leżące Trzaski znajdziesz/ i miejsce uczynkiem słynące Tym na wieki. Z czego się niewymownie ciesząc/ Ani zatym gdzie mam kres drogi swojej śpiesząc Do przybytku Junony. Takżem tu zasnęła/ W tej rozkoszy i sama; póki w tym ocknęła Rozmarzona dziecina/ i znać ze z Matczynej Pierwej rady/ podzierzgła w te mnie mataczyny Skąd dobyć się nie mogę. To wiesz com sprawiła/ Ty też jakom raz sobie już postanowiła Nie Żyć więcej; proszę daj śmierć mi nieodwłóczną/ Niech wstydem tym nie świecę/ i członki odpoczną Kiedyżkolwiek strapione. Co tylko wyrzekła/ Chmura jakaś modrawa oczy jej powlekła/ Dzień biały odejmując. Skąd zbywszy nadzieje
leżące Trzaski znaydziesz/ y mieysce vczynkiem słynące Tym ná wieki. Z czego się niewymownie ciesząc/ Ani zátym gdzie mam kres drogi swoiey śpiesząc Do przybytku Iunony. Tákżem tu zásnęłá/ W tey roskoszy y sámá; poki w tym ocknęłá Rozmarzona dzieciná/ y znáć ze z Mátczyney Pierwey rády/ podzierzgłá w te mie mátáczyny Zkąd dobydź się nie mogę. To wiesz com spráwiłá/ Ty też iakom raz sobie iuż postanowiłá Nie zyć więcey; proszę day smierć mi nieodwłoczną/ Niech wstydem tym nie świecę/ y członki odpoczną Kiedyżkolwiek strapione. Co tylko wyrzekłá/ Chmurá iákaś modráwa oczy iey powlekła/ Dzien biały odeymuiąc. Zkąd zbywszy nadzieie
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 105
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
każdego to tam przechadzka, nie dla każdego wierzaj mi Wmść. A potym co? B. To, żem potężnie dał w paszczękę Janusowi, iż mu się ona twarz niebieska ku ziemi, ta zaś ziemska na niebo oczy wytrzeszczywszy obrócić musiała. T. Wszakem ci powiedział Janusie, nie graj z Bohatyrem strasznym mataczyny, boć zęby wylecą tyłem. B. Jowisz usłyszawszy on hałas, wypadł i drugie dwie twarzy darował Janusowi, na mój tym większy despekt, formując Zimę, Lato, Wiosnę, Jesień. T. Lepiejby rzec, Wiosnę, Lato, Jesień, Zimę. B. Ja, nie nałożywszy się połykać kontemptów
każdego to tám przechadzká, nie dla każdego wierzay mi Wmść. A potym co? B. To, żem potężnie dał w pászczekę Iánusowi, iż mu się oná twarz niebieska ku ziemi, tá záś źiemska ná niebo oczy wytrzeszczywszy obrocić muśiáła. T. Wszákem ći powiedział Iánuśie, nie gray z Bohátyrem strasznym mátáczyny, boć zęby wylecą tyłem. B. Iowisz vsłyszawszy on háłás, wypadł y drugie dwie twarzy darował Iánusowi, ná moy tym większy despekt, formując Zimę, Lato, Wiosnę, Ieśień. T. Lepieyby rzec, Wiosnę, Láto, Ieśień, Zimę. B. Ia, nie nałożywszy się połykać kontemptow
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 64
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
umierających Ludzi lamentami i tęskiliwym stękaniem, słuch mój wojenny weselić, i ustawicznie cieszyć. prawując się na rozlewanie krwie ludzkiej, zazyje zwyczaju Druziego Germanika, który walecznych Mężów groby nawiedził, chcąc w sobie wzbudzić, tym większą chciwość do nabycia sławy, honorów i szerokich Prowincyj. T. I dziś i jutro, graj Wmść mataczyny, a ja spokojnemi zabawię się pląsami. B. Powiedz Atenenczykom, że się będę mścił krzywdy Alcybiadesa, którego niecnotliwie więzieniem umorzyli z inuidiej, nie pomniąc, iż on z dziesiącią tysięcy Rycerstwa swego będąc Hetmanem, sześćkroć sto tysięcy Persów rozgromił, na polach Murotaneńskich. T. Panie mój gdby Cicero tak w senacie ustnie
umieráiących Ludźi lámentámi y tęskiliwym stękániem, słuch moy woienny weselić, y ustáwicznie ćieszyć. práwuiąc się ná rozlewánie krwie ludzkiey, zázyie zwyczáiu Druziego Germanika, ktory wálecznych Męzow groby náwiedźił, chcąc w sobie wzbudźić, tym większą chćiwość do nábyćia sławy, honorow y szerokich Prowincyi. T. Y dźiś y iutro, gray Wmść mátáczyny, á ia spokoynemi zábáwię się pląsámi. B. Powiedz Athenenczykom, że się będę mśćił krzywdy Alcybiádesá, ktorego niecnotliwie więźieniem umorzyli z inuidiey, nie pomniąc, iż on z dźieśiąćią tyśięcy Rycerstwá swego będąc Hetmánem, sześćkroć sto tyśięcy Persow rozgromił, ná polách Murotanenskich. T. Pánie moy gdby Cicero ták w senaćie ustnie
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 88
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695