będzie chsiało. Jeżeli spać nie możesz/ wzmysł doda czerstwości/ I spędzi nie potrzebne z serca teskliwości. Słuch naprawia/ głos wznawia z przypadku stracony/ Zgoła wszytek zostaje człowiek posilony.
Których Miesięcy ma być puszczana i nie puszczana Krew. Trzy dni są w Małą/ w Kwietniu i w Wrześniu szko- Które zowią miesięczne/ a krwi nie życzliwe. (dliwe/ Dnia pierwszego w miesiąc Maj/ Września trzydzieste^go^ Ba i w kwietniu/ nie zmniejszą wekrwi zdrowiatwe^go^. Ani Gęsi jedź w te dni: chocieś Stary Młody/ Możesz w każdym Miesiącu puścić krew bez szkody. Ale wte trzy Miesiące/ krom dni położone/ Gdy Krew puścisz
będźie chśiáło. Ieżeli spáć nie możesz/ wzmysł doda czerstwośći/ Y spędźi nie potrzebne z serca teskliwośći. Słuch naprawia/ głos wznawia z przypadku strácony/ Zgoła wszytek zostaie człowiek pośilony.
Ktorych Mieśięcy ma bydź pusczána y nie pusczana Krew. Trzy dni są w Małą/ w Kwietniu y w Wrześniu szko- Ktore zowią mieśięczne/ á krwi nie życzliwe. (dliwe/ Dniá pierwszego w mieśiąc May/ Wrzesniá trzydźieste^go^ Bá y w kwietniu/ nie zmnieyszą wekrwi zdrowiatwe^go^. Ani Gęśi iedź w te dni: choćieś Stáry Młody/ Możesz w káżdym Mieśiącu puśćić krew bez szkody. Ale wte trzy Mieśiące/ krom dni położone/ Gdy Krew puśćisz
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: E3
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640
tycze, Ty wszego świata granice, zaszłe w wiecznej nocy cieniu, przywodzisz ku oświeceniu. Więc Twe światło jasnośliczne ni u kogo nie pożyczne, ale my znamy do siebie, że jasność bierzem od Ciebie. Twojej, według przystojności, nie wypowie nikt jasności; zgoła Tyś sam światło wdzięczne, nad słoneczne, nad miesięczne. XI
. GWIAZDY NIEBIESKIE
Decora Virgo, qualis
Panno przemożna, niebieska Królowa, co to za gwiazda przy piersiach Twych nowa? Jako się błyszczą jej wdzięczne promienie, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu
tycze, Ty wszego świata granice, zaszłe w wiecznej nocy cieniu, przywodzisz ku oświeceniu. Więc Twe światło jasnośliczne ni u kogo nie pożyczne, ale my znamy do siebie, że jasność bierzem od Ciebie. Twojej, według przystojności, nie wypowie nikt jasności; zgoła Tyś sam światło wdzięczne, nad słoneczne, nad miesięczne. XI
. GWIAZDY NIEBIESKIE
Decora Virgo, qualis
Panno przemożna, niebieska Królowa, co to za gwiazda przy piersiach Twych nowa? Jako się błyszczą jej wdzięczne promienie, ciemnego błędu oświecając cienie! Nasz Wódz przedniejszy już niebo opuścił, już się na łono Twoje, Panno, spuścił. Przy piersiach Twoich obrał pomieszkanie, tu
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 33
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
dowiedzieć co się to w tym dzieje/ Czołgiem pójdzie przy brzegu/ aż do tego miejsca Gdzie sajdak z kołcznikiem (stąd owe żelesca Oczy jej przeraziły) wisiał na kolący Porzeczkowej gałęzi/ aż i dalej śpiący Twardo barzo Kupido. Nie kołaccie teraz! O co głuchym podwojom przygrawacie nie raz/ I pod siare czatując widoki Miesięczne. Skarżycie się na okna/ i ściany niewdzięczne. Śpi Kupido. Ani wy którzy gdzieś w zamknieniu Ciałem tylko/ miękkiemu przeciw przyrodzeniu/ Tak nań srogo z żarliwych Ambon swych każecie/ I czasem niewinnego do krwie biczujecie/ Śpi Kupido. I owszem radzę go nie budźcie/ Ani się tak ostrymi pokutami trudzcie/
dowiedzieć co się to w tym dzieie/ Czołgiem poydzie przy brzegu/ áż do tego mieyscá Gdzie sáydak z kołcznikiem (stąd owe żelesca Oczy iey przeráziły) wisiał ná kolący Porzeczkowey gáłęzi/ áż y dáley śpiący Twardo bárzo Kupido. Nie kołáccie teraz! O co głuchym podwoiom przygrawacie nie raz/ Y pod siáre czatuiąc widoki Miesięczne. Skárżycie się ná okná/ y ściány niewdzięczne. Spi Kupido. Ani wy ktorzy gdzieś w zámknieniu Ciáłem tylko/ miękkiemu przeciw przyrodzeniu/ Ták nąn srogo z żárliwych Ambon swych każecie/ Y czásem niewinnego do krwie biczuiecie/ Spi Kupido. Y owszem rádzę go nie budźcie/ Ani się tak ostrymi pokutámi trudzcie/
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 94
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Pełno już mowy, pewno wieści o tym. Winszujęć, jeśli pozwolisz mi tego Nazad powrotu zdrowo szczęśliwego; Przecięż miałeś być na to oczywistem, Żebyś mię był wprzód uwiadomił listem. Albowiem, kiedyś w poślubione progi. Z tej się zamyślał do mnie wybrać drogi; Mogłeś, jak mienią obroty miesięczne, Przeciwne wiatry, albo mieć niezręczne. Lecz choćby były w listach jakie szkody, Mniej należało dbać na niepogody; A godnam przecię była Hypsipile, Być pozdrowiona od Jazona mile. Bo czemu pierwej ogłoszą to wieści, Niźli się list twój w ręku moich zmieści; Jakoć pod jarzmo poszły zawiesiste, Ogniem i Marsem
Pełno iuż mowy, pewno wieśći o tym. Winszuięć, ieśli pozwolisz mi tego Názád powrotu zdrowo szczęśliwego; Przećięż miáłeś bydź ná to oczywistem, Zebyś mię był wprzod uwiádomił listem. Albowiem, kiedyś w poślubione progi. Z tey się zámyśláł do mnie wybráć drogi; Mogłeś, iák mienią obroty mieśięczne, Przećiwne wiátry, álbo mieć niezręczne. Lecz choćby były w listách iákie szkody, Mniey należáło dbáć ná niepogody; A godnám przećię byłá Hypsipile, Bydź pozdrowioná od Iázoná mile. Bo czemu pierwey ogłoszą to wieśći, Niźli się list twoy w ręku moich zmieśći; Iákoć pod iárzmo poszły záwiesiste, Ogniem y Marsem
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 69
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
Krakowowi dla miejsca niesposobnego/ lecz ich w krótkim czasie za pomocą Bożą obaczymy. W tym Kościele są troje Bractwa duchowne Pierwsze Różańca ś. Panny Mariej/ drugie Imienia JEZUS, a trzecie pozostałe od Fary pod tytułem Ubóstwa P. Jezusowego dla ubogich: te Bractwa w wielkiej i w niewymownej pobożności kwitną/ miewają swe Procesje miesięczne/ w Niedzielę pierwszą i wtórą z Naświętszym Sakramentem/ i z Odpustami wielkimi. Bracia tych śś. Bractw/ odmawiają każdy dzień Chorami Różaniec ś. o Pannie Naś: abo o Imieniu P. Jezusowym/ oraz słuchając Mszej ś. a tych bywa konkurs niemały obojej płci/ otrzymują za to Odpust zupełny/ pozwolony odmawiającym
Krákowowi dla mieyscá niesposobnego/ lecz ich w krotkim czáśie zá pomocą Bożą obaczymy. W tym Kośćiele są troie Bráctwá duchowne Pierwsze Rożáńcá ś. Pánny Máriey/ drugie Imieniá IEZVS, á trzećie pozostáłe od Fáry pod tytułem Vbostwá P. Iezusowego dla vbogich: te Bráctwá w wielkiey y w niewymowney pobożnośći kwitną/ miewáią swe Processye mieśięczne/ w Niedźielę pierwszą y wtorą z Naświętszym Sákrámentem/ y z Odpustámi wielkimi. Bráćia tych śś. Bractw/ odmawiáią káżdy dźień Chorámi Rożániec ś. o Pánnie Naś: ábo o Imieniu P. Iezusowym/ oraz słucháiąc Mszey ś. á tych bywa konkurs niemáły oboiey płći/ otrzymuią zá to Odpust zupełny/ pozwolony odmawiáiącym
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 49
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
warząc a pijąc. Nyrkom.
Nyrki wychędaża. (Tenże)
Żołądek do trawienia osłabiały posila. Brzydliwość odpędza.
Brzydliwość/ niechęć/ i womity odpędza/ tak warząc go w winie/ i pijąc/ jako nim naparzając. Miesięczne czyścienie paniom wzbudza także to w trunku używając. (Macer.) Księgi Pierwsze. Miesięczne wzbudza Paniom Ślezionie
Ślezionę zatkaną wychędaża/ warzona w winie/ a pita. Macicy zaziębionej
Macicę zaziębioną rozgrzewa. Łożysku
Łożysko po porodzeniu wywodzi.
Także Mocz nad przyrodzenie zatrzymany pędzi/ warząc go w winie/ a próg łona tym naparzając. Toż też Mocz pędzi. Opuszeniu.
Opuszenie żywota z wietrzności rozpędza. Wątrobie zatkanej
wárząc á piiąc. Nyrkom.
Nyrki wychędaża. (Tenże)
Zołądek do trawienia osłábiáły pośila. Brzydliwość odpądza.
Brzydliwość/ niechęć/ y womity odpądza/ ták wárząc go w winie/ y piiąc/ iáko nim náparzáiąc. Mieśięczne czjśćienie pániom wzbudza tákże to w trunku vżywáiąc. (Macer.) Kśięgi Pierwsze. Mieśięczne wzbudza Pániom Sleźionie
Sleźionę zátkáną wychędaża/ wárzona w winie/ á pitá. Máćicy záźiębioney
Máćicę záźiębioną rozgrzewa. Lożysku
Lożysko po porodzeniu wywodźi.
Tákże Mocz nád przyrodzenie zátrzymány pędźi/ wárząc go w winie/ á prog łoná tym náparzáiąc. Toż też Mocz pędźi. Opuszeniu.
Opuszenie żywotá z wietrznośći rozpądza. Wątrobie zátkáney
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 31
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
sobie przyjść do pierwszej szczęśliwości tuszy, i prosi Boga o wybawienie z swych ciężkości, dziwując się, i wychwalając jego nad mizernym człekiem prowidencją. Wiersz Siódmy.
CZłek jest służebnym żołnierzem w Komplecie, I najemnicze dni jego na świecie, Jak sługa wzdycha do zachodu Słońca, Albo robotnik do prac swoich końca. Tak ja miesięczne minąwszy obroty Dni pracowitych wyliczam roboty, Noc mi się przykrzy, i czym prędzej sobie Wnieuśmierzonej dnia życzę chorobie. A z nowu przez dzień wzdycham do wieczora, Choć wiem, że przyszła noc jest bez Doktora. Zgniłością moje ciało wszcząt obeszło, I wszytkie smrody zaraźliwe przeszło. Skora na kościach tak się pokurczyła,
sobie przyiść do pierwszey szczęśliwośći tuszy, i prośi Bogá o wybawienie z swych ćiężkośći, dźiwuiąc się, i wychwaláiąc iego nád mizernym człekiem prowidencyą. Wiersz Siodmy.
CZłek iest służebnym zołnierzem w Komplećie, I náiemnicze dni iego ná świećie, Iák sługá wzdycha do zachodu Słońcá, Albo robotnik do prac swoich końca. Ták ia mieśięczne minąwszy obroty Dni pracowitych wyliczam roboty, Noc mi się przykrzy, i czym prędzey sobie Wnieuśmierzoney dnia życzę chorobie. A z nowu przez dźień wzdycham do wieczorá, Choć wiem, że przyszła noc iest bez Doktorá. Zgniłośćią moie ćiáło wszcząt obeszło, I wszytkie smrody zaraźliwe przeszło. Skora ná kośćiach ták się pokurczyła,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 30
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
że żadnej prócz piersi nie czujemy naszej, To mury, to fortece. Hej, mężny podczaszy! Masz pole, bierz na rękę białopióre ptaki I prowadź ku Podolu odważne Polaki. Jakakolwiek ich liczba, masz orły i krzyże Które uganiać mogą i sokoły chyże, Nierzkąc sowy nikczemne i plugawe gacki, Co tylko pod miesięczne latają omacki. Idź w boży czas w tę stronę, gdzie poganin srogi Niesie pustki żałosne, okropne pożogi, Niesie płacz matkom naszym i smutne lamenty, Obciążywszy karawan kajdany i pęty. Zdarzy Bóg chrześcijański, te pustki, te ognie Że mu w zanadrzu ręka waleczna zażognie; Zdarzy, że mać pogańska, paździerze i
że żadnej prócz piersi nie czujemy naszéj, To mury, to fortece. Hej, mężny podczaszy! Masz pole, bierz na rękę białopióre ptaki I prowadź ku Podolu odważne Polaki. Jakakolwiek ich liczba, masz orły i krzyże Które uganiać mogą i sokoły chyże, Nierzkąc sowy nikczemne i plugawe gacki, Co tylko pod miesięczne latają omacki. Idź w boży czas w tę stronę, gdzie poganin srogi Niesie pustki żałosne, okropne pożogi, Niesie płacz matkom naszym i smutne lamenty, Obciążywszy karawan kajdany i pęty. Zdarzy Bóg chrześcijański, te pustki, te ognie Że mu w zanadrzu ręka waleczna zażognie; Zdarzy, że mać pogańska, paździerze i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 61
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
pokarm prawdziwy nad onę dziadom w puszczy mannę sprawi i obecnym go wnukom swym zostawi.
Już Bóg gniew puścił, kiedy nam spuścił Baranka runem odzianego złotym, co opanuje wszytkę ziemię potym.
A ten spłodzony, Jednorodzony, na skale da nam przykład z siebie święty, z czego pożytek ludziom niepojęty.
Onegoż wdzięczne rogi miesięczne, onego słońce, onego Tryjony chwalcie, Pan przyszedł, Pan niezwyciężony. 8. Erato
Witaj, kwiateczku z Dziewice zrodzony nowo, w jasłeczkach twardych położony, Tyś izraelskiej i miedzy narody wodzem swobody.
Bo acz to kwili Niemowiątko w ciele, ale skrę żywą tając w tym popiele;
patrz, jaki płomień
pokarm prawdziwy nad onę dziadom w puszczy mannę sprawi i obecnym go wnukom swym zostawi.
Już Bóg gniew puścił, kiedy nam spuścił Baranka runem odzianego złotym, co opanuje wszytkę ziemię potym.
A ten spłodzony, Jednorodzony, na skale da nam przykład z siebie święty, z czego pożytek ludziom niepojęty.
Onegoż wdzięczne rogi miesięczne, onego słońce, onego Tryjony chwalcie, Pan przyszedł, Pan niezwyciężony. 8. Erato
Witaj, kwiateczku z Dziewice zrodzony nowo, w jasłeczkach twardych położony, Tyś izraelskiéj i miedzy narody wodzem swobody.
Bo acz to kwili Niemowiątko w ciele, ale skrę żywą tając w tym popiele;
patrz, jaki płomień
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 54
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
Patrona miesięcznego znajdowało. Każdą zaś z osobna dyscyplinę, na innym ciała członku, aby żywszy ból czuć mógł, odprawował. Nad to zwykł się był rozgami smagać, i dwiema żelaznemi grzebieniami ciało szarpać. Odprawiwszy zaś to święte nad sobą morderstwo, obrazki zwłaszcza Ukrzyżowanego Chrystusa, do skatowanych i krwią pluszczących członków przykładał. Umartwienia Miesięczne te miewał. Naprzód na początku każdego miesiąca, czynił pierwszą dyscyplinę, drugą piątego tego miesiąca, trzecią dziesiątego, czwartą piętnastego, piątą dwudziestego, szóstą dwudziestego piątego, siódmą ostatniego, a to za Państwa Chrześcijańskie i Króla Polskiego. Oprócz tego miał jeszcze inne, jakby każdemu z osobna miesiącowi przywłaszczone, zmysłów i członków umartwienia
Patrona miesięcznego znaydowało. Każdą zaś z osobna dyscyplinę, na innym ciała członku, aby żywszy bol czuć mogł, odprawował. Nad to zwykł się był rozgami smagać, y dwiema żelaznemi grzebieniami ciało szarpać. Odprawiwszy zaś to święte nad sobą morderstwo, obrazki zwłaszcza Ukrzyżowanego Chrystusa, do zkatowanych y krwią pluszczących członkow przykładał. Umartwienia Miesięczne te miewał. Naprzod na początku każdego miesiąca, czynił pierwszą dyscyplinę, drugą piątego tego miesiąca, trzecią dziesiątego, czwartą piętnastego, piątą dwudziestego, szostą dwudziestego piątego, siodmą ostatniego, á to za Państwa Chrześcianskie y Krola Polskiego. Oprocz tego miał ieszcze inne, iakby każdemu z osobna miesiącowi przywłaszczone, zmysłow y członkow umartwienia
Skrót tekstu: NiesKor_II
Strona: 93
Tytuł:
Korona polska, t. II
Autor:
Kasper Niesiecki
Drukarnia:
Collegium lwowskiego Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
herbarze
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1738
Data wydania (nie wcześniej niż):
1738
Data wydania (nie później niż):
1738