łęku; Ale gdy go za szyje weźmie na cięciwę, Gruchnie z freza, puściwszy i łęki, i grzywę. Ledwie że ziemie dopadł, ledwie się położył, A już go Kardasz węzłem ni raka strynożył I gdzie się ciała przykryć nie dało żelazu, Raz nahajską barbarą kładzie wedle razu. Maca tam, kędy miękcej, nie mija i czoła. Toż skoro się nadprzykrzy, Hans: „Fryt, fryt!” — nań woła. Kardasz tnie, a ten znowu: „Fryt, fryt, fryt, mein Bruder!” Ten: „Harazd bude i wryt.” Toż, zemknąwszy pluder, Łupi, nie
łęku; Ale gdy go za szyje weźmie na cięciwę, Gruchnie z freza, puściwszy i łęki, i grzywę. Ledwie że ziemie dopadł, ledwie się położył, A już go Kardasz węzłem ni raka strynożył I gdzie się ciała przykryć nie dało żelazu, Raz nahajską barbarą kładzie wedle razu. Maca tam, kędy miękcej, nie mija i czoła. Toż skoro się nadprzykrzy, Hans: „Fryt, fryt!” — nań woła. Kardasz tnie, a ten znowu: „Fryt, fryt, fryt, mein Bruder!” Ten: „Harazd bude i wryt.” Toż, zemknąwszy pluder, Łupi, nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 372
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy niemasz żywota wiecznego, zbawienia mego. Cóż po tym, chociaż będę tu chwalony, kiedy od Boga zostanę zganiony i będę na śmierć wiekuistą dany, słusznie skarany?”. Więc tu choremu miejsce przemieniają, coraz to miękcej pościel prześcielają, a ono wszędzie twardo troskliwemu, ustającemu. § III Konanie chorego
A gdy nastąpi ostatnie konanie, raz się puls porwie, drugi raz przestanie, ciało zaś ziemią będzie się pokrywać, piękności zbywać. Upadnie człowiek na swych siłach wszędzie i zmysłów swoich zażywać nie będzie, przez które by mógł wziąć jaką ochłodę
gryzienia dla przeciwienia. Na duszy niemasz cnót i pobożności, tylko straszliwe larwy nieprawości, otuchy niemasz żywota wiecznego, zbawienia mego. Cóż po tym, chociaż będę tu chwalony, kiedy od Boga zostanę zganiony i będę na śmierć wiekuistą dany, słusznie skarany?”. Więc tu choremu miejsce przemieniają, coraz to miękcej pościel prześcielają, a ono wszędzie twardo troskliwemu, ustającemu. § III Konanie chorego
A gdy nastąpi ostatnie konanie, raz się puls porwie, drugi raz przestanie, ciało zaś ziemią będzie się pokrywać, piękności zbywać. Upadnie człowiek na swych siłach wszędzie i zmysłów swoich zażywać nie będzie, przez które by mógł wziąć jaką ochłodę
Skrót tekstu: BolesEcho
Strona: 12
Tytuł:
Przeraźliwe echo trąby ostatecznej
Autor:
Klemens Bolesławiusz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jacek Sokolski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Tak na mnicha szczeka Pies, jak i na złodzieja. Ma złodziej przed mnichem, Że nie budzi swym przyściem gospodarza cichem. 400. NA TOŻ TRZECI RAZ
Sprzykrzywszy tak wiele lat niewczasy wojenne, Trudy, fatygi, mokwy, i nocne, i dzienne, Zwłaszcza gdy mu i zdrowie radzi z konia zsiadać, Miękcej i dłużej sypiać, choć mniej, cieplej jadać, Nie miawszy swego domu, o jednej chałupie Starą, szpetną, złą babę wziął przy dzieci kupie; Co najgorsza zalotną; żeby miał gdzie konia Rozkulbaczyć; a jemu już Wenus wydzwania. Trafił ze dżdża pod rynnę; poprawił się z pieca Na łeb. Czy baby
Tak na mnicha szczeka Pies, jak i na złodzieja. Ma złodziej przed mnichem, Że nie budzi swym przyściem gospodarza cichem. 400. NA TOŻ TRZECI RAZ
Sprzykrzywszy tak wiele lat niewczasy wojenne, Trudy, fatygi, mokwy, i nocne, i dzienne, Zwłaszcza gdy mu i zdrowie radzi z konia zsiadać, Miękcej i dłużej sypiać, choć mniej, cieplej jadać, Nie miawszy swego domu, o jednej chałupie Starą, szpetną, złą babę wziął przy dzieci kupie; Co najgorsza zalotną; żeby miał gdzie konia Rozkulbaczyć; a jemu już Wenus wydzwania. Trafił ze dżdża pod rynnę; poprawił się z pieca Na łeb. Czy baby
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 237
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
szpitalów szczodrobliwych, cnoty rycerskiej, którą nie domatim hucząc, ale rozprzestrzeniając granice ojczyste, częścią z pogaństwem, częścią z wiarołomnymi sąsiadami aperto wyświadczali caelo. Więc miłości przeciwko Panu, chociaż to rzadko libertas et dominatio conveniunt, a przecie to meruerant majores nostri axioma, że nikędy król polski, choć obcy rodem, bezpieczniej i miękcej wyspać się nie może, jako na łonie szlachcica polskiego. Precz stąd feralis ona turecka, gdzie tak wiele cesarzów uduszonych; precz niemiecka, gdzie in coelesti etiam alimento otrutych; precz Francja, kędy nożami skłutych królów, precz Anglia na ostatek, która katowską siekierą ściętego prezentuje pana, carnificina. Szczerości, chociaż im to
szpitalów szczodrobliwych, cnoty rycerskiej, którą nie domatim hucząc, ale rozprzestrzeniając granice ojczyste, częścią z pogaństwem, częścią z wiarołomnymi sąsiadami aperto wyświadczali caelo. Więc miłości przeciwko Panu, chociaż to rzadko libertas et dominatio conveniunt, a przecie to meruerant majores nostri axioma, że nikędy król polski, choć obcy rodem, bezpieczniej i miękcej wyspać się nie może, jako na łonie szlachcica polskiego. Precz stąd feralis ona turecka, gdzie tak wiele cesarzów uduszonych; precz niemiecka, gdzie in coelesti etiam alimento otrutych; precz Francja, kędy nożami skłutych królów, precz Anglia na ostatek, która katowską siekierą ściętego prezentuje pana, carnificina. Szczerości, chociaż im to
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 363
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
krawiec o rzemieniu, konwisarz o glinie. 190. KWESTYJA
„Jeśli nigdy darmo nic natura nie robi, Jedną rzeczą wygadza, drugą człeka zdobi, Powiedzcie, filozofi, bo to wasze dziło, Co mu u paniej starej po kądzieli było?” Nim się filozofowi zdarzy odpowiedzieć: „Żeby mu — rzecze prostak — miękcej było siedzieć; Inaczej wielką by to było niewygodą, Doścze prace u gęby człowiekowi z brodą: Odrzekłby się wezgłowia, rozumiem, w ostatku, Zawsze nosząc serwetę w kieszeni do zadku.” 191. ZNAK ZŁODZIEJA
Każdy po tym złodzieja może poznać snadnie: Najwięcej na ubóstwo skarży chłop, co kradnie, Żeby tym
krawiec o rzemieniu, konwisarz o glinie. 190. KWESTYJA
„Jeśli nigdy darmo nic natura nie robi, Jedną rzeczą wygadza, drugą człeka zdobi, Powiedzcie, filozofi, bo to wasze dziło, Co mu u paniej starej po kądzieli było?” Nim się filozofowi zdarzy odpowiedzieć: „Żeby mu — rzecze prostak — miękcej było siedzieć; Inaczej wielką by to było niewygodą, Dośćże prace u gęby człowiekowi z brodą: Odrzekłby się wezgłowia, rozumiem, w ostatku, Zawsze nosząc serwetę w kieszeni do zadku.” 191. ZNAK ZŁODZIEJA
Każdy po tym złodzieja może poznać snadnie: Najwięcej na ubóstwo skarży chłop, co kradnie, Żeby tym
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 311
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987