, żeby opresyją i zniszczeniem przymusić i nakłonić Polaków do obediencji i za wasze własne pieniądze wojskiem zaciągnionym konającej już doduszać Rzpltej et his ingeniis do ostatniej rekognicji absoluta przywieść Polaków.
6. Jawny dowód, że po wyciągnionych z Polski milionach i tak wielkich sumach pieniężnych, którym by przez kilkadziesiąt lat saksońskie i z prowentami nie wystarczyły minery, już w nadzieją zaciągnionych za te pieniądze wojsk saksońskich per imperium latają manifesty, że ani pan, ani wojska jego bezpiecznie w Polsce subsistere nie mogą. Na cóż to jest ten krój, jeżeli nie na to ściele się droga, aby pretekst był hostiliter aggredi Rzpltą, choć niewinną i ni o czym złym nie myślącą
, żeby opresyją i zniszczeniem przymusić i nakłonić Polaków do obediencyi i za wasze własne pieniądze wojskiem zaciągnionym konającej już doduszać Rzpltej et his ingeniis do ostatniej rekognicyi absoluta przywieść Polaków.
6. Jawny dowód, że po wyciągnionych z Polski milijonach i tak wielkich sumach pieniężnych, którym by przez kilkadziesiąt lat saksońskie i z prowentami nie wystarczyły minery, już w nadzieją zaciągnionych za te pieniądze wojsk saksońskich per imperium latają manifesty, że ani pan, ani wojska jego bezpiecznie w Polsce subsistere nie mogą. Na cóż to jest ten krój, jeżeli nie na to ściele się droga, aby pretekst był hostiliter aggredi Rzpltą, choć niewinną i ni o czym złym nie myślącą
Skrót tekstu: ZgubWolRzecz
Strona: 199
Tytuł:
Przestroga generalna stanów Rzpltej…
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1713 a 1714
Data wydania (nie wcześniej niż):
1713
Data wydania (nie później niż):
1714
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
rzecz mi się zda/ abym pierwszą Książkę strawił na pokazaniu przyrodzenia wody wszelakiej/ i początku onej/ i pożytkach. Drugą na to wszystko obrócę/ abym nazwisko/ przyrodzenie/ i przymioty wszystkich Cieplic ludziom podał. Trzecia właśnie to w sobie będzie miała/ co za przyrodzenie wody Szklanej jest: które materie albo minery w niej są/ na które choroby pomocna/ i jakie ma być dobre używanie tej wody: to jest/ co trżeba czynić/ pierwej niżeli do jej używania ktoźkolwiek chce przystąpić/ co w ten czas zachować/ kiedy kto w cnej albo siada/ albo onę pija. Na ostatek/ czego też przestrzegać mają ludzie po
rzecż mi się zda/ ábym pierwszą Kśiąszkę strawił ná pokazániu przyrodzenia wody wszelákiey/ y pocżątku oney/ y pożytkach. Drugą ná to wszystko obrocę/ ábym nazwisko/ przyrodzenie/ y przymioty wszystkich Cieplic ludźiom podał. Trzećia własnie to w sobie będźie miáłá/ co zá przyrodzenie wody Skláney iest: ktore máterye álbo minery w niey są/ ná ktore choroby pomocna/ y iákie ma bydż dobre używánie tey wody: to iest/ co trżebá cżynić/ pierwey niżeli do iey używánia ktoźkolwiek chce przystąpić/ co w ten cżás záchowáć/ kiedy kto w cney álbo śiada/ albo onę pija. Ná ostátek/ cżeg^o^ też przestrzegać máią ludźie po
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 3.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
do gorąca/ pewna rzecz że ono ciało zetleje prędko/ oną gorączką; która zowią hecticam febrem. A jeśliż do zimna ona suchość jest przyłączona; tedy ostatek jeszcze ciepła przyrodzonego zatłumi się: i będzie przyprowadzone ono ciało/ ad marasmum senilem. Zamykając tedy ten dyskurs swój/ ponieważ we wszelakich Cieplicach znajdują się zawsze minery/ abo materie takowe/ które są wysuszające/ lub to będą ciepłe lub też zimne: nieomylnie to trzymać mamy/ że wszytkie takowe wody są wysuszające: jakoż i Galenus tak właśnie trzyma. Toć też i ta nasza woda we Skle wysusza: ponieważ jest i siarczysta i saletrzana. ale oprócz tego i rozgrzewa też przez
do gorącá/ pewna rzecż że ono ćiało zetleie prędko/ oną gorącżką; ktora zowią hecticam febrem. A iesliż do źimná oná suchość iest przyłącżona; tedy ostátek ieszcże ćiepłá przyrodzonego zátłumi się: y będźie przyprowádzone ono ćiáło/ ad marasmum senilem. Zámykáiąc tedy ten dyscurs swoy/ ponieważ we wszelákich Cieplicách znáyduią się záwsze minery/ ábo máterye tákowe/ ktore są wysuszáiące/ lub to będą ćiepłe lub też źimne: nieomylnie to trzymáć mamy/ że wszytkie tákowe wody są wysuszáiące: iákoż y Galenus ták własnie trzyma. Toć też y tá nászá wodá we Skle wysusza: ponieważ iest y śiarcżysta y sáletrzána. ále oprocż tego y rozgrzewa też przez
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 140.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
Lecz kurż na oko: DUCHOWNE.
I Piramida, Memficka Ida w Piasku głęboko. nietrwałość i zniszczenie, po części z osobna wyrażone.
Co cień swym frontem, Za Acherontem w Mile ciskała,
Wysokim czołem, Już się z padołem Wgłębi zrównała,
z Rodyiskim słupem, Ściemniały trupem Słoneczne blaski,
Mosiężnej cery Drogie minery Zasuły piaski.
Trwożcie się cienie! Mgliste stworzenie Umbry wieczorne,
Gdy nawet promień, Refleksje
Gaszą, i płomień, Fata niesforne.
Słońce glanś gubi, Chmura się chlubi I triumfuje,
z Światła odziera, Oko zawiera, Gdy gradem pluje.
Dżdżyste potoki, W świetne obłoki Wkradszy się mruczą.
Srożąc się trwożą
Lecz kurż ná oko: DVCHOWNE.
Y Pirámidá, Memficka Idá w Piasku głęboko. nietrwáłość y zniszczenie, po części z osobná wyráżone.
Co ćień swym frontem, Zá Acherontem w Mile ćiskáłá,
Wysokim czołem, Iuż się z pádołem Wgłębi zrownáłá,
z Rodyiskim słupem, Sćiemniały trupem Słoneczne bláski,
Mośiężney cery Drogie minery Zásuły piaski.
Trwożćie się ćienie! Mgliste stworzenie Umbry wieczorne,
Gdy náwet promień, REFLEXYE
Gászą, y płomień, Fátá niesforne.
Słońce glánś gubi, Chmura się chlubi Y tryumfuie,
z Swiátłá odźiera, Oko záwiera, Gdy grádem pluie.
Dzdzyste potoki, W świetne obłoki Wkradszy się mruczą.
Srożąc się trwożą
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 9
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
długość grzbieta onej góry/ przychodzą na dół ku równinie/ wyrażając na sobie/ jakoby dłoń z rozciągnionemi palcy: a są oddzielone jedna od drugiej dolinami zapadłemi/ w których pełno drzewa gęstego. Powiat ma bogatszy w kruszce/ a niż w owoce: abowiem się tam znajdują żyły alabastrowe/ lazurowe/ vitriolu/ i insze minery. Są też tam studnie słonej wody/ z której robią prawie dobrą sól/ i dostatek jej. Aretium/ gdy za długiemi niezgodami już prawie ginęło samo od siebie/ jako i insze miasta Tuszkańskie/ przedane było od Ludwika I. de Angioja, za 40. tysięcy czerwonych złotych Florentczykom: jako też kilka lat przedtym
długość grzbietá oney gory/ przychodzą ná doł ku rowninie/ wyrażáiąc ná sobie/ iákoby dłoń z rozćiągnionemi pálcy: á są oddźielone iedná od drugiey dolinámi zápádłemi/ w ktorych pełno drzewá gęstego. Powiát ma bogátszy w kruszce/ á niż w owoce: ábowiem się tám znáyduią żyły álábástrowe/ lázurowe/ vitriolu/ y insze minery. Są też tám studnie słoney wody/ z ktorey robią práwie dobrą sol/ y dostátek iey. Aretium/ gdy zá długiemi niezgodámi iuż práwie ginęło sámo od śiebie/ iáko y insze miástá Tuszkáńskie/ przedáne było od Ludwika I. de Angioia, zá 40. tyśięcy czerwonych złotych Florentczykom: iáko też kilká lat przedtym
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 57
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
) wyprowadzają 40. i więcej okrętów ryżem naładowanych do Somatry. Pomieniona rzeka/ pochodzi z jeziora Chiamai/ które leży pod 30. gradusem/ o którym rozumieją/ iżby miało wokrąg więcej niż 400. mil: z którego też wychodzą/ Menan/ Caipumo/ Aua/ i Katigan. Niektórzy Żydowie rozumieją/ jakoby minery de Ofir, zalecone w piśmie ś. miałyby być w Somatrze; drudzy/ iż w tym królestwie: i że też Peguini/ początek mieliby mieć od niektórych Żydów/ ograniczonych tam przez Salomona. Lecz Peguini powiadają/ iż mieli początek ze psa/ i z niewiasty Chińskiej/ którzy tam zostali byli po rozbiciu
) wyprowadzáią 40. y więcey okrętow ryżem náłádowánych do Somátry. Pomieniona rzeká/ pochodźi z ieźiorá Chiámái/ ktore leży pod 30. gradusem/ o ktorym rozumieią/ iżby miáło wokrąg więcey niż 400. mil: z ktorego też wychodzą/ Menan/ Cáipumo/ Aua/ y Catigan. Niektorzy Zydowie rozumieią/ iákoby minery de Ofir, zálecone w pismie ś. miáłyby być w Somátrze; drudzy/ iż w tym krolestwie: y że też Peguini/ początek mieliby mieć od niektorych Zydow/ ográniczonych tám przez Sálomoná. Lecz Peguini powiádáią/ iż mieli początek ze psá/ y z niewiásty Chińskiey/ ktorzy tám zostáli byli po rozbićiu
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 177
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
Nababowie, Redykowie, Rehajowie, Poligarowie, i inni mniejsi dzierżawcy, którzy poddanemi są większych. Wszyscy jednak mają rządy jedynowłądne, mogą wypowiadać wojny, czynić pokoj mogą śmiercią karać swych poddanych, zaciągać wojska i nakładać daniny, które sami płacą swoim wyższym Panom. Część znaczna tego wielkiego kraju, w której znajdują się minery diamentów golkondskich, długa na 1000 mil Angielskich, a szersza nierównie, należy do Towarzystwa naszego Indyjskiego Kupieckigo. Wiele jest w niej pomniejszych Panów pozostałych przy wolności i nie podległych. Przeto Towarzystwo pomienione musi trzymać znaczne wojsko tak na utrzymanie podbitych krajów. jako na poskromienie nieprzyjaciół. Druga część znaczniejsza leżąca nad Gangesem dostała się teraz
Nababowie, Redikowie, Rehajowie, Polygarowie, i inni mnieysi dzierżawcy, którzy poddanemi są większych. Wszyscy iednak maią rządy iedynowłądne, mogą wypowiadać woyny, czynić pokoy mogą śmiercią karać swych poddanych, zaciągać woyska i nakładać daniny, które sami płacą swoim wyższym Panom. Część znaczna tego wielkiego kraiu, w którey znayduią się minery dyamentow golkondskich, długa na 1000 mil Angielskich, a szersza nierównie, należy do Towarzystwa naszego Indyiskiego Kupieckigo. Wiele iest w niey pomnieyszych Panów pozostałych przy wolności i nie podległych. Przeto Towarzystwo pomienione musi trzymać znaczne woysko tak na utrzymanie podbitych kraiow. iako na poskromienie nieprzyiacioł. Druga część znacznieysza leżąca nad Gangesem dostała się teraz
Skrót tekstu: GazWil_1767_21
Strona: 6
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
czasie pokoju wszystkie manufaktury krajowi potrzebne tam kwitną, i napełniają jarmarki Azjatyckie i Europejskie. Różne towary bawełniane i jedwabne tam robią. Z Bassory, Mochy, Juddy, Pegu, Azem i z Malaki tam wiozą bogate roboty i zamieniają na krajowe producje. Niemasz na świecie słąwniejszego i bogatszego jarmarku nad Bugwan-Golański nad Gangesem. Minery Golkondskie niezmierne przynoszą skarby, o których mówić trzebaby długo. Czytelnik z wyższego opisania sam wniesie, jak wielkich są pożytków nowe zdobyczy Towarzystwa naszego: które całęgo narodu Angielskiego największym skarbem i bogactwy być mogą, jeśli pasje prywatnych nie założą temu przeszkody. Dnia 16 Kwietnia. W kilku dniach stanęło na Tamisie około czterdziestu okrętów
czasie pokoiu wszystkie manufaktury kraiowi potrzebne tam kwitną, i napełniaią iarmarki Azyatyckie i Europeyskie. Rózne towary bawełniane i iedwabne tam robią. Z Bassory, Mochy, Iuddy, Pegu, Azem i z Malaki tam wiozą bogate roboty i zamieniaią na kraiowe producye. Niemasz na świecie słąwnieyszego i bogatszego iarmarku nad Bugwan-Golański nad Gangesem. Minery Golkondskie niezmierne przynoszą skarby, o których mówić trzebaby długo. Czytelnik z wyższego opisania sam wniesie, iak wielkich są pożytków nowe zdobyczy Towarzystwa naszego: które całęgo narodu Angielskiego naywiększym skarbem i bogactwy być mogą, ieśli passye prywatnych nie założą temu przeszkody. Dnia 16 Kwietnia. W kilku dniach stanęło na Tamisie około czterdziestu okrętów
Skrót tekstu: GazWil_1767_21
Strona: 7
Tytuł:
Gazety Wileńskie
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
tego kraju/ iż tam zabijają po 4000. i po 5000. słoniów na rok/ a są słonie barzo wielkie. Niemasz krainy obfitszej we złoto; gdyż jako niektórzy powiadają/ jest tam 3000. szyb do złota otworzonych/ a znajduje się złoto w ziemi/ i w opokach/ i w rzekach. bogatsze minery są owe w Manice/ w Boro/ w Quiticui/ i w Toroa/ którą drudzy zowią Butua. Ludzie tam są mierniego wzrostu/ czarni/ i zdrowi. Panu swemu służą klęcząc: siedzieć przed nim tak waży/ jakoby u nas stać: a stać niepozwoli tylko wielkim osobom. Miewa przy sobie za wierną
tego kráiu/ iż tám zábiiáią po 4000. y po 5000. słoniow ná rok/ á są słonie bárzo wielkie. Niemász kráiny obfitszey we złoto; gdyż iáko niektorzy powiádáią/ iest tám 3000. szyb do złotá otworzonych/ á znáyduie się złoto w źiemi/ y w opokách/ y w rzekách. bogátsze minery są owe w Mánice/ w Boro/ w Quiticui/ y w Toroa/ ktorą drudzy zowią Butua. Ludźie tám są mierniego wzrostu/ czarni/ y zdrowi. Pánu swemu służą klęcząc: śiedźieć przed nim ták waży/ iákoby v nas stać: á stać niepozwoli tylko wielkim osobom. Miewa przy sobie zá wierną
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 152
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
barziej się szerzy. Jest to wyspa bogata w złoto/ w kruszce/ i w rzeki. Naleziona tam była jedna sztuka złota/ nad którą nigdy więtszej dotąd nie widziano; bo ważyła 36. funtów: które czynią 3600. dukatów: ale ją upuszczono do morza. Ma też kruszce srebrne/ i insze: przedniejsze minery złote są owe w Cibao/ gdzie jest kasztel ś. Tomasza. Są też tam osobliwe żupy solne u portu Hermoso/ i u rzeki Jaques: jest i jedna góra solna w Vajonie: są tam i Lazurowe minery. Bydło się tam niepodobnie barzo mnoży: co pokazuje wielkie mnóstwo skor/ które tu ładują do Hiszpaniej
bárźiey się szerzy. Iest to wyspá bogátá w złoto/ w kruszce/ y w rzeki. Náleźioná tám byłá iedná sztuká złotá/ nád ktorą nigdy więtszey dotąd nie widźiano; bo ważyłá 36. funtow: ktore czynią 3600. dukatow: ále ią vpusczono do morzá. Ma też kruszce srebrne/ y insze: przednieysze minery złote są owe w Cibáo/ gdźie iest kásztel ś. Thomaszá. Są też tám osobliwe żupy solne v portu Hermoso/ y v rzeki Iáques: iest y iedná gorá solna w Váionie: są tám y Lázurowe minery. Bydło się tám niepodobnie bárzo mnoży: co pokázuie wielkie mnostwo skor/ ktore tu łáduią do Hiszpániey
Skrót tekstu: BotŁęczRel_II
Strona: 65
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. II
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609