się sroga bitwa między przeciwnemi Stronami poczynała na morzu, na ziemi. Gdy Alcyna przegrała, jako szczęście chciało, Królestwo, siostrze wzięte, z gruntu się mieszało.
LIV.
O, jako różny koniec, niż ludzie wierzyli, Zstał się teraz z tej bitwy i niżli tuszyli! Bo Alcyna nie tylko swego nie dostała Miłośnika, na co lud tak wielki zebrała, Aleć z tak wielkiej liczby okrętów, któremi Wszytko morze okryła z wojskami możnemi, Ledwie co sama z ognia w jednej małej łodzi, Którem wszytka armata zgorzała, uchodzi.
LV.
Ucieka, inszy na czem uciekać nie mieli, Potonęli, lub zbici byli, lub zgorzeli
się sroga bitwa między przeciwnemi Stronami poczynała na morzu, na ziemi. Gdy Alcyna przegrała, jako szczęście chciało, Królestwo, siestrze wzięte, z gruntu się mieszało.
LIV.
O, jako różny koniec, niż ludzie wierzyli, Zstał się teraz z tej bitwy i niżli tuszyli! Bo Alcyna nie tylko swego nie dostała Miłośnika, na co lud tak wielki zebrała, Aleć z tak wielkiej liczby okrętów, któremi Wszytko morze okryła z wojskami możnemi, Ledwie co sama z ognia w jednej małej łodzi, Którem wszytka armata zgorzała, uchodzi.
LV.
Ucieka, inszy na czem uciekać nie mieli, Potonęli, lub zbici byli, lub zgorzeli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 210
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
druga ją wzniecała. Ta co ją niecieła Złocista/ i żeleżcem ostrym łskniąca beła. A która odpędzała/ sztych miała stępiony/ I subtelnym ołowem koniec osadzony. D Tę Bóg w Nimfie Penejskiej utknął: a przez kości E Ową zaś Apollina ciął/ aż do wnętrzności. Tam wskok jeden miłuje/ F Druga przed imieniem Miłośnika ucieka/ gęstym leśnym cieniem/ I łupieżmi zbitego zwierza ciesząc siebie. G Zajźrząc wielce czystości/ niezamężnej Foebie. Związką nie ugłaskane włosy obciągała Sieła ludzi jej chciało/ ale pogardzała Chcącymi/ nie cierpliwa/ męża nie znająca/ Raczej gaje bezdróżne przewiedzać woląca. Ani ona w weselnych pieśniach korzystała/ Ani o miłość/ ani
druga ią wzniecáłá. Tá co ią niećiełá Złoćista/ y żeleżcem ostrym łskniąca bełá. A ktora odpądzáłá/ sztych miáłá ztępiony/ Y subtelnym ołowem koniec osadzony. D Tę Bog w Nimphie Peneyskiey vtknął: a przez kośći E Ową záś Apolliná ćiął/ áż do wnętrznośći. Tám wskok ieden miłuie/ F Druga przed imieniem Miłośniká vćieka/ gęstym leśnym ćieniem/ Y łupieżmi zbitego źwierzá ćiesząc śiebie. G Zayźrząc wielce czystośći/ niezámężney Phoebie. Związką nie vgłaskáne włosy obćiągáłá Siełá ludźi iey chćiáło/ ále pogardzáłá Chcącymi/ nie ćierpliwa/ męża nie znáiąca/ Ráczey gáie bezdrożne przewiedzáć woląca. Ani oná w weselnych pieśniách korzystáłá/ Ani o miłość/ áni
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 28
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
od Apollina przeciwko Kupidynowi, którą go rozdrażnił. Przemian Owidyuszowych D Tę Bóg w Nimfie Penejskiej utknął. Te, to jest strzałę z ołowianym żeleżcem. Bóg, to jest Kupido, w Nimfie Penejskiej, to jest Dafnie, córce Peneusa rzeki. E Owa zaś Apollina. Ostra i złocistą strzałą. F Drugą przed imieniem miłośnika ucieka. Dafne przed Foebusem. G Zairząc wielce czystości niezamężnej Foebie. To jest Dajnie, którą też zwano Foeben. Diana bowiem poślubiwszy Bogom czystość, zawsze ją trzymała, i nie chowała przy sobie jedno panny, a na myślistwie wszystek wiek swój trawiła: i przetoż ją też zwano Boginią, nie tylko czystości,
od Apolliná przećiwko Kupidynowi, ktorą go rozdrażnił. Przemian Owidyuszowych D Tę Bog w Nimphie Peneyskiey vtknął. Te, to iest strzałę z ołowiánym żeleżcem. Bog, to iest Cupido, w Nimphie Peneyskiey, to iest Dáphnie, corce Peneusa rzeki. E Owa záś Apolliná. Ostra y złoćistą strzałą. F Drugą przed imienim miłośniká vćieka. Dáphne przed Phoebusem. G Zayirząc wielce czystośći niezamężney Phoebie. To iest Daynie, ktorą też zwano Phoeben. Dyáná bowiem poślubiwszy Bogom czystość, zawsze ią trzymáłá, y nie chowáłá przy sobie iedno pánny, á ná myślistwie wszystek wiek swoy trawiłá: y przetoż ią też zwano Boginią, nie tylko czystośći,
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 31
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
i wielką boleścią obdarzają. Dla tego nam rozkoszy w męki się obracają. Albowiem inszej naturze nie nam to dano. Voluptas enim bonum pecorys est. Pogardzamysz ją; a chciejmy być paucis contenti. Cibus famem domet, potio sitim. Przestańmy na tym/ co dom ma/ jako ojcowie naszy. Słuchajmy Rzymianina wielkiego Cnoty miłośnika/ i walecznego Hetmana. M. Kuriusza/ który optabat neminem existere Ciuem Romanum, qui pro exiguo habiturus esset agrum illum, qui illum alere valeret, gdy swoi słuchać niechcieli/ my słuchajmy/ a tak nad nich szczęśliwszymi będziemy: i czasu pokoju/ o ojczyźnie przystojnie radzić; i czasu wojny mężnie za
y wielką boleśćią obdarzáią. Dla tego nam roskoszy w męki się obrácáią. Albowiem inszey náturze nie nam to dano. Voluptas enim bonum pecoris est. Pogardzamysz ią; á chćieymy bydz paucis contenti. Cibus famem domet, potio sitim. Przestańmy ná tym/ co dom ma/ iáko oycowie nászy. Słuchaymy Rzymiániná wielkiego Cnoty miłośniká/ y walecznego Hetmáná. M. Kuryuszá/ ktory optabat neminem existere Ciuem Romanum, qui pro exiguo habiturus esset agrum illum, qui illum alere valeret, gdy swoi słucháć niechćieli/ my słuchaymy/ á ták nád nich sczęśliwszymi będźiemy: y czásu pokoiu/ o oyczyznie przystoynie rádźić; y czásu woyny mężnie zá
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: K3v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
; i godna tego, aby po wszytkie wieki wspominana była. Miedzy takimi naparła się Drukarnia twoja tych dwu; którem nie barzo dawno, gdym ORACIE Kościelne składał, chwałami memi wspominał: to jest świętego HiaCINTA Odrowąża, Zakonu Kaznodziejskiego Fundatora, w tych krajach naszych Północych; i JANA KANTEGO Akademika, Teologa, wielkiego miłośnika Rzymskiego i Katolickiego Kościoła. Jako widzę serce twoje polubuje sobie we wszytkich Zakonach. Kocha się i w JAGIELOWSKIEJ Akademii, rado wszytkich chwali i pamięta, którzy w stanach tych świętych kiedy żyli. Panie Boże daj szczęście/ na takie cnoty, cny KAWALERZE; Bogdaj nasza Ojczyzna wiele takich widziała, ożyłaby pewnie prędko,
; y godná tego, áby po wszytkie wieki wspominána byłá. Miedzy tákimi nápárłá się Drukárniá twoiá tych dwu; ktorem nie bárzo dawno, gdym ORACIE Kośćielne skłádał, chwałámi memi wspominał: to iest świętego HYACINTHA Odrowążá, Zakonu Káznodzieyskiego Fundatorá, w tych kráiách nászych Pułnocnych; y IANA KANTEGO Akádemiká, Theologá, wielkiego miłośniká Rzymskiego y Kátholickiego Kośćiołá. Iáko widzę serce twoie polubuie sobie we wszytkich Zakonách. Kocha się y w IAGIELOWSKIEY Akádemiey, rádo wszytkich chwali y pámięta, ktorzy w stanách tych świętych kiedy żyli. Pánie Boże day szczęśćie/ ná tákie cnoty, cny KAWALERZE; Bogday nászá Oyczyzná wiele tákich widźiáłá, ożyłaby pewnie prędko,
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 54
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
gwoździami. Tenże Grzegorz XIII. Papież Ore Beatissimo o czterech Fundatorach Zakonnych te napisał iudicium: Dominicus est Aurora DEI, Franciscus Manna DEI. Bruno Terror DEI,Ignatius Ventus DEI, teste Radau. O Wierze Katolickiej, którą zdobią Zakony
KONGREGACJA ORATORYJ od Z. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATRÓW, fundowany przez Z. Jana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku jeszcze 1450, Których obligacja koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, jednego Kapłana lub więcej pro necessitate mający.
Zakon Kleryków Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium
gwozdziami. Tenże Grzegorz XIII. Papież Ore Beatissimo o czterech Fundatorach Zakonnych te napisał iudicium: Dominicus est Aurora DEI, Franciscus Manna DEI. Bruno Terror DEI,Ignatius Ventus DEI, teste Radau. O Wierze Katolickiey, ktorą zdobią Zakony
KONGREGACYA ORATORII od S. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATROW, fundowany przez S. Iana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku ieszcze 1450, Ktorych obligacya koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, iednego Kapłana lub więcey pro necessitate maiący.
Zakon Klerykow Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1040
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
sciendum) ci zwali, którzy za Antystenesa Filozofa szli zdaniem; czyli od Cynesarge miejsca, na szkołę ich deputowanego; czyli od psiego kąsania, iż bez braku i respektu każdemu dojadali; czyli, iż wszytkim na świecie gardzili, i byli temperatissimi. Był uczniem Antystenesa ucznia Sokratesowego, Cynicznej szkoły Mistrza, cierpliwości miłośnika, wzgardziciela bogactw, które porzuciwszy, przy jednym został się płaszczu. Zwany ten Diogenes in diem vivens, iż tylko na dziś starał się o pożywienie, które sobie ostiatim wykwestował. Mieszkanie jego najczęstsze było w bramach i przysionkach, w beczce, którą ruchomą, toczącą się zwał gospodą. W zimie beczke tę, w
sciendum) ci zwali, ktorzy za Antistenesa Filozofa szli zdaniem; czyli od Cynesarge mieysca, na szkołę ich deputowanego; czyli od psiego kąsania, iż bez braku y respektu każdemu doiadali; czyli, iż wszytkim na swiecie gardzili, y byli temperatissimi. Był uczniem Antistenesa ucznia Sokratesowego, Cyniczney szkoły Mistrza, cierpliwości miłośnika, wzgardziciela bogactw, ktore porzuciwszy, przy iednym został się płaszczu. Zwany ten Diogenes in diem vivens, iż tylko na dziś starał się o pożywienie, ktore sobie ostiatim wykwestował. Mieszkanie iego nayczęstsze było w bramach y przysionkach, w beczce, ktorą ruchomą, toczącą się zwał gospodą. W zimie beczke tę, w
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 622
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, krzyczeli jak od powiatu winszując mu zdrowia i ciesząc się z takiego ludu na pomoc katolictwu. Postępując tedy przez biskupstwo Bamberskie, a potem Wircburskie, mimo Forchaim miasto dobre, pod którem wojsko w jednej wielkiej wsi, jakby na przedmieścia noclegowało, takiemi dostatkami od cnotliwego tego biskupa, tak wiary ś. jako i ojczyzny miłośnika, podejmowane i udarowane było, iż nigdzie indziej w tym wtórym zaciągu takiej miłości nie uznało, i nigdzie się lepiej nie odżywiło. Tak to baczny jest miłośnik wszego żołnierza katolickiego, iż gdy się jeden opat Kartuziański uskarżał przed nim, że mu któryś pułk cesarski trochę przed Elearami do obozu przemijający, wszystkie kury zjadł z
, krzyczeli jak od powiatu winszując mu zdrowia i ciesząc się z takiego ludu na pomoc katolictwu. Postępując tedy przez biskupstwo Bamberskie, a potem Wircburskie, mimo Forchaim miasto dobre, pod którem wojsko w jednej wielkiej wsi, jakby na przedmieścia noclegowało, takiemi dostatkami od cnotliwego tego biskupa, tak wiary ś. jako i ojczyzny miłośnika, podejmowane i udarowane było, iż nigdzie indziej w tym wtórym zaciągu takiej miłości nie uznało, i nigdzie się lepiej nie odżywiło. Tak to baczny jest miłośnik wszego żołnierza katolickiego, iż gdy się jeden opat Kartuziański uskarżał przed nim, że mu któryś pułk cesarski trochę przed Elearami do obozu przemijający, wszystkie kury zjadł z
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 85
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
to na mię słowa, Oszalałaćby mi głowa. Kiedyby to na przejażdżkę Jechać abo na przechadzkę Do ogroda dla uciechy, To moje wielkie pociechy! Zabawić się troszkę w karty, W tańce, śmiechy, trawkę, w żarty; Z paniętami się naigrać, Nażartować i co wygrać! Ale chłopka, rzemieślnika, Wszelakiego miłośnika Nie chcę: tych nie wspominajcie, Za szlachcica mię wydajcie! Panny rzeźko na spinetach Grajcie, w skrzypki, na kornetach! Zaśpiewajmy teraz sobie Jedna z drugą o tej dobie! Pijcie, mościwi panowie, Do pana ojca za zdrowie! Każcie nosić wina hojno, Pani matka, pięknie, strojno! Niechaj wam wieczerzą
to na mię słowa, Oszalałaćby mi głowa. Kiedyby to na przejażdżkę Jechać abo na przechadzkę Do ogroda dla uciechy, To moje wielkie pociechy! Zabawić się troszkę w karty, W tańce, śmiechy, trawkę, w żarty; Z paniętami się naigrać, Nażartować i co wygrać! Ale chłopka, rzemieślnika, Wszelakiego miłośnika Nie chcę: tych nie wspominajcie, Za ślachcica mię wydajcie! Panny rzeźko na spinetach Grajcie, w skrzypki, na kornetach! Zaśpiewajmy teraz sobie Jedna z drugą o tej dobie! Pijcie, mościwi panowie, Do pana ojca za zdrowie! Każcie nosić wina hojno, Pani matka, pięknie, strojno! Niechaj wam wieczerzą
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 17
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Pierwsza. Zaprasza na Bankiet swoich Adam Stary, Bankietuje zaproszonych, i o Rozmowach natymze Bańkiecie trzech Synów Adamowych.
ADam stary/ według zwyczaju go/ chcąc dobrej myśli i uciechy zażyć/ a to na wygnaniu będąc/ i padole płaczu/ prosił do siebie na Bankiet już żonatych trzech Synów swoich; na imię/ Miłośnika dymów/ Miłośnika ciernia/ i Miłośnika siana; z któremi i drugich przyjacioły pokrewnych swoich/ a między niemi/ Jana cnego młodzieniaszka. Co gdy czyni/ Synowie drudzy Przyjaciele nie odmówili się/ i owszem ochotnie się ofiarowali myśląc z sobą/ My na taki kiermasz i pieszo bieżemy.
Jan lepak począł się ociągać/ i
Pierwsza. Zápraszá na Bánkiet swoich Adam Stary, Bánkietuie záproszonych, y o Rozmowách natymze Bańkiećie trzech Synow Adamowych.
ADam stary/ według zwyczáiu go/ chcąc dobrey myśli y vćiechy zażyć/ á to ná wygnániu będąc/ y pádole płaczu/ prośił do śiebie ná Bankiet iuż żonatych trzech Synow swoich; ná imię/ Miłośniká dymow/ Miłośniká ciernia/ y Miłośniká śiáná; z ktoremi y drugich przyiaćioły pokrewnych swoich/ á między niemi/ Ianá cnego młodźieniaszka. Co gdy czyni/ Synowie drudzy Przyiaćiele nie odmowili się/ y owszem ochotnie się ofiárowali myśląc z sobą/ My ná táki kiermász y pieszo bieżemy.
Ian lepak począł się oćiągáć/ y
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 1
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650