w pełni światło miesięczne/ Brwi tej co kruk są czarności/ A ząbki z słoniowej kości.
Czoło śliczne/ wygładzone/ Jak Niebo wypogodzone. Usty kiedy najmniej ruszy/ Wzachwyceniu być mej duszy.
W mowie swojej ma te dary/ Ze przechodzi i Nektary. Gdy się gniewa/ tej postaci/ Jak gdy kanar z miodem zbraci. Lirycorum Polskich
W drobne cyrki Warkocz kręty Tuż się wiesza nad drażnięty. Na nie oko snadnie natrze/ Dwa ich ryte w Alabastrze.
Z którego kształt wszytek ciała/ Natura uformowała. Jakby ją przed wszytkim ludem/ Chciała mieć gładkości cudem.
Kiedy chwalę to/ co widzę/ Lubo się niczym nie brzydzę.
w pełni świátło mieśięczne/ Brwi tey co kruk są czarnośći/ A ząbki z słoniowey kośći.
Czoło śliczne/ wygłádzone/ Iák Niebo wypogodzone. Vsty kiedy naymniey ruszy/ Wzáchwycęniu bydź mey duszy.
W mowie swoiey ma te dáry/ Ze przechodźi y Nektáry. Gdy się gniewa/ tey postáći/ Iák gdy kánár z miodem zbráći. Lyricorum Polskich
W drobne cyrki Wárkocz kręty Tuż się wiesza nad drażnięty. Ná nie oko snádnie nátrze/ Dwá ich ryte w Alábástrze.
Z ktorego kształt wszytek ćiáłá/ Náturá vformowáłá. Iákby ią przed wszytkim ludem/ Chćiáłá mieć głádkośći cudęm.
Kiedy chwalę to/ co widzę/ Lubo się niczym nie brzydzę.
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 162
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki, Na miejscu miodem ule zakładają pczoły,
Na miejscu mchem obrasta kamień, będzie goły, Jeśli go co dzień w prawo albo ruszasz w lewo, Ani się krzewi często przesadzane drzewo. Dosycze ma żywot nasz śmiertelny wędrówki, Byle tak, jako chodzą pracowite mrówki: Z ziemie na dąb wysoki, znowu wziąwszy brzemię, Z wysokiego się dębu
każdodzienna kogoż nie odmieni? Kto tak żyje, nawiasem lata swe rozstrzela, Kaczmarzów gwałt, żadnego nie ma przyjaciela. Wilkowic to, co ludziom wielkie czyni szkody, Na każdy dzień odmieniać potrzeba gospody; Wilcy się niechaj włóczą i szkodliwe liszki: Na miejscu dąb z żołędzi, sośnia rośnie z szyszki, Na miejscu miodem ule zakładają pczoły,
Na miejscu mchem obrasta kamień, będzie goły, Jeśli go co dzień w prawo albo ruszasz w lewo, Ani się krzewi często przesadzane drzewo. Dosyćże ma żywot nasz śmiertelny wędrówki, Byle tak, jako chodzą pracowite mrówki: Z ziemie na dąb wysoki, znowu wziąwszy brzemię, Z wysokiego się dębu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 24
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
złota, Bo górska wronom krakać i koły do płota. Sośnia przypadła tobie, pięknej drzewo krasy; Czy szkuty, czy ty myślisz budować dubasy? Bez szkuty, bez dubasa na tę jednę wsiędziesz, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć nikt nie zgani, Żeś, zacny kawalerze, zawiesił się na niej. Co do upodobania komu; ty, Wojciechu, Świateś sobie na włoskim zawiązał orzechu. Srogi jąder apetyt, dla małej i krótkiej, Gryząc orzechy, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie,
złota, Bo górska wronom krakać i koły do płota. Sośnia przypadła tobie, pięknej drzewo krasy; Czy szkuty, czy ty myślisz budować dubasy? Bez szkuty, bez dubasa na tę jednę wsiędziesz, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć nikt nie zgani, Żeś, zacny kawalerze, zawiesił się na niej. Co do upodobania komu; ty, Wojciechu, Świateś sobie na włoskim zawiązał orzechu. Srogi jąder apetyt, dla małej i krótkiej, Gryząc orzechy, zęby zepsować, łakotki. Dobrześ sobie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 197
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
.
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbrój krwią popluskanych, od świetnych pancerzów, Od pałaszów i koncerzów.
Wszakeśmy uczynili zaciąg pod tym chłodem Z winem i z tym starym miodem.
A wiecie, że to Bachus nie jest pan wojenny Tylko miły i przyjemny.
Ale jak się rozchodzi często i samemu Zdoła Marsowi srogiemu.
Że jakby nogi podciął, tak na podziwienie Uderzy nim więc o ziemię.
Uspokojcież już, bracia, ten huk i łajanie, Którym się grubi poganie
Brzydzą, ale każdy swego
.
Panowie, nie wadźcie się i takiego grzmotu Nie czyńcie, nie wojsko to tu.
Świece, kufle, szklenice, trunki co nas chłodzą, O jako daleko chodzą,
Od zbroj krwią popluskanych, od świetnych pancerzow, Od pałaszow i koncerzow.
Wszakeśmy uczynili zaciąg pod tym chłodem Z winem i z tym starym miodem.
A wiecie, że to Bacchus nie jest pan wojenny Tylko miły i przyjemny.
Ale jak się rozchodzi często i samemu Zdoła Marsowi srogiemu.
Że jakby nogi podciął, tak na podziwienie Uderzy nim więc o ziemię.
Uspokojcież już, bracia, ten huk i łajanie, Ktorym się grubi poganie
Brzydzą, ale każdy swego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 439
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
inwentarze, woły, tak że oprócz domowej komsumpcyj Podola osobliwie ukrainy na Śląsk i inne pogranicza wychodzą. W samym Brygu mieście Śląskim na 12000. wołów Polskich corocznie rachował Henelius. W całym zaś Śląsku na 80000. wołów do roku naliczył z Polski Beckenmejrn, in curioso antiquario. Ukrainę w swojej Chronografii, ziemią mlekiem i miodem płynącą nazwał Gudycanus. Obfituje w konie, iż ledwie który Szlachcic jest majętniejszy, aby swego stada niechował. Na jednym jarmarku Jarosławskim wpołów na 40000. a koni na 20000. przedażnych rachował Starowolski. Czego i teraz się napatrzyć po całej Polsce na walniejszych jarmarkach. Obfituje w owce osobliwie Wielkopolskaiż ledwie nie każdy folwark
inwentárze, woły, ták że oprocz domowey komsumpcyi Podola osobliwie ukrainy ná Sląsk y inne pogranicza wychodzą. W sámym Brygu mieście Sląskim ná 12000. wołow Polskich corocznie rachował Henelius. W całym zaś Sląsku ná 80000. wołow do roku naliczył z Polski Beckenmeyrn, in curioso antiquario. Ukrainę w swoiey Chronografii, ziemią mlekiem y miodem płynącą nazwał Gudicanus. Obfituie w konie, iż ledwie ktory Szláchcic iest maiętnieyszy, áby swego stada niechował. Ná iednym iarmarku Jarosłáwskim wpołow ná 40000. á koni ná 20000. przedażnych rachował Starowolski. Czego y teráz się napátrzyć po cáłey Polszcze ná walnieyszych iarmárkách. Obfituie w owce osobliwie Wielkopolskáiż ledwie nie każdy folwark
Skrót tekstu: BystrzInfGeogr
Strona: H
Tytuł:
Informacja geograficzna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia lubelska Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
tęgi, Wielki Burgrabia uczynił mię Szklarzem; A że w strych piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową Z winem albo z miodem!
Chociażby pod Kamieńcem Chmielnicki był z chanem — Mnie pod biesiadnym wieńcem Dobra myśl hetmanem.
Niech, kogo świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni
tęgi, Wielki Burgrabia uczynił mię Szklarzem; A że w strych piję, zostaję Strycharzem. PIEŚŃ W OBOZIE POD ŻWANCEM 1653
Bracia, bracia, do koni! Już flaszka na stole! Dopadszy szklanej broni, Wypadajmy w pole!
By zabito żołdową Wojnę i z jej głodem! My wkroczmy służbę nową Z winem albo z miodem!
Chociażby pod Kamieńcem Chmielnicki był z chanem — Mnie pod biesiadnym wieńcem Dobra myśl hetmanem.
Niech, kogo świerzbią plecy, Wsiada na Tatary — Ja z niego drwię pijęcy Petercyment stary.
Nie pytam, co król myśli I co stawa w radzie, Jeśli Węgrowie przyszli, Kto pójdzie w zakładzie.
Fraszka Mikiesz, Kemeni
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 205
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię. 335. GEORGIUS POTOCKI, STUDIOSUS KoleGII SOC. Jezu, IjSDEM PATRIBUS IN FESTO NATALIS PATRONI SUI CERA LUDIT
Jako sam próżną głowę niepróżnym zawodem, Chcąc ją świętej mądrości naładować miodem, Tak próżne, gdzie chowają swoję pracą pszczoły,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie.
niech odpocznie, tu niech zagwożdżenie leczy. W tej cię, którą Herkules wymiótł ku swej sławie, Urodziwy woźniku Febin, stajni sławię. 335. GEORGIUS POTOCKI, STUDIOSUS COLLEGII SOC. JESU, IISDEM PATRIBUS IN FESTO NATALIS PATRONI SUI CERA LUDIT
Jako sam próżną głowę niepróżnym zawodem, Chcąc ją świętej mądrości naładować miodem, Tak próżne, gdzie chowają swoję pracą pszczoły,
Przynoszę wam, godni czci ojcowie, stodoły. Wulkanowi się godzą, nic po nich Cererze; Kto jednak tej światłości zażywa przy wierze, Lubo w zbożu, lub w winie, lub ma gusty w miedzie, W ostatku co pomyśli, nic go nie zawiedzie.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 331
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
to wszytkie cuda i świat przeinaczy. Tedy się tak okrutnym i tak srogim szwankiem Lew on niezwyciężony cichym stał barankiem. Cóż pokarm albo słodycz, albo znaczą pszczoły, Które, jako przez trąd ów, wprzód przez apostoły, Potem, skoro się chustem krew męczeńska wspieni, Osiadły rojem świata szerokiego dzieni? Pszczołami chrześcijanie, miodem jego słowo, Chlebem ciało, co zawsze w kościele gotowo. Wszytkich łaknących nieba chrześcijanów czeka Święta, błogosławiona, szczęśliwa pasieka. A ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie
to wszytkie cuda i świat przeinaczy. Tedy się tak okrutnym i tak srogim szwankiem Lew on niezwyciężony cichym stał barankiem. Cóż pokarm albo słodycz, albo znaczą pszczoły, Które, jako przez trąd ów, wprzód przez apostoły, Potem, skoro się chustem krew męczeńska wspieni, Osiadły rojem świata szerokiego dzieni? Pszczołami chrześcijanie, miodem jego słowo, Chlebem ciało, co zawsze w kościele gotowo. Wszytkich łaknących nieba chrześcijanów czeka Święta, błogosławiona, szczęśliwa pasieka. A ty, marny Samsonie, niewieściuchu głupi, Skoroć twój upór oczy obiedwie Wyłupi, Tańcuj, graj, aże swojej dopędziwszy miary Upadną świata tego machiny filary; I jeśli się zawczasu nie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 401
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie, a on się razu nie ocuci. „Fraszka łabędzie puchy; nuża — rzecze — z głodem Trawę mchem, cukrem rzepę, wodę czyni miodem.” Więc nazajutrz skoro go wyprowadzi z boru, Bitego mu się do wsi każe trzymać toru; „Nie omyli gościniec — rzecze — wiślnym brzegiem.” A król: „Za cześć dziękuję; kogoś miał noclegiem
W swym domu, nie dowiesz się, mój cnotliwy ziomku, Aż się z tą trąbką stawisz
smaczniej nie wieczerzał; Nic nie są kuropatwy, nic nie są jarząbki.” Toż oręże i swoje poskładawszy trąbki, Ledwie że się na trawie posłanej porzuci, Słońce wznidzie, a on się razu nie ocuci. „Fraszka łabędzie puchy; nuża — rzecze — z głodem Trawę mchem, cukrem rzepę, wodę czyni miodem.” Więc nazajutrz skoro go wyprowadzi z boru, Bitego mu się do wsi każe trzymać toru; „Nie omyli gościniec — rzecze — wiślnym brzegiem.” A król: „Za cześć dziękuję; kogoś miał noclegiem
W swym domu, nie dowiesz się, mój cnotliwy ziomku, Aż się z tą trąbką stawisz
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 423
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na ściążałej pijaństwem głowy zabolenie/ Znajdiesz w niskim Fiołku prędkie uleczenie. I insze bole głowy leczy/ i ciężkości/ I kaducznej pomocny niemocy przykrości.
O Pokrzywie. Kto a długo chorobą złożony na łoże. Jeżeli spać nie możesz pokrzywa pomoże. Jeżeli cię womity częste napadają/ Pokrzywy je lekują/ skutecznie znaszają. Z miodem z pokrzyw zmieszane zażyte nasienie/ Koliczne zwykło znosić do szczętu bolenie: I zastarzałe kaszle szkodzić tam nie mogą/ Gdy je kaszlącym dane w napoju przemogą. Jeślić płuca zaziębną zażyjesz pokrzywy/ I na nabrzmienie wnątrza skutek w niej właściwy. W obec wszytkim chorobom we stawach przeciwna/ Ziołkoć w prawdzie parzące; ale pomoc
Ná śćiążáłey pijaństwem głowy zábolenie/ Znaydiesz w niskim Fiołku prędkie vleczenie. Y insze bole głowy leczy/ y ćiężkośći/ Y káduczney pomocny niemocy przykrośći.
O Pokrzywie. Kto á długo chorobą złożony ná łoże. Ieżeli spáć nie możesz pokrzywá pomoże. Ieżeli ćię womity częste nápadáią/ Pokrzywy ie lekuią/ skutecznie znaszáią. Z miodem z pokrzyw zmieszáne záżyte naśienie/ Koliczne zwykło znośić do sczętu bolenie: Y zástárzáłe kászle szkodzic tám nie mogą/ Gdy ie kászlącym dáne w napoiu przemogą. Ieslić płucá záźiębną záżyiesz pokrzywy/ Y ná nábrzmienie wnątrza skutek w niey właśćiwy. W obec wszytkim chorobom we stáwách przećiwna/ Ziołkoć w prawdźie párzące; ále pomoc
Skrót tekstu: OlszSzkoła
Strona: Dv
Tytuł:
Szkoła Salernitańska
Autor:
Hieronim Olszowski
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1640
Data wydania (nie później niż):
1640