. Jeśliby kto rzekł, iż miłuje Boga, a brataby swego nienawidział, kłamcą jest. Abowiem kto nie miłuje brata swego którego widzi; Boga którego nie widzi jako może miłować. a rozkazanie mamy od Boga, aby który miłuje Boga, miłował i brata swego. Miły to będzie Panu bankiet/ gdy przypodanym miłosnym pokarmie bliźniemu/ wprowadzane będą BOgu miłe o wnętrznej i prawdziwej miłości przeciw temuż bliźniemu biesiady. Ze też Pan Zbawiciel, już ziemię opuszczał, a do nieba w drogę wybierał się, potymże swoim Boskim Bankiecie o niebie i o chwale jego rozmaitej, tak do swoich uczniów mówił: Niech się nie trwoży serce wasze
. Ieśliby kto rzekł, iż miłuie Bogá, á brataby swego nienawidźiał, kłamcą iest. Abowiem kto nie miłuie bratá swego ktorego widźi; Bogá ktorego nie widźi iáko może miłowáć. á roskazanie mamy od Bogá, áby ktory miłuie Bogá, miłowáł y bratá swego. Miły to będźie Pánu bánkiet/ gdy przypodánym miłosnym pokármie bliźniemu/ wprowadzáne będą BOgu miłe o wnętrzney y prawdziwey miłośći przećiw temuż bliźniemu bieśiády. Ze też Pan Zbawićiel, iuż źiemię opuszczał, á do nieba w drogę wybierał się, potymże swoim Boskim Bankiećie o niebie y o chwale iego rozmaitey, tak do swoich vczniow mowił: Niech się nie trwoży serce wasze
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 82
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Nigdy frasunku głowa ma nie znała, Lecz próżen trwogi wiodłem wiek błogi.
Skoro mię lata starszym uczyniły, Zaraz mię trudów ciężkich nabawiły, Przyszedł za laty kłopot zębaty.
Do mnie z Pafijej zrodzona dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY: NARCYSSUS
Ukochana Sofronijo
Nigdy frasunku głowa ma nie znała, Lecz próżen trwogi wiodłem wiek błogi.
Skoro mię lata starszym uczyniły, Zaraz mię trudów ciężkich nabawiły, Przyszedł za laty kłopot zębaty.
Do mnie z Pafijej zrodzona dziecina Łuk z niepochybnym żeleźcem napina, A gdzie umierzy ostro uderzy.
Częstokroć pędem gdy do mnie przybiega, Tak mię miłosnym płomieniem podżega, Że jak śnieg mdleję, gdy słońce grzeje.
Za mną nieschronna w tył naciera zwada, Pode mną kopa lochy ciche zdrada, Śmierć z pewnym gońcem grozi mi końcem.
Gdzie ta Medea, która przez swe czary Wiek Ezonowi odnowiła stary! Żebym w starości zażył młodości! SZESNASTY: NARCYSSUS
Ukochana Sofronijo
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 75
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
. nie jako ten któryby od swych poddanych miał potrzebować pomocy; ale jako Król/ który miał do uczestnictwa swego królestwa przypuszczać/ i z dobrej woli do siebie przychodzących/ sobie się poddających/ za króla obierających; miał królami czynić/ nie grożąc tak dalece ogniem strasznym wiecznie pożerającym/ ale zagrzewając serca i duszę ogniem miłosnym/ i do wszelkiego je poddaństwa miłością pociągając i społeczność im w królestwie swoim obiecując/ korony im ozdobne niebieskie przekładając/ którymi aby się czasów swoich ozdobili/ sprawił to/ ostrą koroną cierniową głowę swą ozdobiwszy. A że cierniową miało się Dziecię zdobić koroną/ Duchowie niebiescy/ onąż przynoszą/ wiedząc jako ta zdobić miała
. nie iáko ten ktoryby od swych poddánych miał potrzebowáć pomocy; ále iako Krol/ ktory miał do vczestnictwá swego krolestwá przypuszczać/ y z dobrey woli do siebie przychodzących/ sobie się poddáiących/ zá krolá obieraiących; miał krolámi czynić/ nie grożąc ták dálece ogniem strásznym wiecznie pożeráiącym/ ále zágrzewáiąc sercá y duszę ogniem miłosnym/ y do wszelkiego ie poddáństwá miłośćią poćiągáiąc y społeczność im w krolestwie swoim obiecuiąc/ korony im ozdobne niebieskie przekładáiąc/ ktorymi áby się czásow swoich ozdobili/ spráwił to/ ostrą koroną ćierniową głowę swą ozdobiwszy. A że ćierniową miáło się Dźiećię zdobić koroną/ Duchowie niebiescy/ onęż przynoszą/ wiedząc iáko tá zdobić miáłá
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 273
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636