albo w głębokie zaniesiony lochy? podobno by z nim tyłko było dyskursu, co z głuchym, i niemym, który spieluszek żadnego (suppofitô że głucho urodzony) niesłysząc terminu ludzkiego, ani żadnego głosu, nic nieumie słowy wyrazić. Ten gestami tylko swoje wyraża potrzeby, i tylko ex usu et placito suo na migach ledwie może być zrozumiany, i to u ludzi wprzód te gesta widzący; albo adinstar jednego gestu, drugie sam koncypujący, czego by nieumiał tamten wlasach i w lochu wychowany, bo nil simile widział, chyba- SCJENCJA o GŁOSACH
by z leśnych bestii głosu, sobie też podobny formował. Skąd infertur, że ludzka
albo w głębokie zaniesiony lochy? podobno by z nim tyłko było dyskursu, co z głuchym, y niemym, ktory zpieluszek żadnego (suppofitô że głucho urodzony) niesłysząc terminu ludzkiego, ani żadnego głosu, nic nieumie słowy wyrazić. Ten gestami tylko swoie wyraża potrzeby, y tylko ex usu et placito suo na migach ledwie może bydź zrozumiany, y to u ludzi wprzod te gesta widzący; albo adinstar iednego gestu, drugie sam koncypuiący, czego by nieumiał tamten wlasach y w lochu wychowany, bo nil simile widział, chyba- SCYENCYA o GŁOSACH
by z leśnych bestyi głosu, sobie też podobny formował. Zkąd infertur, że ludzka
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 84
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i sam, a dobrze środkiem drogi bieży, Nie trzeba z dobrochody zdrożnie spychać kogo, Ani sądzić, by chodził nieprzystojną drogą. Ani mi się zda przyjaźń, dwóch przyjaciół rządzić, By mi słyszeć nie przyszło: Ktoć nas kazał sądzić? Patrz się sam, przyjacielu! Oni jak się znają, I po migach tak swojej przyjaźni ufają. A też wiem o jednakiej obydwu rozrywce. I może rzec: Rad garnek podobnej pokrywce. A nie masz nic, co by stawić przeciw zdrożnie, Lub powiedzieć co życiu mieli nieostrożnie. Tak niech zdrowi żartują, nam i miło siedzieć, I miło się przysłuchać, co jest godno wiedzieć.
i sam, a dobrze środkiem drogi bieży, Nie trzeba z dobrochody zdrożnie spychać kogo, Ani sądzić, by chodził nieprzystojną drogą. Ani mi się zda przyjaźń, dwóch przyjaciół rządzić, By mi słyszeć nie przyszło: Ktoć nas kazał sądzić? Patrz się sam, przyjacielu! Oni jak się znają, I po migach tak swojej przyjaźni ufają. A też wiem o jednakiej obydwu rozrywce. I może rzec: Rad garnek podobnej pokrywce. A nie masz nic, co by stawić przeciw zdrożnie, Lub powiedzieć co życiu mieli nieostrożnie. Tak niech zdrowi żartują, nam i miło siedzieć, I miło się przysłuchać, co jest godno wiedzieć.
Skrót tekstu: GawBukBar_II
Strona: 137
Tytuł:
Bukolika albo sielanki nowe
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1668
Data wydania (nie wcześniej niż):
1668
Data wydania (nie później niż):
1668
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965