Górycz korzeni, listków ziół i drzewek Chińskich, słodzi i uśmierza Amerykańskiej trzciny wewnętrzna Masa; szaty nasze są zdobyczą handlową, kilkunastu częstokroć narodów; smak nasz produkcjami wszystkich części świata nasyca się razem; Domy szklnią się kruszcem Indyjskim, Japońskiej i Chińskiej gliny naczynia zdobią je. Potrzeby życia konieczne, prawda iż każdy kraj mieszkańcom swoim użyczyć zdoła, ale handel wygodzie i ozdobie słu- ży. Korzystamy z północnych darów, nie czując przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcje, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodów wnoszę, iż niemasz użyteczniejszych obywatelów nad Kupce. Łączą oni mieszkańców świata ogniwem względów zobopolnych; udzielają wszystkim dóbr
Gorycz korzeni, listkow zioł y drzewek Chińskich, słodzi y uśmierza Amerykańskiey trzciny wewnętrzna massa; szaty nasze są zdobyczą handlową, kilkunastu częstokroć narodow; smak nasz produkcyami wszystkich ćzęśći świata nasyca się razem; Domy śklnią się kruszcem Jndyiskim, Japońskiey y Chińskiey gliny naczynia zdobią ie. Potrzeby życia konieczne, prawda iż każdy kray mieszkańcom swoim użyczyć zdoła, ale handel wygodzie y ozdobie słu- ży. Korzystamy z połnocnych darow, nie czuiąc przykrości zmrożonego powietrza, mamy południowe produkcye, bez narażenia się na nie wytrzymane tameczne upały.
Z tych powodow wnoszę, iż niemasz użytecznieyszych obywatelow nad Kupce. Łączą oni mieszkańcow świata ogniwem względow zobopolnych; udzielaią wszystkim dobr
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 56
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
żonę/ i ojczyste progi: Wolę: iże mnie już osieroconą/ Też Fata w tenże grób/ wraz z tobą wżoną. Chor. Mierzjony stroju/ z płaczu mokre szaty; Płachto nikczemna/ tak w gładkość bogaty: Paniej/ twarz kryjesz; jako gdy ozdobę Swą słońce zaćmi w pochmurną żałobę. Bardziej przystoi mieszkańcom Erebu Strój ten/ w którym się niesie do pogrzebu: Przez to się boję ze dawszy przyczynę/ Z świezym Kupidem zwadzi Libytynę. Postawie/ Cerze/ przypatrz się postaci; Jak ciężkim żalem kochania przypłaci Oczy ponurzy/ płachtę na się wdzieje Z wierzchu się smuci/ a we wnątrz się śmieje. Łzy przymuszone na Zgrzebnej
żonę/ y oyczyste progi: Wolę: ize mie iuż ośieroconą/ Tesz Fátá w tenże grob/ wraz z tobą wżoną. Chor. Mierźiony stroiu/ z płáczu mokre száty; Płachto nikczemna/ ták w głádkość bogáty: Pániey/ twarz kryiesz; iáko gdy ozdobę Swą słońce záćmi w pochmurną załobę. Bárdźiey przystoi mieszkáńcom Erebu Stroy ten/ w ktorym się niesie do pogrzebu: Przez to się boię ze dawszy przyczynę/ Z swiezym Kupidem zwádźi Libythynę. Postáwie/ Cerze/ przypátrz się postáći; Iák cięszkim zalem kochánia przypłáći Oczy ponurzy/ płáchtę na się wdźieie Z wierzchu się smući/ á we wnątrz się śmieie. Łzy przymuszone ná Zgrzebney
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 186
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
się: zaczym jeżeli Słońce tyle się bawi na Horyzoncie, ile pod Horyzontem, więc dni powinny być równe nocom. Otoż wszyscy ci, względem których sytuacja Sfery jest prosta, doznają tego; bo ich Horyzont przecina na dwie części równe wszystkie Cyrkuły, które Słońce dziennym biegiem obchodzi w roku. ROZDZIAŁ II.
Takim mieszkańcom trafia się i to jeszcze, iż dwa razy na rok Słońce po wierzchu głowy ich przechodzi, to jest wtedy, gdy w samę linią Equatora wpada. A jako się rzekło, że ci ludzie mają swoje Zenit i Nadyr w Equatorze, tak za tym idzie, że Słońce dwakroć na rok przez ich Zenit i Nadyr
się: zaczym ieżeli Słońce tyle się bawi na Horyzoncie, ile pod Horyzontem, więc dni powinny bydź rowne nocom. Otoż wszyscy ci, względem ktorych sytuacya Sfery iest prosta, doznaią tego; bo ich Horyzont przecina na dwie części rowne wszystkie Cyrkuły, ktore Słońce dziennym biegiem obchodzi w roku. ROZDZIAŁ II.
Takim mieszkańcom trafia się y to ieszcze, iż dwa razy na rok Słońce po wierzchu głowy ich przechodzi, to iest wtedy, gdy w samę linią Equatora wpada. A iako się rzekło, że ci ludzie maią swoie Zenit y Nadyr w Equatorze, tak za tym idzie, że Słońce dwakroć na rok przez ich Zenit i Nadyr
Skrót tekstu: SzybAtlas
Strona: 263
Tytuł:
Atlas dziecinny
Autor:
Dominik Szybiński
Drukarnia:
Michał Groell
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astronomia, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
jeszcze lepiej/ a prawie tak jako pierwej umocnił się za Niedziel trzy/ z tak wielkiej i ciężkiej choroby/ jaka jest członków z bólem rosłabienie/ ochoczo wziął się za prace/ i w miasto Niedziel kilka odprawił w tej robocie kilkanaście tydniów; a potym chwałę dawszy/ niebieskich gmachów Twórcy/ Cesarzowej onych/ i Świętym mieszkańcom tamecznym/ z pokojem odszedł do Korsunia. Sen: Epist: 121. Cordis explicatio. Cuda i Paraeneses. Qu: 229. et 228. Kompendio eksplicatur. PARAENESIS.
JEśli kto z was stęka/ niech przyzowie Presbyterów Cerkiewnych/ aby się modlili nad nim/ pomazując go olejem w imię Pańskie/ a modliwta wiary
ieszcze lepiey/ á práwie ták iáko pierwey vmocnił się zá Niedźiel trzy/ z ták wielkiey y ćiężkiey choroby/ iáka iest członkow z bolem rosłábienie/ ochoczo wziął się zá prace/ y w miásto Niedźiel kilká odpráwił w tey roboćie kilkánaśćie tydniow; á potym chwałę dawszy/ niebieskich gmáchow Tworcy/ Cesárzowey onych/ y Swiętym mieszkáńcom támecznỹ/ z pokoiem odszedł do Korsuniá. Sen: Epist: 121. Cordis explicatio. Cudá y Paraeneses. Qu: 229. et 228. Compendio explicatur. PARAENESIS.
IEsli kto z was stęka/ niech przyzowie Presbyterow Cerkiewnych/ áby się modlili nád nim/ pomázuiąc go oleiem w imię Páńskie/ á modliwtá wiáry
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 167.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
święte sławić i wielbić pospołu z onemi będę. Otoś już idę/ i twej niewypowiedzianej dobroci proszę/ ześli im Dar Laski I Miłosierdzia swego/ a serca ich prawdziwym rozumem napełni. Różnieć w nich ogień miłości twej: aby słysząc rozumieli/ wyrozumiawszy przyjęli/ przyjąwszy pokutowali/ a przez pokutę/ aby niebieskim twoim mieszkańcom radość i wesele sprawili. A ponieważem iść do nich umyśliła/ trzeba się rozmyślić/ do kogo w przód pójdę/ abym nadaremnej prace nie podjęła. Jeśli bowiem do pospolitego gminu pójdę/ obawaim się/ aby ujźrzawszy mię/ z prostoty a płochego rozumu swego/ na mię nie naskoczyli/ i rąk swoich we
święte słáwić y wielbić pospołu z onemi będe. Otoś iuż idę/ y twey niewypowiedźiáney dobroći proszę/ ześli im Dar Láski Y Miłosierdźia swego/ á sercá ich prawdźiwym rozumem nápełni. Roznieć w nich ogień miłośći twey: áby słysząc rozumieli/ wyrozumiawszy przyięli/ przyiąwszy pokutowáli/ á przez pokutę/ áby niebieskim twoim mieszkáńcom rádość y wesele spráwili. A ponieważem iść do nich vmyśliłá/ trzebá się rozmyślić/ do kogo w przod poydę/ ábym nádáremney prace nie podięła. Ieśli bowiem do pospolitego gminu poydę/ obawaim się/ áby vyźrzawszy mię/ z prostoty á płochego rozumu swego/ ná mię nie náskoczyli/ y rąk swoich we
Skrót tekstu: SmotLam
Strona: 21
Tytuł:
Threnos, to iest lament [...] wschodniej Cerkwi
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
samca, czy samicy, opisałem w części 1. Aten między rybami, to jeszcze tu twierdząc z Olausa Autora w septemtrionalnej Historyj, że skorę z jednego zdarszy, same kości, gdy z mięsa obrane są, jak okręty jakie na pokoje i separacje podzielone, w których nawet tameczni obywatele mieszkają, tylko że takim mieszkańcom ustawnie się śni, że w morskich są niebezpieczni nawałnościach. Wieloryby nie mają naturalnie oskrzelów albo piór, mają jednak nad inne ryby płucnik, powietrzem i wodą oddychają, fistułą albo sikawką w czole mianą, wodę rzucają jak całe potoki, nią zalewają okręty. Dwie małe rybki są w konsyderacyj wieloryba, jedna Musculus pław,
samca, czy samicy, opisałem w części 1. Aten między rybami, to ieszcze tu twierdząc z Olausa Autora w septemtrionalney Historyi, że skorę z iednego zdarszy, same kości, gdy z mięsa obrane są, iak okręty iakie na pokoie y separacye podzielone, w ktorych nawet tameczni obywatele mieszkaią, tylko że takim mieszkańcom ustawnie się sni, że w morskich są niebespieczni nawałnościach. Wieloryby nie maią naturalnie oskrzelow albo pior, maią iednak nad inne ryby płucnik, powietrzem y wodą oddychaią, fistułą albo sikawką w czole mianą, wodę rzucaią iak całe potoki, nią zalewaią okręty. Dwie małe rybki są w konsyderacyi wieloryba, iedna Musculus pław,
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 307
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
Symfonie Anielskie,Abo Kolenda Mieszkańcom Ziemskim od Muzyki niebieskiej, wdżęcznym okrzykiem na dzień Narodzenia Pańskiego zaśpiwane. Które uśliszane W KRAKOWIE. Roku Pańskiego/ 1631. Drukował Marcin Filipowski/ Do Czytelnika.
NIemam w szkatule chudej Arabskiego złota/ Ni rzemieslnicą ręką lanego klinota: Ani z gór SAVROMACKICH srebra brantowego/ Ja to daję/ co snadź mam najkosztowniejszego.
Symphonie Anielskie,Abo Kolenda Mieszkáńcom Ziemskim od Muzyki niebieskiey, wdźęcznym okrzykiem ná dźien Narodzenia Pánskiego záśpiwáne. Ktore vslyszáne W KRAKOWIE. Roku Pánskiego/ 1631. Drukował Marćin Filipowski/ Do Czytelniká.
NIemam w szkátule chudey Arábskiego złotá/ Ni rzemieslnicą ręką lanego klinotá: Ani z gor SAVROMACKICH srebrá brántowego/ Ja to dáię/ co snádź mam naykosztownieyszego.
Skrót tekstu: ŻabSymf
Strona:
Tytuł:
Symfonie anielskie
Autor:
Jan Żabczyc
Drukarnia:
Marcin Filipowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1631
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1631
/ Co za smak/ w tej potrawie/ niechaj nie powiada. O Babińskiej Monarchii.
TAć to knieja/ te pola/ i ta jest równina/ Sławnego w dziejach Polskich/ niekiedy Babina. Tu cni oni Pszonkowie/ co i dotąd żyją/ Fundowali/ w dobry rząd trwałą Monarchiją. India niechaj złoto/ swym mieszkańcom daje/ Tu się ostrzą dowcipy także obyczaje. Hetman tu/ kto w Dyskursie z wojnami się szerzy/ Kto zbytnie o publikach/ aż on Podkanclerzy. Kto o Psach/ aż on Łowczy/ kto przy pełny mowcą/ Aż go tu wnet Babińskim nazwą Kraszomowcą. I z jaką kto do rzeczy/ wydaje się chęcią
/ Co zá smák/ w tey potráwie/ niechay nie powiáda. O Bábińskiey Monárchiey.
TAć to knieiá/ te polá/ y tá iest rowniná/ Sławnego w dźieiách Polskich/ niekiedy Bábiná. Tu cni oni Pszonkowie/ co y dotąd żyią/ Fundowáli/ w dobry rząd trwáłą Monárchiią. India niechay złoto/ swym mieszkáńcom dáie/ Tu sie ostrzą dowćipy tákże obyczáie. Hetmąn tu/ kto w dyszkurśie z woynámi sie szerzy/ Kto zbytnie o publikách/ asz on Podkánclerzy. Kto o Psách/ ász on Łowczy/ kto przy pełny mowcą/ Asz go tu wnet Bábinskim názwą Krászomowcą. Y z iáką kto do rzeczy/ wydáie się chęćią
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 60
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
gdy za długiemi niezgodami już prawie ginęło samo od siebie/ jako i insze miasta Tuszkańskie/ przedane było od Ludwika I. de Angioja, za 40. tysięcy czerwonych złotych Florentczykom: jako też kilka lat przedtym przedał był tymże Król Ladysław Kortonę. Idzie przez powiat tych dwu miast Chiana rzeka kalista/ i barzo szkodliwa mieszkańcom tamecznym. to jest prawda/ iż ustawicznie kopią rowy/ i nimi odwracają wody. Pod górą Apenninu/ leży kraina dy Mugello/ którą przechodzi Sieue barzo wesoła i pożyteczna rzeka: a miedzy Arno i Aretino/ leży Casentino/ bogate w wina/ w pszenice/ i w bydło: lecz w pszenicę na obfitsze jest
gdy zá długiemi niezgodámi iuż práwie ginęło sámo od śiebie/ iáko y insze miástá Tuszkáńskie/ przedáne było od Ludwika I. de Angioia, zá 40. tyśięcy czerwonych złotych Florentczykom: iáko też kilká lat przedtym przedał był tymże Krol Ládisław Kortonę. Idźie przez powiát tych dwu miast Chiana rzeká kálista/ y bárzo szkodliwa mieszkáńcom támecznym. to iest prawdá/ iż vstáwicznie kopią rowy/ y nimi odwracáią wody. Pod gorą Apenninu/ leży kráiná di Mugello/ ktorą przechodźi Sieue bárzo wesoła y pożyteczna rzeká: á miedzy Arno y Aretino/ leży Casentino/ bogáte w winá/ w pszenice/ y w bydło: lecz w pszenicę na obfitsze iest
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 57
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
. O Panie! gdyby oko twoje chciało Wejrżeć, jakom się nędzne z gruntu stało! Lamed. Wy, co gościnne przechodzicie szlaki, Patrzcie, uważcie, czyili żal jest taki Jak mój? gdy mię Pan w okreslonym czasie W zapalczywości swojej ścisnął prasie, I naznaczonej kary nie uchybił, Aż według słowa mych mieszkańcom wybił. Mem. Przeniknął ogniem gniewu kości moje, I z wysokości oddał mi za swoje Wsieć nażonąwszy, oczy mi otworzył, Z gruntu mię zniszczył, i smutkiem umorzył. Nun. Mych nieprawości na mnie jażmo czułe, Których się w ręku twych Panie nasnuło, Ześ je prżądzionem na mą szyję włożył,
. O Pánie! gdyby oko twoie chćiáło Weyrżeć, iákom się nędzne z gruntu stáło! Lamed. Wy, co gośćinne przechodźićie szláki, Pátrzćie, uważćie, czyili żal iest táki Iák moy? gdy mię Pan w okreslonym czáśie W zápalczywośći swoiey śćisnął práśie, I naznaczoney kary nie uchybił, Aż według słowá mych mieszkańcom wybił. Mem. Przeniknął ogńiem gniewu kośći moie, I z wysokośći oddał mi zá swoie Wśieć nażonąwszy, oczy mi otworzył, Z gruntu mię zniszczył, i smutkiem umorzył. Nun. Mych niepráwośći ná mnie iażmo czułe, Ktorych się w ręku twych Pánie násnuło, Ześ ie prżądźionem ná mą szyię włożył,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 179
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705