powierzyła. Do ciebie zatem samego należało za łaską i błogosławieństwem Wszechmocnego wyrobić sobie z niego pociechę i ukontentowanie. Łzami by tu pisać potrzeba zepsowaną tymi czasy młodzieży naturę i z niej wykorzenione penitus do dobrego ułożenie. Wejzryjmy owo na wiek dziecinny, aż w nim fizjognomija z figury i znaków swoich przechodzi lat kilkadziesiąt. Znać w minie, jakby go wyrżnął, wystarzałe pana ojca opojstwo, w oku stryjowski świder i matactwo, w impeciku wujowskie okrucieństwo i szarpanina, w ruchawości pani matki lubieżny i wszeteczny pochop. Pojdźmyż za dalszymi trochę latami, aż owo onegdajsze dziecko po piecu się za pasterkami czołga, w szkole o lepszą u szynkarki z bikiem inspektorem certuje
powierzyła. Do ciebie zatem samego należało za łaską i błogosławieństwem Wszechmocnego wyrobić sobie z niego pociechę i ukontentowanie. Łzami by tu pisać potrzeba zepsowaną tymi czasy młodzieży naturę i z niej wykorzenione penitus do dobrego ułożenie. Wejzryjmy owo na wiek dziecinny, aż w nim fizjognomija z figury i znaków swoich przechodzi lat kilkadziesiąt. Znać w minie, jakby go wyrżnął, wystarzałe pana ojca opojstwo, w oku stryjowski świder i matactwo, w impeciku wujowskie okrucieństwo i szarpanina, w ruchawości pani matki lubieżny i wszeteczny pochop. Pojdźmyż za dalszymi trochę latami, aż owo onegdajsze dziecko po piecu się za pasterkami czołga, w szkole o lepszą u szynkarki z bikiem inspektorem certuje
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 214
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
intencjom naszym nie nadarza.
Stanisław: A jakoż się nadarzać ma, kiedy nieprzyzwoicie o to upraszamy? Widzisz, on, śmigas, z wołoską czupryną, iłem go dobrze uważał, w pół Mszy do kościoła przyszedłszy spowiedź, komuniją i wszytkie nabożeństwo swoje odprawił i już się z jakąś krygownisią za ręce prowadzi w takiej minie, efronterii i dyspozycji, jakby to było z tańcu do łożnice.
Mikołaj: Ba, i on, co z drugą pod chorem siedzi, pewnie nie ogniem miłości Boskiej rozpalił się, jak indyk dłubając jej w decymce przy brzuchu.
Stanisław: Dopieroż tamten przy filarze w kaplicy, wydzierając bukiet i książki z ręku
intencyjom naszym nie nadarza.
Stanisław: A jakoż się nadarzać ma, kiedy nieprzyzwoicie o to upraszamy? Widzisz, on, śmigas, z wołoską czupryną, iłem go dobrze uważał, w pół Mszy do kościoła przyszedłszy spowiedź, komuniją i wszytkie nabożeństwo swoje odprawił i już się z jakąś krygownisią za ręce prowadzi w takiej minie, efronteryi i dyspozycyi, jakby to było z tańcu do łożnice.
Mikołaj: Ba, i on, co z drugą pod chorem siedzi, pewnie nie ogniem miłości Boskiej rozpalił się, jak indyk dłubając jej w decymce przy brzuchu.
Stanisław: Dopieroż tamten przy filarze w kaplicy, wydzierając bukiet i książki z ręku
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 242
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po minie tego i owego dobrej, kiedy lada jakie postępki odrażają od siebie. Co po posłuszeństwie, kiedy go tyraństwo, wartogłowia, fantazyja, potęga i uciemiężenie pod rząd naginają niepewny. Łaskawość władzy serca niewoli do miłości, miłość wiarę sposobi, wiara jedność klii, jedność potęgę stanowi, na potędze rząd i powaga stoi tym bezpieczniej
cielska, zawalidrogo, kiedy w nim i na ździebło serca żadna nie użyje okazyja, co po twojej kibici, Sardanapalu, kiedy kozłem wszeteczeństwa trącisz i narodu swojego womit przeciw sobie obracasz. Co po urodzie twojej, Absalonie, kiedy przy włosie, w którym się nad zamiar kochasz, jako mol lubieżnie wisisz. Co po minie tego i owego dobrej, kiedy lada jakie postępki odrażają od siebie. Co po posłuszeństwie, kiedy go tyraństwo, wartogłowia, fantazyja, potęga i uciemiężenie pod rząd naginają niepewny. Łaskawość władzy serca niewoli do miłości, miłość wiarę sposobi, wiara jedność klii, jedność potęgę stanowi, na potędze rząd i powaga stoi tym bezpieczniej
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 269
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
.
Zygmunt: Ach sromoto osób!
Wacław: Raczej obelgo narodu, w którym spekulując hipocrizis cudzoziemska notuje i urąga się z humoru podłego, uważając, jak to pierwsze jego osoby szarzają się za cackiem niepewnym jako głupie dziecka przez wzgardę nieoszacowanego klejnotu swojego w tępym oku, w bezwstydnym czole, w łatwych ustach, w całej minie i ułożeniu nosząc servilis subiecti prompti tudinem.
Zygmunt: Tedy w ten sposób nie mają dobrej fantazji więcej nad owych naszych szujów, których sumnienie ratuszowa za taler bity ma na woli potrzeba i których właśnie do niewoli przykre i podłe ułożyło przyrodzenie.
Wacław: Ledwo nie tak jest, a to dlatego, że się sami w
.
Zygmunt: Ach sromoto osób!
Wacław: Raczej obelgo narodu, w którym spekulując hipocrizis cudzoziemska notuje i urąga się z humoru podłego, uważając, jak to pierwsze jego osoby szarzają się za cackiem niepewnym jako głupie dziecka przez wzgardę nieoszacowanego klejnotu swojego w tępym oku, w bezwstydnym czole, w łatwych ustach, w całej minie i ułożeniu nosząc servilis subiecti prompti tudinem.
Zygmunt: Tedy w ten sposób nie mają dobrej fantazyi więcej nad owych naszych szujów, których sumnienie ratuszowa za taler bity ma na woli potrzeba i których właśnie do niewoli przykre i podłe ułożyło przyrodzenie.
Wacław: Ledwo nie tak jest, a to dlatego, że się sami w
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 273
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szeroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak podobał, bo inaczej nie pomieściłby się w rejestrze.
Wincenty: Tak i ja rozumiem
swojego wygotowałeś, panie Jacku? Jacek:
Tak jest, panie Wincenty. Wincenty:
Dalibóg, przypadnie, widzę, do manijery obyczajów pana swojego. Łeb mu jako pudło aż pod ostatni włos wydupiłeś, kanią jakąś pohaną na bakier przykryłeś, zadek fałdami obłożyłeś i do połowy jako tarcicą szyroko przytaśmowałeś, w minie, w stąpaniu, w obrocie, w hauście, jakby tam już przez lat kilkanaście polerował się, modno ułożyłeś, zgoła galanto z niego dworaka przed eksperyjencyją wykształtowałeś.
Jacek: Bardzo kontent jestem, że ci się tak podobał, bo inaczej nie pomieściłby się w rejestrze.
Wincenty: Tak i ja rozumiem
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 275
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
naznaczony, Dwudziesty czwarty Września, który poświęcony Najświętszęj Matce Boskiej, osobliwie kwoli Wybawienia Chrześcijan, z Pogańskiej niewoli.
Ten gdy przyszedł, a wszystko już gotowo zgoła Do ruszenia, Pan Poseł wprzody do Kościoła Jachał, aby swe Bogu oddał nabożeństwo, I kapłańskie na drogę wziął błogosławieństwo. Potym wrócił na pałac, i w minie wesoły, Zgromadzone tam zastał liczno przyjacioły. Cieszą się, lub się przecie radość miesza z żalem; Jednym się te afekty nie chybiają calem, Miła jest przyjaciela godność, lecz i miła Przytomność, gdyby jedna zdrugą się zgodziła, Gdyż obie razem zgodzić czasem się niemogą, Ta inszą, a ta inszą,
náznáczony, Dwudźiesty czwarty Wrześniá, ktory poświęcony Nayświętszęy Mátce Boskiey, osobliwie kwoli Wybáwienia Chrześcian, z Pogáńskiey niewoli.
Ten gdy przyszedł, á wszystko iuż gotowo zgołá Do ruszenia, Pan Poseł wprzody do Kościołá Jachał, áby swe Bogu oddał nabożeństwo, I kápłáńskie ná drogę wźiął błogosłáwieństwo. Potym wrocił ná pałac, y w minie wesoły, Zgromádzone tam zastał liczno przyiacioły. Cieszą się, lub się przecie rádość miesza z żalem; Jednym się te áffekty nie chybiáią cálem, Miłá iest przyiaciela godność, lecz y miła Przytomność, gdyby iedna zdrugą się zgodźiłá, Gdyż obie rázem zgodźić czásem się niemogą, Ta inszą, á ta inszą,
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 37
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Godna ta Pani tytułu Dianny, Nie jeden został z Akteonem ranny. Wzrost, kształt, natura tak pomiarkowała, Ze nic nad cyrkiel w sztuce swej skulptury.
Ani ujęła, ani też przydała, Bojąc się zepsuć tak pięknej struktury, Ten chyba defekt będzie jej przydany, Ze zazdrość żadnej nieznajdzie nagany. Wspaniałość w minie, weyźrzenie łaskawe, Które każdego serce do niej wiąże, Łagodność w mowie, bo słowa nie żwawe, Jakże ją niemiał upodobać Książę? Ręka do Sceptrum, Głowa do Korony, Godna na Tronie zasiadać Junony. Śniegi przy twarzy, brudne się wydają, Lalie kryją co prędzej swe liście, Szybko z białością z
Godna ta Páni tytułu Dyanny, Nie jeden został z Akteonem ránny. Wzrost, kształt, nátura ták pomiarkowáła, Ze nic nád cyrkiel w sztuce swey skulptury.
Ani uięła, áni też przydáła, Boiąc się zepsuć tak piękney struktury, Ten chyba defekt będzie iey przydany, Ze zázdrość żadney nieznáydzie nágany. Wspániałość w minie, weyźrzenie łaskawe, Ktore każdego serce do niey wiąże, Łágodność w mowie, bo słowa nie żwáwe, Jakże ią niemiał upodobać Xiąże? Ręka do Sceptrum, Głowa do Korony, Godna ná Tronie zasiadać Junony. Sniegi przy twárzy, brudne się wydaią, Lálie kryią co prędzey swe liście, Szybko z białością z
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 274
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Akteon myśliwy Lubo nie szukał w kniej damy lub jelenia Hartowną strzałę z łuku wypuściwszy chciwy, Bieży wlot do harapu, ubił bez wątpienia A pragnąc oczy napaść, w pobitej zwierzynie Topi wzrok równo z strzałą, w kąpiącej dziewczynie. Nie sądzi ją być z rzędu, Bogiń wielowładnych Choć z twarzy coś Boskiego, w groźnej minie czyta
Pasterek dosyć widząc, przy piękności ładnych, Żadnej się gust i z sercem tak mocno nie chwyta, Im dłużej myje nogi, ciało wodą pleszcze Nie dość opodal widzieć, zbliska lepiej jeszcze. Już wszelkich sztuk przybiera, dogodzić swej woli Raz się skrada po między gęstych drzew zarośle, Wnet jak wąż, pełznie
Akteon myśliwy Lubo nie szukał w kniej damy lub jelenia Hártowną strzałę z łuku wypuściwszy chćiwy, Bieży wlot do hárapu, ubił bez wątpienia A prágnąc oczy nápaść, w pobitey zwierzynie Topi wzrok rowno z strzáłą, w kąpiącey dziewczynie. Nie sądzi ią bydź z rzędu, Bogiń wielowładnych Choć z twárzy coś Boskiego, w groźney minie czyta
Pásterek dosyć widząc, przy piękności łádnych, Zádney się gust y z sercem ták mocno nie chwyta, Jm dłużey myie nogi, ciało wodą pleszcze Nie dość opodal widzieć, zbliska lepiey ieszcze. Już wszelkich sztuk przybiera, dogodzić swey woli Ráz się skráda po między gęstych drzew zárośle, Wnet iák wąż, pełznie
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 335
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
której Synem cię nazwali Nie wodą chłodzi, ale ogniem pali. Niemasz co chwalić, tej w tobie odmiany, Krytycznej za nią, godzieneś nagany. Chcąc łzami zalać, takowe płomienie, Co im przeciwne zimnych wód chłodzenie. Nie wiem kogo z was, winić w tej intrydze
Gdy Twarz Wenery, w smutnej minie widzę. Kupido płacze, ta oczy odwraca, Próżna z amorów waszych taka praca. Przypisanie pewnemu Kawalerowi, który za jednym strzeleniem, młyn na wodzie, domy na lądzie spalił.
ZDwoch Zodiacznych znaków sformowany Kawaler z serca, a Bohatyr z miny, Nie zmierza w Tarczą, niestrzela do ściany, Gdzie strzeli płoną
ktorey Synem cię názwáli Nie wodą chłodzi, ále ogniem páli. Niemasz co chwálić, tey w tobie odmiany, Krytyczney zá nią, godzieneś nágany. Chcąc łzámi zálać, tákowe płomienie, Co im przeciwne zimnych wod chłodzenie. Nie wiem kogo z was, winić w tey intrydze
Gdy Twárz Wenery, w smutney minie widzę. Kupido płácze, ta oczy odwráca, Prożna z amorow wászych táka práca. Przypisanie pewnemu Kawalerowi, ktory zá iednym strzeleniem, młyn ná wodzie, domy ná lądzie spalił.
ZDwoch Zodyacznych znákow zformowany Kawaler z serca, á Bohatyr z miny, Nie zmierza w Tárczą, niestrzela do ściany, Gdzie strzeli płoną
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 367
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752