Magnesu, Kryształu, nawet diamentów, i innych ledwie nie wszystkich Kruszców że są fodyny: świadczą Tylkowski Starowolski etc. Zamykają w sobie wody Mineralne: źrzodła medyczne, i własności rozmaitych. Są łożyskiem zwierza różnego. Są pastwiskiem całotelnim inwentarzów osobliwie licznych stad owiec. Znajdują się na samym ich wierzchołku dość obszerne jeziora, gdzie maszty i ułomki okrętów częstokroć się pokazują. II. W Krakowskim są znaczne góry Babia góra: Pasierbiec Wawel. III. W Sandomierskim Łysa góra: na której Emeryk Syn Z. Stefana Króla Wegierskiego od Zachodniego Cesarza znaczną część drzewa Krzyża Chrystusowego otrzymawszy, złożył. A od Chrobrego w roku 1006. Kościół tam wystawiony. Potym
Magnesu, Kryształu, nawet dyamentow, y innych ledwie nie wszystkich Kruszczow że są fodyny: świadczą Tylkowski Starowolski etc. Zamykáią w sobie wody Mineralne: źrzodłá medyczne, y włásności rozmáitych. Są łożyskiem zwierza rożnego. Są pastwiskiem całotelnim inwentarzow osobliwie licznych stad owiec. Znayduią się ná sámym ich wierzchołku dość obszerne ieziora, gdzie maszty y ułomki okrętow częstokroć się pokázuią. II. W Krakowskim są znaczne gory Babia gora: Pasierbiec Wawel. III. W Sandomirskim Łysa gora: ná ktorey Emeryk Syn S. Stefana Krolá Wegierskiego od Zachodniego Cesarza znaczną część drzewa Krzyża Chrystusowego otrzymawszy, złożył. A od Chrobrego w roku 1006. Kościoł tam wystawiony. Potym
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: K3v
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
nieścigniony, Kiedy na nas szalone przyszły z prawej strony Wiatry, które powietrze jasne zamieszały I morskie nawałności pod niebo ciskały. Gniewliwy Auster coraz z więtszą siłą wstaje I panem oceanu wielkiego zostaje; Żeglarze potrwożeni, mało pomagają, Choć mu raz tył, drugi raz sztabę obracają.
XVI.
Nie pomogły zebrane żagle, zdjęte maszty I na wierzchu wysokie rozrzucone baszty, Bo nakoniec wpędził nas tam, gdzie ostre skały Niedaleko Rocelle wierzch ukazowały; I by się beł nad nami sam Bóg nie zmiłował Abo wichru nie wściągnął i nie uhamował, Nie było już żadnego prawie podobieństwa Z onego tak strasznego uść niebezpieczeństwa.
XVII.
Odoryk się do tego sposobu
nieścigniony, Kiedy na nas szalone przyszły z prawej strony Wiatry, które powietrze jasne zamieszały I morskie nawałności pod niebo ciskały. Gniewliwy Auster coraz z więtszą siłą wstaje I panem oceanu wielkiego zostaje; Żeglarze potrwożeni, mało pomagają, Choć mu raz tył, drugi raz sztabę obracają.
XVI.
Nie pomogły zebrane żagle, zdjęte maszty I na wierzchu wysokie rozrzucone baszty, Bo nakoniec wpędził nas tam, gdzie ostre skały Niedaleko Rocelle wierzch ukazowały; I by się beł nad nami sam Bóg nie zmiłował Abo wichru nie wściągnął i nie uhamował, Nie było już żadnego prawie podobieństwa Z onego tak strasznego uść niebezpieczeństwa.
XVII.
Odoryk się do tego sposobu
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 277
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
szalony, który swych wód pochlebstwem zdradzasz galeony, szklanym bowiem przypływasz, srebrnym zaś odchodzisz i kształtem twardych kruszców widok ludzki zwodzisz. Czasem zmyślasz łaskawość, a twoja pokora bagnistych wód cichością przechodzi jeziora. Choć wietrzyk południowy powienie na wodę, często ty wałmi swymi wzniecasz niepogodę; które skoro delfinom skocznego zagrają, wnet okręty i maszty taniec zaczynają; tam pozwalasz prócz wody okowanym nosem i żaglom grzbiet poddajesz siwy hucznym głosem, który gdy wielą wioseł bywa ucierany, jak z twardego zda się być kruszca odkowany. Ty, nie chcąc mieć o sobie takiego mniemania, że w twoich głębokościach jest dość oszukania, dla lepszego kredytu często na swym łonie prezentujesz żeglarzom
szalony, który swych wód pochlebstwem zdradzasz galeony, szklanym bowiem przypływasz, srebrnym zaś odchodzisz i kształtem twardych kruszców widok ludzki zwodzisz. Czasem zmyślasz łaskawość, a twoja pokora bagnistych wód cichością przechodzi jeziora. Choć wietrzyk południowy powienie na wodę, często ty wałmi swymi wzniecasz niepogodę; które skoro delfinom skocznego zagrają, wnet okręty i maszty taniec zaczynają; tam pozwalasz prócz wody okowanym nosem i żaglom grzbiet poddajesz siwy hucznym głosem, który gdy wielą wioseł bywa ucierany, jak z twardego zda się być kruszca odkowany. Ty, nie chcąc mieć o sobie takiego mniemania, że w twoich głębokościach jest dość oszukania, dla lepszego kredytu często na swym łonie prezentujesz żeglarzom
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 58
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co Absalomowi Abo niezmierna siła Samsonowi? Lata Ikarus i zażywa skrzydeł: Nie uszli sideł.
Nic nie pomogły wojska Kserksesowi Ani wymyślna chytrość Ulisowi; Nie patrzy pochlebstw, nie pomogą czary, Wlecze na mary.
Najdzie nas w murach, nie pomogą baszty, Nie uniosą nas wiatroletne maszty, Najdzie na puszczy, namaca pod skałą Mniej na to dbałą.
Nie wesprze u niej biskupa infuła Ani pobożność i poważna stuła: Równo z ubogim plebanem opata Do grobu wmiata.
Próżno i myślić, nie masz ani miejsca, Wieku i stanu, w którym by żeleźca Śmierci na świecie mocy mieć nie miały I ostre
mądrością Przed taką gością.
Pomogłaż gładkość co Absalomowi Abo niezmierna siła Samsonowi? Lata Ikarus i zażywa skrzydeł: Nie uszli sideł.
Nic nie pomogły wojska Kserksesowi Ani wymyślna chytrość Ulisowi; Nie patrzy pochlebstw, nie pomogą czary, Wlecze na mary.
Najdzie nas w murach, nie pomogą baszty, Nie uniosą nas wiatroletne maszty, Najdzie na puszczy, namaca pod skałą Mniej na to dbałą.
Nie wesprze u niej biskupa infuła Ani pobożność i poważna stuła: Równo z ubogim plebanem opata Do grobu wmiata.
Próżno i myślić, nie masz ani miejsca, Wieku i stanu, w którym by żeleźca Śmierci na świecie mocy mieć nie miały I ostre
Skrót tekstu: PotPieśRKuk_I
Strona: 469
Tytuł:
Pieśni różne
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1669 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
się znim uderzy w morze. tu zmiasta kto przecie śmiały podjezdzają z barkami ratują sznury toniącym rzucają że by się ich chwytać A tu zobu stron Armata huczy uważyć że najednym okręcie 80 będzie i 100 dział jaki tam musi być ogień zgoła straszna jest wojna na ziemi ale daleko straszniejsza na morzu. kiedy to maszty lecą żagle na morze spadają człowiekowi zaś i człowiek nieprzyjaciel woda Nieprzyjaciel owe kule co okrętów Chybiały to zaś ludzi na lądzie raziły tych co z Miasta wyszli. Bo gdy by byli Olędrów zwycięzyli pewnie by byli i Miasto wyrabowali ajeszcze w ten czas wszystko mieli w domach bo się ubezpieczyli że mają Wojska do obrony. i dopiro
się znim uderzy w morze. tu zmiasta kto przecie smiały podiezdzaią z barkami ratuią sznury toniącym rzucaią że by się ich chwytać A tu zobu stron Armata huczy uważyc że naiednym okręcie 80 będzie y 100 dział iaki tam musi bydz ogięn zgoła straszna iest woyna na zięmi ale daleko strasznieysza na morzu. kiedy to maszty lecą zagle na morze spadaią człowiekowi zas y człowiek nieprzyiaciel woda Nieprzyiaciel owe kule co okrętow Chybiały to zas ludzi na lądzie raziły tych co z Miasta wyszli. Bo gdy by byli Olędrow zwycięzyli pewnie by byli y Miasto wyrabowali aieszcze w ten czas wszystko mieli w domach bo się ubespieczyli że maią Woyska do obrony. y dopiro
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 69v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
, Zaraz ogromne morze z gruntów wstało, Z których je wiatry szalone ruszyły, A czarne chmury jasny dzień zaćmiły; Straszliwy trzaska grom, a błyskawice Rażą okropnym widziadłem źrenice. Gdy wód przepaści srogi oświecają, Aż skry z wzburzonej fale wypadają; Krzyk i śpiewanie majtków żałobliwe Wskroś przenikają serce ledwie żywe; Żagle podarte, maszty połomały Uporne wichry, a okrutne wały Tak stłukły okręt, że się zewsząd leje, I żadnej zgoła już nie masz nadzieje. Krzyczę do ciebie z tej toni, o Boże, Twa tylko ręka wyrwać mię z niej może; Ty kiedyś kazał, okrutna zaniosła Ryba świętego Niniwitom posła; Ratowałeś Twe naczynie wybrane
, Zaraz ogromne morze z gruntów wstało, Z których je wiatry szalone ruszyły, A czarne chmury jasny dzień zaćmiły; Straszliwy trzaska grom, a błyskawice Rażą okropnym widziadłem źrenice. Gdy wód przepaści srogi oświecają, Aż skry z wzburzonej fale wypadają; Krzyk i śpiewanie majtków żałobliwe Wskroś przenikają serce ledwie żywe; Żagle podarte, maszty połomały Uporne wichry, a okrutne wały Tak stłukły okręt, że się zewsząd leje, I żadnej zgoła już nie masz nadzieje. Krzyczę do ciebie z tej toni, o Boże, Twa tylko ręka wyrwać mię z niej może; Ty kiedyś kazał, okrutna zaniosła Ryba świętego Niniwitom posła; Ratowałeś Twe naczynie wybrane
Skrót tekstu: MorszZEmbWyb
Strona: 311
Tytuł:
Emblemata
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
emblematy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wybór wierszy
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975
błogosławione, Co są miłości Bożej chęcią zapalone! Patrz dziwu, co stąd urósł, patrz niesłychanego: Ledwie rózgi dopadły morza głębokiego,
XXVII.
Alić tak wiele zaraz okrętów się rodzi, Więtszych, śrzednich i mniejszych zakrzywionych łodzi, Jako sama na ten czas potrzeba mieć chciała, Co grofowi dzień i noc troski zadawała; Maszty tkwią pod samemi długie obłokami, A żagle rozpuszczone igrają z wiatrami. Wszyscy na oczywisty cud się zdumiewają, Wszyscy przedziwne sprawy boskie wychwalają.
XXVIII.
Bo któżby się spodziewał, aby z rózg urwanych Taki gwałt miał być galer pięknie zbudowanych! Kto śmiał tuszyć o wiosłach, kotwicach z linami, Iż w okamgnieniu staną
błogosławione, Co są miłości Bożej chęcią zapalone! Patrz dziwu, co stąd urósł, patrz niesłychanego: Ledwie rózgi dopadły morza głębokiego,
XXVII.
Alić tak wiele zaraz okrętów się rodzi, Więtszych, śrzednich i mniejszych zakrzywionych łodzi, Jako sama na ten czas potrzeba mieć chciała, Co grofowi dzień i noc troski zadawała; Maszty tkwią pod samemi długie obłokami, A żagle rozpuszczone igrają z wiatrami. Wszyscy na oczywisty cud się zdumiewają, Wszyscy przedziwne sprawy boskie wychwalają.
XXVIII.
Bo któżby się spodziewał, aby z rózg urwanych Taki gwałt miał być galer pięknie zbudowanych! Kto śmiał tuszyć o wiosłach, kotwicach z linami, Iż w okamgnieniu staną
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 190
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z historyków krwie dawno przelane.
II.
Widział twój lud przez mury i brony otwarte, Gdy żagle nieprzyjaciół hardych rozpostarte Najłakomszy ogień żarł wespół z galerami, A łby, dziwnie ostremi ucięte szablami, W piaskach pogrzeb nalazły. O, jak ogłuszały Przeraźliwe wrzaski świat i wiatry mieszały! Padus krwią zafarbował wiry zrumienione, Kręciły maszty stery, na poły spalone.
III.
Przyznam, swemi oczyma nie widałem tego, Bo dnia przed tą szczęśliwą porażką szóstego Do Rzymu kazałeś mi, abym święte nogi Pocałowawszy, twoje opowiedział trwogi I ratunku wraz prosił; lecz cóż po tem było? Po odjeździe mem wszystko dobrzeć się zdarzyło: Takeś
z historyków krwie dawno przelane.
II.
Widział twój lud przez mury i brony otwarte, Gdy żagle nieprzyjaciół hardych rozpostarte Najłakomszy ogień żarł wespół z galerami, A łby, dziwnie ostremi ucięte szablami, W piaskach pogrzeb nalazły. O, jak ogłuszały Przeraźliwe wrzaski świat i wiatry mieszały! Padus krwią zafarbował wiry zrumienione, Kręciły maszty sztyry, na poły spalone.
III.
Przyznam, swemi oczyma nie widałem tego, Bo dnia przed tą szczęśliwą porażką szóstego Do Rzymu kazałeś mi, abym święte nogi Pocałowawszy, twoje opowiedział trwogi I ratunku wraz prosił; lecz cóż po tem było? Po odjeździe mem wszystko dobrzeć się zdarzyło: Takeś
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 207
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
; Nie trwożą ich pociski, oszczepy, kamienie, Nienasyconą chciwość mordów ukazują Przez oczy, z których szczere ognie wyskakują.
XXIX.
Tak więc, gdy wściekłe wichry morze poruszyły, W ocemgnieniu na gniew się zdobędzie i siły; Grożą, śmierć niosąc mokrą, najstraszliwsze wały, W żeglarzach martwe serca od strachu strętwiały; Maszty trzeszczą, żagle rwie wiatr nieokrócony I krzyk nieszczęsnych topniów pędzi w różne strony, Bo skoro wzdęta woda w bok łodzi przypadnie, Kruszy ją, wszystko z niej zrze i połyka snadnie.
XXX.
Kiedy na mur skoczywszy ci trzej w onej chwili, Sarraceńskie zastępy, jak bydło, pędzili, Drudzy bezpiecznie w miasto wpadali
; Nie trwożą ich pociski, oszczepy, kamienie, Nienasyconą chciwość mordów ukazują Przez oczy, z których szczere ognie wyskakują.
XXIX.
Tak więc, gdy wściekłe wichry morze poruszyły, W ocemgnieniu na gniew się zdobędzie i siły; Grożą, śmierć niosąc mokrą, najstraszliwsze wały, W żeglarzach martwe serca od strachu strętwiały; Maszty trzeszczą, żagle rwie wiatr nieokrócony I krzyk nieszczęsnych topniów pędzi w różne strony, Bo skoro wzdęta woda w bok łodzi przypadnie, Kruszy ją, wszystko z niej zrze i połyka snadnie.
XXX.
Kiedy na mur skoczywszy ci trzej w onej chwili, Sarraceńskie zastępy, jak bydło, pędzili, Drudzy bezpiecznie w miasto wpadali
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 213
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; ster, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
IX.
Ryczy okropnem głosem, wydawszy się z wody Dziw morski, stado brzydkie Proteowej trzody; Szum gwałtowny rwie wszystko, trzeszczą wyniesione Maszty, a w łódź powodzi wdzierają się słone. Dziwnie twarz sternikowi zbladła zlęknionemu, Wzdycha ciężko, strach przykry sercu nieszczęsnemu Dojmuje; raz rękami swem szyprom znak daje, Raz najsmutniejszy woła, co mu garła staje. .
X.
Próżno, nie pomaga wrzask, daremny krzyk jego: Niesie wiatr głosy w stronę powietrza czarnego
swoje wściekłe jady roztrącały. Chmury wzrok wydzierają, ciemność nieprzejrzana Dzień bierze, śmierć zginieniem grozi niebłagana, Zginieniem oczywistem; sztyr, wiosła i żagle Nie czynią powinności swej, ustają nagle.
IX.
Ryczy okropnem głosem, wydawszy się z wody Dziw morski, stado brzydkie Proteowej trzody; Szum gwałtowny rwie wszystko, trzeszczą wyniesione Maszty, a w łódź powodzi wdzierają się słone. Dziwnie twarz sztyrnikowi zbladła zlęknionemu, Wzdycha ciężko, strach przykry sercu nieszczęsnemu Dojmuje; raz rękami swem szyprom znak daje, Raz najsmutniejszy woła, co mu garła staje. .
X.
Próżno, nie pomaga wrzask, daremny krzyk jego: Niesie wiatr głosy w stronę powietrza czarnego
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 229
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905