Linią z Celami (bez których żaden Instrument mierniczy być nie może,) w ten sposób. Z drewna twardego suchego, gruszkowego abo grabowego, niech Stlarz wyprawi linią CB, długą na półłokcia abo pięć ćwierci, według wielkości Tablice, (im będzie dłuższa tym lepsza,) szeroką na dwa palce abo półtora cala. Miąższą na pół cala. Potym przy jej końcach C, B, blisko, niech przyprawi Cele D, E, wsuwane, jakie opisuje Nauka następująca 7. tak żeby Celów srzodek przypadał doskonale na ścianę pq, linii CB, podle której mają się linie proste rysować. Na koniec: zrysuj sam na szerzyżnie tej linii BC
Liniią z Celámi (bez ktorych żaden Instrument mierniczy bydź nie może,) w ten sposob. Z drewna twárdego suchego, gruszkowego ábo grábowego, niech Stlarz wypráwi liniią CB, długą ná połłokćiá ábo pięć ćwierći, według wielkośći Tablice, (im będżie dłuższa tym lepsza,) szeroką ná dwá pálce ábo połtorá calá. Miąszszą ná poł calá. Potym przy iey końcách C, B, blisko, niech przypráwi Cele D, E, wsuwáne, iákie opisuie Náuká nástępuiąca 7. ták żeby Celow srzodek przypadał doskonále ná śćiánę pq, linii CB, podle ktorey máią się liniie proste rysowáć. Ná koniec: zrysuy sam ná szerzyżnie tey linii BC
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 9
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
Na Tatarskie Ordy/ i północe dziedziny/ Straszny natarł F Boreas/ a znowu krainy Przeciwne/ obłokami od południowego Ustawicznemi mokną/ G Austra zadżdżonego. Nad tymi jasne niebo/ i próżne ciężkości Założył/ nie mające nic ziemskiej grubości. Ledwie tak granicami podzielił pewnymi Wszystkie rzeczy/ gdy gwiazdy/ co czasy dawnymi Przytłoczone pod miąższą kupą się tajeły/ Znacznie się na niebiosach wszytkich rozświecieły. Ażeby wszelkie kraje mieszkanie swe miały/ Gwiazdy i kształty Bogów niebo odzierżały. Lsknącym rybom w wodzie się mieszkanie dostało/ Zwierz ziemia/ ptastwo miękkie powietrze zabrało. Nie dostawało jednak jeszcze i świętszego Zwierzęcia/ i wysokiej myśli pojętszego/ Coby insze rządzieło: w
Ná Tátárskie Ordy/ y pułnocne dźiedźiny/ Strászny nátárł F Boreás/ á znowu kráiny Przećiwne/ obłokámi od południowego Vstáwicznemi mokną/ G Austrá zádżdżonego. Nád tymi iásne niebo/ y prozne ćięszkośći Záłożył/ nie máiące nic źiemskiey grubośći. Ledwie ták gránicámi podźielił pewnymi Wszystkie rzeczy/ gdy gwiazdy/ co czásy dawnymi Przytłoczone pod miąższą kupą się táieły/ Znácznie się ná niebiosách wszytkich rozświećieły. Ażeby wszelkie kráie mieszkánie swe miáły/ Gwiazdy y kształty Bogow niebo odźierżáły. Lsknącym rybom w wodźie się mieszkánie dostało/ Zwierz źiemiá/ ptástwo miękkie powietrze zábráło. Nie dostawáło iednák ieszcze y świętszego Zwierzęćiá/ y wysokiey myśli poiętszego/ Coby insze rządźieło: w
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 6
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ nieskończenie od Majestatu mego/ i dostojności Familii udalone/ a no mię tam jedni/ jako złoczynce zwiążanego trzymają: drudzy na twarz mą Boską plują/ ci oczy zawiązują/ owi policzkują/ i prorokować mi na wzgardę mą każą; Więc inni mię u słupa okrutnie biczują/ inszy cierniem mi głowę ostrym koronują inni trzciną miąższą do głowy mej przybijają a nawiętsze w tym utrapienie było moje/ że natwarz mą Boską znowu plując szyderze moi przyklękiwali/ i królem mię jako głupiego i szalonego nazywali/ Czegoś ty jeszcze nic nie sprobował. 4. Ale pono i to cię nie cieszy/ że o tobie ludzie zle rozumieją/ mówią/ i
/ nieskonczenie od Máiestatu mego/ y dostoynośći Familiey vdalone/ á no mię tam iedni/ iáko złoczynce zwiążánego trzymaią: drudzy ná twarz mą Boską pluią/ ći oczy záwiązuią/ owi policzkuią/ y prorokowáć mi ná wzgárdę mą káżą; Więc inni mię v słupá okrutnie biczuią/ inszi ćierniem mi głowę ostrym koronuią inni trzćiną miąższą do głowy mey przybiiaią a nawiętsze w tym vtrápienie było moie/ że natwarz mą Boską znowu pluiąc szyderze moi przyklękiwali/ y krolem mię iáko głupiego y szálonego nazywáli/ Czegoś ty ieszcze nic nie sprobowáł. 4. Ale pono y to cię nie ćieszy/ że o tobie ludźie zle rozumieią/ mowią/ y
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 168
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ to jest: w domu siódmym we Lwie/ był ususzony: potym przed wschodem słońca/ naświtaniu /do wina włożony/ które po zachodzie Słońca dawszy pić/ dziwnie i rozmaite sny czyni. Co jednak nieprawie się z prawdą mija. Abowiem człowiek będąc z ciała i z dusze złożony/ a zwierzchu skorą miąższą okryty przyrodzonego ciepła mocą/ duchy ożywiające pobudzone/ rozlewają się/ i rozchodzą/ jakoby wzniecone za tym trunkiem. Zaczym krew subtelniejsza i nawyborniejsza/ w ten czas stawa się/ z której para z duchami do głowy pochodząc w mózg/ gdzie Fantazują ma swe miejsce/ rozmaite sny a próżne czyni: i tak stąd takowe
/ to iest: w domu śiodmym we Lwie/ był vsuszony: potym przed wschodem słońcá/ náświtániu /do winá włożony/ ktore po zachodźie Słońca dawszy pić/ dźiwnie y rozmáite sny czyni. Co iednák niepráwie sie z prawdą miia. Abowiem człowiek będąc z ćiáłá y z dusze złożony/ á zwierzchu skorą miąższą okryty przyrodzonego ćiepłá mocą/ duchy ożywiáiące pobudzone/ rozlewáią sie/ y rozchodzą/ iákoby wzniecone zá tym trunkiem. Záczym kreẃ subtelnieysza y nawybornieysza/ w ten czás stawa sie/ z ktorey párá z duchámi do głowy pochodząc w mozg/ gdźie Fántazuią ma swe mieysce/ rozmáite sny á prozne czyni: y ták ztąd tákowe
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 181
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
. Korzeń tego Źiela/ miernodługi/ mając odnóżek sześć albo siedm rozdzielnych/ miąższości małego palca/ i tam i sam w ziemi rozpierzchłe: sam Korzeń albo Macica/ od której mniejsze pochodzą/ na wielki palec wzmiąsz/ pomarzczony/ mocny/ czarny/ albo szaro czarny/ z wierzchu skórkę cienką mając/ pod tą łupinę miąższą/ twardą/ żółtawą/ a pod tą mięsiwość korzenia biała/ Soku pełna. Który korzeń/ gdy poprzecz w talarki pokraje/ pochodzą linijki od środku/ na kształt gwiazdy/ równie jako w Rzodkwi. Zapachu mocnego/ i przykrego. Drżeń we środku cienki/ i biały. Liście gęsto z korzenia/ na długich i
. Korzeń tego Źiela/ miernodługi/ máiąc odnożek sześć álbo śiedm rozdźielnych/ miąższośći máłego pálcá/ y tám y sam w źiemi rozpierzchłe: sam Korzeń álbo Máćicá/ od ktorey mnieysze pochodzą/ ná wielki pálec wzmiąsz/ pomarzczony/ mocny/ czarny/ álbo száro czarny/ z wierzchu skorkę ćienką máiąc/ pod tą łupinę miąższą/ twárdą/ żołtáwą/ á pod tą mięśiwość korzeniá biała/ Soku pełna. Ktory korzeń/ gdy poprzecz w tálarki pokráie/ pochodzą liniyki od środku/ ná kształt gwiazdy/ rownie iáko w Rzodkwi. Zapáchu mocnego/ y przykrego. Drżeń we środku ćienki/ y biały. Liście gęsto z korzeniá/ ná długich y
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 226
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613