tu drugiemu Przyszło do obleżenia, ani miejsca, ani Podobieństwa żadnego, (kiedy tam Hetmani, Tu Król wszytek zamkniony z-pierwszymi Wodzami) Do obrony nie było. Nawet się z-wozami Rozstawszy za przeprawą, których w-tej ciasności Większa cześć zrabowana, mieli od żywności Odpaść prędko. Zaczymby jako będąc w-matni, Przyjść do desperacji musieli ostatni. Różni różnie radzili. To jednakże licho Ze dwojga obierali: Abo żeby cicho Króla uwieść z-Obozu; Niechajby gineły, (leźli się tak daleko od nich przekineły Srogie Nieba) choć wszytkie członki tego ciała, Byle głowa przynamniej zdrowa im została, I nadzieja jedyna jeszcze
tu drugiemu Przyszło do obleżenia, áni mieysca, áni Podobieństwá żadnego, (kiedy tam Hetmani, Tu Krol wszytek zámkniony z-pierwszymi Wodzámi) Do obrony nie było. Náwet sie z-wozámi Rozstawszy zá przeprawą, ktorych w-tey ćiasnośći Wieksza cześć zrabowána, mieli od żywnośći Odpaść pretko. Záczymby iako bedąc w-matni, Przyyść do desperacyey musieli ostatni. Rożni rożnie radźili. To iednákże licho Ze dwoyga obierali: Abo żeby ćicho Krolá uwieść z-Obozu; Niechayby gineły, (leźli sie tak daleko od nich przekineły Srogie Nieba) choć wszytkie członki tego ćiała, Byle głowá przynamniey zdrowa im zostáłá, I nadźieia iedyna ieszcze
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 87
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
serdecznym, Światu i ciału myślą, nikt o ostatecznym. Jakże o nim ma myśleć, kiedy nie wie, który. Dzisiejszy zawrzeć może oczu twych klauzury. O jutrze myślisz? któż ci za to ręczył, człecze, Żeć jeszcze dzisia z ciała dusze nie wywlecze I że jutra dożyjesz: u śmierciśmy w matni. O tym myśl, żeć każdy dzień może być ostatni, Który nas będzie sądził o żywocie całem. Czemuż, niżeli duchem, żyć wolimy ciałem? 148. PEREGRYNACJE POLSKIE
Oddawał Aleksander w Ilijum ofiary Bogom swym, gdy stanąwszy przed nim kapłan stary: „Chceszli — rzecze — pokażęć, wielki królu
serdecznym, Światu i ciału myślą, nikt o ostatecznym. Jakże o nim ma myśleć, kiedy nie wie, który. Dzisiejszy zawrzeć może oczu twych klauzury. O jutrze myślisz? któż ci za to ręczył, człecze, Żeć jeszcze dzisia z ciała dusze nie wywlecze I że jutra dożyjesz: u śmierciśmy w matni. O tym myśl, żeć każdy dzień może być ostatni, Który nas będzie sądził o żywocie całem. Czemuż, niżeli duchem, żyć wolimy ciałem? 148. PEREGRYNACJE POLSKIE
Oddawał Aleksander w Ilijum ofiary Bogom swym, gdy stanąwszy przed nim kapłan stary: „Chceszli — rzecze — pokażęć, wielki królu
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 607
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Nie triumfuj, w ostatnią byś go wpędził tonią, Ostatnie mężniej życia siły zawsze bronią. Lepsze pewne zwycięstwo: zwłaszcza gdy bez szkody Niż jeszcze zważącym się szczęściem puść wzawody. Zając na kołek zmierza, w sieci w parowany Dzik kłami by drotowe przebije parkany. Niezastawiaj panewki, choć już szczupak w matni Uciec może, gdy siły dobędzie ostatni. Te uwagi, Wezera długo librowały; Nim pewne szczęście obrał, nad trefunek śmiały. Na koniec, i w Marsowym przykrząc sobie znoju, Carowi swą oznajmił skłonność do pokiu. Tak beze krwi rozlania, traktat umówiony Pokoju, i przyjaźni, jest obojej strony. Wczym Turczyn
. Nie tryumfuy, w ostátnią byś go wpędził tonią, Ostatnie mężniey życia siły záwsze bronią. Lepsze pewne zwycięstwo: zwłászcza gdy bez szkody Niż ieszcze zważącym się szczęściem puść wzawody. Záiąc ná kołek zmierza, w sieci w párowány Dzik kłámi by drotowe przebiie párkány. Niezástawiay panewki, choć iusz szczupak w mátni Uciec może, gdy siły dobędzie ostátni. Te uwági, Wezerá długo librowáły; Nim pewne szczęście obrał, nád trefunek śmiáły. Ná koniec, y w Mársowym przykrząc sobie znoiu, Cárowi swą oznaymił skłonność do pokiu. Ták beze krwi rozlánia, tráktat umowiony Pokoiu, y przyiáźni, iest oboiey strony. Wczym Turczyn
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 83
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
ja wam pięknie grał a nie wyszłyście na taniec A terazeście się rozskakały kiedy wam niegrają pobił putłukł i w wór potkał.
Tak właśnie Pan Lubomirski z swymi związkami Pozwolilić oni na te Traktaty i nazwali je Palczyńskiemi ale niedowierzając tej piszczałce i widząc ze to Modulamina suspecta odstąpiła ich bojąc się żeby wmatni niebydz.
Gonilismy się tedy póki nam pory stawało potym rozeszlismy się na stanowiska żeby się na przyszłą lepiej przygotować kampaniją. Roku Pańskiego 1666.
Otym Roku była Anticipative Prophetia taka.
Dum Annus ter 6 Numerabit, Marcus Alleluia Cantabit Ioannes in Corpore Stabit, ktos zaś potym dołożył. Ioannes Casimirus Regnabit. Polonia vae,
ia wąm pięknie grał a nie wyszłyscie na taniec A terazescie się rozskakały kiedy wąm niegraią pobił putłukł y w wor potkał.
Tak własnie Pan Lubomirski z swymi zwiąskami Pozwolilić oni na te Traktaty y nazwali ie Palczynskiemi ale niedowierzaiąc tey piszczałce y widząc ze to Modulamina suspecta odstąpiła ich boiąc się zeby wmatni niebydz.
Gonilismy się tedy poko nąm pory stawało potym rozeszlismy się na stanowiska żeby się na przyszłą lepiey przygotować kampaniią. Roku Panskiego 1666.
Otym Roku była Anticipative Prophetia taka.
Dum Annus ter 6 Numerabit, Marcus Alleluia Cantabit Ioannes in Corpore Stabit, ktos zas potym dołozył. Ioannes Casimirus Regnabit. Polonia vae,
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 200v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
tedy Chmielnicki z wojskiem na sto tysięcy, Kozaków i ordy, nagle pod Batoh przyszedszy, a słabość sił polskich postrzegszy, szczęścia próbuje, a najpierw na w polu pod obozem uszykowane wojsko, ledwie w sześciu tysięcy będące, przez ordyńców napada i z pola do obozu spędza, przestronnego bardzo i nieobwarowanego. Tam jako w matni prawie (sczęśliwy, kto przez Bóg rzekę, tudziez pod obozem płynącą, na drugą stronę przepłynął) wszystkich zagarnywa, jednych szablą znosząc, a drugich w niewolę zabierając, rzadki kto z tamtej toni wybrnął. Hetman sam Kali¬ Rok 1652
nowski i z synem pospołu, oboźnym koronnym, poległ. Przyjemskiego także, pisarza polnego
tedy Chmielnicki z wojskiem na sto tysięcy, Kozaków i ordy, nagle pod Batoh przyszedszy, a słabość sił polskich postrzegszy, szczęścia próbuje, a najpierw na w polu pod obozem uszykowane wojsko, ledwie w sześciu tysięcy będące, przez ordyńców napada i z pola do obozu spędza, przestronnego bardzo i nieobwarowanego. Tam jako w matni prawie (sczęśliwy, kto przez Boh rzekę, tudziez pod obozem płynącą, na drugą stronę przepłynął) wszystkich zagarnywa, jednych szablą znosząc, a drugich w niewolę zabierając, rzadki kto z tamtej toni wybrnął. Hetman sam Kali¬ Rok 1652
nowski i z synem pospołu, oboźnym koronnym, poległ. Przyjemskiego także, pisarza polnego
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 97
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
, Poznali Saula w kącie wyborni Junacy. Dadzą znać Panu swemu o tym w dziurze sęku, Bijże go teraz, kiedy masz Króla w swych ręku.
Uznał sam DAWID Saula, a niebudząc licha, Skrada się coraz bliżej przystąpiwszy z cicha. Róg płaszcza ostrym mieczem oderznął dla znaku, Ze Saul był w matni, że wpadł jak ryba do saku. Ledwie co na tę śmiałość z prędkości pozwolił, Zaraz żałować począł, wnet głowę mozolił Mówiąc, do swych żołnierzy: głupi zemnie ciołek, Gdym śmiał szaty Królewskiej urzynać podołek. Niedajże Boże więcej bym był tak zuchwały, Niedaj, żeby się moje ręce buntowały
, Poznali Saula w kącie wyborni Junacy. Dadzą znać Panu swemu o tym w dziurze sęku, Bijże go teraz, kiedy masz Krola w swych ręku.
Uznał sam DAWID Saula, á niebudząc licha, Skrada się coraz bliżey przystąpiwszy z cicha. Rog płaszcza ostrym mieczem oderznął dla znaku, Ze Saul był w matni, że wpadł iak ryba do saku. Ledwie co na tę śmiałość z prędkości pozwolił, Zaraz żałować począł, wnet głowę mozolił Mowiąc, do swych żołnierzy: głupi zemnie ciołek, Gdym śmiał szaty Krolewskiey urzynać podołek. Niedayże Boże więcey bym był tak zuchwały, Nieday, żeby się moie ręce buntowały
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 42
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
miejsca przecię nikam. Ziemianin: Toć to, panie, to właśnie i toć to dziwne łby i dobrą czasem, stateczną głowę popsują, odmienią, wynicują swojemi marnemi fantazjami. A nuż owi sztuczni szyrmierze, owi bez wstydu figlarze, co tak prawdę nicują, że śród południa macać przed sobą, abo w matni węzła szukać temu, co dobrze widzi, każą. Kiedy się koty wywrą, co rozumicie, jako tam cnota, prawda związana być i rozum drugiego czasem ustać ledwie nie musi! Rokoszanin: Ta varietas, panie sąsiedzie, wszędy się znajdzie. Musi być mądry i głupi, sztuczny i prosty, łotr i dobry;
miesca przecię nikam. Ziemianin: Toć to, panie, to właśnie i toć to dziwne łby i dobrą czasem, stateczną głowę popsują, odmienią, wynicują swojemi marnemi fantazyami. A nuż owi sztuczni szyrmierze, owi bez wstydu figlarze, co tak prawdę nicują, że śród południa macać przed sobą, abo w matni węzła szukać temu, co dobrze widzi, każą. Kiedy się koty wywrą, co rozumicie, jako tam cnota, prawda związana być i rozum drugiego czasem ustać ledwie nie musi! Rokoszanin: Ta varietas, panie sąsiedzie, wszędy się znajdzie. Musi być mądry i głupi, sztuczny i prosty, łotr i dobry;
Skrót tekstu: RozRokCz_II
Strona: 115
Tytuł:
Rozmowa o rokoszu
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
swemu imieniowi przydać. Jednak w to jarzmo wprawieni/ od tej mężnej Bohatyrki grũtownie ściśnieni/ na pował w niepamięci ludzkiej zalegli: Ale nic to nie płaci/ że śmierć tak się na Monarchie wyuzdywa/ gdy jedne państwa drugim z ręku wydzierając/ one w proch i popiół przemienia i pzewraca. Bez połowu przecię nic w matni nie mając/ zadrością i jadem napojona rwie się i przesila. Azaż co zaszkodziła Cercidesowi Melagopolitańskiemu Obywatelowi? gdy go niebezpieczną chorobą obłożywszy/ Num libenter mori vellet? Jeśli by z ochotą chciał umrzeć? spytała. Quid ni? Czemu nie? odpowiedział: Nieśmiertelność ludzka w trunie się zmierza. Jakie szczęście podkało Agamemnona, Afri-
swemu imieniowi przydać. Iednák w to iarzmo wprawieni/ od tey mężney Bohátyrki grũtownie śćiśnieni/ ná pował w niepámięći ludzkiey zalegli: Ale nic to nie płáći/ że śmierć ták się ná Monárchie wyuzdywa/ gdy iedne páństwá drugim z ręku wydźieráiąc/ one w proch y popioł przemienia y pzewráca. Bez połowu przećię nic w matni nie maiąc/ zadrośćią y iádem nápoiona rwie się y prześila. Azasz co zaszkodźiłá Cercidesowi Melagopolitánskiemu Obywatelowi? gdy go niebespieczną chorobą obłożywszy/ Num libenter mori vellet? Ieśli by z ochotą chćiał vmrzeć? spytáłá. Quid ni? Czemu nie? odpowiedźiał: Nieśmiertelność ludzka w trunie się zmierza. Iakie szczęśćie podkało Agámemnona, Afri-
Skrót tekstu: WojszOr
Strona: 144
Tytuł:
Oratora politycznego [...] część pierwsza pogrzebowa
Autor:
Kazimierz Wojsznarowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1644
Data wydania (nie wcześniej niż):
1644
Data wydania (nie później niż):
1644
wojska Moskiewskiego na 12 części rozdzieliwszy się różnemi szlakami na wszystkie stronym nieznacznie z daleka osaczyła niby zwierzę upatrzone Krzyżaków, a co raz w ciągnieniu zbliżając się, Hermistrza z małym gronem swoim bezpiecznie Pskowa dobywającego, koło w koło w wielkiej pod miastem na mil kilka równinie niby łańcuchem ścisnęła. Postrzegł się Hermistrz nie prędko być w matni, a gdy z sobą nie wie co czynić? pasuje się, na zamiarę nieszczęścia nowo zaciążny Rotmistrz z pułkiem swoim rajtaryj Niemieckiej do Moskwy się przerzucił. W tak okropnym razie rezolutny Wódz samą tylko wspaniałością serca powszechną u swoich tłumi, i rozrywa struchlałość. Było to w sam dzień Krzyża Świętego. Uszykowawszy w prędce wojsko
woyska Moskiewskiego na 12 częśći rozdźieliwszy śię rożnemi szlakami na wszystkie stronym nieznacznie z daleka osaczyła niby zwierzę upatrzone Krzyżakow, á co raz w ćiągnieniu zbliżając śie, Hermistrza z małym gronem swoim bespiecznie Pskowa dobywającego, koło w koło w wielkiey pod miastem na mil kilka rowninie niby łańcuchem śćisnęła. Postrzegł śię Hermistrz nie prętko być w matni, á gdy z sobą nie wie co czynić? passuje śię, na zamiarę nieszczęśćia nowo záćiążny Rotmistrz z pułkiem swoim raytaryi Niemieckiey do Moskwy śię przerzućił. W tak okropnym raźie rezolutny Wodz samą tylko wspaniałośćią serca powszechną u swoich tłumi, y rozrywa struchlałość. Było to w sam dzień Krzyża Swiętego. Uszykowawszy w prętce woysko
Skrót tekstu: HylInf
Strona: 72
Tytuł:
Inflanty w dawnych swych i wielorakich aż do wieku naszego dziejach i rewolucjach
Autor:
Jan August Hylzen
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1750
Data wydania (nie wcześniej niż):
1750
Data wydania (nie później niż):
1750