dostatek. Po świętach i po Nowym Roku zaraz do Czeczerska na Mohilew jechałem, tamem futer dość nakupował i tanie; stanąłem w Czeczersku 6 Januarii 1698. Anno 1698. W Czeczersku będąc, probowałem różnie na jeziora szczęścia, alem go nie miał i był bardzo słaby połów. Tego roku i miodów mało co stamtąd miałem. Nie bawiłem się w Czeczersku nad dni dziesięć, przyjechałem do Smiłowicz 24 Januarii.
26^go^ na obławie pod Pudzickiem ubito niedźwiedzia; nazajutrz także były pod Turcem na niedźwiedzia łowy, gdzie w ostępie niespodziany i drugi się znalazł: ale nie miałem szczęścia, bom obudwóch postrzelił,
dostatek. Po świętach i po Nowym Roku zaraz do Czeczerska na Mohilew jechałem, tamem futer dość nakupował i tanie; stanąłem w Czeczersku 6 Januarii 1698. Anno 1698. W Czeczersku będąc, probowałem różnie na jeziora szczęścia, alem go nie miał i był bardzo słaby połów. Tego roku i miodów mało co ztamtąd miałem. Nie bawiłem się w Czeczersku nad dni dziesięć, przyjechałem do Smiłowicz 24 Januarii.
26^go^ na obławie pod Pudzickiem ubito niedźwiedzia; nazajutrz także były pod Turcem na niedźwiedzia łowy, gdzie w ostępie niespodziany i drugi się znalazł: ale nie miałem szczęścia, bom obudwóch postrzelił,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 55
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
dojźrzały/ Co Jowiszowe drzewa z siebie go miotały. Wiosna bez końca trwała/ zioła się rodzieły Bez siania/ bo je wiatry zachodnie pieścieły Swym ciepłym powiewaniem: zaraz przynaszała Zboża choć nie orana ziemia/ i płowiała Nieuprawiona rola/ ważnymi kłosami. Już mleka/ już i słodkie wina szły rzekami/ I bogate dostatki żółtych miodów miały Lasy/ które z zielonych Jasionów kapały. A Złoty naprzód wiek nastał. Te odmiany wieków dla tego wprowadzili Poëtowie, aby daliznać, że taki jest stan ludzki, i rzeczy świeckich, że za postępkiem lat ludzie i inne rzeczy odmieniają się, od pierwszej swej zacności, i dobroci się wyradzają. Pierwszy on wiek
doyźrzáły/ Co Iowiszowe drzewá z śiebie go miotáły. Wiosná bez końcá trwáłá/ źiołá się rodźieły Bez śiania/ bo ie wiátry zachodnie pieśćieły Swym ćiepłym powiewániem: záraz przynaszáłá Zbożá choć nie orána źiemiá/ y płowiałá Nieupráwiona rola/ ważnymi kłosámi. Iuż mleká/ iuż y słodkie winá szły rzekámi/ Y bogáte dostátki żołtych miodow miáły Lásy/ ktore z źielonych Iáśionow kápáły. A Złoty naprzod wiek nástał. Te odmiány wiekow dla tego wprowádźili Poëtowie, áby dáliznáć, że táki iest stan ludzki, y rzeczy świeckich, że zá postępkiem lat ludźie y inne rzeczy odmieniáią się, od pierwszey swey zacnośći, y dobroći się wyradzáią. Pierwszy on wiek
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 9
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
nostrum statum. U Dysydentów bono ordine res parvae crescunt, a u nas Katolików malo, maximae dilabuntur. §. XVIII. Może mi ktokolwiek zarzucić, że lubo wprawdzie wiele pieniędzy wychodzi z Polski, ale też vicissim wiele przychodzi za przedaże wołów, koni zbóż, Dębów, potaziów, wełny, konopi, lnów, miodów, wosków etc. A co większa przed każda Elekcją, na fakcje postronnych Potencyj wiele milli onów do Polski wchodzi, i to wszystko znacznie kompensuje zato, co wychodzi. Na to odpowiadam: że na fakcje wiele pieniędzy wchodzi, ale długoż trwają, Po Elekcyj Niebieszczyka Króla, wiele było kopowców Saskich,
nostrum statum. U Disydentow bono ordine res parvae crescunt, á u nas Kátolikow malo, maximae dilabuntur. §. XVIII. Może mi ktokolwiek zárzucić, że lubo wpráwdzie wiele pieniędzy wychodzi z Polski, ále też vicissim wiele przychodzi zá przedaże wołow, koni zboż, Dębow, potaziow, wełny, konopi, lnow, miodow, woskow etc. A co większá przed każda Elekcyą, ná fakcye postronnych Potencyi wiele milli onow do Polski wchodzi, y to wszystko znácznie kompensuie záto, co wychodzi. Na to odpowiadam: że ná fakcye wiele pieniędzy wchodzi, ále długoż trwaią, Po Elekcyi Niebieszczyka Krola, wiele było kopowcow Saskich,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 132
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
od Wołoch. A naprzód tam jest Prowincja Podolska równa/ i wielce żyzna: abowiem tam we dwie lecie dosyć raz siać na polach; bo z ostatków pierwszego roku/ rodzi się zboże i na drugi rok: ma dosyć soli/ którą biorą w jednym jezierze: także koni i domowych i dzikich: więc też i miodów i wosku/ i wołów/ i wszelkich dostatków ku żywności. Lecz iż ta Prowincja jest otwarta/ podległa barzo szkodom Tartarów Przekopskich/ którzy jak szarańcza/ wpadają nie wiadomie do tych tam ludzi/ i wyprowadzają majętności ich/ i samych: dla czego też spustoszone są tamte kraje podobno na 60. mil polskich: a
od Wołoch. A naprzod tám iest Prouincia Podolska rowna/ y wielce żyzna: ábowiem tám we dwie lećie dosyć raz śiać ná polách; bo z ostátkow pierwszego roku/ rodźi się zboże y ná drugi rok: ma dosyć soli/ ktorą biorą w iednym ieźierze: tákże koni y domowych y dźikich: więc też y miodow y wosku/ y wołow/ y wszelkich dostátkow ku żywnośći. Lecz iż tá Prouincia iest otwárta/ podległá bárzo szkodom Tártárow Przekopskich/ ktorzy iák száráńcza/ wpadáią nie wiádomie do tych tám ludźi/ y wyprowadzáią máiętnośći ich/ y sámych: dla czego też spustoszone są támte kráie podobno ná 60. mil polskich: á
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 147
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
się. Tamta ma królestwa Marrocchij/ i Fese, a ta owy Tremisseńskie/ i Algierów. KrólESTWO MAROCCHII.
LEży miedzy górą Atlantem i morzem Atlantskim/ w miejscu takim/ które za dogodzeniem wód/ co z gór wynikają/ i dla łaskawego powietrza morskiego/ ma obfitość wszelakiego zboża/ oliwy/ win/ cukrów/ miodów/ guadów abo farb do namiotów/ stad/ trzód. Robią sukna z włosów kozich tak rozkoszne/ iż się zdadzą jak jedwabne: a z skor ich robią Marrocchiny/ tak rzeczone od Marrocchu/ kędy główne miasto jest Tagaosti: Hea/ gdzie jest bogate miasto Tarudanta: Guzzola i Marocchium/ które mają przednie miasta także
się. Támtá ma krolestwá Márrocchij/ y Fesae, á tá owy Tremisseńskie/ y Algierow. KROLESTWO MAROCCHII.
LEży miedzy gorą Atlántem y morzem Atlántskim/ w mieyscu tákim/ ktore zá dogodzeniem wod/ co z gor wynikáią/ y dla łáskáwego powietrza morskiego/ ma obfitość wszelákiego zboża/ oliwy/ win/ cukrow/ miodow/ guádow ábo farb do namiotow/ stad/ trzod. Robią sukná z włosow koźich ták roskoszne/ iż się zdádzą iák iedwábne: á z skor ich robią Márrocchiny/ ták rzeczone od Márrocchu/ kędy głowne miásto iest Tágáosti: Hea/ gdźie iest bogáte miásto Tárudántá: Guzzolá y Márocchium/ ktore máią przednie miástá tákże
Skrót tekstu: BotŁęczRel_I
Strona: 253
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. I
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
tak było bo przez całą zimę czaty nasze do tamtych wiosek, mścili się na nich Owych Narodu ich a pisać by siła cotam znimi robili Czatownicy stawiając sobie przez oczy recentem od nich Injuriam w ojczyźnie swojej prowadzono sczał wszelakich Prowiantów wielką obfitość bydeł dosyć owiec dostał kupic wołu dobrego za bity talar dwa Marki Duńskie miodów prasnych wielką wieziono obfitość bo popolach lada gdzie przestronę pasieki. a wszystko pszczoły w słomianych pudełkach, nie w ulach. Ryb wszelakiego rodzaju podostatkiem chleba siła wińsko złe, ale zaś petercymonty i miody dobre drew omale ziemią rzniętą a suszoną palą z której wąglę będą takie jako zdrew dębowych niemogą mieć foremniejsze, Jeleni
tak było bo przez całą zimę czaty nasze do tamtych wiosek, mscili się na nich Owych Narodu ich a pisac by siła cotam znimi robili Czatownicy stawiaiąc sobie przez oczy recentem od nich Injuriam w oyczyznie swoiey prowadzono zczał wszelakich Prowiantow wielką obfitość bydeł dosyć owiec dostał kupic wołu dobrego za bity talar dwa Marki Dunskie miodow prasnych wielką wieziono obfitość bo popolach lada gdzie przestronę pasieki. a wszystko pszczoły w słomianych pudełkach, nie w ulach. Ryb wszelakiego rodzaiu podostatkiem chleba siła winsko złe, ale zas petercymonty y miody dobre drew omale zięmią rzniętą a suszoną palą z ktorey wąglę będą takie iako zdrew dębowych niemogą miec foremnieysze, Ielęni
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 54v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
ale z płaczem z wielkiej radości skończyć niemógł, kiedy to skoczą do nas wszyscy obłapiając ściskając Bogu dziękując. za takie Dobrodziejstwa. Pytają o procederze Wojny Borzęcki im prawi. Az Towarzysz zawoła Nie powiedaj im W Pan az nam dadzą jesc. kiedy to skoczą słudzy kuchmistrzowie wszystkich Komisarzów kuchnie zakładać piec warzyć tym czasem wodek miodów Win pozsiadali wszyscy z koni. Tak tedy wowym nieogarnionym węselu my im powiedali o okazji i zwycięstwie, oni tez nam jako się dorozumiewali tego kiedy Komisarze Moskiewscy uciekali jako się bali że by ich nie zabrali z sobą jako się nas polękali rozumiejąc ze po nas Chowański przysłał. Jako już mieli nazajutrz traktaty podpisać jako na
ale z płaczęm z wielkiey radosci skonczyć niemogł, kiedy to skoczą do nas wszyscy obłapiaiąc sciskaiąc Bogu dziękuiąc. za takie Dobrodzieystwa. Pytaią o procederze Woyny Borzęcki im prawi. Az Towarzysz zawoła Nie powieday im W Pan az nąm dadzą jesc. kiedy to skoczą słudzy kuchmistrzowie wszystkich kommissarzow kuchnie zakładać piec warzyć tym czasem wodek miodow Win pozsiadali wszyscy z koni. Tak tedy wowym nieogarnionym węselu my im powiedali o okazyiey y zwycięstwie, oni tez nam iako się dorozumiewali tego kiedy kommissarze Moskiewscy uciekali iako się bali że by ich nie zabrali z sobą iako się nas polękali rozumieiąc ze po nas Chowanski przysłał. Iako iuz mieli nazaiutrz traktaty podpisać iako na
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 99
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
których liście ususzywszy, i zażywszy nakształt tabaki, zaraz do spania chęć bierze, a po przespaniu wesołość w człowieku sprawuje. Przytym obfituje w drzewa najprzedniejsze i szacowne, Hebanowe, Brezylskie, Sandalskie różnego koloru, palmy różnego gatunku, trcinowe drzewa wydające z siebie coś podobnego do cukru. Obywatele tej Wyspy zbierają wiele miodów z których sobie zwyczajny trunek robią, tak jako i z cukru. Znajdują także w tej Wyspie kamienie drogie wszelkiego gatunku prócz diamentów, kryształy, żelaza, stal, znajduje się i złoto, ale blade, i topi się jak ołów, ma być i srebro ale nie pewne. Żywi Lwy, Słonie, Wielbłądy,
ktorych liscie ususzywszy, y záżywszy náksztáłt tabáki, zaráz do spánia chęć bierze, á po przespániu wesołość w człowieku spráwuie. Przytym obfituie w drzewá náyprzednieysze y szácowne, Hebánowe, Brezylskie, Sandálskie rożnego koloru, palmy rożnego gatunku, trcinowe drzewá wydáiące z siebie coś podobnego do cukru. Obywatele tey Wyspy zbieráią wiele miodow z ktorych sobie zwyczáyny trunek robią, ták iáko y z cukru. Znáyduią tákże w tey Wyspie kámienie drogie wszelkiego gatunku procz dyamentow, krysztáły, żelaza, stál, znáyduie się y złoto, ále blade, y topi się iák ołow, ma bydź y srebro ále nie pewne. Żywi Lwy, Słonie, Wielbłądy,
Skrót tekstu: ŁubŚwiat
Strona: 634
Tytuł:
Świat we wszystkich swoich częściach
Autor:
Władysław Aleksander Łubieński
Drukarnia:
Wrocławska Akademia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wrocław
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1740
Data wydania (nie wcześniej niż):
1740
Data wydania (nie później niż):
1740
bliskich, dał Pan Bóg i to krajowi temu, że w pczoły barzo mnożny, w miody jest barzo obfity. Dostatek pospolicie lenistwo robi, i przyrodzona obfitość, wywodzi ludzie na lada jaką robotę: rzadki dba o porządną i pracowitą koło pożytku sprawę, kiedy mu lekko wszytko do ręku płynie. Tóż w Rusi koło miodów się dzieje. Bo iż Pan Bóg dał jakąś, i na mnożenie pszczół, i na obfitość miodu, ziemi tej sposobność, barzo lada jako koło pasiek chodzą: których kiedyby dobrą sprawą, do przyrodzonej ich ku rozmnażaniu i obfitości skłonności wsparto, a cóż to wiedzieć, jaka by to tego była wielkość, i
bliskich, dał Pan Bog y to kráiowi temu, że w pczoły bárzo mnożny, w miody iest bárzo obfity. Dostátek pospolićie lenistwo robi, y przyrodzona obfitość, wywodźi ludźie ná ládá iáką robotę: rzadki dba o porządną y prácowitą koło pożytku spráwę, kiedy mu lekko wszytko do ręku płynie. Tóż w Ruśi koło miodow się dźieie. Bo iż Pan Bog dał iákąś, y ná mnożęnie pczół, y ná obfitość miodu, źięmi tey sposobność, bárzo ládá iáko koło páśiek chodzą: ktorych kiedyby dobrą spráwą, do przyrodzoney ich ku rozmnażániu y obfitośći skłonnośći wsparto, á coż to wiedźieć, iáka by to tego byłá wielkość, y
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Av
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
a na noc wróciwszy się do tego, co samy z pola przyniosą, znajdą gotowy ratunek. Nauka KOLO PASIEK. CZWARTA Część O PODBIERANIV PCZOLY o Zawarciu na Zimę.
PCZOL podbierać szkoda, aż w ten czas kiedy już robota ich ustanie, to jest, dziesiątego dnia Września: i ten dzień ma być początkiem podbierania miodów: a nie wadzi, choć i pożniej.
A tu trzeba rozwieść rząd pospolity z strony podbierania pczoł, a ten dwojaki.
Jeden jest tych, co lipce, podbierają w Lipcu.
Drugi tych, co podrzynają te pczoły, które robotę wczas do dna pociągnęły.
Naprzód rozumiem temu, że oba te błędy,
á ná noc wroćiwszy się do tego, co sámy z polá przyniosą, znáydą gotowy rátunek. NAVKA KOLO PASIEK. CZWARTA CZESC O PODBIERANIV PCZOLY o Záwárćiu ná Zimę.
PCZOL podbieráć szkodá, áż w ten czás kiedy iuż robotá ich vstánie, to iest, dźieśiątego dniá Wrześniá: y ten dźień má bydź początkiem podbierániá miodow: á nie wádźi, choć y pożniey.
A tu trzebá rozwieść rząd pospolity z strony podbierániá pczoł, á ten dwoiáki.
Ieden iest tych, co lipce, podbieráią w Lipcu.
Drugi tych, co podrzynáią te pczoły, ktore robotę wczas do dná pociągnęły.
Náprzod rozumiem temu, że obá te błędy,
Skrót tekstu: OstrorNauka
Strona: Ciiij
Tytuł:
Nauka koło pasiek
Autor:
Jan Ostroróg
Drukarnia:
Marcin Łęcki
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614