A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle, gdy nie umie Człek sobie radzić! Chciałam polepszenia, Chciałam z Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi — a przecię mi wszędzie Nadzieję czyni, że to dobrze będzie
A ja nędzna wszędy Poniewieram się; swójem opuściła Dom, swojem szczęście dla niego zgubiła! Nazad już nie śmiem, wstyd mię kole w oczy, Bo któż by z krewnych taki był ochoczy, Żeby mię siostrą, żeby nie wierutną Niecnotą nazwał mnie — sierotę smutną. W co tchniesz — niedobrze, o lichy rozumie Miętkich białychgłów! Jak źle, gdy nie umie Człek sobie radzić! Chciałam polepszenia, Chciałam z Arnolfem zaraz zbogacenia; A on mnie wziąwszy — nie wiem gdzie — uwodzi. A właśnie jak wilk w kniejach z owcą chodzi Tu raz, tu drugi — a przecię mi wszędzie Nadzieję czyni, że to dobrze będzie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 183
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
stał by Dom okryty, Chłop w lada budzie podpartej ożogiem, Byle noc przebył, choć nogi za progiem. Ty w swym dozorze mając oziminy, Wszelką chcesz dla nich wygodę uczynić, Sczystych je puchów okrywasz pierzyny, By cię niemiała Wiosna, z czego winic, Ześ pomroziła wschodzące nasiona, Więc z śniegów miętkich, nie widać zagona. Ty w lasach piekne piramidy stawasz, Po drzewach, pniakach cukry lodowate, Niemi jadących oczy zastanawiasz, Patrząc na brzozy, na świerki brodate, Które się pysznią jako drogim sprzętem, Gdyś je osuła szklącym diamentem. Ty przez swe mrozy wilgotne humory, Wyciągasz, trawisz, z kąd
stáł by Dom okryty, Chłop w láda budzie podpartey ożogiem, Byle noc przebył, choć nogi zá progiem. Ty w swym dozorze maiąc oziminy, Wszelką chcesz dla nich wygodę uczynić, Zczystych ie puchow okrywasz pierzyny, By cię niemiała Wiosna, z czego winic, Ześ pomroziła wschodzące nasiona, Więc z śniegow miętkich, nie widać zágona. Ty w lásach piekne piramidy stáwasz, Po drzewach, pniakach cukry lodowate, Niemi jádących oczy zástanawiasz, Pátrząc ná brzozy, ná świerki brodate, Ktore się pysznią iáko drogim sprzętem, Gdyś ie osuła szklącym dyamentem. Ty przez swe mrozy wilgotne humory, Wyciągasz, tráwisz, z kąd
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 120
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
, nie znamy sajdaku Dziecka Cyprydy; gdyby-ć tu siedziało, Samemu by się strzelać odechciało. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Do naszej kuchnie nie trzeba krężaku Ni rożna, tylko wielki okopcony Garniec pęcakiem stoi napełniony. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Podobien ten świat do lichego kłaku Miętkich paczesi wrzuconych w płomienie, Tak wszytko zginie, gdy lada wiatr wienie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Wżdy się nas kiedy użal, jedynaku Gładkiej Bogini, a swego ojczyma Uproś, niech nas w tym więżeniu nie trzyma. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Co tobie, młody,
, nie znamy sajdaku Dziecka Cyprydy; gdyby-ć tu siedziało, Samemu by się strzelać odechciało. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Do naszej kuchnie nie trzeba krężaku Ni rożna, tylko wielki okopcony Garniec pęcakiem stoi napełniony. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Podobien ten świat do lichego kłaku Miętkich paczesi wrzuconych w płomienie, Tak wszytko zginie, gdy leda wiatr wienie. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Wżdy się nas kiedy użal, jedynaku Gładkiej Bogini, a swego ojczyma Uproś, niech nas w tym więżeniu nie trzyma. Oj, nuże, nuże, nieboże pęcaku!
Co tobie, młody,
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 57
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975