nie widać, bo siedzi w-mięszku, nie da mu się pokazać mięszek. Vir divitiarum. Prosisz go, aby rękę podał, by i chciał nie może, czemu? bo ręka w-mięszku zawarta, nic w-ręku nie ma, ale bogactwa rękę jego mają, à suis divitiis possidentur: Prosisz, aby na cię miłosiernym okiem wejrzał, nie może, czemu? bo osypany, albo raczej oślepiony bogactwy, które go mają. 5. A TO TU UWAŻĆIE, czy te bogactwa, osypujące, i okrązające człowieka bogatego, nie mogą mówić o sobie. Modicum et non videbitis me, wkrótce i nieoglądacie nas. Kradnie jaki taki bogatego
nie widáć, bo śiedźi w-mięszku, nie da mu się pokazáć mięszek. Vir divitiarum. Prośisz go, áby rękę podał, by i chćiał nie może, częmu? bo ręká w-mięszku záwárta, nic w-ręku nie ma, ále bogáctwa rękę iego máią, à suis divitiis possidentur: Prośisz, áby ná ćię miłośiernym okiem weyrzał, nie może, częmu? bo osypány, álbo ráczey oślepiony bogáctwy, ktore go máią. 5. A TO TU UWAŻĆIE, czy te bogáctwá, osypuiące, i okrązáiące człowieká bogátego, nie mogą mowić o sobie. Modicum et non videbitis me, wkrotce i nieoglądaćie nas. Krádnie iáki táki bogátego
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 79
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
uciskach/ wywższała w ubóstwie/ i wzgardzie świata tego/ zwyciężała/ cierpiąc/ triumfowała krzywdy i urągania odnosząc/ rosła i bujno kwitnęła/ za pokropieniem krwie Męczeńskiej/ i w ten czas najbarziej się twoją pomocą zmacniała/ gdy najpewniejszym/ synowie świata tego z pozwierzchnych coniectur upadkiem mi grozić zwykli. Ty sam i teraz wejrzy miłosiernym okiem na niewysłowiony żal/ ucisk/ i utrapienie moje/ i racz ulżyć jeśli wola twoja krzyża włożonego na mię/ utul płacz/ uśmirz serdeczną boleść moję/ której mi przyczyną są własni moi synowie. Przyidź z Libanu/ przyidź mi na pomoc/ niech się zawstydzą/ i niech się wstecz obrócą/ ci którzy szukają
vćiskach/ wywższáłá w vbostwie/ y wzgárdźie świátá tego/ zwyćiężáłá/ ćierpiąc/ triumphowáłá krzywdy y vrągánia odnosząc/ rosłá y buyno kwitnęłá/ zá pokropieniem krwie Męcżeńskiey/ y w ten cżas náybárźiey się twoią pomocą zmacniáłá/ gdy naypewnieyszym/ synowie świátá tego z pozwierzchnych coniectur vpadkiem mi groźić zwykli. Ty sam y teraz weyrzy miłośiernym okiem ná niewysłowiony żal/ vćisk/ y vtrapienie moie/ y rácż vlżyć ieśli wolá twoiá krzyżá włożone^o^ ná mię/ vtul płácż/ vśmirz serdecżną boleść moię/ ktorey mi przycżyną są własni moi synowie. Przyidź z Libánu/ przyidź mi ná pomoc/ niech się záwstydzą/ y niech się wstecż obrocą/ ći ktorzy szukáią
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 20v
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
/ i grzesznik szczęśliwszy V nich pokutujący/ niż nasprawiedliwszy/ O toż i ty do takiej odważnej roboty Jeźliś co przyłożyła własnej swojej cnoty/ Tedy wierz mi/ jedno ta przednia w tobie była/ Tać sto serca dodała/ przez tę zasłużyła/ Ze takim cię do tego naczyniem swym wiernym Dzieła destynowali. A snadź miłosiernym Okiem swoim spoyźrzeli na świat zepsowany Wszeteczeństwem tak srogim/ że wielkiej odmiany Już był blisko. I co go przedtym zalewali Generalnym potopem: co ruinowali Miasta całe/ i ziemie zapaścią straszliwą/ I bestii pożeraniem: teraz siarkę żywą Spuścić mieli i ogień/ któryby zarazę Te wyczyścił. Ale tak niepochybną skazę/ Wynalazszy ten
/ y grzesznik szczęśliwszy V nich pokutuiący/ niż naspráwiedliwszy/ O toż y ty do tákiey odważney roboty Ieźliś co przyłożyłá własney swoiey cnoty/ Tedy wierz mi/ iedno tá przednia w tobie byłá/ Táć zto sercá dodáłá/ przez tę zasłużyłá/ Ze tákim cię do tego naczyniem swym wiernym Dziełá destynowáli. A snadź miłosiernym Okiem swoim spoyźrzeli ná świát zepsowany Wszeteczenstwem ták srogim/ że wielkiey odmiány Iuż był blisko. Y co go przedtym zálewáli Generálnym potopem: co ruinowáli Miástá cáłe/ y ziemie zápáścią strászliwą/ Y bestyi pożerániem: teraz siárkę żywą Spuścić mieli y ogień/ ktoryby zárázę Te wyczyścił. Ale ták niepochybną skázę/ Wynálazszy ten
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 112
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
luczywem i ogniem siarczanym/ Jakoś zwykł czynić tobie raz oddanym. Gdyć tysiącami on przewoźnik stary/ Charon przywozi/ a płaszcza na nim szary Trzęsie się/ kiedy ze wszytkiego biegu/ Po drugie swój prum napycha do brzegu. A ty przeklętą rozdarszy paszczękę/ Pędzisz nieszczęsne na wieczną ich mękę. Ale że wejźrzał miłosiernym okiem/ Przedwieczny władźca (co niebem szerokiem: I tobą samym i twym piekłem rządzi/ A pragnie zbawić każdego co błądzi/ Na mnie grzesznego. On paszczece twojej/ Nie dał pochłonąć błędnej Lodki mojej. Dał w rozeznaniu grzechu szkaradego/ Znaleźć początek zbawienia wiecznego. Lodź z nawałności
S. August: Nec habebam quid
luczywem y ogniem śiárczanym/ Iakoś zwykł czynić tobie raz oddánym. Gdyć tyśiącami on przewoźnik stary/ Cháron przywoźi/ á płaszcza ná nim száry Trzęśie się/ kiedy ze wszytkiego biegu/ Po drugie swoy prum nápycha do brzegu. A ty przeklętą rozdarszy paszczękę/ Pędźisz nieszczęsne ná wieczną ich mękę. Ale że weyźrzał miłośiernym okiem/ Przedwieczny władźcá (co niebem szerokiem: Y tobą samym y twym piekłem rządźi/ A pragnie zbáwić każdego co błądźi/ Ná mnie grzesznego. On paszczece twoiey/ Nie dał pochłonąć błędney Lodki moiey. Dał w rozeznániu grzechu szkáradego/ Znaleść początek zbawienia wiecznego. Lodź z nawáłnośći
S. August: Nec habebam quid
Skrót tekstu: TwarKŁodz
Strona: B3v
Tytuł:
Łódź młodzi z nawałności do brzegu płynąca
Autor:
Kasper Twardowski
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Siebeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
uganiać mógł, O konie najgorzej, które cale nie jedzą, jeno liście z drzew. Nie masz prowiantu dotąd obiecanego ni na konie, ni na ludzie; ludzie jednak nasi bardzo ochotni. Piechoty te, które mi przydane do wojska naszego, z taką się wysługują submisją, że nigdy tak swoje; nasze zaś poglądają miłosiernym okiem na obóz turecki, a z wielką tam bytności swej impacjencją: ale to chyba sama mocna ręka boska sprawić może. Tatarów prawie dotąd nie widać, nie wiemy jeszcze, gdzie są. List od Wci serca mego, przez sługę p. wojewody wołyńskiego pisany, pod samą tą niecnotliwą wczora odebrałem górą,
uganiać mógł, O konie najgorzej, które cale nie jedzą, jeno liście z drzew. Nie masz prowiantu dotąd obiecanego ni na konie, ni na ludzie; ludzie jednak nasi bardzo ochotni. Piechoty te, które mi przydane do wojska naszego, z taką się wysługują submisją, że nigdy tak swoje; nasze zaś poglądają miłosiernym okiem na obóz turecki, a z wielką tam bytności swej impacjencją: ale to chyba sama mocna ręka boska sprawić może. Tatarów prawie dotąd nie widać, nie wiemy jeszcze, gdzie są. List od Wci serca mego, przez sługę p. wojewody wołyńskiego pisany, pod samą tą niecnotliwą wczora odebrałem górą,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 519
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
oczu zrzenicę, Na wykupienie z galer niewolnicę. Miłość jedyna Twego Jedynaka, Na świat sciągnęła, chcąc nam dać swobodę, Wkimże pod słońcem bywa dobroć taka, Kłaść Duszę, życie, za występną Trzodę? Tyś Ojcze Syna chętnie na śmierć wydał, On się policzków za nas brać nie wstydał. Wejrzyjże teraz miłosiernym okiem, Przedwieczny Boże! złącz miłość z miłością
Synowską, gdy się rozpliwamy stokiem Z żalu za grzechy przejęci gorzkością, Duch, który od was obydwóch pochodzi, Niech złe poddaństwo z Dziedzicem pogodzi. Kończąc suplikę w rozmyślaniu siedzą, Kogo z nią wysłać? kto się tej funkcyj Podejmie? kto z nich sposobny? nie
oczu zrzenicę, Na wykupienie z gáler niewolnicę. Miłość iedyna Twego Jedynáka, Ná świat zciągnęła, chcąc nam dać swobodę, Wkimże pod słońcem bywa dobroć táka, Kłaść Duszę, życie, zá występną Trzodę? Tyś Oycze Syna chętnie ná śmierć wydał, On się policzkow zá nas brać nie wstydał. Weyrzyiże teraz miłosiernym okiem, Przedwieczny Boże! złącz miłość z miłością
Synowską, gdy się rozplywamy stokiem Z żalu zá grzechy przeięći gorzkością, Duch, ktory od was obudwoch pochodzi, Niech złe poddaństwo z Dziedzicem pogodzi. Kończąc supplikę w rozmyślaniu siedzą, Kogo z nią wysłać? kto się tey funkcyi Podeymie? kto z nich sposobny? nie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 231
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752