potem każ wozić, tak wiele, Jak będzie trzeba, ziemie z wyspu Perymele, Którym przykryta nimfa świadczy nam, że śluby Przeciw woli rodziców prowadzą do zguby.
Dla większego zaś kształtu grobu i ozdoby Każ postawiać kamienne nakoło osoby: Fineusza wprzód i tych Cefeowych gości, Których w kamień ujęła aż do samych kości Twarz Meduzy, gdy im ją z Danai spłodzony Syn mój odkrył, nieznośną krzywdą zajuszony; Potem pasterza, który, że-ć słowa danego Nie strzymał ni chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc
potem każ wozić, tak wiele, Jak będzie trzeba, ziemie z wyspu Perymele, Którym przykryta nimfa świadczy nam, że śluby Przeciw woli rodziców prowadzą do zguby.
Dla większego zaś kształtu grobu i ozdoby Każ postawiać kamienne nakoło osoby: Fineusza wprzód i tych Cefeowych gości, Których w kamień ujęła aż do samych kości Twarz Meduzy, gdy im ją z Danai spłodzony Syn mój odkrył, nieznośną krzywdą zajuszony; Potem pasterza, który, że-ć słowa danego Nie strzymał ni chciał taić złodziejstwa twojego, Od ciebież jest w kamienny obraz przemieniony;
I Dafnis niech tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 133
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził, I służebne Junony, które zostawiła Na skale, gdy się w morze szalona wrzuciła, I król z Seryfu, który jednym oka mgnieniem Stał się, nie wierząc cudom Meduzy, krzemieniem, I Pretus, co skarany formą marmurową Zapłacił synowcowi krzywdę Akryzową, I on, co Cerberowej przeląkszy się głowy Troistej, przyjął na się kamienny kształt nowy, I Olenus z swą żoną, w której wynoszenie Nad nimfy jest skarane — w nim miłość ku żenie; I tę pannę tu przenieś, która okrutnego
tu siędzie, w takąż przewierzgniony Postać, i on, co sędzią będąc, Epir rządził W Ambracyjej, a snadź był w czymsi tam pobłądził, I służebne Junony, które zostawiła Na skale, gdy się w morze szalona wrzuciła, I król z Seryfu, który jednym oka mgnieniem Stał się, nie wierząc cudom Meduzy, krzemieniem, I Pretus, co skarany formą marmurową Zapłacił synowcowi krzywdę Akryzową, I on, co Cerberowej przeląkszy się głowy Troistej, przyjął na się kamienny kształt nowy, I Olenus z swą żoną, w której wynoszenie Nad nimfy jest skarane — w nim miłość ku żenie; I tę pannę tu przenieś, która okrutnego
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 134
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Eton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim, bóstwo złożywszy na stronę, Napełnił rączolotnym Pegazem Gorgonę;
syn Wenery chodzi, Którą nad niebianami i ludźmi przewodzi.
Potem dla potrzebnego pod ciało powozu Posprzągaj z mojej rady te konie do wozu: Wprzód Pyrois ognisty, Eous błyszczący, Aeton rozpalony i Flegon gorący, Którymi słońce wozi Febus uzłocony, Mogą w tym wozie ciągnąć, i z nimi sprzężony Pegazus, który ze krwie Meduzy wyskoczył I zdrój parnaski Muzom kopytem wytoczył; I córka Chironowa, co się klaczą stała, Gdy się duchem prorockim nazbyt pisać chciała; I Neptunus w tym kształcie, w którym urodziwą Zwiódł matkę zbóż, końską się otoczywszy grzywą, Albo w tym, w jakim, bóstwo złożywszy na stronę, Napełnił rączolotnym Pegazem Gorgonę;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 136
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Diameter większy niżeli cztery palmi geometrici, Gradusów 90. pod czas ostatniej zaś Obserwacjej/ na dziesięć Gradusów. Często i owszem przez wszytkę duracją swoję/ końcem Ogona zasiągał Europy Państwa. Przechodził zaś od drogi Słonecznej Asteryzmy w Punkcie VII położone: ostatniego zaś dnia/ kiedy już ledwie go znać było/ dotykał Perseusza i Głowy Meduzy. PUNKT X. O Kolorze Komety.
DWojaka jest Sentencja o kolorze albo farbie Komety. Pierwsza Filozofów/ ci tak uczą/ iż kiedy Komety materia rzadka/ pokazuje się Kometa jasny i biały/ kiedy Materia miernie ściśniona a przygrubsza/ Kometa będzie czerwony/ na kształt wąglów rozpalonych/ kiedy zaś Materia bardzo ściśniona i dobrze
Diameter większy niżeli cztery palmi geometrici, Gradusow 90. pod czás ostátniey záś Obserwácyey/ ná dźieśięć Gradusow. Często y owszem przez wszytkę durácyą swoię/ końcem Ogoná záśiągał Europy Páństwá. Przechodźił záś od drogi Słoneczney Asteryzmy w Punktćie VII położone: ostátniego záś dniá/ kiedy iuż ledwie go znáć było/ dotykał Perseuszá y Głowy Meduzy. PVNKT X. O Kolorze Komety.
DWoiáká iest Sentencya o kolorze álbo farbie Komety. Pierwsza Philozofow/ ći ták vczą/ iż kiedy Komety materia rzadka/ pokazuie się Kometa iásny y biały/ kiedy Máterya miernie śćiśniona á przygrubsza/ Kometá będźie czerwony/ ná kształt wąglow rospalonych/ kiedy záś Máterya bárdzo śćiśniona y dobrze
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: A3v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ zowie się Ekliptyką abo drogą Słońca. Druga część Cyrkułu/ która przecina pierwszą zowie się AEquator, abo Równik/ który równa dzień z nocą/ gdy wchodzą w pierwszy Stopień Barana i Wagi Słońce/ co się trafia w Marcu i w Wrześniu. Orzeł/ Łabęć/ Andromeda/ Pegaś/ Trianguł/ Lira/ Głowa Meduzy/ położone są dla tego/ że je częścią Głowa Komety/ częścią Ogon przechodził/ i dotykał. Gwiazdy zaś/ tylko prawie te wyrażone są/ z któremim obserwował Kometę. Wenus położona dla tego/ że zostawając w Stopniu 7. Wodnika/ odrzuciwszy minuty/ która lubo się zowie Jutrzenką/ kiedy z rana wschodzi/
/ zowie się Ekliptyką ábo drogą Słońcá. Druga część Cyrkułu/ ktora przećina pierwszą zowie się AEquator, ábo Rownik/ ktory rowna dźień z nocą/ gdy wchodzą w pierwszy Stopień Báráná y Wagi Słonce/ co się trafia w Márcu y w Wrześniu. Orzeł/ Łábęć/ Andromedá/ Pegáś/ Tryánguł/ Lyrá/ Głowá Meduzy/ położone są dla tego/ że ie częśćią Głowá Komety/ częśćią Ogon przechodźił/ y dotykał. Gwiazdy záś/ tylko práwie te wyráżone są/ z ktoremim obserwował Kometę. Wenus położona dla tego/ że zostawaiąc w Stopniu 7. Wodniká/ odrzućiwszy minuty/ ktora lubo się zowie Iutrzenką/ kiedy z ráná wschodźi/
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: Cv
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
zabitego: Janusowi dają Klucze: Libitynie, albo Śmierci Kose: Minerwie Kopię o Bożkach w BIB LII ZGANIONYCH.
z Sową, item Kopię na której Sfinks Monstrum osadzone. to jest z Panieńską twarzą, ze skrzydłami. i całym ciałem psim, straszydło. Dają tejże Minerwie i Egidem to jest Tarczę, głową wężowatą Meduzy insygnitam Parkom przędzącym i ucinającym wątek życia ludzkiego, dają Kądziel i nożyce: Saturnowi :Kosę; Bogini Sprawiedliwości, Szalki etc.
Tymże Bożkom swoim dowcipna Starozitność przydała i opatrzyła POJAZDY. a tym samym przyznała im imperfekcje że nie jest Praesentia ich na każdym miejscu, muszą zażywać Wozów, Pojazdów, Karet. BÓG nasz
zabitego: Ianusowi daią Klucze: Lybitynie, álbo Smierci Kose: Minerwie Kopię o BOZKACH w BIB LII ZGANIONYCH.
z Sową, item Kopię na ktorey Sphinx Monstrum osadzone. to iest z Panieńską twarzą, ze skrzydłami. y całym ciáłem psim, straszydło. Daią teyże Minerwie y AEgidem to iest Tarczę, głową wężowatą Meduzy insignitam Parkom przędzącym y ucinaiącym wątek życia ludzkiego, daią Kądziel y nożyce: Saturnowi :Kosę; Bogini Sprawiedliwości, Szalki etc.
Tymże Bożkom swoim dowcipna Staroźytność przydała y opatrzyła POIAZDY. a tym samym przyznała im imperfekcye że nie iest Praesentia ich na każdym mieyscu, muszą zażywać Wozow, Poiazdow, Karet. BOG nasz
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 34
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ledwo do tej usługi że nadstawię syna
(Skoro sil w drżących ręku starość mi umyka. Swym kładąc honor jego) — zdradziła chmiel tyka, Kosą śmierci podcięta; aż ja spuszczę paszem, Przestawszy być i ojcem oraz, i podczaszem. Wczoram przy trojgu dzieciach na trzy kazał tuzy; Dziś, porażony wzrokiem okrutnej Meduzy, Kamienieję z Niobą, kąta szukam, w którem Mógłbym ulec słonecznych promieni z wypiórem, I to ze mną, na papier co parnaską rosą Córy Apollinowe skąpą ręką wniosą; Dosyć słońca, dosyć ich jasności warkoczu, Będąli godne, zacny chorąży, twych oczu. Dziesięcinęć posyłam, choć wielkim pożytkiem Poczytałby
Ledwo do tej usługi że nadstawię syna
(Skoro sil w drżących ręku starość mi umyka. Swym kładąc honor jego) — zdradziła chmiel tyka, Kosą śmierci podcięta; aż ja spuszczę paszem, Przestawszy być i ojcem oraz, i podczaszem. Wczoram przy trojgu dzieciach na trzy kazał tuzy; Dziś, porażony wzrokiem okrutnej Meduzy, Kamienieję z Niobą, kąta szukam, w którem Mógłbym ulec słonecznych promieni z wypiórem, I to ze mną, na papier co parnaską rosą Córy Apollinowe skąpą ręką wniosą; Dosyć słońca, dosyć ich jasności warkoczu, Będąli godne, zacny chorąży, twych oczu. Dziesięcinęć posyłam, choć wielkim pożytkiem Poczytałby
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 422
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Metonymia. Ale lepiejby mieć Heraklita w woczach, opłakiwając mizerią swoję, a nie naśmiewać się znieszczęścia i przypadku czyjego. B. Bale, bo mi aż nazbyt śmiechu dostawa, gdy sobie przypominam nieboszczyka Barona, który usłyszawszy żem Bohatyr straszny, ze skał i opok piekielnych, żem tarcza ze łba Meduzy, żem Kościół Janusów, żem kosa śmierci, żem rodzaj męstwa, zabójstwa, okrucieństwa, i wszelakiego tyraństwa, strachem zarażony, padł wznak mizerny bez dusze, T. Powiadają Poetowie: że drzwi domu snowego są dwoje, jedne z rogu, a drugie z kości, i przez te rogowe prawdziwe bo
Metonymia. Ale lepieyby mieć Heráklitá w woczách, opłákiwáiąc mizerią swoię, á nie náśmiewáć się znieszczęśćia y przypadku czyiego. B. Bále, bo mi áż názbyt śmiechu dostawa, gdy sobie przypominam nieboszczyká Bároná, ktory vsłyszawszy żem Bohátyr strászny, ze skał y opok piekielnych, żem tarcza ze łbá Meduzy, żem Kośćioł Iánusow, żem kosa śmierći, żem rodzay męstwá, zaboystwá, okrućieństwá, y wszelákiego tyráństwá, stráchem záráżony, padł wznák mizerny bez dusze, T. Powiádáią Poetowie: że drzwi domu snowego są dwoie, iedne z rogu, á drugie z kośći, y przez te rogowe práwdźiwe bo
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 3
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
nie jest pospolita ani zwyczajna, tedy też niepospolicie ani zwyczanie List ma być pisany. Bież, bież, zaraz, miasto arkusza Papieru, porwiej skorę Smoka Hesperyskiego, miasto pióry róg Jednorozców, miasto inkaust płacz i łzy Krokodylowe, miasto piaseczku wszystkie morza piaszczyste, miasto wosku pianę Oerberową, a pieczęcią, będzie łeb zarażliwy Meduzy. T. Wszystko według rozkazania skutek swój odbierze, ale radbym też wiedział jako się Wmć podpisujesz do Listów już popisanych. B. Mało nie wszyscy podpisują się dokończywszy Listu, ale ja przeciwmym trybem i zwyczajem , nigdy nie wyrazam Literami, ani przezwiska, ani nazwiska mego, bo ma i zawiera w sobie tak zarażliwą
nie iest pospolita áni zwyczáyna, tedy też niepospolićie áni zwyczánie List ma bydź pisany. Biez, biez, záraz, miásto árkuszá Pápieru, porwiey skorę Smoká Hesperyskiego, miásto piori rog Iednorozcow, miásto inkaust płácz y łzy Krokodilowe, miásto piaseczku wszystkie morzá piaszczyste, miásto wosku piánę Oerberową, á pieczęćią, będźie łeb záráżliwy Meduzy. T. Wszystko według roskazánia skutek swoy odbierze, ále radbym też wiedźiał iáko się Wmć podpisuiesz do Listow iuż popisanych. B. Mało nie wszyscy podpisuią się dokończywszy Listu, ále ia przećiwmym trybem y zwyczáiem , nigdy nie wyrazam Literámi, áni przezwiská, áni nazwiská mego, bo ma y záwiera w sobie ták záráżliwą
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 13
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
zostając w koszuli, ze szpadą a pujnałem tylko na dowód serca nieustraszonego. Ja to obaczywszy najmiej nie ustępując z trybu i drogi należącej męstwu Sauromackiemu, zaraz z rzuciłem kaftan, z rzuciłem koszulę, a obiema rękoma nie dobywając pałasza, rozdarszy swe piersi, ukazałem serce moje, na którym był wyryty łeb Meduzy, skoro on chudzineczka nieszczęśliwy, obaczy onę smutną i żałosną twarz, zaraz się oczy spuściwszy ku ziemi obrócił, w twardą opokę, szpadę upuściwszy, i pujnał, tam do nieszczęścia. T. Dobra noc Francuzie, dobra noc na zawsze, dobra noc na wieki, jako opowiedział ba i napisał Filipi da Portos umykając
zostáiąc w koszuli, ze szpadą á puynałem tylko ná dowod sercá nieustrászonego. Ia to obaczywszy naymiey nie ustępuiąc z trybu y drogi należącey męstwu Sauromáckiemu, záraz z rzućiłem kaftán, z rzućiłem koszulę, á obiemá rękomá nie dobywáiąc páłászá, rozdárszy swe pierśi, vkazałem serce moie, ná ktorym był wyryty łeb Meduzy, skoro on chudźineczká nieszczęśliwy, obaczy onę smutną y záłosną twarz, záraz się oczy spuśćiwszy ku źiemi obroćił, w twárdą opokę, szpadę vpuśćiwszy, y puynał, tám do nieszczęśćia. T. Dobra noc Francuźie, dobra noc ná záwsze, dobra noc ná wieki, iáko opowiedźiał bá y nápisał Philippi da Portos vmykáiąc
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 32
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695