, żeby go od przyjaciół bronił. Że nie od nieprzyjaciół, pytany, odpowie: Są na tych wojska, zamki, są biegli szpiegowie; Tamtym, kiedy i pokój, i serce otwarte, Żeby swoję postawił, Boga prosić, wartę. Cóż Wielki Aleksander? Co Julijusz rzecze? Nie tak im groźne wszystkich nieprzyjaciół miecze, Choć okiem nie przejźrane, od przyjaciół bowiem Ten mieczem, tamten rozstał trucizną się z zdrowiem. Co mówię, od przyjaciół! Od własnych swych dzieci Bezbożnej ręki siła w grób monarchów leci. 248 (S). SŁUSZNA SKARGA
Spytasz kogo, siła też przyjaciół ma, nie wie. Liczy co dzień barany,
, żeby go od przyjaciół bronił. Że nie od nieprzyjaciół, pytany, odpowie: Są na tych wojska, zamki, są biegli szpiegowie; Tamtym, kiedy i pokój, i serce otwarte, Żeby swoję postawił, Boga prosić, wartę. Cóż Wielki Aleksander? Co Julijusz rzecze? Nie tak im groźne wszystkich nieprzyjaciół miecze, Choć okiem nie przejźrane, od przyjaciół bowiem Ten mieczem, tamten rozstał trucizną się z zdrowiem. Co mówię, od przyjaciół! Od własnych swych dzieci Bezbożnej ręki siła w grób monarchów leci. 248 (S). SŁUSZNA SKARGA
Spytasz kogo, siła też przyjaciół ma, nie wie. Liczy co dzień barany,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 111
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cenę przechodzi i całego świata. Tren V.
O jaki żal przenikał biedną Kornelią Patrząc że już męża jej okrutnie zabiją, Że w zacnej krwi wielkiego niegdy Pompejusza Gromada zdrajców brzydkie swe ręce zajusza. Radaby go piersiami swymi zasłoniła I wszytkie miecze w swoje serce obróciła. I jabymci wolała, żeby wszytkie strzały, Wszytkie miecze i kule we mnie ugadzały. Biegłabym między szyki i surowe boje, Żebyśmy raczej oraz zginęli oboje, Niż co teraz po mężu wdowa nieszczęśliwa, Z nimem umrzeć nie mogła a w sobiem źle żywa. A jeszcze w czym się serce moje nie utuli, Żemci wdziać i śmiertelnej nie mogła koszuli.
cenę przechodzi i całego świata. Tren V.
O jaki żal przenikał biedną Kornelią Patrząc że już męża jej okrutnie zabiją, Że w zacnej krwi wielkiego niegdy Pompejusza Gromada zdrajcow brzydkie swe ręce zajusza. Radaby go piersiami swymi zasłoniła I wszytkie miecze w swoje serce obrociła. I jabymci wolała, żeby wszytkie strzały, Wszytkie miecze i kule we mnie ugadzały. Biegłabym między szyki i surowe boje, Żebyśmy raczej oraz zginęli oboje, Niż co teraz po mężu wdowa nieszczęśliwa, Z nimem umrzeć nie mogła a w sobiem źle żywa. A jeszcze w czym się serce moje nie utuli, Żemci wdziać i śmiertelnej nie mogła koszuli.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 507
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Niegdy Pentesilea ni kraju polskiego Ozdoba, Wanda cora Krakusa wielkiego. Już nam dziś miasto broni nieba zazdrościwe, W ręce wtrąciły igłę i krosna tęskliwe; Kazały sadzić zioła, kądziele pilnować; Czy tymże to orężem mamy was zwojować?
M. Jakże już często na to oczy me patrzały, Że tych, którym i miecze i hartowne strzały Jako słabe niewiasty ciężko ich raniły, Nie mieczem, lecz gładkością, którą przerażeni W ich jarzmo swe ramiona dali zniewoleni.
P. Wątpię, by marna gładkość tyle siły miała, Żeby o wielkich mężów pokuszać się śmiała. Bo kto żywot rycerski kiedy posmakował, Nie tuszę, by się na te fraszki
Niegdy Pentesilea ni kraju polskiego Ozdoba, Wanda cora Krakusa wielkiego. Już nam dziś miasto broni nieba zazdrościwe, W ręce wtrąciły igłę i krosna teskliwe; Kazały sadzić zioła, kądziele pilnować; Czy tymże to orężem mamy was zwojować?
M. Jakże już często na to oczy me patrzały, Że tych, ktorym i miecze i hartowne strzały Jako słabe niewiasty ciężko ich raniły, Nie mieczem, lecz gładkością, ktorą przerażeni W ich jarzmo swe ramiona dali zniewoleni.
P. Wątpię, by marna gładkość tyle siły miała, Żeby o wielkich mężow pokuszać się śmiała. Bo kto żywot rycerski kiedy posmakował, Nie tuszę, by się na te fraszki
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 242
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce
kamienie zwalają I sztuki wielkie murów, umyślnie na bramy Włożone, i dachy z wież i dębowe tramy, I na tych, którzy pod mur podchodzą, w przykopy Leją wody gorące i wrzące ukropy; A natrudniej odeprzeć takiemu deszczowi, Co przez hełmy przechodzi i szkodzi wzrokowi.
CXII.
Barziej pewnie te łaźnie, niż miecze, szkodziły; I wapna, wysypane z góry, toż czyniły I ognie wyciśnione na nieprzyjacioły I w naczyniach z siarkami przyprawione smoły, Nuż obręczy puszczone i koła ogniste, Które na wszytkie strony swoje płomieniste, I tam i sam szerząc się, włosy rozpuszczały I przykre Sarracenom wieńce posyłały.
CXIII.
Wtem król z Sarce
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 323
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
privabantur. Te Portrety częścią dla zacności, częścią dla naśladowania, ludzkim były wystawione oczom, jako świadczy Valerius Maksymus, mówiący: Ut corum virtutes Posteri non solum legerent. sed etiam imitarentur.
Też same Portrety na Pogrzebach Krewnych stawiali, a przed progiem, wystawiali Trophaea, to jest: różne z Nieprzyjaciół zawojowanych Insygnia, Miecze, Tarcze, Szyszaki, Zbroje, Wozy triumfalne, Roztra, to jest Pyski od Okrętów, Navali Bello wziętych, według Aleksandra ab Alexandro lib 5 cap. 24, Egipcjanie Krwi Szlacheckiej, Sępowych skrzydeł przed obyściem swoim zążywali A Galatowie Łuków krwawych, i Głów trupich u drzwi zawieszonych: U Kartagińczyków Annibal tak Szlachtę Nobilituie
privabantur. Te Portrety częścią dla zacności, częścią dla naśladowania, ludzkim były wystawione oczom, iako świadczy Valerius Maximus, mowiący: Ut corum virtutes Posteri non solum legerent. sed etiam imitarentur.
Też same Portrety na Pogrzebach Krewnych stawiali, a przed progiem, wystawiali Trophaea, to iest: rożne z Nieprzyiacioł zawoiowanych Insignia, Miecze, Tarcze, Szyszaki, Zbroie, Wozy tryumfalne, Rostra, to iest Pyski od Okrętow, Navali Bello wziętych, według Alexandra ab Alexandro lib 5 cap. 24, Egypcyanie Krwi Szlacheckiey, Sępowych skrzydeł przed obyściem swoim zążywali A Galatowie Łukow krwawych, y Głow trupich u drzwi zawieszonych: U Kartagińczykow Annibal tak Szlachtę Nobilituie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 371
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Naród Psyllów według Pliniusza będący w Afryce, samym tchnieniem jadowitym węże zabijał, a czemu nie inny Naród? Niejednakowa też Nacyj krajów, sposobność i własność, Indoles Niektóre Nacje, kraje, nie mają takich ziół, które by mogły być pro signo et pacto czarownic z czartami. Rigor też straszny gdzie indziej, topory, miecze, stosy gotowe na ekscessantów, to choć by najochotniejsi byli do grzeszenia, cessarunt peccare mali formidine paenae. Za czasów Pogańskich, gdy diabłom kłaniać się, ich wzywać była Religio, wtedy w Włoszech Marsów Nacja najbardziej się czarami bawiła, i całą zarażała Europę, od Circe czarownicy nauczona; toć trudno mówić że w cudzych
Narod Psyllow według Pliniusza będący w Afryce, samym tchnieniem iadowitym węże zabiiał, á czemu nie inny Narod? Nieiednakowa też Nacyi kraiow, sposobność y własność, Indoles Niektore Nacye, kraie, nie maią takich zioł, ktore by mogły być pro signo et pacto czarownic z czartami. Rigor też straszny gdzie indziey, topory, miecze, stosy gotowe na excessantow, to choć by nayochotnieysi byli do grzeszenia, cessarunt peccare mali formidine paenae. Za czasow Pogańskich, gdy diabłom kłaniać się, ich wzywać była Religio, wtedy w Włoszech Marsow Nacya naybardziey się czarami bawiła, y całą zarażała Europę, od Circe czarownicy nauczona; toć trudno mowić że w cudzych
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 257
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
set koni sprowadził, obległ Zboszyn, pięciu Hersztów schwytał, a dwóch uciekło, w Poznaniu popalił. Długosz pod Rokiem 1439. świeżej pamięci, bo Roku 1725. Polski zelus ucięciem głowy ukarał Toruńskiego Prezydenta Lutra, za despekt wiary katolickiej. Wtych czasach, gdy to piszę, dostałomi się szczęścia czytać Opus: dwa Miecze na Dysydentów I.W. Imci Księdza Józefa Żałuskiego Referendarza Duchownego Koronnego, Politicorum, Ecclesiasticorum, ac Historicorum huius saeculi Principis, które opus mądrze, pięknie, rationabiliter napisane, właśnie jest dobre na Heretyków, właśnie usq ; ad divisionem cordis eorum służące: w czym pokazał i ten wielki Prałat, staropolską przy Religii Katolickiej
set koni sprowádził, obległ Zboszyn, pięciu Hersztow schwytał, a dwoch uciekło, w Poznaniu popalił. Długosz pod Rokiem 1439. swieżey pamięci, bo Roku 1725. Polski zelus ucięciem głowy ukarał Torunskiego Prezydenta Lutra, za despekt wiary katolickiey. Wtych czasach, gdy to piszę, dostałomi się szczęścia czytać Opus: dwa Miecze na Dissydentow I.W. Jmci Xiędza Iozefa Załuskiego Referendarza Duchownego Koronnego, Politicorum, Ecclesiasticorum, ac Historicorum huius saeculi Principis, ktore opus mądrze, pięknie, rationabiliter napisane, właśnie iest dobre na Heretykow, własnie usq ; ad divisionem cordis eorum służące: w czym pokazał y ten wielki Prałat, staropolską przy Religii Katolickiey
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 395
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Prawodawca, Młodź ćwiczył w znoszeniu głodu, gorąca, zimna, w pływaniu, i bieganiu. Nowych nie lubili zwyczajów; stąd Tymoteusza ukarali, wiolę jego na rynku na śmiech wywiesiwszy, iż do stron 7. przydał 4. dla koncentu. Brody i włosy ich długie, a strój był krótki, boty czerwone, miecze krótkie, hypokryzią się delektowali, małych nie lubili białychgłów. Filomenes zawojował Spartańczyków, potym dostali się Cesarzom Wschodnim, tandem Mahometowi II. Cesarzowi Tureckiemu, Wenetowie byli odebrali R: 1687. ale znowu utracili Roku 1718. O pieniądze tu trudno, commutatione towarów nabywają. Na tejże Wyspie Morei jest Miasto Mantine, olim
Prawodawca, Młodź ćwiczył w znoszeniu głodu, gorąca, zimna, w pływaniu, y bieganiu. Nowych nie lubili zwyczaiow; ztąd Tymoteusza ukarali, wiolę iego na rynku na śmiech wywiesiwszy, iż do stron 7. przydał 4. dla koncentu. Brody y włosy ich długie, á stróy był krotki, boty czerwone, miecze krotkie, hypokryzią się delektowáli, máłych nie lubili białychgłow. Filomenes zawoiował Spartańczykow, potym dostali się Cesarzom Wschodnim, tandem Machometowi II. Cesarzowi Tureckiemu, Wenetowie byli odebrali R: 1687. ale znowu utracili Roku 1718. O pieniądze tu trudno, commutatione towarow nabywaią. Na teyże Wyspie Morei iest Miasto Mantine, olim
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 439
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
zbyt go rozdrażniła. Niedźwiedź z łapą do pszczoły, pszczoła się umknęła, A wleciawszy do ula, z oczu mu zginęła. Wtym niedźwiedź, ul porwawszy, srodze rozgniewany,
Pocznie go drzeć łapami, mszcząc się swojej rany. Zaczym ze wszystkich ulów pszczoły wyleciały, A padszy na niedźwiedzia, w krąg go osypały. Miecze się nieboraczek, pszczoły go kąsają, A coraz to mu więcej ran żądły zadają. Długo się tam mocował, wszakże ku końcowi Przegrał bitwę, uciekać przyszło niedźwiedziowi. Tak człowiek głupi, który rzeczy nie uważa, Prędkim do mszczenia bywa, choć mała uraza. Ano lepiej niewielkiej poniechać urazy, Aniżeli mszcząc się raz,
zbyt go rozdrażniła. Niedźwiedź z łapą do pszczoły, pszczoła się umknęła, A wleciawszy do ula, z oczu mu zginęła. Wtym niedźwiedź, ul porwawszy, srodze rozgniewany,
Pocznie go drzeć łapami, mszcząc się swojej rany. Zaczym ze wszystkich ulów pszczoły wyleciały, A padszy na niedźwiedzia, w krąg go osypały. Miecze się nieboraczek, pszczoły go kąsają, A coraz to mu więcej ran żądły zadają. Długo się tam mocował, wszakże ku końcowi Przegrał bitwę, uciekać przyszło niedźwiedziowi. Tak człowiek głupi, który rzeczy nie uważa, Prędkim do mszczenia bywa, choć mała uraza. Ano lepiej niewielkiej poniechać urazy, Aniżeli mszcząc się raz,
Skrót tekstu: VerdBłażSet
Strona: 66
Tytuł:
Setnik przypowieści uciesznych
Autor:
Giovanni Mario Verdizzotti
Tłumacz:
Marcin Błażewski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wilhelm Bruchnalski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1897
. Ruben pierworódny mój/ tyś moc moja/ i początek siły mojej: zacny dostojeństwem/ i zacny męstwem. 4. Spłyniesz jako woda/ nie będziesz zacnym/ boś wstąpił na łoże Ojca twego/ i splugawiłeś łoże moje/ i zginęło dostojeństwo twoje. 5. Simeon i Lewi bracia/ naczynia nieprawości miecze ich. 6. Wradę ich niechaj nie wchodzi dusza moja/ a z zgromadzeniem ich/ niech się nie jednoczy sława moja/ bo w zapalczywości swej zabili męża/ a w swej woli wywrócili mur. 7. Przeklęta zapalczywość ich/ iż uporna: i gniew ich/ iż zatwardziały. Rożdzielę je w Jakobie/
. Ruben pierworodny moj/ tyś moc mojá/ y początek śiły mojey: zacny dostoieństwem/ y zacny męstwem. 4. Zpłyniesz jáko wodá/ nie będźiesz zacnym/ boś wstąpił ná łoże Ojcá twego/ y splugáwiłeś łoże moje/ y zginęło dostoienstwo twoje. 5. Simeon y Lewi bráćia/ naczynia niepráwośći miecze ich. 6. Wrádę ich niechaj nie wchodźi duszá mojá/ á z zgromádzeniem ich/ niech śię nie jednoczy sławá mojá/ bo w zápálczywośći swey zábili mężá/ á w swey woli wywroćili mur. 7. Przeklęta zápálczywość ich/ iż uporna: y gniew ich/ iż zátwárdźiáły. Rożdźielę je w Iákobie/
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 53
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632