ż jużeśmy dzisiejszej nocy nad samą fosą dwie baterie postawili, trzecią na dole nad rzeką, skąd się im woda odejmuje. Już tresa na trzy albo cztery niemal sążnie uczyniona, tylko jeszcze trochę wysoka, bo tylko ze czterech dział strzelamy, a piąte się nam wczora spadało. Dziś rozumiem, że z dwóch miejsc minami pod murem stanę. Vulcanowych też spraw mam podostatku. Zaczem chyba żeby Pan Bóg za grzechy nasze karać chciał, kiedyby nam we dwóch albo we trzech dniach tego miejsca wziąć niedał. O Gustawie rozumiem, że dla samej reputacji będzie chciał succurs dać, a my go z radością czekamy: gdyż nierozumiem
ż jużeśmy dzisiejszéj nocy nad samą fosą dwie baterie postawili, trzecią na dole nad rzeką, skąd się im woda odejmuje. Już tresa na trzy albo cztery niemal sążnie uczyniona, tylko jescze trochę wysoka, bo tylko ze czterech dział strzelamy, a piąte się nam wczora spadało. Dziś rozumiem, że z dwóch miejsc minami pod murem stanę. Vulcanowych też spraw mam podostatku. Zaczém chyba żeby Pan Bóg za grzechy nasze karać chciał, kiedyby nam we dwóch albo we trzech dniach tego miejsca wziąść niedał. O Gustawie rozumiem, że dla samej reputaciej będzie chciał succurs dać, a my go z radością czekamy: gdyż nierozumiem
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 57
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
. Na górze barzo potężnej to miasteczko stoi, tak iż godzin trzy dobrych jechaliśmy na górę, donec atttgimus illam austeriam, a miasteczko jeszcze wyżej, in cacumine montis. Skalista jakoby wyrosła z tej góry niemała górka, na której skale stoi żadną miarą niedobyty zomek, ponieważ in tanta altitudine na skale ani minami co poradzić, ani dostąpić podobna; gdy z tego zomku może na wszytkich drugich górach z działa kurę ubić, siquidem siła eminet nad inne wszytkie.
Nocleg stamtąd z mil włoskich 20, także potężnemi górami i przykremi, w miasteczku Sanquirico. Siena
Dnia 24 Martii. Jednym traktem bez popasu stanąłem od noclegu mil
. Na górze barzo potężnej to miasteczko stoi, tak iż godzin trzy dobrych jechaliśmy na górę, donec atttgimus illam austeriam, a miasteczko jeszcze wyżej, in cacumine montis. Skalista jakoby wyrosła z tej góry niemała górka, na której skale stoi żadną miarą niedobyty zomek, ponieważ in tanta altitudine na skale ani minami co poradzić, ani dostąpić podobna; gdy z tego zomku może na wszytkich drugich górach z działa kurę ubić, siquidem siła eminet nad inne wszytkie.
Nocleg stamtąd z mil włoskich 20, także potężnemi górami i przykremi, w miasteczku Sanquirico. Siena
Dnia 24 Martii. Jednym traktem bez popasu stanąłem od noclegu mil
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 249
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
Także nasi, lubo w-pół żywi byli ledwie, Ważywszy się na stronę żywota obiedwie, Do tąd wytrzymywali Chłopskie te zapędy I napaści szalone. Pełno było wszedy Z-niezmiernego strzelania i razów codzienych, Na kształt jabłek po sadzie abo kup kamiennych Kul w-Obozie. Nawet już nie mogąc szturmami, Miasto chcieli wyrzucić koniecznie minami, Które się im nie wiodły. Aż gdy tego doszli Nast potym z-ięzyków, że Herstowie poszli Sami przeciw Królowi, z-przebrańszą faryną, A tu Czern ich pilnuje, spół się tą nowiną, I cieszą, i turbują; myśli różne rojąc: Nadewszytko, najwięcej o Króla się bojąc, Żeby go tak gotowy w-iakiej
Także nasi, lubo w-poł żywi byli ledwie, Ważywszy się na stronę żywotá obiedwie, Do tąd wytrzymywáli Chłopskie te zapędy I napáśći szalone. Pełno było wszedy Z-niezmiernego strzelania i razow codzienych, Ná kształt iabłek po sádźie ábo kup kámiennych Kul w-Oboźie. Náwet iuż nie mogąc szturmámi, Miasto chćieli wyrzućić koniecznie minami, Ktore się im nie wiodły. Aż gdy tego doszli Nást potym z-ięzykow, że Herstowie poszli Sami przećiw Krolowi, z-przebrańszą faryną, A tu Czern ich pilnuie, społ się tą nowiną, I ćieszą, i turbuią; myśli rożne roiąc: Nádewszytko, naywięcey o Krolá się boiąc, Zeby go tak gotowy w-iakiey
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 94
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
źrzodeł/ z których ta pochodzi woda. Jest wielki dostatek i gotowość/ od miedzi/ żelaza/ i wszelakie do obrony opatrzonej potrzeby: tam względem oblężenia długiego/ są także wyciecki gotowe. Jednym słowem/ miejsce to/ we wszelaką co tylko Fortecy przynależy/ jest opatrzone Municją. Co większa że go podkopać/ ani minami wysadzić nie może/ a to dla Wód i bagien które zaraz zatapiają/ gdyż gdzie jeno kopać zaczniesz/ tam się natychmiast woda ukaże. Ten Castel albo Zamek od 56. lat dopiero/ potężnemi opasali Beluardami/ a to dla tego/ aby te insze w pojśrzodku stojące Fortece zasłaniały. Gdzie czasów tych/ jest jedna
źrzodeł/ z ktorych tá pochodźi wodá. Iest wielki dostátek y gotowość/ od miedźi/ zelázá/ y wszelákie do obrony opátrzoney potrzeby: tám względem oblężenia długiego/ są tákże wyćiecki gotowe. Iednym słowem/ mieysce to/ we wszeláką co tylko Fortecy przynależy/ iest opátrzone Municyą. Co większa że go podkopáć/ áni minámi wysádźić nie może/ á to dla Wod y bágien ktore záraz zátapiáią/ gdyż gdźie ieno kopáć záczniesz/ tám się nátychmiast wodá vkaże. Ten Cástel álbo Zamek od 56. lat dopiero/ potężnemi opasali Beluárdámi/ á to dla tego/ áby te insze w poyśrzodku stoiące Fortece zásłániały. Gdźie czásow tych/ iest iedná
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 252
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
mniejszemi granatami nieprzyjacielskie Aproszy raziła. Następującego dnia/ część wojska Tureckiego spuściła się wodą na Przedmieście Lepoldstat nazwane/ i ono spaliwszy/ całe naszym wszelką odebrała korespondencją. Zatym przez trzy dni z Dział bito/ i granaty puszczano: nasi jednak wycieczkami co raz zbliżającemu się nieprzyjacielowi dawali odpor: ale Turcy chcąc miejsckie Kontraskarpy i Reweliny minami wysadzić/ kopali bez przestanku. Chcąc nieprzyjaciel dobrze się ufundować na Przedmieściu Leopoldstat; dnia 20 Lipca biwszy stamtąd do miasta/ od dwudziestego pierwszego/ aż do dwudziestego trzeciego szturmować poprzestał/ ale się na kopaniu wałów zabawił/ a gdy dwudziestego ósmego w statku wodnym prowadzono większe Działa/ postrzegszy nasi/ uderzyli z Działa razy dwa
mnieyszemi gránatámi nieprzyiacielskie Aproszy ráźiłá. Nástępuiącego dniá/ cżęść woyská Tureckiego spuśćiłá się wodą ná Przedmieśćie Lepoldstat názwáne/ y ono spaliwszy/ cáłe nászym wszelką odebráłá correspondentią. Zátym przez trzy dni z Dźiał bito/ y granaty puszcżano: náśi iednák wyćiecżkámi co raz zbliżáiącemu się nieprzyiaćielowi dawáli odpor: ále Turcy chcąc mieysckie Contráskárpy y Reweliny minámi wysádźić/ kopáli bez przestánku. Chcąc nieprzyiaćiel dobrze się vfundowáć ná Przedmieśćiu Leopoldstat; dniá 20 Lipcá biwszy ztámtąd do miástá/ od dwudźiestego pierwszego/ áż do dwudźiestego trzećiego szturmowáć poprzestał/ ále się ná kopániu wáłow zábáwił/ á gdy dwudźiestego osmego w státku wodnym prowádzono większe Dźiáłá/ postrzegszy náśi/ vderzyli z Dźiáłá rázy dwá
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A2v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
/ uderzyli z Działa razy dwa/ którym strzeleniem statek naruszony/ z Działami/ Moźdzerzami i z Turkami/ zatonął. Dnia z 23 około wieczora zacząwszy od Burgu/ aż do Bramy Caryntyj/ trzy Miny zapalono/ które jednak/ część tylko Palisady wysadziły/ i sześciu ludzi naszych zabiły. Rozumiejąc nieprzyjaciel/ że wielką temi Minami uczynił klęskę/ tejże nocy/ i następujących/ bez przestanku granaty do Miastapuszczał; od których jednak żaden z naszych nie był rażony. Dnia 24 rzecz godna uwagi trafiła się: o godzinie piątej wieczornej/ gdy zgromadzony lud w Kościele Z. Stefana słuchał kazania/ przez okno Działowa kula lecąca/ kilkawielkich kawałów ciosanego kamienia
/ vderzyli z Dźiáłá rázy dwá/ ktorym strzeleniem státek náruszony/ z Dźiałámi/ Moźdzerzámi y z Turkámi/ zátonął. Dniá z 23 około wiecżorá zácżąwszy od Burgu/ áż do Bramy Cárynthyi/ trzy Miny zápalono/ ktore iednák/ cżęść tylko Pálisády wysádźiły/ y sześćiu ludźi nászych zábiły. Rozumieiąc nieprzyiaćiel/ że wielką temi Minámi vcżynił klęskę/ teyże nocy/ y nástępuiących/ bez przestánku gránaty do Miástápuszcżáł; od ktorych iednák żaden z nászych nie był ráżony. Dniá 24 rzecż godna vwagi tráfiłá się: o godźinie piątey wiecżorney/ gdy zgromádzony lud w Kośćiele S. Stepháná słucháł kazánia/ przez okno Dźiáłowa kulá lecąca/ kilkáwielkich káwałow ciosánego kámieniá
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: A2v
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
: pod tą Baterią/ nieprzyjaciel nazajutrz minę zapaliwszy mało co szkodził/ uczynił jednak do Miasta szturm/ ale blahy. przez te dwa dni/ wielka w mieście była otucha/ o bliskim succursie: czego wiele wszyscy żądali: albowiem już nieco poczęli byli o wytrzymaniu Wiedeńskim desperować: gdyż nieprzyjaciel czego szturmem nie dokazał/ samemi minami zrujnował. nadto/ Praesidium Miejskie osłabiało/ którego już tylko cztery tysiące było. w Mieście w dzień umierało po 50. 60. 70. ludzi. dla czego i mury osłabione/ bliskie były straty/ i ludzie od chorób/ i głodu/ padali. Tych dwu nocy z Wieży Z. Stefana race puszczano.
: pod tą Bateryą/ nieprzyiaćiel názáiutrz minę zápaliwszy máło co szkodźił/ vczynił iednák do Miástá szturm/ ále bláhy. przez te dwá dni/ wielka w mieśćie byłá otuchá/ o bliskim succursie: cżego wiele wszyscy żądáli: álbowiem iuż nieco pocżęli byli o wytrzymániu Wiedeńskim desperowáć: gdyż nieprzyiaćiel cżego szturmem nie dokazał/ sámemi minámi zruinował. nádto/ Praesidium Mieyskie osłábiáło/ ktorego iuż tylko cżtery tyśiące było. w Mieśćie w dźien vmieráło po 50. 60. 70. ludźi. dla cżego y mury osłábione/ bliskie były stráty/ y ludźie od chorob/ y głodu/ padáli. Tych dwu nocy z Wieży S. Stepháná ráce puszcżano.
Skrót tekstu: DiarWied
Strona: B3
Tytuł:
Diariusz całego obleżenia wiedeńskiego od Turków
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1683
Data wydania (nie później niż):
1683
, schronienie, albo Retyrata, 200 Żołnierzów mogąca objąć, aby się tam prżychronić i bronić od impetów i najazdów oblężonych w Fortecy mogli. Na miejscach, błotnistych aprosze robione mieć powinni często Reductus; albo Schronienia. 10 Podkopy, vulgo Miny, także wężykowatą formą powinny się wyrabiać, aby ich oblężeni prędko znalazłszy, Kontra Minami nie zepsowali: Tam naczynie z prochem lokowawszy, wejście zasypać i za tarasować należy, tylko maleńki zostawiwszy meat, którymby proch zapalić dobrze było.
Oblęzonych Miast, Fortec, Zamków kto chce bronić,ma te zacbować Reguły
NAprzód jeżeli w cyrkumferencyj Fortecy, którą ma Nieprzyjaciel atakować, znajdują się pagórki, je znieść,
, schronienie, albo Retyrata, 200 Zołnierzow mogąca obiąć, aby się tam prżychronić y bronić od impetow y naiazdow oblężonych w Fortecy mogli. Na mieyscach, błotnistych approsze robione mieć powinni często Reductus; albo Schronienia. 10 Podkopy, vulgo Miny, także wężykowatą formą powinny się wyrabiać, aby ich oblężeni prędko znalaższy, Kontra Minami nie zepsowali: Tam naczynie z prochem lokowawszy, weyście zasypać y za tarasować należy, tylko malenki zostawiwszy meat, ktorymby proch zapalić dobrze było.
Oblęzonych Miast, Fortec, Zamkow kto chce bronić,ma te zacbować Reguły
NAprzod ieżeli w cyrkumferencyi Fortecy, ktorą ma Nieprzyiaciel attákòwać, znayduią się pagorki, ie znieść,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 236
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
i je psując, zasypując. 7. Jeżeli de certò constat, że Nieprzyjaciel czyni podkopy, albo Miny pod Miasto, albo Fortece, temu zabieżeć seriò non sero, czego dochodzą Bębnem, albo Kotłem, dobrze nastrojonym, i położeniem na nim suchego grochu, który jężeli skacze, znakiem jest, ze podkopem, albo Minami idzie Nieprzyjaciel. Drugi sposób docieczenia jest; długiemi świdrami ziemię świdrować, i przytuleniem ucha do dziury słuchać. Dochodząc zaś jeżeli jaki Sukrus nie idzie, albo odsiecz, kijem w ziemie zatknietym dochodzą Bellatores; przytuliwszy bowiem ucho do kija, wydaje jakis huk i bębnienie, co znaczy maszerujące Wojsko in suppetias. Inquántùm by zaś
y ie psuiąc, zasypuiąc. 7. Ieżeli de certò constat, że Nieprzyiaciel czyni podkopy, albo Miny pod Miasto, albo Fortece, temu zabieżeć seriò non sero, czego dochodzą Bębnem, albo Kotłem, dobrze nastroionym, y położeniem na nim suchego grochu, ktory iężeli skacze, znakiem iest, ze podkopem, albo Minami idzie Nieprzyiaciel. Drugi sposob docieczenia iest; długiemi swidrami ziemię swidrować, y przytuleniem ucha do dziury słuchać. Dochodząc zaś ieżeli iaki Sukrus nie idzie, albo odsiecz, kiiem w ziemie zatknietym dochodzą Bellatores; przytuliwszy bowiem ucho do kiia, wydaie iakis huk y bębnienie, co znaczy maszeruiące Woysko in suppetias. Inquántùm by zaś
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 237
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z tej alteracji.
Na mnie zatem wszystko się zwaliło. On i Bystry, mój zawsze nieprzyjaciel, oskarżyli mię przed książęciem kanclerzem i przed Flemingiem podskarbim, że wszystkich komisarzów perswazją moją sfomentowałem. Tandem przyszli raz do mnie do stancji Bystry, Antoniewicz, patron trybunalski lit., i Kozłowski, patron koronny, z minami już upadłymi, obligując barzo za sprawą ekonomiczną i ofiarowali mi, pod pretekstem zapłacenia za dekret, czerw, zł 200. Odpowiedziałem, że gotów jestem dać według ich woli sentencją, jeżeli mię w kilku punktach tej sprawy, które im proponowałem, skonwinkują, których gdy mi rezolwować nie mogli, mówiłem,
z tej alteracji.
Na mnie zatem wszystko się zwaliło. On i Bystry, mój zawsze nieprzyjaciel, oskarżyli mię przed książęciem kanclerzem i przed Flemingiem podskarbim, że wszystkich komisarzów perswazją moją sfomentowałem. Tandem przyszli raz do mnie do stancji Bystry, Antoniewicz, patron trybunalski lit., i Kozłowski, patron koronny, z minami już upadłymi, obligując barzo za sprawą ekonomiczną i ofiarowali mi, pod pretekstem zapłacenia za dekret, czerw, zł 200. Odpowiedziałem, że gotów jestem dać według ich woli sentencją, jeżeli mię w kilku punktach tej sprawy, które im proponowałem, skonwinkują, których gdy mi rezolwować nie mogli, mówiłem,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 370
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986