ustały obie.
Ktoby to był rzekł, żebyś był, Polaku Kraków oblegał i nań ostrzył bronie? Wygrasz niechybnie, Bóg przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bóg ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam
ustały obie.
Ktoby to był rzekł, żebyś był, Polaku Krakow oblegał i nań ostrzył bronie? Wygrasz niechybnie, Bog przy twojej stronie.
Wolałaby dziś druga przy żebraku Bez takiej prace wyżywienie słuszne Mając, po siołach prosić o jałmużnę.
Żołnierz obozy, ty wolisz dworaku Pańskie pałace, my miejskie przyjęły, Bodaj żeśmy tu za mąż pochodziły.
Bog ci jest przy nas, na warownym haku Dobre nadzieje nasze zawieszone, Na niewzruszonym gruncie zasadzone.
Już nie chcę robić, pojdę i szyszaku Dostawszy, włożę na włos rozpuszczony, Wmieszam się w pułki, żołnierz nieznajomy.
I ja powieszę rapir na temblaku A tam
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 367
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Ten zaś, żeś Rakus suknią, i chodem. Lubo rozpuścisz na wiatr złote kosy, Lubo przeczeszesz w gładką muszczkę włosy, Lub wdziejesz wieniec, lub tkankę z warkoczy — Jednako zwiążesz i połowisz oczy. Lubo twarz cale ukażesz, lub z zrzędy, Nie z zimna, zamkniesz bawełnice wszędy, Lubo się w miejskie powijesz rańtuchy, Lub nawet w kapę z zbytniej wleziesz skruchy –
Wszytko-ć to pięknie, wszytko-ć się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-ć panna przypnie, krawiec zrobi, Wszytko-ć przystoi i wszytko cię zdobi; Wolałbym przecię, moja droga
Ten zaś, żeś Rakus suknią, i chodem. Lubo rozpuścisz na wiatr złote kosy, Lubo przeczeszesz w gładką muszczkę włosy, Lub wdziejesz wieniec, lub tkankę z warkoczy — Jednako zwiążesz i połowisz oczy. Lubo twarz cale ukażesz, lub z zrzędy, Nie z zimna, zamkniesz bawełnice wszędy, Lubo się w miejskie powijesz rańtuchy, Lub nawet w kapę z zbytniej wleziesz skruchy –
Wszytko-ć to pięknie, wszytko-ć się szykuje, A serce panią, choć w maszkarze, czuje. Owa co-ć panna przypnie, krawiec zrobi, Wszytko-ć przystoi i wszytko cię zdobi; Wolałbym przecię, moja droga
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 246
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
tam askoperę Abrze wina dała I oliwy wziąć garniec duży rozkazała, Kaszy wzięła dostatkiem i placków napiekła, Syra nabrała, chleba, a w kosz ten oblekła Jak muła swoją sługę. Gdy zaś chwila przyszła, Z jedną to swoją Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nią czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc
tam askoperę Abrze wina dała I oliwy wziąć garniec duży rozkazała, Kaszy wzięła dostatkiem i placków napiekła, Syra nabrała, chleba, a w kosz ten oblekła Jak muła swoją sługę. Gdy zaś chwila przyszła, Z jedną to swoją Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nię czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli, Nad urodą nieludzką prawie się zdumieli I ledwo śmiejąc patrzać na takie urody, Boga adorowali w podziwieniu wprzódy. Nic jednak nie pytając, co by zamyśliła, Puścili ją mówiąc
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 528
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
część ziemi od 20 morgów zapadła, dół wodą napełniony głęboki jest 40 sążni. W Prand mieście Austriackim po trzykroć powtórzone z hukiem do działa podobnym, w niektórych tylko domach okna powyrywało.
Wysep Marygalante jeden z Antyllów trzęsieniem ziemi na dwie części rozerwany.
30 Stycznia Powodź miasto Ober-Wesel w kilka minut zalała, mury miejskie na 25 łokci z bramą, cztery kamienice, kilka domów obaliła. młyny zniosła, wina skorzeniem powyrywała.
Tegoż miesiąca powodź w Prowincyj Lugduńskiej domy, towary z miasteczek Pont-Cham i de Tarrare zniosła, 12 osób zalała, most zerwała, pola tak okryła, iż bydło pływało. Rzeka Arequaque drogę na 240
część ziemi od 20 morgow zapadła, doł wodą napełniony głęboki iest 40 sążni. W Prand mieście Austryackim po trzykroć powtorzone z hukiem do działa podobnym, w niektorych tylko domach okna powyrywało.
Wysep Marigalante ieden z Antyllow trzęsieniem ziemi na dwie części rozerwany.
30 Stycznia Powodź miasto Ober-Wesel w kilka minut zalała, mury mieyskie na 25 łokci z bramą, cztery kamienice, kilka domow obaliła. młyny zniosła, wina zkorzeniem powyrywała.
Tegoż miesiąca powodź w Prowincyi Lugduńskiey domy, towary z miasteczek Pont-Cham y de Tarrare zniosła, 12 osob zalała, most zerwała, pola tak okryła, iż bydło pływało. Rzeka Arequaque drogę na 240
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 236
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
in regno Hungariae, magno malo, incommodo et periculo Christianae reipublicae przywiedli. In summa aby się tu żaden cudzoziemiec bez opowiedzenia senatowi i dozwolenia ich się nie zabawiał, ale sprawiwszy, jeśli po co przyjechał, jak najrychlej odjechał.
Więc i Szkotowie, którzyby tu osiadłości nie mieli i bawili się handlem jakim, przyjąwszy miejskie i to intra certum numerum, aby z Korony byli sub poena capitis et confiscationis bonorum proscripti, gdyż już i armipotentes poczęli być i hetmana im insciis ordinibus miano naznaczyć. Także i o innych cudzoziemcach, którzyby tu osiadłości nie mieli i miejskiego nie przyjęli, konstytucją uczynioną na nie ekstendować, bo o małe wiele złego
in regno Hungariae, magno malo, incommodo et periculo Christianae reipublicae przywiedli. In summa aby się tu żaden cudzoziemiec bez opowiedzenia senatowi i dozwolenia ich się nie zabawiał, ale sprawiwszy, jeśli po co przyjechał, jak najrychlej odjechał.
Więc i Szkotowie, którzyby tu osiadłości nie mieli i bawili się handlem jakim, przyjąwszy miejskie i to intra certum numerum, aby z Korony byli sub poena capitis et confiscationis bonorum proscripti, gdyż już i armipotentes poczęli być i hetmana im insciis ordinibus miano naznaczyć. Także i o innych cudzoziemcach, którzyby tu osiadłości nie mieli i miejskiego nie przyjęli, konstytucyą uczynioną na nie ekstendować, bo o małe wiele złego
Skrót tekstu: DyskRokCz_II
Strona: 426
Tytuł:
38. Dyskurs około rokoszu, przez zjazd lubelski in diem sextam Augusti miedzy Sendomierzem a Pokrzywnicą roku 1606 uchwalonego
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
żywej wykowana skały. A ta stanęła z rozkazania Cesarza Karola piątego/ co sam na wrotach albo Bramie wyrażony świadczy napis: do czego sami Neapolitańyczkowie/ (według powieści ludzkiej) dali mu pochop/ i niejaką byli przyczyną. Co się tak stało. Czasu jednego Cesarz Carol piąty/ w Neapolim będąc/ tam gdy mu miejskie pokazowano mury/ a między inszemi miejscami/ na to też przyszedł miejsce/ na które się więc do Rady zwykli schadzać Neapolitańczykowie/ które (Seggio) nazywają/ mając takich pięcioro od rady miejsc/ a w każdym popięciorgu koni/ nieouzdanych albo bez uzd odmalowanych/ na co pytając się coby te konie znaczyły: na
żywey wykowána skały. A tá stánęłá z roskázánia Cesárzá Károlá piątego/ co sam ná wrotách álbo Bramie wyráżony świadczy napis: do czego sámi Neápolitáńyczkowie/ (według powieśći ludzkiey) dáli mu pochop/ y nieiáką byli przyczyną. Co się ták stáło. Czásu iednego Cesarz Cárol piąty/ w Neápolim będąc/ tám gdy mu mieyskie pokázowano mury/ á między inszemi mieyscámi/ ná to też przyszedł mieysce/ ná ktore się więc do Rády zwykli zchadzáć Neápolitáńczykowie/ ktore (Seggio) názywáią/ máiąc tákich pięćioro od rády mieysc/ á w káżdym popięćiorgu koni/ nieouzdánych álbo bez vzd odmálowánych/ ná co pytáiąc się coby te konie znáczyły: ná
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 213
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Tam założył kamaldulski Klasztor i kościół buduje, Sumptem wszytko prowiduje, Na pamiątkę, widząc mury Smoleńskie z Pokrowskiej Góry. Do tego Rudę i Polków, Przywilej na chłopów Olków Darował wiecznymi czasy Łąki, pola, bory, lasy.
Tych Królestwo Najaśniejsze Tam prowadziło, niniejsze, Piechotą za miasto w pole, Aż po same miejskie role, Z chorągwiami procesyje, Zakonnicy, kompanije; Biskup z kapłany przed nimi, Wielki tłum ludu za nimi. Potym do swych karet wnidą, Co żywo, po stronach idą, A konni, kto był z nich wiejsca, Ubiegali się do miejsca. Tam na górę przyjechawszy, Biskup kapłanom moc dawszy, Przed
Tam założył kamaldulski Klasztor i kościół buduje, Sumptem wszytko prowiduje, Na pamiątkę, widząc mury Smoleńskie z Pokrowskiej Góry. Do tego Rudę i Polków, Przywilej na chłopów Olków Darował wiecznymi czasy Łąki, pola, bory, lasy.
Tych Królestwo Najaśniejsze Tam prowadziło, niniejsze, Piechotą za miasto w pole, Aż po same miejskie role, Z chorągwiami procesyje, Zakonnicy, kompanije; Biskup z kapłany przed nimi, Wielki tłum ludu za nimi. Potym do swych karet wnidą, Co żywo, po stronach idą, A konni, kto był z nich wiejsca, Ubiegali się do miejsca. Tam na górę przyjechawszy, Biskup kapłanom moc dawszy, Przed
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 103
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
żywa krynica, Przy której dworek osobny, Mieszka w nim człowiek sposobny. Od tegoż furta w ulicę Miodową, wyjazd w przecznicę. Przeciwko bramę pobocznią Mijam, basztę podlebocznią. Przyszedłem do drugiej bramy,
Tam obaczę budki, kramy. Aż mi łaźnią pokazują Miejską, przy murze skazują. Słusznieby ogrody wspomnieć Miejskie, dworów nie zapomnieć; Wielka ich liczba, niemało; Pióro mi się zmordowało. Teraz ich nie piszę tobie, Jużem ustał; obacz sobie! Dwór Jego M. Pana Żabickiego, Kasztelana Liwskiego na Mostowej ulicy.
Gdyby mi nie powiedziano O tym dworku, nie wiedziano, Jabym go był już przepomniał, Chwała
żywa krynica, Przy której dworek osobny, Mieszka w nim człowiek sposobny. Od tegoż furta w ulicę Miodową, wyjazd w przecznicę. Przeciwko bramę pobocznią Mijam, basztę podlebocznią. Przyszedłem do drugiej bramy,
Tam obaczę budki, kramy. Aż mi łaźnią pokazują Miejską, przy murze skazują. Słusznieby ogrody wspomnieć Miejskie, dworów nie zapomnieć; Wielka ich liczba, niemało; Pióro mi się zmordowało. Teraz ich nie piszę tobie, Jużem ustał; obacz sobie! Dwór Jego M. Pana Żabickiego, Kasztelana Liwskiego na Mostowej ulicy.
Gdyby mi nie powiedziano O tym dworku, nie wiedziano, Jabym go był już przepomniał, Chwała
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 129
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
jasnym promieniem otoczy. Przytuli mile żegnając ku sobie: I łzy w serdecznej wyleje żałobie. 129. A tu Królewskim jako tylko dworze, O Faetoncie wieść się rozgłosiła: Natychmiast ranne uprzedzając zorze, Ciekawość wszytkich w pole wywabiła. Króla i Panów, i podlejszych ludzi Radość Królowej za sobą pobudzi. 130. Co żywo miejskie opuściwszy mury, Tam gdzie Nilowe brzego otaczają Piramid gęstych wspaniałe struktury: Za Memfim w przestrone łąki się udają. Aby ku nocy już bliskiemu końcu, Nowemu mogli przypatrzyć się słońcu. 131. Które jak prędko nad zwyczaj jasnemi, Z daleka wschodzić ogniami poczęło: Natychmiast wielkie po między onemi Ludźmi ze wszech stron wesele się
iásnym promieniem otoczy. Przytuli mile żegnáiąc ku sobie: Y łzy w serdeczney wyleie żałobie. 129. A tu Krolewskim iáko tylko dworze, O Fáetonćie wieść się rozgłosiłá: Nátychmiast ránne uprzedzáiąc zorze, Ciekáwość wszytkich w pole wywabiłá. Krolá y Pánow, y podleyszych ludźi Rádość Krolowey zá sobą pobudźi. 130. Co żywo mieyskie opuśćiwszy mury, Tám gdźie Nilowe brzego otaczáią Pirámid gęstych wspániáłe struktury: Za Memfim w przestrone łąki się udáią. Aby ku nocy iuż bliskiemu końcu, Nowemu mogli przypátrzyć się słońcu. 131. Ktore iák prętko nád zwyczay iásnemi, Z dáleká wschodźić ogniámi poczęło: Nátychmiast wielkie po między onemi Ludźmi ze wszech stron wesele się
Skrót tekstu: ClaudUstHist
Strona: 95
Tytuł:
Troista historia
Autor:
Claudius Claudianus
Tłumacz:
Jędrzej Wincenty Ustrzycki
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
że zaś błoto i słota była, tedy od konwentu OO. Bernardynów od Halickiej bramy, ta wszystka asystencja wprowadzała P. Starostę, który mszę ś. u fary wysłuchawszy, zaraz jechał do zamku, i tam przysięgę uczynił, in praesentia pomienionych Senatorów, a osobliwie przy Panu Janie Jabłonowskim Wojewodzie Ruskim. Asystowały też i miejskie chorągwie temu aktowi, tak konno jako i pieszo, jak zwyczaj niesie. Co wszystko z konsolacją było wielką Pana Marszałka Nadwornego Króla IMści. Drugiego i trzeciego dnia uczty odprawiały się w niskim zamku, i dostatecznie z armat strzelano. —
Dnia 24go sierpnia zjechał tu do Lwowa O. Filip a S. Nicolao, Mediolańczyk
że zaś błoto i słota była, tedy od konwentu OO. Bernardynów od Halickiej bramy, ta wszystka assystencya wprowadzała P. Starostę, który mszę ś. u fary wysłuchawszy, zaraz jechał do zamku, i tam przysięgę uczynił, in praesentia pomienionych Senatorów, a osobliwie przy Panu Janie Jabłonowskim Wojewodzie Ruskim. Assystowały też i miejskie chorągwie temu aktowi, tak konno jako i pieszo, jak zwyczaj niesie. Co wszystko z konsolacyą było wielką Pana Marszałka Nadwornego Króla JMści. Drugiego i trzeciego dnia uczty odprawiały się w nizkim zamku, i dostatecznie z armat strzelano. —
Dnia 24go sierpnia zjechał tu do Lwowa O. Filip a S. Nicolao, Mediolańczyk
Skrót tekstu: KronZakBarącz
Strona: 188
Tytuł:
Kronika zakonnic ormiańskich reguły ś. Benedykta we Lwowie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1703 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1703
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętnik dziejów polskich: z aktów urzędowych lwowskich i z rękopisów
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wojciech Maniecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1855