z pobożną Małżonką swoją o ratunek udać/ jakoż roku mianowanego sam przybyć nie mogąc (jachał abowiem czasu tego do Obozu/ aby z drugim Rycerstwem wstręt dał Połkom Ordyńskim/ Państwa Koronne pustoszącym) Małżonkę swoję do tych Świętych miejsc Pieczarskich wyprawił/ aby ta nawiedziwszy Cudotworną Cerkiew Przeczystej Panny: i święte Świętych Ojców Pieczarskich podziemne mieszkania; w nich obietnice swoje i jego z modlitwami Panu Bogu oddała; i o potomka (aby nie była podobna owym które bez owocu żywota swego ten życia zaciąg w niepłodności kończą) któryby żyjąc po woli Bożej rodziców uweselał/ prosiła: ponieważ Błogosławieństwo to jest Boże mieć synów jako latorślij oliwnych wiele około stołu swego:
z pobożną Małżonką swoią o rátunek vdáć/ iákoż roku miánowánego sam przybyć nie mogąc (iáchał ábowiem czásu tego do Obozu/ áby z drugim Rycerstwem wstręt dał Połkom Ordyńskim/ Páństwá Koronne pustoszącym) Małżonkę swoię do tych Swiętych mieysc Pieczárskich wypráwił/ áby tá náwiedźiwszy Cudotworną Cerkiew Przeczystey Pánny: y święte Swiętych Oycow Pieczárskich podźiemne mieszkánia; w nich obietnice swoie y iego z modlitwámi Pánu Bogu oddáłá; y o potomká (áby nie byłá podobna owym ktore bez owocu żywotá swego ten żyćia zaćiąg w niepłodnośći kończą) ktoryby żyiąc po woli Bożey rodźicow vweselał/ prośiłá: ponieważ Błogosłáwienstwo to iest Boże mieć synow iáko latorsliy oliwnych wiele około stołu swego:
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 159.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla drew i dla słodkiej wody; Którzy naleźli, wszedszy w mieszkania zwierzęce, Angelikę u mnicha starego na ręce.
LXII.
O nieoszacowana, o droga zdobyczy, Jakiej nigdy nie byli godni rozbójnicy! O fortuno! ktoby rzekł, żebyś moc na ziemi Tak wielką nad rzeczami miała mieć ludzkiemi, Żeś na pokarm dziwowi dziewkę zostawiła, Nad którą gładsza nigdy na świecie nie
mają, których straż ustawiczna strzeże.
LXI.
Jedna ich wielka fusta, ziemie się trzymając I brzegi onej wyspy bez lądu mijając, Kędy na suchem piasku dziewka utrapiona Leżała podle mnicha, we śnie utopiona, Wysadziła kilka swych żeglarzów z przygody Na pustą wyspę dla drew i dla słodkiej wody; Którzy naleźli, wszedszy w mieszkania źwierzęce, Angelikę u mnicha starego na ręce.
LXII.
O nieoszacowana, o droga zdobyczy, Jakiej nigdy nie byli godni rozbójnicy! O fortuno! ktoby rzekł, żebyś moc na ziemi Tak wielką nad rzeczami miała mieć ludzkiemi, Żeś na pokarm dziwowi dziewkę zostawiła, Nad którą gładsza nigdy na świecie nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 162
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
światłości, miały dla was w głębokie upadać ciemności? Czemu nie podnosicie ich zmysłów ku górze, nad te ziemskie padoły, nad głębokie morze, nad gwiazdy, nad niebieskich sfer lotnych obroty, nad to wszytko, co Miesiąc ma i Febus złoty? O oczy, miałybyście żądze i kochania do niebieskiego cale prostować mieszkania, lecz wy barziej światowe kochacie marności, miłość was tężej ciągnie do ziemskiej podłości. Cóż mi strapionej czynić? Już ani na wodze, ani dbacie na prośby, panujecie srodze. O Boże, lub zasłonkę daj na oczy moje, lub mi je niech zasłonią święte ręce Twoje. VI
Niech będzie serce moje czyste w
światłości, miały dla was w głębokie upadać ciemności? Czemu nie podnosicie ich zmysłów ku górze, nad te ziemskie padoły, nad głębokie morze, nad gwiazdy, nad niebieskich sfer lotnych obroty, nad to wszytko, co Miesiąc ma i Febus złoty? O oczy, miałybyście żądze i kochania do niebieskiego cale prostować mieszkania, lecz wy barziej światowe kochacie marności, miłość was tężej ciągnie do ziemskiej podłości. Cóż mi strapionej czynić? Już ani na wodze, ani dbacie na prośby, panujecie srodze. O Boże, lub zasłonkę daj na oczy moje, lub mi je niech zasłonią święte ręce Twoje. VI
Niech będzie serce moje czyste w
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 90
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
: 14. 5. Osman kostur Heretyków, i odszczepieńców, na którym się wspierali. Nagrobek Psal: 113. Isa: 14. 9. Witanie Osmana w piekle. Mahometów Raj. Apoc. 20. 10. Cesarza Tureckiego.
Alkoranu/ pałaców i budynków od pereł i od złota. Nie dla Bisurmanów takie mieszkania gotuje Bóg/ ale dla wiernych Chrześcijan swych/ jako czytamy w Objawieniu Jana ś. Nie ma co tam czynić Alkoran bezecny/ z swoimi Bisurmany; bo napisano: Nie wnidzie do miasta onego nic pomazanego, abo to co czyni obrzydliwość, i kłamstwo; chyba ci wnidą, którzy są napisani w księgach żywota barankowego.
: 14. 5. Osman kostur Heretykow, y odsczepieńcow, ná ktorym się wspierali. Nagrobek Psal: 113. Isa: 14. 9. Witánie Osmaná w piekle. Máhometow Ray. Apoc. 20. 10. Cesárzá Tureckiego.
Alkoranu/ páłacow y budynkow od pereł y od złotá. Nie dla Bisurmánow tákie mieszkánia gotuie Bog/ ále dla wiernych Chrześćián swych/ iáko czytamy w Obiáwieniu Janá ś. Nie ma co tám czynić Alkoran bezecny/ z swoimi Bisurmány; bo nápisano: Nie wnidzie do miástá onego nic pomázánego, ábo to co czyni obrzydliwość, y kłamstwo; chybá ći wnidą, ktorzy są nápisani w kśięgách żywotá báránkowego.
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 37
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
nie schodzi.
Cokolwiek na świecie ciało może zdobić i duszy czego by się chciało, nie żałuje dać niczego z ręki swej szczodrobliwej Pan świata wszytkiego. Melpomene
Wolna ta dusza w sobie i wesoła, dobrotliwego – którego szukała w pracy i silnym zapoceniu czoła – mając już Boga, którego żądała.
Tam ona – wieczne objąwszy mieszkania, między śpiewackie chory posadzona, którym śpiącego nie masz próżnowania, tylko hymn, tylko symfonia wrodzona –
piosnki świąteczne pełne melodyjej śpiewa, syta już będąc ambrozyjej.
Szczęśliwy Twój wiek, szczęśliwa godzina, to szczęście że masz biecka Starościna. Terpsichore
Nad pokarm nic wdzięczniejszego, a nad napój sorbetu nie znajdziesz zdrowszego, nic zdobniejszego
nie schodzi.
Cokolwiek na świecie ciało może zdobić i duszy czego by się chciało, nie żałuje dać niczego z ręki swej szczodrobliwej Pan świata wszytkiego. Melpomene
Wolna ta dusza w sobie i wesoła, dobrotliwego – którego szukała w pracy i silnym zapoceniu czoła – mając już Boga, którego żądała.
Tam ona – wieczne objąwszy mieszkania, między śpiewackie chory posadzona, którym śpiącego nie masz próżnowania, tylko hymn, tylko symfonia wrodzona –
piosnki świąteczne pełne melodyjej śpiewa, syta już będąc ambrozyjej.
Szczęśliwy Twój wiek, szczęśliwa godzina, to szczęście że masz biecka Starościna. Terpsichore
Nad pokarm nic wdzięczniejszego, a nad napój sorbetu nie znajdziesz zdrowszego, nic zdobniejszego
Skrót tekstu: WieszczArchGur
Strona: 66
Tytuł:
Archetyp
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
widzieć było osady/ któraby godna była zwana być miastem: ale tam ich niemało było/ jako Meksykum/ Tescucum/ Tlascala/ Sinsona. Piątej części,
Nakoniec wielkość państwa i Rzeczypospolitej/ prostuje i sposabia nikczemność przez rządy/ obcina grubość obyczajmi/ i znosi grubiaństwo ludzkie przez obcowanie spolne. Abowiem dwory i spolne mieszkania odmładzają obyczaje/ i polerują rzemiosła/ wzbudzają dowcipy/ i przywodzą do rozsądku: Obcowanie też z rozmaitymi ludźmi/ czyści roztropność/ i bogaci animusze niezliczonemi szlachetnemi naukami. Ludzie Peruańscy żyli przedtym po skałach górnych/ nadzy/ głupi i bestialscy będąc: jedli to co im ziemia rodziła/ nawet i ludzkie mięsa: Pod panowaniem
widźieć było osády/ ktoraby godná byłá zwána być miástem: ále tám ich niemáło było/ iáko Mexikum/ Tescucum/ Tláscálá/ Sinsoná. Piątey częśći,
Nákoniec wielkość páństwá y Rzeczypospolitey/ prostuie y sposabia nikczemność przez rządy/ obćina grubość obyczáymi/ y znośi grubiáństwo ludzkie przez obcowánie spolne. Abowiem dwory y spolne mieszkánia odmładzáią obyczáie/ y poleruią rzemiosłá/ wzbudzáią dowćipy/ y przywodzą do rozsądku: Obcowánie też z rozmáitymi ludźmi/ czyśći rostropność/ y bogáći ánimusze niezliczonemi szláchetnemi náukámi. Ludźie Peruáńscy żyli przedtym po skáłách gornych/ nádzy/ głupi y bestiálscy będąc: iedli to co im źiemiá rodźiłá/ náwet y ludzkie mięsá: Pod pánowániem
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 18
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
z jakimikolwiek acz podobnymi tylo ku prawdzie dowodami podał kto) żeby 300 żołdatów nie czyniąc szkody żadnej tamtym ludziom/ jako to im jest pospolita/ sprawowali role/ i żeby żyli spokojnie z prac swych: i zaprowadził ich do Cumany/ poczciwszy ich czerwonym krzyżem. Poczęli tedy ci Kawalierowie abo raczej już gospodarze/ budować sobie mieszkania/ i wysyłać indziej swe towary/ aby też powabili tamte ludzie ku handlom i ku praktice z sobą: postępowali naostatek tak po prostu/ i tak dufale z nimi/ właśnie jakby to byli we śrzodku Casztiliej i Galicji. Lecz Kumanczykowie/ którzy nie mieli wolej handlować/ ale kraść; ani też praktikować i kupczyć
z iákimikolwiek ácz podobnymi tylo ku prawdźie dowodámi podał kto) żeby 300 żołdatow nie czyniąc szkody żadney támtym ludźiom/ iáko to im iest pospolita/ spráwowáli role/ y żeby żyli spokoynie z prac swych: y záprowádźił ich do Cumány/ poczćiwszy ich czerwonym krzyżem. Poczęli tedy ći Káwállierowie ábo ráczey iuż gospodarze/ budowáć sobie mieszkánia/ y wysyłáć indźiey swe towáry/ áby też powabili támte ludźie ku hándlom y ku práktice z sobą: postępowáli náostátek ták po prostu/ y ták dufále z nimi/ własnie iákby to byli we śrzodku Cásztiliey y Gálitiey. Lecz Kumánczykowie/ ktorzy nie mieli woley hándlowáć/ ále kráść; áni też práktikowáć y kupczyć
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 51
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
nie przebudzi,
Gdzie nie dochodzą promienie słoneczne, Tylko szarawa noc ćmy sieje wieczne.
Z lochu cichego potok wyskakuje Niepomnej wody, która sny cukruje Szumem miluchnym, noc czarnoskrzydlata Wszędzie po gmachu tęsknociemnym lata.
Na łożu gnuśnym sen drzymie leniwy, Wokoło niego mak roście senliwy, Na którym ptaków czarnych nieme roje Budują gniazda i mieszkania swoje.
Tu Zariadres z piękną się obeznał Odatą, której krom snu nigdy nie znał; Tu ja zakusił rozkoszy nietrwały, Bo gdy nadobne boginie mijały,
Jedna piękniejsza, czyli tak się zdało, Otoli serce za nią pobieżało; Zniknęła, gdym się za sercem pokwapił, Mnie żal smutnymi
nie przebudzi,
Gdzie nie dochodzą promienie słoneczne, Tylko szarawa noc ćmy sieje wieczne.
Z lochu cichego potok wyskakuje Niepomnej wody, która sny cukruje Szumem miluchnym, noc czarnoskrzydlata Wszędzie po gmachu tesknociemnym lata.
Na łożu gnuśnym sen drzymie leniwy, Wokoło niego mak roście senliwy, Na którym ptaków czarnych nieme roje Budują gniazda i mieszkania swoje.
Tu Zaryjadres z piękną się obeznał Odatą, której krom snu nigdy nie znał; Tu ja zakusił rozkoszy nietrwały, Bo gdy nadobne boginie mijały,
Jedna piękniejsza, czyli tak się zdało, Otoli serce za nią pobieżało; Zniknęła, gdym się za sercem pokwapił, Mnie żal smutnymi
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 79
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
: a potym Camora i Vajadolid. To miasto poczytają za napiękniejsze w Europie/ nie tylo w Hiszpaniej/ nad rzeką Pisuergo/ a ma Powiat żyzny/ i obfity we zboże/ mięsa/ wina/ owoce wszelakie. Miasto to jest wielkie/ i dobrze pobudowane/ ma ulice i rynki szerokie: ma też pałace i mieszkania spaniałe. Jest tam wiele rzemiósł: ale nasławniejsze jest złotnicze/ które zowią Argenteria, abo około srebra. Urosło to miasto tak wielkim/ i tak szlachetnym/ dla mieszkania tam Królów/ jako też teraz Madryd. Ku wschodowi od Salamanki/ siedzi Auila/ Segouja/ Seguenza/ i rozmaite insze miasta i osady/ o
: á potym Cámorá y Váiádolid. To miásto poczytáią zá napięknieysze w Europie/ nie tylo w Hiszpániey/ nád rzeką Pisuergo/ á ma Powiát żyzny/ y obfity we zboże/ mięsá/ winá/ owoce wszelákie. Miásto to iest wielkie/ y dobrze pobudowáne/ ma vlice y rynki szerokie: ma też páłace y mieszkánia spániáłe. Iest tám wiele rzemiosł: ále nasławnieysze iest złotnicze/ ktore zowią Argenteria, ábo około srebrá. Vrosło to miásto ták wielkim/ y ták szláchetnym/ dla mieszkánia tám Krolow/ iáko też teraz Mádryd. Ku wschodowi od Sálámanki/ śiedźi Auilá/ Segouia/ Seguenzá/ y rozmáite insze miástá y osády/ o
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 19
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
subtelne/ i zdrowe: ludzie też sposobne/ i długiego żywota. Ma w sobie oprócz kasztelów/ miasto Perygus/ które jest Metropolis tego kraju: ma też i miasto Sarlat. Perygus leży we śrzodku ziemie tej/ na równinie otoczonej górami/ oblanej rzeką Ilą. Dzieli się na miasto/ i na wieś: oboje mieszkania mają dobrze zagęszczone/ i pełne są ludzi. Nie wielkie tam są handle/ i dla przykrego położenia/ i dla niedostatku wód któremiby żeglować. Najdują się wszędzie po tamtej równinie fundamenta od budowania starego/ podziemne lochy/ i sklepy. SANTONIA.
SAntonia jest Prowincja niewymownie obfita. Główne miasto jej Santes/ kędy widzieć
subtelne/ y zdrowe: ludźie też sposobne/ y długiego żywotá. Ma w sobie oprocz kásztellow/ miásto Perigus/ ktore iest Metropolis tego kráiu: ma też y miásto Sarlat. Perigus leży we śrzodku źiemie tey/ ná rowninie otoczoney gorámi/ oblaney rzeką Ilą. Dźieli się ná miásto/ y ná wieś: oboie mieszkánia máią dobrze zágęsczone/ y pełne są ludźi. Nie wielkie tám są hándle/ y dla przykrego położenia/ y dla niedostátku wod ktoremiby żeglowáć. Náyduią się wszędźie po tamtey rowninie fundámentá od budowánia stárego/ podźiemne lochy/ y sklepy. SANTONIA.
SAntonia iest Prouincya niewymownie obfita. Głowne miásto iey Santes/ kędy widźieć
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 35
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609