Mat. 8,(12)
oczom się nędznych więźniów prezentując, tym ich katując. Bo jak brzydliwe są one poczwary przybrane w straszne larwy i maszkary! Śmierć teraz pewna widzieć by jednego czarta sprosnego. Uszy, co tańców, muzyki słuchały, sławę bliźniego smaczno pożerały, słuchają teraz głosu, ach, gorzkiego, uprzykrzonego. Po wszytkim piekle nie insza śpiewana pieśń i muzyka rzetelnie słyszana, tylko że: “Biada, ach, biada!” śpiewają, a nie ustają. Takowi tam są wszyscy kantorowie, piekła i czartów nieszczęsni więźniowie. Jak wiele głosów, lecz wszytkie chrapliwe, smutne, brzydliwe. Albowiem gorzkie gdy “Biada!
Matth. 8,(12)
oczom się nędznych więźniów prezentując, tym ich katując. Bo jak brzydliwe są one poczwary przybrane w straszne larwy i maszkary! Śmierć teraz pewna widzieć by jednego czarta sprosnego. Uszy, co tańców, muzyki słuchały, sławę bliźniego smaczno pożerały, słuchają teraz głosu, ach, gorzkiego, uprzykrzonego. Po wszytkim piekle nie insza śpiewana pieśń i muzyka rzetelnie słyszana, tylko że: “Biada, ach, biada!” śpiewają, a nie ustają. Takowi tam są wszyscy kantorowie, piekła i czartów nieszczęśni więźniowie. Jak wiele głosów, lecz wszytkie chrapliwe, smutne, brzydliwe. Albowiem gorzkie gdy “Biada!
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 69
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
z boleścią żołądka był i z serdecznymi przypadkami (co przychodzi z wilgotności do ust żołądkowych/ zbiegających się z wątroby/ abo ze wszytkiego ciała/ których sobie przykrych ciało chce pozbyć/ to więc pierwiastkom przypada/ i tym które lada co jadały/ i tym które barzo pracowały/ abo się frasowały) jeśli mówię z tej uprzykrzonej przynaglającej przyczyny by to przypadło/ częstym piciem wody dobrze ciepłej temu zabiegać trzeba/ abo winem: jeśliby flegma wadziła/ abo którym śrzodkiem wyżej mianowanym/ i mazaniem; zwłaszcza tę kaszę na żołądek przyłożyć. Weź prochu roży czerwonej/ piołunu po dragm dwie/ koral: dragm pułtory/ drzewa aloe diarrhodon: po dragmie
z boleśćią żołądká był y z serdecznymi przypadkámi (co przychodźi z wilgotnośći do vst żołądkowych/ zbiegáiących się z wątroby/ ábo ze wszytkiego ćiáłá/ ktorych sobie przykrych ćiáło chce pozbyć/ to więc pierwiastkom przypada/ y tym ktore ladá co iadáły/ y tym ktore bárzo prácowáły/ ábo się frásowały) ieśli mowię z tey vprzykrzoney przynagláiącey przyczyny by to przypádło/ częstym pićiem wody dobrze ćiepłey temu zábiegáć trzebá/ ábo winem: ieśliby flegmá wádźiłá/ ábo ktorym śrzodkiem wyżey miánowánym/ y mázániem; zwłaszczá tę kászę ná żołądek przyłożyć. Weź prochu roży czerwoney/ piołunu po dragm dwie/ koral: dragm pułtory/ drzewá áloe diarrhodon: po drágmie
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: C
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
albo tym które sobie czas wielce szacują, jakie są osoby pobożne, nauk pilnujące, i te które wielkie mają zabawy. I dlatego gdy mówisz z niemi, trzeba skrócić ile można zwyczajnych ceremonii, i świadczyć im uniżoność swoję, bardziej przez znaki powierzchowne, niżeli przez komplementy. 26. Wystrzegaj się ceremonii zmyślonych, i uprzykrzonych. Strzeż się także przymilania się pochlebcom własnego, którzy dla swojego interesu aprobują zarówno bądź dobre, bądź złe akcje tych, którym się podobać usiłują. W ceremoniach zaś potrzebnych które się z powinności czynią, stosuj się zwyczaju od mądrych wziętego, mając wzgląd na czas, wiek, i stan osób, i wystrzegaj się w
albo tym ktore sobie czas wielce szacuią, iakie są osoby pobożne, nauk pilnuiące, y te ktore wielkie maią zabawy. Y dlatego gdy mowisz z niemi, trzeba skroćić ile można zwyczaynych ceremonii, y świadczyć im uniżoność swoię, bardziey przez znaki powierzchowne, niżeli przez komplementy. 26. Wystrzegay się ceremonii zmyślonych, y uprzykrzonych. Strzesz się także przymilania się pochlebcom własnego, ktorzy dla swojego interesu approbuią zarowno bądź dobre, bądź złe akcye tych, ktorym się podobać usiłuią. W ceremoniach zaś potrzebnych ktore się z powinnośći czynią, stosuy się zwyczaiu od mądrych wziętego, maiąc wzgląd na czas, wiek, y stan osob, y wystrzegay się w
Skrót tekstu: AkDziec
Strona: 13
Tytuł:
Akademia dziecinna albo zbiór nauk różnych
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia JKM i Rzeczypospolitej Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1761
Data wydania (nie wcześniej niż):
1761
Data wydania (nie później niż):
1761
/ i potym znowu na swoim miejscu usiada. Ci co za Muftym przychodzą/ idą jeden po drugim podług miejsca i godności każdego/ a Cesarz ich przyjmuje według informaciej Wezyra wielkiego/ gdyż go jedni w rękę całują/ drudzy w kraj szaty/ inszy w rękaw/ a niektórzy w piersi/ każdy podług swojej godności. Uprzykrzonaby rzecz była/ wyliczać rzetelnie wszytkie okoliczności tych Ceremonij/ których jest tak siła/ że się znajduje pełna Księga umyślnie to samo opisująca. Janczar Agę, to jest Jenerała Janczarów/ przywoływają na ostatku do oddania tej uczciwości Cesarzowi Rozdział XXIV.
Po skończeniu tej ceremonii/ odchodzi Cesarz do prywatniejszego Pokoju/ gdzie naprzód Chas Agalarowie
/ y potym znowu ná swoim mieyscu vśiáda. Ci co zá Muftym przychodzą/ idą ieden po drugim podług mieyscá y godnośći kożdego/ á Cesarz ich przyimuie według informáciey Wezyra wielkiego/ gdyż go iedni w rękę cáłuią/ drudzy w kray száty/ inszy w rękaw/ á niektorzy w pierśi/ kożdy podług swoiey godnośći. Vprzykrzonaby rzecz byłá/ wyliczáć rzetelnie wszytkie okolicznośći tych Ceremoniy/ ktorych iest ták śiłá/ że się znayduie pełna Xięga vmyślnie to sámo opisuiąca. Iánczar Agę, to iest Ienerałá Iánczárow/ przywoływáią ná ostátku do oddánia tey vczćiwośći Cesárzowi Rozdźiał XXIV.
Po skonczeniu tey ceremoniey/ odchodźi Cesarz do priwátnieyszego Pokoiu/ gdźie naprzod Chas Agalarowie
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 197
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Staną przed nim z wesołą twarzą i obrotem; Tam wszyscy jako między kowadłem a młotem. Serce grzeje nadzieja, strach ziębi przejęty, Na którą ich obrócił stronę stwórca święty, Czy przymierze? I do dom abszejt pożądany? Czy w dzień z głodem, w noc ze snem, w dzień i w noc z pogany Uprzykrzone zapasy przynieśli im? Ale Gdy w tym do mszy skończenia zostają opale, Zwięzłymi Żorawiński wszytko powie słowy I odda na papierze on traktat gotowy. Naszy posłowie się wracają CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Jaka tam była radość, jakie były gody Onej naszej z Turkami niespodzianej zgody, Wypisać niepodobna! Dopieroż gdy słyszą, Ze stąd milę nad
Staną przed nim z wesołą twarzą i obrotem; Tam wszyscy jako między kowadłem a młotem. Serce grzeje nadzieja, strach ziębi przejęty, Na którą ich obrócił stronę stwórca święty, Czy przymierze? I do dom abszejt pożądany? Czy w dzień z głodem, w noc ze snem, w dzień i w noc z pogany Uprzykrzone zapasy przynieśli im? Ale Gdy w tym do mszy skończenia zostają opale, Zwięzłymi Żorawiński wszytko powie słowy I odda na papierze on traktat gotowy. Naszy posłowie się wracają CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Jaka tam była radość, jakie były gody Onej naszej z Turkami niespodzianej zgody, Wypisać niepodobna! Dopieroż gdy słyszą, Ze stąd milę nad
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 334
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
pod niebytność słońca, niestetyż, mojego Bojaźń górę ma, bije w pół serca biednego. Lecz skoro zaś rozkosznem promieniem zapali Horyzont, wnet, wnet bojaźń okropną oddali. Wrócze się, najpiękniejsza, wróć, moja światłości, A wypędź ciemność, co mi zaślepia wnętrzności.
XXXVII.
Jako w jesienne czasy mroźne, uprzykrzone, Gdy słońce od nas dalej stroni, w bok schylone, Ziemia z wielkiem żywiołów żalem utraciła To, co najpiękniejszego lecie urodziła; Nie śpiewa ptak, opadło kwiecie, list zielony Uwiądł, wiatr dmucha przykry, zimny, obostrzony: Tak skoro twe przymioty słodkie ustąpiły, Tysiąc strachów, tysiąc zim we mnie uczyniły.
pod niebytność słońca, niestetyż, mojego Bojaźń górę ma, bije w pół serca biednego. Lecz skoro zaś rozkosznem promieniem zapali Horyzont, wnet, wnet bojaźń okropną oddali. Wróćże się, najpiękniejsza, wróć, moja światłości, A wypędź ciemność, co mi zaślepia wnętrzności.
XXXVII.
Jako w jesienne czasy mroźne, uprzykrzone, Gdy słońce od nas dalej stroni, w bok schylone, Ziemia z wielkiem żywiołów żalem utraciła To, co najpiękniejszego lecie urodziła; Nie śpiewa ptak, opadło kwiecie, list zielony Uwiądł, wiatr dmucha przykry, zimny, obostrzony: Tak skoro twe przymioty słodkie ustąpiły, Tysiąc strachów, tysiąc zim we mnie uczyniły.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 344
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
niech chory wypluwa i płocze wodą, w której by wrzało korzenie Dzięglowe, lubo Tatarskiego ziela, lubo Rozmaryn.
Item nacieranie częste tak języka, jako i karku olejkiem Bursztynowym, lubo Rozmarynowym, lubo Jałowcowym, lubi Hanyszkowym, lubo z Tatarskiego ziela, lubo Philisophorum, etc. bardzo pomocne jest. O bolach w stawach uprzykrzonych.
Oprócz Pedogry i Cihragry, przydają się często zbytnie uprzykrzone bole w stawach, to jest w Ramieniach, w łokciach, w stawach przy pulsach, w kolanach, w kostkach, w stopach, czasem z zapaleniem i napuchnieniem, czasem bez tego; taką chorobę nazywają Medycy Rheumatismũ. Sposoby do leczenia.
GDy się ból
niech chory wypluwa y płocze wodą, w ktorey by wrzało korzenie Dźięglowe, lubo Tátárskiego źiela, lubo Rozmáryn.
Item náćieránie częste ták ięzyká, iáko y kárku oleykiem Bursztynowym, lubo Rozmárynowym, lubo Jáłowcowym, lubi Hányszkowym, lubo z Tátárskiego źiela, lubo Philisophorum, etc. bárdzo pomocne iest. O bolach w stáwách uprzykrzonych.
OProcz Pedogry y Cihragry, przydáią się często zbytnie uprzykrzone bole w stáwách, to iest w Ramieniách, w łokćiách, w stáwách przy pulsach, w kolánách, w kostkách, w stopách, czásem z zápáleniem y nápuchnieniem, czásem bez tego; táką chorobę nazywáią Medycy Rheumatismũ. Sposoby do leczenia.
GDy się bol
Skrót tekstu: PromMed
Strona: 178
Tytuł:
Promptuarium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1716
Data wydania (nie wcześniej niż):
1716
Data wydania (nie później niż):
1716
ludzka stopa stawi W pustynie światu skryte. Tam po drzewach w osobności Znajdzie sekret tej miłości Serca nasze wyryte. A gdy, żem kochał przeczyta, Rzecze: że miłość zakryta Już się na świat wydała. Na cię złoży wszelką winę I śmierci mojej przyczynę Ześ taić rozkazała.
Dyskursy moje byłyby długie i uprzykrzone, gdybym chciała opowiedzieć wszystkie osobliwości zaczętego kochania, słowem rzekę: że żadnego nie opuścił sposobu, gdzieby mógł był dyskretnie pokazać dowód miłości, i tam oświadczyc, gdzie potrzeba; co był powien. O jako miłość subtelna! a lubo ją w postaci dziecinnej malują, przecię starymi narabia sztukami! ten Zaprawdę tylko
ludzka stopa stawi W pustynie światu skryte. Tam po drzewach w osobnośći Znaydźie sekret tey miłośći Serca nasze wyryte. A gdy, żem kochał przeczyta, Rzecze: że miłość zakryta Iuż się na świat wydała. Na ćię złoży wszelką winę Y śmierći moiey przyczynę Ześ taić rozkazała.
Dyskursy moie byłyby długie y uprzykrzone, gdybym chćiała opowiedźieć wszystkie osobliwośći záczętego kochaniá, słowem rzekę: że żadnego nie opuśćił sposobu, gdźieby mogł był dyskretnie pokáżać dowod miłośći, y tam oświadczyc, gdźie potrzebá; co był powien. O iáko miłość subtelna! á lubo ią w postáći dźiećinney maluią, przećię starymi nárabia sztukámi! ten Zápráwdę tylko
Skrót tekstu: UrfeRubJanAwan
Strona: 16
Tytuł:
Awantura albo Historia światowe rewolucje i niestatecznego alternatę szczęścia zamykająca
Autor:
Honoré d'Urfé
Tłumacz:
Jan Karol Rubinkowski
Drukarnia:
Jan Ludwik Nicolai
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1741
Data wydania (nie wcześniej niż):
1741
Data wydania (nie później niż):
1741