, kto sadzi winnice, Od dobrej macierze, kto żonę bierze: Nie oszuka się w tej mierze. Jako na przeciw z podejrzanego drzewa nie pewny szczep/ i luboć to bywa że przesadzeniem odmieni się na lepsze/ ale bardzo rzadko. I choć z razu stawia się Panna inaczej/ wspomni sobie potym na Panią Matusię. na ZŁOTE JARZMO
Chcesz wiedzieć jakich będzie, humorów twa żona, Przypatrz się dobrze Matce, takaż będzie ona. Choć z razu na wszelakiej wytrzyma ci probie, Co widziała u Matki wspomni potym sobie. I dowcipnym to podobieństwem wyraża Hiszpan.
Skakała koza do sadu, I kozka nie chibi śladu.
W czym
, kto sadźi winnice, Od dobrey maćierze, kto żonę bierze: Nie oszuka się w tey mierze. Iáko ná przećiw z podeyrzánego drzewá nie pewny szczep/ y luboć to bywa że przesadzeniem odmieni się ná lepsze/ ále bárdzo rzadko. Y choć z rázu stáwia się Pánná ináczey/ wspomni sobie potym na Pánią Mátusię. ná ZŁOTE IARZMO
Chcesz wiedźieć iákich będźie, humorow twá żoná, Przypátrz się dobrze Mátce, tákasz będźie oná. Choć z rázu ná wszelákiey wytrzyma ći probie, Co widźiáłá u Mátki wspomni potym sobie. Y dowćipnym to podobieństwem wyráża Hiszpan.
Skakałá kozá do sadu, Y kozká nie chibi śládu.
W czym
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 74
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
Matko wszelakiej litości, Czemu nad tym okrutności Dokazujesz, który w niebie Jeszcze z wieków przejźrzał Ciebie?
Nie ta, która Go zrodziła, Ale miłość to sprawiła, Miłość narodu ludzkiego, Ta przyczyna węzłu tego.
A miluchne Dzieczko w żłobie Śpi smaczny sen o tej dobie; Smokce usta swej gębusie, Właśnie jakby ssał Matusię.
Pastuszkowie kołem stoją, Ci wrzaskliwe gajdki stroją, Są multanki, są piszczele, Są i prości skrzypiciele.
Różni różnie służą Bogu, Ten na głośnym trąbi rogu; Którzy kiedy tak śpiewali, Trzej Królowie przyjechali. TRZEJ KRÓLOWIE
Z kraju świata, ode Wschodu, Jadą Mędrcy do narodu Obcej strony, chcąc nowego Witać
Matko wszelakiej litości, Czemu nad tym okrutności Dokazujesz, ktory w niebie Jeszcze z wiekow przejźrzał Ciebie?
Nie ta, która Go zrodziła, Ale miłość to sprawiła, Miłość narodu ludzkiego, Ta przyczyna węzłu tego.
A miluchne Dzieczko w żłobie Śpi smaczny sen o tej dobie; Smokce usta swej gębusie, Właśnie jakby ssał Matusię.
Pastuszkowie kołem stoją, Ci wrzaskliwe gajdki stroją, Są multanki, są piszczele, Są i prości skrzypiciele.
Różni różnie służą Bogu, Ten na głośnym trąbi rogu; Którzy kiedy tak śpiewali, Trzej Królowie przyjechali. TRZEJ KRÓLOWIE
Z kraju świata, ode Wschodu, Jadą Mędrcy do narodu Obcej strony, chcąc nowego Witać
Skrót tekstu: TwarKKolOkoń
Strona: 328
Tytuł:
Kolebka Jezusowa. Pasterze. Trzej królowie
Autor:
Kasper Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
kolędy i pastorałki
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1632 a 1635
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1635
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Staropolskie pastorałki dramatyczne: antologia
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Okoń
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1989