wczorajszy przy strumieniu czeka. 2
O, jako prawdę wieśćba moja zgadła, Że bożek pęta małżeńskie gotował!
Dziś w nie nadobna Cecylia wpadła, Serce jej złotym łańcuchem okował. Przy ulubionym towarzyszu siadła, Wstyd jej niewinność panieńską sfarbował, On wzrok niebieski, on promień dorodny Obłokiem zaszedł i nie tak pogodny. 3
Jeżeli miękkość słabej płci topnieje, Niemniej i męskie kruszą się opoki. Ufam, że, Pawle Cezary, zagrzeje Twą stal Cypryjczyk bez żadnej odwłoki. I owszem, pierwej w twym sercu gorzeje Ogień skrytego kochania głęboki, A którą przedtem karmiłeś wzdychaniem, Już teraz uciesz duszę otrzymaniem. 4
By mi się lecieć z gniazdeczka godziło
wczorajszy przy strumieniu czeka. 2
O, jako prawdę wieśćba moja zgadła, Że bożek pęta małżeńskie gotował!
Dziś w nie nadobna Cecylija wpadła, Serce jej złotym łańcuchem okował. Przy ulubionym towarzyszu siadła, Wstyd jej niewinność panieńską sfarbował, On wzrok niebieski, on promień dorodny Obłokiem zaszedł i nie tak pogodny. 3
Jeżeli miękkość słabej płci topnieje, Niemniej i męskie kruszą się opoki. Ufam, że, Pawle Cezary, zagrzeje Twą stal Cypryjczyk bez żadnej odwłoki. I owszem, pierwej w twym sercu gorzeje Ogień skrytego kochania głęboki, A którą przedtem karmiłeś wzdychaniem, Już teraz uciesz duszę otrzymaniem. 4
By mi się lecieć z gniazdeczka godziło
Skrót tekstu: CezMelBar_II
Strona: 167
Tytuł:
Melodia krzykliwego na wiosnę słowika
Autor:
Franciszek Józef Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitalamia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1652
Data wydania (nie wcześniej niż):
1652
Data wydania (nie później niż):
1652
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, który mu jest właściwy, zażywam go w tym sensię w którym i Rzemieślnicy, którzy nazywają węglem miękkim ten, który żelazu nadaje miękkości, a węglem twardym ten, który żelazo czyni twardym; pewna albowiem jest rzecz, że natura węgla wpływa w naturę kruszcu. Przez nieszczęśliwość dwa te przymioty, to jest gorącość i miękkość, rzadko się razem z sobą znajdują, wszyscy ci, którzy oczyszczają minerały, rozumieją, że węgiel drzewowy biały jest dosyć miękki, lecz bardzo mało ma w sobie gorącości. Węgiel z drzewa twardego jakim jest dębina, wydaje wiele ognia, lecz wielu sądzi, że jest arcjostre. Osoby najwięcej w tej materyj mające oświecenia
, ktory mu iest własciwy, zażywam go w tym sensię w ktorym i Rzemieślnicy, ktorzy nazywaią węglem miękkim ten, ktory żelazu nadaie miękkosci, á węglem twardym ten, ktory żelazo czyni twardym; pewna albowiem iest rzecz, że natura węgla wpływa w naturę kruszcu. Przez nieszczęsliwość dwa te przymioty, to iest gorącość i miękkość, rzadko się razem z sobą znayduią, wszyscy ci, ktorzy oczyszczaią minerały, rozumieią, że węgiel drzewowy biały iest dosyć miękki, lecz bardzo mało ma w sobie gorącosci. Węgiel z drzewa twardego iakim iest dębina, wydaie wiele ognia, lecz wielu sądzi, że iest arcyostre. Osoby naywięcey w tey materyi maiące oswiecenia
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 35
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
mało mającemi w sobie gorącości, że pomiędzy węglami dębowemi, znajdują się jedne nad drugie ostrzejsze. Węgiel dębowy ostry jest według nich, ten który się robi z grubych gałęzi, i z starej dębiny połupanej. Węgiel z zapustu młodej dębiny, ma w sobie i gorącość i miękkość, co go czyni szacowniejszym, że zaś miękkość żelaza może dependować od wielu innych okoliczności, a nie od samej doskonałości lub niedoskonałości węgla, nie jest rzecz pewna, jeżeli węgiel przyczynia się tyle, ile niektórzy nad kuznicami Superytendenci rozumieją, do doskonałości, lub niedoskonałości żelaza; ztym wszystkim jeżeli na rzecz tę, jako na wyprobowaną pozwoliwszy, pytanybym był, dla czego
mało maiącemi w sobie gorącosci, że pomiędzy węglami dębowemi, znayduią się iedne nad drugie ostrzeysze. Węgiel dębowy ostry iest według nich, ten ktory się robi z grubych gałęzi, i z starey dębiny połupaney. Węgiel z zapustu młodey dębiny, ma w sobie i gorącość i miękkość, co go czyni szacownieyszym, że zaś miękkość żelaza może dependować od wielu innych okolicznosci, á nie od samey doskonałosci lub niedoskonałosci węgla, nie iest rzecz pewna, ieżeli węgiel przyczynia się tyle, ile niektorzy nad kuznicami Superitendenci rozumieią, do doskonałosci, lub niedoskonałosci żelaza; ztym wszystkim ieżeli na rzecz tę, iako na wyprobowaną pozwoliwszy, pytanybym był, dla czego
Skrót tekstu: DuhMałSpos
Strona: 35
Tytuł:
Sposób robienia węglów czyli sztuka węglarska
Autor:
Henri-Louis Duhamel Du Monceau
Tłumacz:
Jacek Małachowski
Drukarnia:
Michał Gröll
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1769
Data wydania (nie wcześniej niż):
1769
Data wydania (nie później niż):
1769
Ani procidentia; co się często Dzieciom, i Dysenterią cierpiącym przydaje, z wielkiego wydymania, które pochodzi albo z zapalenia, albo owrżedzenia intestini recti. Oprócz tego przyczyną bywa spadek jaki gwałtowny, albo strząśnienie, albo gdy zarazi paralisz muszkuły: które Spincteres zowią: albo też Fistulae in ano, albo konstypacja częsta, albo miękkość i śliskość kiszki, albo zaziębienie, w ciężkim rodzeniu przydaje się Białymgłowom. Progn. Jeżeli się jelito oderwie od membran: (na których się trzyma) uleczone być nie może. Jeżeli pochodzi w wydymania jako bywa w Dysenteriej, w Konstypacjej, uleczyć się może, przez Medykamenta pomienionym Chorobom służące, także gdy się przyda
Ani procidentia; co się często Dźiećiom, y Dysenteryą ćierpiącym przydáie, z wielkiego wydymánia, ktore pochodźi álbo z zápalenia, álbo owrżedzenia intestini recti. Oprocz tego przyczyną bywa spadek iáki gwałtowny, álbo strząśnienie, álbo gdy záráźi páralisz muszkuły: ktore Spincteres zowią: álbo też Fistulae in ano, álbo konstypácya częsta, álbo miękkość y śliskość kiszki, álbo záziębienie, w ćięszkim rodzeniu przydáie się Białymgłowõ. Progn. Ieżeli się ielito oderwie od membran: (ná ktorych się trzyma) uleczone bydz nie może. Ieżeli pochodzi w wydymánia iáko bywa w Dysenteryey, w Konstypácyey, uleczyć się może, przez Medykámentá pomienionym Chorobom służące, tákże gdy się przyda
Skrót tekstu: CompMed
Strona: 243
Tytuł:
Compendium medicum
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1719
Data wydania (nie później niż):
1719
Skończył tym/ że niema inszego przedsiewzięcia/ tylko stawać przy honorze Pana swojego/ i przy wolności jego poddanych. Ucieszył się barzo Wezyr/ usłyszawszy że Hasan Basza wchodzi wrozmowy i traktaty/ i że się zawiodszy na tak wysoką imprezę/ skrupulizuje około stoczenia bitwy/ niechcąc rozlewać krwie Musułmańskiej. Zdała mu się miękkość barzo niezgodna z kondycją poddanego Rebelizanta/ który się nie miał zbraniać gwałcić wszytkie Prawa Boskie/ i świeckie/ kiedy się raz odważył dosyć szable przeciwko Panu własnemu. Tym czasem kiedy się Poselstwy miedzy Konstantynopolem a Skudarami bawią/ znalazł Wezyr sposobność stracenia Nieprzyjaciela. Posłano Ordynans do Muratazy Basze Babilonu/ żeby Alep opanował. Co
Skończył tym/ że niema inszego przedśiewźięćia/ tylko stáwáć przy honorze Páná swoiego/ y przy wolnośći iego poddánych. Vćieszył się bárzo Wezyr/ vsłyszawszy że Hasan Basza wchodźi wrozmowy y tráktáty/ y że się záwiodszy ná ták wysoką imprezę/ skrupulizuie około stoczenia bitwy/ niechcąc rozlewáć krwie Musułmáńskiey. Zdáłá mu się miękkość bárzo niezgodna z kondicią poddánego Rebellizántá/ ktory się nie miał zbrániáć gwałćić wszytkie Práwá Boskie/ y świeckie/ kiedy się raz odważył dosyć száble przećiwko Pánu własnemu. Tym czásem kiedy się Poselstwy miedzy Konstántynopolem á Skudarami bawią/ ználazł Wezyr sposobność strácenia Nieprzyiaćiela. Posłano Ordinans do Muratázy Basze Babylonu/ żeby Alep opánował. Co
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 223
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
cierniową JEZUS koronę/ która choć głowę rani. przecię nic serca nie karbuje. Włożyć chciej temu Dzieciątku i z wonnej roży uwity wieniec/ niech się rumianość z kwiatu wybija białego/ obłoż kubeczek samymi kwiatków listkami/ powiąż już nie kręconym ale drapanym jedwabiem/ niech zgoła głowy nic nie dolega JEZUSOWEJ, niech się wszelaka miękkość najduje/ garnąć się będzie Dziecina do ostrości. Widzi bowiem że wonne roże często zawodzą siła dusz ludźkich/ i swym zapachem/ do zguby wiecznej ich pociągają. Białość złączona zrumianością wie jakich afektów jest przyczyną. i im ma w sobie wieniec rożany więcej miękkości/ tym barziej serce miękczeje/ że nim/ nasłabsze świata
ćierniową IEZVS koronę/ ktora choć głowę ráni. przećię nic sercá nie kárbuie. Włożyć chćiey temu Dźiećiątku y z wonney roży vwity wieniec/ niech się rumiáność z kwiátu wybiia białego/ obłoż kubeczek sámymi kwiatkow listkami/ powiąż iuż nie kręconym ále drapánym iedwabiem/ niech zgołá głowy nic nie dolega IEZUSOWEY, niech się wszeláká miękkość náyduie/ gárnąć się będźie Dźiećina do ostrośći. Widźi bowiem że wonne roże często záwodzą śiłá dusz ludźkich/ y swym zapáchem/ do zguby wieczney ich poćiągáią. Białość złączona zrumianośćią wie iákich áffektow iest przyczyną. y im ma w sobie wieniec rożány więcey miękkośći/ tym bárźiey serce miękczeie/ że nim/ nasłábsze świáta
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 269
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
się które wiele mają suchości, gną się w których wilgotność nie barzo zmarzła i łacna do roztopienia panuje, gną się i wracają się znowu do swej prostości w których suchość równa wilgotności. Kruche zaś są które wiele i gęstych mają poros albo są nazbyt suche. 53. Czemu kamień w ogniu nie miękczeje jako żelazo? Miękkość pochodzi w żelazie z tego iż wilgotność zagrzana po przestronnych dziurkach przechodząc się suższe odwilża, tej zaś wilgotności nie masz w kamieniach i dla tego się od ognia rychlej rozsypują, gdy to trochę kleju co części wiąże, wygórywa jako wyżej powiedziano. 54. Czemu grad częściej pada we dnie niż w nocy? We dnie słoneczne
się ktore wiele máią suchośći, gną się w ktorych wilgotność nie bárzo zmárzła y łácna do roztopienia pánuie, gną się y wracáią się znowu do swey prostośći w ktorych suchość rowna wilgotnośći. Kruche záś są ktore wiele y gęstych máią poros álbo są názbyt suche. 53. Czemu kámień w ogniu nie miękczeie iáko żelázo? Miękkość pochodźi w żelezie z tego iż wilgotność zágrzana po przestronnych dziurkách przechodząc się suższe odwilża, tey záś wilgotnośći nie mász w kámięniách y dla tego się od ogniá rychley rozsypuią, gdy to trochę kliiu co części wiąże, wygorywa iáko wyżey powiedziano. 54. Czemu grad częśćiey pada we dnie niż w nocy? We dnie słoneczne
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 101
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
mówi Arystoteles 4 Meteor 10. może ciepło, zimno uczynić pewną materią to jest, mięso kość, ale ręki z nich uczynić nie może: jako może uczynić złoto miedz, ale z nich naczynia nie uczyni, i owszem jako tenże de ortus animali lib. z. c. i. Tylo mogą uczynić, miękkość twardość, zaczym musi być co wyższego nad własność Clementów co te rzeczy sprawuje. 39. Czemu z złodzieja nie rodzi się jabłonka? Każda rzecz żyjąca daje nasieniu swemu, własności swoje, to nic nie czynią, aż póki ziemia nasienie swą parą przejmie, toż je słońce w zbwdza do czynienia, jako żołądek ciepło w
mowi Aristoteles 4 Meteor 10. może ćiepło, źimno uczynić pewną materyą to iest, mięso kość, ále ręki z nich uczynić nie może: iáko może uczynić złoto miedz, ále z nich naczynia nie uczyni, y owszem iáko tenże de ortus animali lib. z. c. i. Tylo mogą uczynić, miękkość twardość, záczym muśi bydz co wyższego nád własność Clementow co te rzeczy spráwuie. 39. Czemu z złodzieia nie rodzi się iábłonká? Każdá rzecz żyiąca dáie nasięniu swemu, włásnośći swoie, to nic nie czynią, áż poki źiemiá náśienie swą parą przeymie, toż ie słońce w zbwdza do czynienia, iáko żołądek ćiepło w
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 268
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
, że się zbiera na radę. Mowa II. Cycerona
Ale wróćmy pierwej do tych, którzy z rozkazu Katyliny pozostali w Rzymie dla krzątania się pilnego około spólnej zaguby naszej. Choć to tym samym nieprzyjaciółmi są naszemi, atoli że się urodzili obywatelami: usilnie chcę jeszcze raz ich przestrzec, i powiedzieć im, że moja miękkość, w której, jeśli jaki upatrywano zbytek, to szczególnie za koniec miała, ażeby się ich przyczajone ukazały zdrady. Co się tknie ostatka, nie mogę teraz zapomnieć, że totu moja jest Ojczyzna, że tu jestem Konsulem, i że powinienem albo żyć z mojemi ziomkami, albo za nich umierać. Nikt w
, że się zbiera na radę. Mowa II. Cycerona
Ale wróćmy pierwey do tych, którzy z roskazu Katyliny pozostali w Rzymie dla krzątania się pilnego około spólney zaguby naszey. Choć to tym samym nieprzyiaciołmi są naszemi, atoli że się urodzili obywatelami: usilnie chcę ieszcze raz ich przestrzedz, i powiedzieć im, że moia miękkość, w którey, ieśli iaki upatrywano zbytek, to szczegulnie za koniec miała, ażeby się ich przyczaione ukazały zdrady. Co się tknie ostatka, nie mogę teraz zapomnieć, że totu moia iest Oyczyzna, że tu iestem Konsulem, i że powinienem albo żyć z moiemi ziomkami, albo za nich umierać. Nikt w
Skrót tekstu: CycNagMowy
Strona: 54
Tytuł:
Mowy Cycerona przeciwko Katylinie
Autor:
Marek Tulliusz Cyceron
Tłumacz:
Ignacy Nagurczewski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy polityczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
lubo cnotę przyznają zrazu ludzie, którzy jej najmniej mają, i owszem prostakami, albo gorszy są przy pozorze, i pod cnoty pokrywką.) Najtrudniejsza ztym sprawa, który uważa coś ty jemu powinien, a niechce wiedzieć, co on wzajem tobie. Hardy woli w swoim upaść, niż ratować się cudzym. Miękkość, a kolera, tak się w sprawach ludzkich mają, jako sól, a cukier w potrawach, bez słodkiego cukru każda będzie, bez ostrzejszej soli żadna nie obejdzie się potrawa, byle nie przesolić. Więcej robiąc więcej się nauczyć, próżnowanie rozumu nie uczy. Każde umieć przyda się na kiedy, siła umiejąc nie przeładuje
lubo cnotę przyznáią zrázu ludźie, ktorzy iey naymniey máią, y owszem prostakámi, álbo gorszy są przy pozorze, y pod cnoty pokrywką.) Naytrudnieysza ztym spráwá, ktory vważa coś ty iemu powinien, á niechce wiedźieć, co on wzáiem tobie. Hárdy woli w swoim vpáść, niż rátowáć się cudzym. Miękkość, á kolerá, ták się w spráwách ludzkich máią, iáko sol, á cukier w potráwách, bez słodkiego cukru káżda będźie, bez ostrzeyszey soli żadna nie obeydźie się potráwá, byle nie przesolić. Więcey robiąc więcey się náuczyć, prożnowanie rozumu nie vczy. Każde vmieć przyda się ná kiedy, śiłá vmieiąc nie przeładuie
Skrót tekstu: FredPrzysł
Strona: D3
Tytuł:
Przysłowia mów potocznych
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Jerzy Forster
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659