiczówną. 22^go^ ubierałem się z drugimi ichm. w maszkary.
28^go^. Z Wilna na wesele ip. Kmicica z ipaimą Kozlówną chorażanką oszmiańską, wyjechałem do Anuty. Wesele to sprawował ip. Kociełł kasztelan witebski z aparencją dobrą i kosztem. Jam na tem weselu dziękował za pannę. NB. W.[...] excess stał się, bo się pan młody rozgniewany i zirrytowany
lit., i jp. Dominik Słuszka wojewoda połocki; kumą jp. Sapieżyna stolnikowa w. księstwa litew. 18^go^ byłem z jp. wojewodą trockim, kasztelanem nowogrodzkim, stolnikiem w. księstwa lit., na weselu miejskiem p. Paszkiewicza z p. Stefanowiczówną. 22^go^ ubierałem się z drugimi ichm. w maszkary.
28^go^. Z Wilna na wesele jp. Kmicica z jpaimą Kozlówną chorażanką oszmiańską, wyjechałem do Anuty. Wesele to sprawował jp. Kociełł kasztelan witebski z apparencyą dobrą i kosztem. Jam na tém weselu dziękował za pannę. NB. W.[...] excess stał się, bo się pan młody rozgniewany i zirrytowany
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 45
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furie i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone; Lubo mówi w senacie, pełne swej powagi Słowa jego u wszystkich wiele mają wagi. Pokójli obmyśliwa, lub wczesne obrony, To rozumie
fata królewskie piastuje korony; Ten potrzebne granicom obmyśla obrony. W nim pod przeszłe zaćmienie wiara doświadczona, Nieruszona powaga, myśl niezwyciężona. Jakie gwiazdy w pół morza rodzone świeciły, Jakie łuny i z Faro na świat wszytek biły. Jego epidauryjski wąż zaraża srogi, Acberuntskie furye i zmyślone bogi; A na śmierć ozionąwszy sektarskie maszkary. Pewnym swojej nadzieje każe być i wiary. Oto i na kujawskiej katedrze wysokiej Siedzi pasterz, którego rozsądek głęboki, Obyczaje przyjemne i żarty uczone, Wiara zawsze doznana, serce niestrwożone; Lubo mówi w senacie, pełne swej powagi Słowa jego u wszystkich wiele mają wagi. Pokójli obmyśliwa, lub wczesne obrony, To rozumie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 72
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana: Ręka, rozlaniem krwie sprofanowana.
Przyjażń i zdrowie przedajne nosimy, Gdzie nas wiatr pędzi łakomstwa, bieżymy. Co żywo uszu pilno nadstawuje: Gdzie głośnem złotem podskarbi szafuje.
Komu w wysokich niestateczne płuży Szczęście honorach, temu wszystko służy. Jako potęga ustanie
siedzą, swary zaczna jurystowie. Tych lat odważni powstaną Bessowie, Owych niemężni żyją Cylikowie. Nas na ostatki wydał świat zgrzybiały, Kiedy natury siły osłabiały: Na swą sromotę potomków zrodzonych, I na niesławę wieczną potępionych; Cokolwiek dobrych obyczajów było, To się złoszyństwem wszystko utraciło. Z cnót animusze własne odzieramy, A w maszkary je niecnót ubieramy. Nie wstyd, lecz chwała jest to zawołana: Ręka, rozlaniem krwie sprofanowana.
Przyjażń i zdrowie przedajne nosimy, Gdzie nas wiatr pędzi łakomstwa, bieżymy. Co żywo uszu pilno nadstawuje: Gdzie głośnem złotem podskarbi szafuje.
Komu w wysokich niestateczne płuży Szczęście honorach, temu wszystko służy. Jako potęga ustanie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 161
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
równo z wieczorem. Tak iż ludzi zawsze aż w godzin dwie w noc pełno, jako nabił, jednych wychodzących, drugich zaś wchodzących, nie przeminie, a mających jakąś singularem devotionem.
Dnia 22. Zaczęły się maszkary, których ten jest usus, iż wszyscy co najprzedniejsi kawalerowie, także i damy, poubierawszy się w maszkary różne secundum każdeg placitum, schodzą się po południu na piacią św. Marka. Tam z sobą konwersują, gadają, chodzą aż do wieczora, a nie wiedząc kto z kim; chyba się już abo 38v po głosie, albo po jakimś znaku poznają. Różni też różne w tym mają complacentiae et intentiones, bo każdemu
równo z wieczorem. Tak iż ludzi zawsze aż w godzin dwie w noc pełno, jako nabił, jednych wychodzących, drugich zaś wchodzących, nie przeminie, a mających jakąś singularem devotionem.
Dnia 22. Zaczęły się maszkary, których ten jest usus, iż wszyscy co najprzedniejsi kawalerowie, także i damy, poubierawszy się w maszkary różne secundum kożdeg placitum, schodzą się po południu na piacią św. Marka. Tam z sobą konwersują, gadają, chodzą aż do wieczora, a nie wiedząc kto z kim; chyba się już abo 38v po głosie, albo po jakimś znaku poznają. Różni też różne w tym mają complacentiae et intentiones, bo kożdemu
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 172
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, jeno kawalerów gwałt po białogłowsku poubieranych bywa i to cum licentia. Tam się też na ten czas cursus ad metom equorum odprawował, co same konie do kresu biegały pro palma, mając na sobie przyprawne bodce. Okna zaś i ganki obiciem ozdobione, tej wszytkiej ulicy, z których damy się i różni ludzie na te maszkary przypatrowali.
Dnia 17. Mszy św. słuchałem w kościele św. Jędrzeja Aspostoła, gdzie też jego sanctae leżą depositae manes, tam są ojcowie teatyni. Kościół wielki, kaplice niemal wszytkie z marmuru wybornego varii coloris.
Po południu chodziłem, przypatrując się miasta wielkości, jako jest in se immensa urbs; pałaców
, jeno kawalerów gwałt po białogłowsku poubieranych bywa i to cum licentia. Tam się też na ten czas cursus ad metom equorum odprawował, co same konie do kresu biegały pro palma, mając na sobie przyprawne bodce. Okna zaś i ganki obiciem ozdobione, tej wszytkiej ulicy, z których damy się i różni ludzie na te maszkary przypatrowali.
Dnia 17. Mszy św. słuchałem w kościele św. Jędrzeja Aspostoła, gdzie też jego sanctae leżą depositae manes, tam są ojcowie teatyni. Kościoł wielki, kaplice niemal wszytkie z marmuru wybornego varii coloris.
Po południu chodziłem, przypatrując się miasta wielkości, jako jest in se immensa urbs; pałaców
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 190
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
mego dozwalać i o to się nie zastawiasz, rozkoszami się rad i marnościami i cielesnościami bawisz, ludzi godnych tracisz i onemi gardzisz i zdrajcę, pochlebce, harde, nadęte, głupie, zuchwałe, wszeteczne bluźnierce, chlebem mym na mię karmisz i one na moje zdrowie chowasz, dochody moje na stroje próżne, łątki, maszkary, cielesności i na inne próżności obracasz. Powiedz mi, coś z sobą z za morza przywiózł, co masz ty nie odemnie? Wzięłam cię z za morza swoim kosztem nagiego, głupiego, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o tym,
mego dozwalać i o to się nie zastawiasz, rozkoszami się rad i marnościami i cielesnościami bawisz, ludzi godnych tracisz i onemi gardzisz i zdrajcę, pochlebce, harde, nadęte, głupie, zuchwałe, wszeteczne bluźnierce, chlebem mym na mię karmisz i one na moje zdrowie chowasz, dochody moje na stroje próżne, łątki, maszkary, cielesności i na inne próżności obracasz. Powiedz mi, coś z sobą z za morza przywiózł, co masz ty nie odemnie? Wzięłam cię z za morza swoim kosztem nagiego, głupiego, chudego, tum cię przyprowadziła i tu cię chowam, żywię i z twemi; wiedzże o tym,
Skrót tekstu: MowaKoprzCz_II
Strona: 98
Tytuł:
Żałosna mowa Rzpltej polskiej pod Koprzywnicą do zgromadzonego rycerstwa roku 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
/ rzekli: Tać jest matka Boża/ poruczajże się jej/ uczyńże jej pokłon/ prośże jej pokornie/ żebyć uprosiła odpuszczenie/ i miłosierdzie u błogosławionego Syna swego/ obiecujże jej uczynić wszytko coć każe. Odpowie/ już to niewczas; i przyda: rychło namilszy moi wyżeńcie stąd te sprosne maszkary/ i w tym żywot skończył nieszczęśliwie. Gdy już było nagotowano ciało jego do pogrzebu/ siła ich widziało/ gdy oczyma straszliwie poglądał/ i wszytek poruszał się mocą/ jakoby chciał z mar precz wyskoczyć.
Dało się już znać jako jest śmierć mizerna ludzi grzesznych zakamiałych/ tego jeszcze niedostawa żebyśmy zrozumieli szczęśliwie ze
/ rzekli: Táć iest mátká Boża/ poruczayże się iey/ uczyńże iey pokłon/ prośże iey pokornie/ żebyć uprośiłá odpuszczenie/ y miłośierdźie u błogosłáwionego Syná swego/ obiecuyże iey uczynić wszytko coć każe. Odpowie/ iuż to niewczás; y przyda: rychło namilszy moi wyżeńćie stąd te sprosne mászkáry/ y w tym żywot skończył nieszczęśliwie. Gdy iuż było nágotowano ćiáło iego do pogrzebu/ śiłá ich widźiáło/ gdy oczymá strászliwie poglądał/ y wszytek poruszał się mocą/ iákoby chćiał z mar precz wyskoczyć.
Dáło się iuż znáć iáko iest śmierć mizerna ludźi grzesznych zákámiáłych/ tego ieszcze niedostawa żebysmy zrozumieli szczęśliwie ze
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 36.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych, co sejmik rwą, diabeł pobierze, To my zasługi odbierzem w tej mierze. MASZKARY
Ach, Polsko, Polsko, tożeś się zaćmiła. Kiedy maszkary na siebie włożyła! Kaptur na oczach — nie widzisz ubogich, Walk, trwóg, ciemności nie uchodzisz srogich. Zrzuć kaptur, a daj nędznym nieobłudnie, Ciemność twa będzie jasność, ni w południe. MalowANIE
Czemu dziś nagich najwięcej malują? Malarzów, łgarzów farby nie kosztują. Na różne farby pieniędzy dość bierze, Gołego
, że podwyższyć knują, A już starszyzna szkatuły gotują. — A o zasługach co tam takowego? R. Mówią, że płatni będziem dnia sądnego. Gdy tych, co sejmik rwą, diaboł pobierze, To my zasługi odbierzem w tej mierze. MASZKARY
Ach, Polsko, Polsko, tożeś się zaćmiła. Kiedy maszkary na siebie włożyła! Kaptur na oczach — nie widzisz ubogich, Walk, trwóg, ciemności nie uchodzisz srogich. Zrzuć kaptur, a daj nędznym nieobłudnie, Ciemność twa będzie jasność, ni w południe. MALOWANIE
Czemu dziś nagich najwięcej malują? Malarzów, łgarzów farby nie kosztują. Na różne farby pieniędzy dość bierze, Gołego
Skrót tekstu: BratŚwiatBar_II
Strona: 199
Tytuł:
Świat po części przejźrzany
Autor:
Daniel Bratkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Nie rzecze po francusku, siłu błaznów — księgę. Wszytko to cienie, wszytko pozwierzchowne znaki: Zginą te, wtenczas się da widzieć, kto był jaki. Tam tchórzów, nie żołnierzów, spod lamparciej skóry Kondysów we pstrej sierci obaczyć z natury. To sądzą, co po wierzchu ludzkie widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy w powszechne ciała zmartwychwstanie Inaczej się nad ludzkie pokaże mniemanie. 58. GROCH NA ŚCIANĘ
Nie groch, ale każda rzecz, z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym
Nie rzecze po francusku, siłu błaznów — księgę. Wszytko to cienie, wszytko pozwierzchowne znaki: Zginą te, wtenczas się da widzieć, kto był jaki. Tam tchórzów, nie żołnierzów, spod lamparciej skóry Kondysów we pstrej sierci obaczyć z natury. To sądzą, co po wierzchu ludzkie widzą oczy; Ale śmierć te maszkary wszytkie pozewłoczy. Siłaż rzeczy w powszechne ciała zmartwychwstanie Inaczej się nad ludzkie pokaże mniemanie. 58. GROCH NA ŚCIANĘ
Nie groch, ale każda rzecz, z daleka czy z bliska, Leci z ściany na ziemię, choć ją często ciska; Dopiero się jej trzyma, przybijeli ćwiekiem. Coś bywa podobnego z nieposłusznym
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 39
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
moich słowa: Już mi się nie będziesz więcej Panie Jowiszu tytułował Naturą, nie rzecze żaden, żebyś był Providentia. Nie usłyszysz abyś miał być Fatum, jako cię titulowała niezliczona czerń, niewiadomości skutkiem okryta Już odtąd zbyłeś nazwiska Jupiter, niebędziesz się mógł więcej odmieniać w osobę, nie włozysz na się maszkary dla oszukania (jakoś był zwykł) raz tej, raz owej Nimfy. Obnażąm cię ze wszystkiego, odbieram Koronę i Sceptrum, będę na twym miejscu panował, na większy kontempt twych Senatorów, którzy od mego umknęli się pałasza. T. Jakobyś Wmść. chciał rzecz, na despekt wszystkiego Tygodnia nie zawierającego w
moich słowá: Iuż mi się nie będźiesz więcey Pánie Iowiszu tytułował Náturą, nie rzecze żaden, żebys był Providentia. Nie vsłyszysz ábyś miał być Fatum, iáko ćię titulowáłá niezliczona czerń, niewiádomośći skutkiem okryta Iuż odtąd zbyłeś nazwiská Iupiter, niebędźiesz się mogł więcey odmieniáć w osobę, nie włozysz ná się mászkáry dla oszukánia (iákoś był zwykł) raz tey, raz owey Nimfy. Obnaząm ćię ze wszystkiego, odbieram Koronę i Sceptrum, będę ná twym mieyscu pánował, ná większy kontempt twych Senatorow, ktorzy od mego vmknęli się páłászá. T. Iákobyś Wmść. chćiał rzecz, ná despekt wszystkiego Tygodnia nie záwieráiącego w
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 7
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695