, owa nogę, a ta szyję łamie, Ta zdycha, ta już zdechła, a ta tylko chramie.
XCI.
Wrzask wylęknionych niewiast płacz i narzekanie Aż do nieba sięgało i wielkie wołanie. Gdziekolwiek dźwięk dochodzi, tłuszcza, pełna trwogi, Jako nadalej niesie ukwapliwe nogi. Ale się nie dziwujcie, że w tej mieszaninie Małe serce widzicie i strach w podłem gminie: Wiecie, że przyrodzenie stworzyło zające Zawżdy lękające się, zawżdy się bojące.
XCII.
Ale co mi o mężnej Marfizie rzeczecie? Co o Gwidonie Dzikiem rozumieć będziecie? Co i o Sansonecie, co o drugich owych Rycerzach wielkich, syniech Oliwijerowych? Nie baliby się byli
, owa nogę, a ta szyję łamie, Ta zdycha, ta już zdechła, a ta tylko chramie.
XCI.
Wrzask wylęknionych niewiast płacz i narzekanie Aż do nieba sięgało i wielkie wołanie. Gdziekolwiek dźwięk dochodzi, tłuszcza, pełna trwogi, Jako nadalej niesie ukwapliwe nogi. Ale się nie dziwujcie, że w tej mieszaninie Małe serce widzicie i strach w podłem gminie: Wiecie, że przyrodzenie stworzyło zające Zawżdy lękające się, zawżdy się bojące.
XCII.
Ale co mi o mężnej Marfizie rzeczecie? Co o Gwidonie Dzikiem rozumieć będziecie? Co i o Sansonecie, co o drugich owych Rycerzach wielkich, syniech Oliwijerowych? Nie baliby się byli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 136
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie, Jak jego lud ucieka nagi ku dolinie.
LXXXI.
I w tak nagłem rozruchu, nie mając porady, Chce się oprzeć zwyciężcom, chce pokusić zwady. Zbroję wdział doświadczoną, szablę przypasuje, Oczy po stronach, gniewem pijane, kieruje; Ale Falzyron z synem, Balugant szedziwy Nie chcą pozwolić, koją gniew w
W pierwospy sen natwardszy z piersi wychrapywał Agramant, do namiotu gdy jego przybywał Rynald, krwią opojony; lecz jeden z sług jego Obudziwszy zaledwie, tak mówi do niego: „Jeśli nie chcesz więźniem być albo tu zabity, Uciekaj, ciemnych mroków mgłą, królu, zakryty!” Ten się porywa: widzi w onej mieszaninie, Jak jego lud ucieka nagi ku dolinie.
LXXXI.
I w tak nagłem rozruchu, nie mając porady, Chce się oprzeć zwyciężcom, chce pokusić zwady. Zbroję wdział doświadczoną, szablę przypasuje, Oczy po stronach, gniewem pijane, kieruje; Ale Falzyron z synem, Balugant szedziwy Nie chcą pozwolić, koją gniew w
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 448
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przylegle do murów budynki popaliwszy, nadchodzących mężnym sercem oczekiwał gości, którzy az trzeciego dnia obozem stanęli niżej Łobzowa.
Wojsko tymczasem z hetmanem polnym, częścią pod Opocznem zmieszane, częścią od niektórych wartogłowów pobuntowane, usłyszawszy o przyściu Szwe- Rok 1655
dów pod Kraków, zemknęło się ku Wiśniczowi samo w sobie mieszając się. O której mieszaninie i o ustąpieniu wojska Karol Gustaw wziąwszy wiadomość pod sam Kraków postępuje i piechoty z armatą po klasztorach, niedaleko murów, lokowawszy i tabor tam zostawiwszy, sam komunikiem za wojskiem puszcza się, które pod Wojniczem na przeprawie Donajca napadłszy, szczęścia swego próbuje. Jakoż i tam płużyło mu, bo lubo zrazu pułk książęcia Dymitra Wiśniowieckiego
przylegle do murów budynki popaliwszy, nadchodzących mężnym sercem oczekiwał gości, którzy az trzeciego dnia obozem stanęli niżej Łobzowa.
Wojsko tymczasem z hetmanem polnym, częścią pod Opocznem zmieszane, częścią od niektórych wartogłowów pobuntowane, usłyszawszy o przyściu Szwe- Rok 1655
dów pod Kraków, zemknęło się ku Wiśniczowi samo w sobie mieszając się. O której mieszaninie i o ustąpieniu wojska Karol Gustaw wziąwszy wiadomość pod sam Kraków postępuje i piechoty z armatą po klasztorach, niedaleko murów, lokowawszy i tabor tam zostawiwszy, sam komunikiem za wojskiem puscza się, które pod Wojniczem na przeprawie Donajca napadłszy, sczęścia swego próbuje. Jakoż i tam płużyło mu, bo lubo zrazu pułk książęcia Dymitra Wiśniowieckiego
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 140
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
to koła korostyszowskiego, Lubomirski hetman polny, komendę książęciu Dymitrowi Wiśniowieckiemu Rok 1660
zostawiwszy, z wielą innych pułkowników i rotmistrzów sam do Polski powrócił. Co zaś dalszych kłótni było okazją, bo lubo książę Wiśniowiecki, już natenczas po Koniecpolskim wojewoda bełski, pilnie urzędu swego przestrzegał i we wszystkich w Niemierowie w dobrach swoich zostając dalszej mieszaninie zabiegał, ale i ten po Nowym Lecie z Ukrainy wyszedłszy, a Wilczkowskiemu, porucznikowi Myszkowskiego, wojewody krakowskiego, komendę zostawiwszy, niemało za sobą znowu już i poruczników, chorążych, towarzystwa pociągnął.
Owo zgoła mogło się o wojsku polskim natenczas rzec, to co niegdy o Rzymianach Ahnibal wyrzekł: „Polacy z łaski Bożej
to koła korostyszowskiego, Lubomirski hetman polny, komendę książęciu Dymitrowi Wiśniowieckiemu Rok 1660
zostawiwszy, z wielą innych pułkowników i rotmistrzów sam do Polski powrócił. Co zaś dalszych kłótni było okazyją, bo lubo książę Wiśniowiecki, już natenczas po Koniecpolskim wojewoda bełski, pilnie urzędu swego przestrzegał i we wszystkich w Niemierowie w dobrach swoich zostając dalszej mieszaninie zabiegał, ale i ten po Nowym Lecie z Ukrainy wyszedłszy, a Wilczkowskiemu, porucznikowi Myszkowskiego, wojewody krakowskiego, komendę zostawiwszy, niemało za sobą znowu już i poruczników, chorążych, towarzystwa pociągnął.
Owo zgoła mogło się o wojsku polskim natenczas rzec, to co niegdy o Rzymianach Ahnibal wyrzekł: „Polacy z łaski Bożej
Skrót tekstu: JemPam
Strona: 299
Tytuł:
Pamiętnik dzieje Polski zawierający
Autor:
Mikołaj Jemiołowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1683 a 1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1693
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Dzięgielewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"DIG"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2000
cesarskiemu. Mnie wszyscy odbiegli i porzucili, bom wołał, krzyczał i zawracał, jakom tylko mógł. Fanfanikowi kazałem przodem uchodzić, o któregom się potem frasował, nie zaraz się o nim dowiedziawszy, żem mało na miejscu nie skonał. Sam zaś tylko samoósm za wojskiem uchodziłem, bo w tej mieszaninie jeden drugiego z konia spychał, jeden przez drugiego padał, jako się to stało nieborakowi p. wojewodzie pomorskiemu, który tamże został, i innych niemało. Ze mną byli p. koniuszy koronny, p. starosta łucki, p. Czerkas, p. Piekarski, p. Ustrzycki, towarzysz chorągwi mojej usarskiej,
cesarskiemu. Mnie wszyscy odbiegli i porzucili, bom wołał, krzyczał i zawracał, jakom tylko mógł. Fanfanikowi kazałem przodem uchodzić, o któregom się potem frasował, nie zaraz się o nim dowiedziawszy, żem mało na miejscu nie skonał. Sam zaś tylko samoósm za wojskiem uchodziłem, bo w tej mieszaninie jeden drugiego z konia spychał, jeden przez drugiego padał, jako się to stało nieborakowi p. wojewodzie pomorskiemu, który tamże został, i innych niemało. Ze mną byli p. koniuszy koronny, p. starosta łucki, p. Czerkas, p. Piekarski, p. Ustrzycki, towarzysz chorągwi mojej usarskiej,
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 554
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Pańskiej/ począł zaraz przemyśliwać/ jakoby poskromić swawolą Bektas Agi/ i zepsować jego zamysły/ obawiając się aby mu się toż nie stało/ co niedawno przed nim inszemu Wezyrowi Murat Baszy/ który że się z Bektas Agą nie zgadzał/ utraciłby był głowę/ gdyby się był do Grecji wcześnie nieschronił. W tej mieszaninie Janczarowie zawsze straż odprawowali po ulicach niedopuszczając dwiema mieszczanom pospołu stanąć/ żeby się znosić/ i skrytych jakich rad miedzy sobą knować nie mogli. Wzięto do więzienia kilku rzemieslników/ których mniemali być principałami ostatniego hałasu/ mino wolą i wiadomość nowotnego Wezyra. Nie większy pokoj był na Pałacu. Dwór cale był rozdwojony.
Páńskiey/ począł záraz przemysliwáć/ iákoby poskromić swawolą Bektas Agi/ y zepsowáć iego zámysły/ obáwiáiąc się áby mu się toż nie stáło/ co niedawno przed nim inszemu Wezyrowi Murát Bászy/ ktory że się z Bektás Agą nie zgadzał/ vtráćiłby był głowę/ gdyby się był do Greciey wcześnie nieschronił. W tey mieszáninie Iánczárowie záwsze straż odpráwowáli po vlicách niedopuszczáiąc dwiemá mieszczanom pospołu stánąć/ żeby się znośić/ y skrytych iákich rad miedzy sobą knowáć nie mogli. Wźięto do więźienia kilku rzemieslnikow/ ktorych mniemáli bydź principáłámi ostátniego háłásu/ mino wolą y wiádomość nowotnego Wezyrá. Nie większy pokoy był ná Páłácu. Dwor cále był rozdwoiony.
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 16
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
tak się będzie rozumiała/ jako Rynsztynkiem napełniony Cekauz/ łatwo wziąć ile potrzeba/ gdy nie z dobywająć się/ z dawna wszytko przygotowane. Arma felix renet, in felix parat. Lepiej tedy/ postanowić przed czasem/ aby się każdy poczuwał/ i wcześnie gotował nie dopiero gdy gwałt każe/ czyniąc przy swarach/ i mieszaninie/ nieprzyjaciel zatym/ nie tak by się porwał/ wiedząc o gotowości. Wszytkich (nad to) Cudzoziemskich pozbylibyśmy wyprawą takową posiłków/ wiele nam niebezpiecznych/ i potęga nasza/ byłaby w rękach naszych/ ani zadłużenie Wojska/ ani zatym następowałyby Konfederatie/ lecz prędsza byłaby wyprawa/ i snadniejsza na
ták się będźie rozumiáłá/ iáko Rynsztynkiem nápełniony Cekauz/ łátwo wźiąć ile potrzebá/ gdy nie z dobywáiąć się/ z dawna wszytko przygotowáne. Arma felix renet, in felix parat. Lepiey tedy/ postánowić przed czásem/ áby się káżdy poczuwáł/ y wcześnie gotował nie dopiero gdy gwałt káże/ czyniąc przy swarách/ y mieszáninie/ nieprzyiaćiel zátym/ nie ták by się porwał/ wiedząc o gotowośći. Wszytkich (nád to) Cudzoźiemskich pozbylibysmy wypráwą tákową pośiłkow/ wiele nám niebeśpiecznych/ y potęgá násza/ byłáby w rękách nászych/ áni zádłużenie Woyská/ áni zátym nástępowáłyby Konfederátie/ lecz prędsza byłáby wypráwa/ y snádnieysza ná
Skrót tekstu: FredKon
Strona: 53
Tytuł:
Potrzebne konsyderacje około porządku wojennego
Autor:
Andrzej Maksymilian Fredro
Drukarnia:
Franciszek Glinka
Miejsce wydania:
Słuck
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
skutek nie płony Otrzymam tuszę, i biorę na się to Ze w dzień zaboju zawsze będzie święto. XXXIII. Gdy tak i Pretor i Konsul potuszy Zaciężnej zgrai, i kupionej gminie Z koła się swego w momencie rozpruszy Po Koniuratów bieżąc w tej godzinie, Którzy stawiwszy w Kościele im uszy Radzi; ze mają zaszczyt w mieszaninie Ze Dolabella Konsul młody żywy Na Antoniego będzie dość zgryźliwy. XXXIV. Zwłaszcza w powadze, w rządzie, w parenteli Równy, co większa lidze jego sprzeczny. Ale nie wszyscy do tłumu zbieżeli Kasjusz tylko z Brutem wszedł bezpieczny Którego rękę zranioną widzieli Przez Kasjusza, kiedy Mąż serdeczny Cezara kona o wolność ujęty Od niechcącego,
skutek nie płony Otrzymam tuszę, y biorę na śię to Ze w dźień zaboiu zawsze będźie święto. XXXIII. Gdy tak y Praetor y Konsul potuszy Zaćiężney zgrai, y kupioney gminie Z koła śię swego w momenćie rozpruszy Po Koniuratow bieząc w tey godźinie, Ktorzy stawiwszy w Kośćiele im uszy Radźi; ze maią zaszczyt w mieszaninie Ze Dolabella Konsul młody żywy Na Antoniego będźie dość zgryźliwy. XXXIV. Zwłaszcza w powadze, w rządźie, w parenteli Rowny, co większa lidze iego sprzeczny. Ale nie wszyscy do tłumu zbieżeli Kassyusz tylko z Brutem wszedł bespieczny Ktorego rękę zranioną widźieli Przez Kassyusza, kiedy Mąz serdeczny Caezara kona ó wolność uięty Od niechcącego,
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 10
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693
Pułk wszytek Octawiusza wycięty; Konsul Pansa ranny, z swą partią szwankował; druga pod samą Mutyną; gdzie lubo Hirtius, Antona rozgromił; sam jednak w opale ginie, zaczym Anton od obsidiej uchodzi, a Pansa z ran umierając, wszytkie Rady sekretne Senatu, Octawiuszowi odkrywa. W Macedoniej zaś i w Syriej przy nowej mieszaninie; Brutus i Kasjusz, tameczne wszytkie wojska i załogi swym kształtem obejmują; co przeczuwszy Octawi i za przestrogą Konsula Pansy; do związku z sobą Antona pociąga; który fortelem Lepida wyzuwa z pułków, i zmacnia się; skąd w Rzymie strach. Octawi o Konsulat prosi, ale gdy odmówią; zbrojno wjechawszy, co chce
Pułk wszytek Octawiusza wycięty; Konsul Pansa ranny, z swą parthyą szwankował; druga pod samą Mutyną; gdzie lubo Hirtius, Antona rozgromił; sam iednak w opale ginie, zaczym Anton od obsidiey uchodzi, á Pansa z ran umieraiąc, wszytkie Rady sekretne Senatu, Octawiuszowi odkrywa. W Macedoniey zaś y w Syriey przy nowey mieszańinie; Brutus y Kassyusz, tameczne wszytkie woyska y załogi swym kształtem obeymuią; co przeczuwszy Octawi y za przestrogą Konsula Pansy; do związku z sobą Antona pociąga; ktory fortelem Lepida wyzuwa z pułkow, y zmacnia się; zkąd w Rzymie strach. Octawi ó Konsulat prośi, ale gdy odmowią; zbroyno wiechawszy, co chce
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 105
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693