po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech;
po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha, nie zostaniem nadzy; Ten zostanie na wieki ubrukany w sadzy. 457. DO SĄSIADA
Zawsze sobie sąsiad mój żywot wspomni krótki, Obaczywszy puzderko przepalanej wódki; Zawsze go morzy, zawsze na żołądku ckliwo, Choć zdrowy jako trzeba; chociaż, jako żywo, Ani mgły na powietrzu, ani uznać chmury, Zawsze migoć u niego, zawsze dzień ponury. Aż skoro do trzeciego wytnie kielich duży, Choćby najpogodniejszy dzień oczy mu zmruży. 458. DO GOSPODARZA
Nie masz na świecie końca ziemiańskiej niewoli. Dziewka, mówią, do chłopa, chłop rośnie do roli, Oboje kara za grzech;
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 204
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Miał być koniec, nowa rzecz i zmiana się dzieje; Bo oto wnet niewiedzieć gdzie się co podzieje: I pałac on, i oraz stoły tak bogate Giną nagle, a insze nastawają za te. Ustępują smaragdy drogie i marmury, A proste z swych filarów podnoszą się mury. Owo, tylko co oczy ze mgły tej przetrzemy, W zamku się i sądowej izbie obaczemy. Gdzie co nieśmiertelnego wszystko uleciało, A samo, oprócz, imię pani tej zostało. Taż jednak uroczystość, ci i goście siedzą, Oprócz, że już inaczej i piją, i jedzą. O czem Scipionis somnium. Leves sepulturae bywały u starcych z superstycją
Miał być koniec, nowa rzecz i zmiana się dzieje; Bo oto wnet niewiedzieć gdzie się co podzieje: I pałac on, i oraz stoły tak bogate Giną nagle, a insze nastawają za te. Ustępują smaragdy drogie i marmury, A proste z swych filarów podnoszą się mury. Owo, tylko co oczy ze mgły tej przetrzemy, W zamku się i sądowej izbie obaczemy. Gdzie co nieśmiertelnego wszystko uleciało, A samo, oprócz, imie pani tej zostało. Taż jednak uroczystość, ci i goście siedzą, Oprócz, że już inaczej i piją, i jedzą. O czem Scipionis somnium. Leves sepulturae bywały u starcych z superstycyą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 140
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
nich strzelać z pistoJetów. 136 ludzi tym przypadkiem zginęło, a 313 ranionych. Tejże nocy w Vera-Cruz nawałność powstała, podczas której grzmot piorunu jednego przez całą nieprzerwanie trwał godzinę.
5 Lipca wybuchanie Etny od 28 Czerwca nieustawało. Wiele piasku czarnego i nader drobnego wyrzucała na 25 mil w koło. Ten nakształt mgły gęstej osiadał i ćmił powietrze, tak dalece, ze W Katanie ledwie po ulicach chodzić można było. Lawa od góry na 12 mil wzdłuż rozciągała się. Ryk straszliwy o 20 mil słyszany był z wrzuszeniem ziemi. 5 Sierpnia trzęsienie ziemi w Jamaice.
17 Października w Wigton w Hrabstwie Gallowaj o 7 god: wieczor:
nich strzelać z pistoIetow. 136 ludzi tym przypadkiem zgineło, á 313 ranionych. Teyże nocy w Vera-Cruz nawałność powstała, podczas ktorey grzmot piorunu iednego przez całą nieprzerwanie trwał godzinę.
5 Lipca wybuchanie Etny od 28 Czerwca nieustawało. Wiele piasku czarnego y nader drobnego wyrzucała na 25 mil w koło. Ten nakształt mgły gęstey osiadał y ćmił powietrze, tak dalece, ze W Katanie ledwie po ulicach chodzić można było. Lawa od gory na 12 mil wzdłuż rozciągała się. Ryk straszliwy o 20 mil słyszany był z wrzuszeniem ziemi. 5 Sierpnia trzęsienie ziemi w Jamaice.
17 Października w Wigton w Hrabstwie Galloway o 7 god: wieczor:
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 234
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
/ przed woza porwaniem/ Płomienistym powietrze napełniły rżaniem: B Bijąc nogami w szranki/ biegu pożądnego Zbraniające, które gdy Terys/ wnuka swego Przejzrzanego nieszczęścia C niewiedząc/ zrzucieła/ Dopiero się im droga wolna otworzeła Po niezmierzonym Niebie, w której żartkim razem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zarazem: Przycinając przeciwne chyżymi nogami Mgły/ po lekkim powietrzu/ a w górę skrzydłami Wysoko się wybiwszy/ D wiatry pomijały Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstały. Ale Faeton/ na ten wóz był ciężar mały/ Którego i słoneczne konie nie poznały/ I sprzężaj wszystek nie miał swej zwyczajnej wagi. E A jako bez słusznego ładunku/
/ przed wozá porwániem/ Płomienistym powietrze nápełniły rżaniem: B Biiąc nogámi w szránki/ biegu pożądnego Zbrániáiące, które gdy Therys/ wnuka swego Przeyzrzánego nieszczęśćia C niewiedząc/ zrzućieła/ Dopiero się im drogá wolna otworzełá Po niezmierzonym Niebie, w ktorey żártkim rázem/ Zgodnie wszystkie rączo się porwały zárázem: Przyćináiąc przećiwne chyżymi nogámi Mgły/ po lekkim powietrzu/ á w gorę skrzydłámi Wysoko się wybiwszy/ D wiátry pomiiáły Eurowe/ co z tychże stron skąd one powstáły. Ale Pháeton/ ná ten woz był ćiężar máły/ Ktorego y słoneczne konie nie poznáły/ Y sprzężay wszystek nie miał swey zwyczáyney wagi. E A iáko bez słusznego łádunku/
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 60
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
coraz jeszcze większe smutki nowe niż w rozstaniu małżeńskim, łzy gorzkie, grobowe, którymi ośm miesięcy z słusznych przyczyn wiela oblewa żona w domu stratę przyjaciela, a gdy miesiąc dziesiąty już osusza oczy, płachtę z siebie złożywszy, rąbkiem głowę toczy. Któryż kiedy rok łzami mych oczu nie zbroczył? Który miesiąc albo dzień mgły grubej nie toczył? Żadne prawo nie skraca skarg moich mnogości, owszem, żałość, jak Hydra, płód swój w sercu rości. Na planktach i wzdychaniach wszytek żywot trawię, i choć żyję, zda mi się, że już konam prawie. Często się morze burzy, gdy Eol powstaje, ale im dmie potężniej,
coraz jeszcze większe smutki nowe niż w rozstaniu małżeńskim, łzy gorzkie, grobowe, którymi ośm miesięcy z słusznych przyczyn wiela oblewa żona w domu stratę przyjaciela, a gdy miesiąc dziesiąty już osusza oczy, płachtę z siebie złożywszy, rąbkiem głowę toczy. Któryż kiedy rok łzami mych oczu nie zbroczył? Który miesiąc albo dzień mgły grubej nie toczył? Żadne prawo nie skraca skarg moich mnogości, owszem, żałość, jak Hydra, płód swój w sercu rości. Na planktach i wzdychaniach wszytek żywot trawię, i choć żyję, zda mi się, że już konam prawie. Często się morze burzy, gdy Eol powstaje, ale im dmie potężniej,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 72
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
)
Wielki bowiem dzień Pański i straszny barzo. A kto go wytrzyma? Joel 3
Tudzież jest dzień Pański wielki, tudzież i rychły zbyt. Głos dnia Pańskiego gorzki, szpetnie tam będzie narzekał mocny. Dzień gniewu, dzień on; dzień utrapienia i ucisku; dzień nędze i biedy; dzień ciemności i zaćmienia; dzień mgły i wichru; dzień trąby i grzmotu. Sofon. 1
Sive comedam, sive bibam, sive aliquid aliud faciam, semper vox illa videtur sonare in auribus meis: Surgite mortui, venite ad iudicium! Quoties iudicii diem cogito, totus corde et corpore contremisco. Si quae praesentis vitae est laetitia, ita agenda est,
)
Wielki bowiem dzień Pański i straszny barzo. A kto go wytrzyma? Joel 3
Tudzież jest dzień Pański wielki, tudzież i rychły zbyt. Głos dnia Pańskiego gorzki, szpetnie tam będzie narzekał mocny. Dzień gniewu, dzień on; dzień utrapienia i ucisku; dzień nędze i biedy; dzień ciemności i zaćmienia; dzień mgły i wichru; dzień trąby i grzmotu. Sofon. 1
Sive comedam, sive bibam, sive aliquid aliud faciam, semper vox illa videtur sonare in auribus meis: Surgite mortui, venite ad iudicium! Quoties iudicii diem cogito, totus corde et corpore contremisco. Si quae praesentis vitae est laetitia, ita agenda est,
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 48
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wyszło na ruinę Świata jako to Tatarowie, Turcy,etc. Do skały GÓRY Kaukazu bają Poetowie, że Jowisz za Ogień z Nieba ukradziony, kazał Tycjusza przykować, i Orła przypuścić, aby wnętrzności jego, osobliwie wątrobę ziadał ustawicznie. GÓRA ta wysokości ekstraodrynaryjnej, według Geografii Arabskiej nigdy nie dostępna dla śniegów wielkości, i mgły gęstej: A jeżeliby kto tam Omni conatu zaszedł, już się więcej nie wro- o Górach zaczniejszych w Świecie
cił, od bestii tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkających złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcijanach wspomina taż Geografia. Joannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny,
wyszło na ruinę Swiata iako to Tatarowie, Turcy,etc. Do skáły GORY Kaukazu baią Pòétowie, że Iowisz za Ogień z Nieba ukradziony, kazał Tycyusza przykować, y Orła przypuścić, aby wnętrzności iego, osobliwie wątrobę ziadał ustawicznie. GORA ta wysokości extráordynaryiney, według Geografii Arabskiey nigdy nie dostępna dla śniegow wielkości, y mgły gęstey: A ieżeliby kto tam Omni conatu zaszedł, iuż się więcey nie wro- o Gorach zacznieyszych w Swiecie
cił, od bestyi tam poszarpany, albo od ludzi za tą GORĄ mieszkaiących złapany: gdyż tam o ludziach Chrześcianach wspomina táż Geografia. Ioannes zaś Gruberus pisze, że CAUCASUS cale żadnemu Zwierzęciu nie przystępny,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 546
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zebranym, przez cały Kraj Amazenum w Ameryce płynąc.
BORYSTENES, Dniepr, albo Niepr Rzeka Scytyiska, po Dunaju największa. Początek swój bierze w Moskwie, koło wioski Dneperska: Woda jego przyjemna i bardzo czysta: w lecie wodę zda się mieć błękitnego koloru, według Ateneusza: wpada w Rzekę Hypanis; ekshalacyj i mgły żadnej nad nim nie widać, Teste Plinio. Ma ta Rzeka swoje Katarakty, albo Katadupas, alias zwysokich skał spadek, po 13 gradusach. po Rusku Porohy zwanych, że jak po rogach na dół się leje, z wielkim za mil trzy słyszanym szumem: Za temi Progami Kozacy Zaporoscy Na brzegach tej Rzeki słały
zebranym, przez cały Kray Amazenum w Ameryce płynąc.
BORISTHENES, Dniepr, albo Niepr Rzeka Scytyiska, po Dunaiu naywiększa. Początek swoy bierze w Moskwie, koło wioski Dneperska: Woda iego przyiemna y bárdzo czysta: w lecie wodę zda się miec błękitnego koloru, według Atheneusza: wpada w Rzekę Hypanis; exhalacyi y mgły żadney nad nim nie widać, Teste Plinio. Ma ta Rzeka swoie Katarakty, albo Catadupas, alias zwysokich skał spadek, po 13 gradusach. po Rusku Porohy zwanych, że iak po rogach na doł się leie, z wielkim za mil trzy słyszanym szumem: Za temi Progami Kozacy Zaporoscy Na brzegach tey Rzeki słały
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 558
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
onej wodzie/ którą opisałem być podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ natrafl na parę i na mgłę podziemną/ która przenikając/ one wodę/ odmienia ją/ czym z szczerej i niepomieszanej zstawa się natychmiast inakszą/ jakoby istność mając w sobie i zapach nie wody/ ale raczej onej pary i mgły/ która onę przechodząc i przenikając/ miesza się z nią/ i z stawają się już i ona mgła/ i ona woda za jednę rzecz zmieszaną: nie inaczej jako owo bywa częstokroć/ gdy przystawi kto w garnku albo w kotle do ognia/ a on nie dobrze ogień góre/ ale dymny jest barzo: ona
oney wodźie/ ktorą opisałem bydź podobną własnemu żywiołowi wody: w tym płynąc przez ziemi/ nátrafl ná parę y ná mgłę podźiemną/ ktora przenikáiąc/ one wodę/ odmienia ią/ cżym z szcżerey y niepomieszáney zstawa się nátychmiast inákszą/ iákoby istność maiąc w sobie y zápách nie wody/ ále rácżey oney páry y mgły/ ktora onę przechodząc y przenikáiąc/ miesza się z nią/ y z stawáią się iuż y oná mgłá/ y oná wodá za iednę rzecż zmieszáną: nie inácżey iáko owo bywa cżęstokroć/ gdy przystáwi kto w gárnku albo w kotle do ognia/ á on nie dobrze ogień gore/ ále dymny iest bárzo: oná
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 59.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
płci inszej stanu Niewieściego. Słyszałem i o inszych Artykułach wiary, Lecz wszystkich niepamiętam, bo ich jest bez miary. Metr Teologiczny. Czy umiesz dystyngwować nieśmiertelność Duszy? Metr Filozoficzny. Czy wiesz? że czas z naturą odwilża i suszy? Ziemia swego wigóru bujnej ziemi daje, Z jej powodu, wilgoć, mgły, i burza powstaje. Metr Teologiczny. Dystyngwuj dwie natury spolnie zgromadzone, Tak Duszy nieśmiertleność, jak Ciało skażone, Dusza która z wyroków Boskich wiecznie żyje, Ciało żyjąc rusza się, lecz po śmierci znyje, Pierwsza rzecz śmiertelności wiecznej niepodpada, Druga, jak umrze, ciało gnije i upada. Metr Filozoficzny:
płci inszey stanu Niewieściego. Słyszałem y o inszych Artykułach wiary, Lecz wszystkich niepamiętam, bo ich iest bez miary. Metr Teologiczny. Czy umiesz dystyngwować nieśmiertelność Duszy? Metr Filozoficzny. Czy wiesz? że czas z naturą odwilża y suszy? Ziemia swego wigoru buyney ziemi daie, Z iey powodu, wilgoć, mgły, y burza powstaie. Metr Teologiczny. Dystyngwuy dwie natury spolnie zgromadzone, Tak Duszy nieśmiertleność, iak Ciało skażone, Dusza ktora z wyrokow Boskich wiecznie żyie, Ciało żyiąc rusza się, lecz po śmierci znyie, Pierwsza rzecz śmiertelności wieczney niepodpada, Druga, iak umrze, ciało gniie y upada. Metr Filozoficzny:
Skrót tekstu: RadziwiłłowaFMiłość
Strona: D
Tytuł:
Miłość mistrzyni doskonała
Autor:
Franciszka Urszula Radziwiłłowa
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754