tykając jakby go nie miał. Niech Plebeii mają zupełną wolność in cultura artium, do których mają dyspozycją, i w handlach niech mają protekcją; będą upewniam mieli z czego contribuere skarbowi; a byle przy tym wiedzieli, że ten skarb, ich dobytki i pokoj ubeśpiecza, contribuent z ochotą.
Ale co naszę pospolitą mizerią czyni, to: że cum summo gravanime populi zbieramy, nie potrzebnie propter insufficientiam expendimus, miasto ulgi, aggravando co raz bardziej statum tak przez nie porządny sposób podatkowania, jako i przez nie proporcjonalne podatki do potrzeb Rzeczypospolitej.
Ars Mechanica nas uczy, jako bez wielkiej pracy dźwigać ciężary; o taką nam się trzeba koniecznie
tykáiąc iakby go nie miał. Niech Plebeii maią zupełną wolność in cultura artium, do ktorych maią dyspozycyą, y w handlách niech maią protekcyą; będą upewniam mieli z czego contribuere skarbowi; á byle przy tym wiedźieli, źe ten skarb, ich dobytki y pokoy ubeśpiecza, contribuent z ochotą.
Ale co naszę pospolitą mizeryą czyni, to: źe cum summo gravanime populi zbieramy, nie potrzebnie propter insufficientiam expendimus, miásto ulgi, aggravando co raz bardźiey statum tak przez nie porźądny sposob podatkowania, iako y przez nie proporcyonalne podatki do potrzeb Rzeczypospolitey.
Ars Mechanica nas uczy, iako bez wielkiey pracy dźwigác ćięźary; o taką nam się trzebá koniecznie
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 121
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
w Swierzniu od aresztu uwolniony, a kapitan Dawo, odebrany od husarii, był oddany do kordygardy pod wartę pospolitą, pod którą będąc, i pieszo musiał iść przy armatach, i w tłoku różnych niewolników pełnym brudu i smrodu zostawać.
Z Swierznia mimo Mińsk przybyliśmy do Radoszkowic, gdzie pułkownik Krasiński, ulitowawszy się nad mizerią kapitana Dawo, wziął go do siebie. Złożyliśmy się na potrzeby jego i ja dałem mu cienką bieliznę moją. Stamtąd ruszyliśmy się do Iwieńca, gdzie z racji blisko nadchodzącej Moskwy w wojsku naszym trwoga była, a nazajutrz ruszyliśmy się komunikiem, chcąc jakiejsi dokazać imprezy, i poszliśmy pod Wołożyn,
w Swierzniu od aresztu uwolniony, a kapitan Dawo, odebrany od husarii, był oddany do kordygardy pod wartę pospolitą, pod którą będąc, i pieszo musiał iść przy armatach, i w tłoku różnych niewolników pełnym brudu i smrodu zostawać.
Z Swierznia mimo Mińsk przybyliśmy do Radoszkowic, gdzie pułkownik Krasiński, ulitowawszy się nad mizerią kapitana Dawo, wziął go do siebie. Złożyliśmy się na potrzeby jego i ja dałem mu cienką bieliznę moją. Stamtąd ruszyliśmy się do Iwieńca, gdzie z racji blisko nadchodzącej Moskwy w wojsku naszym trwoga była, a nazajutrz ruszyliśmy się komunikiem, chcąc jakiejsi dokazać imprezy, i poszliśmy pod Wołożyn,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 97
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
/ Gdyż takie tu potrawy/ które nieśmiertelność Dusze rodzą/ prócz onę samę posilając/ Jakoż na te ozdoby zwierzchu poglądając Ze stoły/ i naczynia/ wszytko do złota; W jedzeniu zaś daleko insza ich prostota/ Bowiem tylkoż jarzynki/ a frukty/ i soki Miernie przycukrowane. Nie zbytek głęboki Nie chudą Mizerią przez to pokazując/ O jako kto szczęśliwy tym się kontentując/ Aniby on Bażantów szukał malowanych Daleko po Afryce/ ani rozpuszczanych Pereł w oczcie upragnął. Po którym obiedzie Zeszłym na tych rozmowach. Jeszcze ją powiedzie. Pod słońce już schylone/ do poświęconego Blisko Gaju Bogini. Gdzie przechodzonego Spassu sobie zażywa/ kiedy to
/ Gdyż tákie tu potráwy/ ktore nieśmiertelność Dusze rodzą/ procz onę sámę posiláiąc/ Iákoż na te ozdoby zwierzchu poglądáiąc Ze stoły/ y naczynia/ wszytko do złotá; W iedzeniu záś dáleko insza ich prostotá/ Bowiem tylkoż iárzynki/ á frukty/ y soki Miernie przycukrowáne. Nie zbytek głęboki Nie chudą Mizeryą przez to pokázuiąc/ O iáko kto szczęśliwy tym się kontentuiąc/ Aniby on Bażántow szukał málowanych Daleko po Afryce/ áni rospuszczánych Pereł w oczcie vprágnął. Po ktorym obiedzie Zeszłym ná tych rozmowách. Ieszcze ią powiedzie. Pod słonce iuż schylone/ do poświęconego Blisko Gáiu Bogini. Gdzie przechodzonego Spássu sobie záżywa/ kiedy to
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 118
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
szczerych piaskach, zostaje, i inne kraje, jedne w skałach, drugie nad brzegami, morskiemi leżą, a na mizerią kraju, nienarzekają. My zaś w Polsce mamy fertilissimam glabam, więc na mizerią nam narzekać jest to contra solem loqui. Mówić też trudno że jej w Polsce cale niema; ale tę mizerią sprawie, najprzód sama nie obserwa dzieci która provocat iram Dei żeby takich rodziców biedą oprimował; Potym wielki, jakiego pod słońcem nigdzie większego niemasz ludzi nieporządek, ale nie kraju punuria. A z tąd przyznać trzeba, ze dato uno absurdo sequitur liud, bo zbytki Panów, i Szlachty sprawiły niedostatek poddanych chłopów. Co
szczerych piaskach, zostaie, y inne kraie, iedne w skałach, drugie nad brzegami, morskiemi leżą, á na mizeryą kraju, nienarzekaią. My zaś w Polszcze mamy fertilissimam glabam, więc na mizeryą nam narzekać iest to contra solem loqui. Mowić też trudno że iey w Polszcze cale niema; ále tę mizeryą sprawie, nayprzod sama nie obserwa dzieci ktora provocat iram Dei zeby takich rodzicow biedą oprimował; Potym wielki, iakiego pod słońcem nigdzie większego niemasz ludzi nieporządek, ale nie kraju punurya. A z tąd przyznać trzeba, ze dato uno absurdo sequitur liud, bo zbytki Panow, y Szlachty sprawiły niedostatek poddanych chłopow. Co
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 112
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
kondycja. Rzeczypospolitej Polskiej. Świątnice Boskie w Polsce Cudzoziemcy budują i murują. Anatomia. Wjednym kościele różnosc modlących się. Rzeczypospolitej Polskiej. Kościołów murowanie Cudzoziemców bogaci wsie podwyższonymi zaciągami rujnuje. Anatomia. Wsie Manistowskie kwakrowskie i Dysydeńskie. Rzeczypospolitej Polskiej. Pozywają o poddanego zbiegłego Panowie. Anatomia. Rzeczypospolitej Polskiej. Clima nasza causat mizerią kraju. Piniądze wychodzą ale i przychodzą z zagranicy. Odpowiedz nato. Anatomia. Refleksia na Elekcją królów dla nie których Rzeczypospolitej Polskiej. Anatomia. Rzeczypospolitej Polskiej. Przyczyna ze miasta Polskie wruinę idą. Immunitates Ecclesiasticae jako i Nobilium possessiones miasta ruinują. Anatomia. Rzeczypospolitej Polskiej. Żydzi kupców wytępieli i w Miastach Komercia
kondycya. Rzeczypospolitey Polskiey. Swiątnice Boskie w Polszcze Cudzoziemcy buduią y muruią. Anatomia. Wiednym kosciele roznosc modlących się. Rzeczypospolitey Polskiey. Kosciołow murowanie Cudzoziemcow bogaci wsie podwyszszonymi zaciągami ruinuie. Anatomia. Wsie Manistowskie kwakrowskie y Dysydenskie. Rzeczypospolitey Polskiey. Pozywaią o poddanego zbiegłego Panowie. Anatomia. Rzeczypospolitey Polskiey. Clima nasza causat mizeryą kraiu. Piniądze wychodzą ale y przychodzą z zagranicy. Odpowiedz nato. Anatomia. Reflexia na Elekcyą krolow dla nie ktorych Rzeczypospolitey Polskiey. Anatomia. Rzeczypospolitey Polskiey. Przyczyna ze miasta Polskie wruinę idą. Immunitates Ecclesiasticae iako y Nobilium possessiones miasta ruinuią. Anatomia. Rzeczypospolitey Polskiey. Zydzi kupcow wytępieli y w Miastach Commercia
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 184
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
tak zniesieni, ledwo imię i pamięć o sobie zostawili. TRAUZOWIE, Nacja w Tracji vulgò Romanii, gdy się im urodziło dziecię, sprosiwszy krewnych i sąsiad, ciężkie lamenta czynili, opłakując przyszłe dziecięca tego nieszczęścia, choroby, kazusy, głód, ubóstwo; Ale jak umarł Człowiek, wszelkiej wesołości reprezentowali Scenę, iż zakończył mizerią, do grobu go jako do tańcu z wesołością prowadzili.
TIBARENI zaś lud Scytów. w Azyj, miłe Osoby i kochane sobie, gdy podstarzeli, wieszali na szubienicach. Położnice, Mężczyznom na swoim miejscu leżącym usługiwały.
MONOMOTAPÓW Król ( w Afryce: ) gdy kichnie, kaszle, alho pije, wszyscy w pokoju,
tak zniesieni, ledwo imie y pamięć o sobie zostawili. TRAUZOWIE, Nácya w Thracii vulgò Romanii, gdy się im urodźiło dźiecie, sprosiwszy krewnych y sąsiad, cięszkie lamenta czynili, opłakuiąc przyszłe dźiecięca tego nieszczęścia, choroby, kázusy, głód, ubóstwo; Ale iak umarł Człowiek, wszelkiey wesołości reprezentowáli Scenę, iż zákończył mizeryą, do grobu go iako do tańcu z wesołością prowádźili.
TIBARENI zaś lud Scytow. w Azyi, miłe Osoby y kochane sobie, gdy podstarzeli, wieszáli ná szubienicach. Położnice, Męszczyznom ná swoim mieyscu leźącym usługiwáły.
MONOMOTAPOW Krol ( w Afryce: ) gdy kichnie, kaszle, alho piie, wszyscy w pokoiu,
Skrót tekstu: ChmielAteny_II
Strona: 739
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 2
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
ś nachwalebniejszą Matkę Bożą/ Pannę Marią pięćdziesiąt kroć nakażdy dzień pozdrawiał. Na co on z śmiechem odpowiedział: Raz to uczynię/ ale nie na każdy dzień. Ale Stryj owszeki nalegał mówiąc: Koniecznie potrzeba tego/ abyś tak uczynił/ owa kiedykolwiek oczyma miłosierdzia swego/ na[...] wejźrzy naświętsza Panna/ i za twoją mizerią przyczyni się do syna swego. Na te słowa zezwolił młodzieniec/ i odszedł. Po roku trafiło się/ że siępotkał z Stryjem/ i pytał go jeśli obietnice zachował. A on: Zachowałem/ prawi/ i niechciałbym żadnym sposobem tego opuścić. Abowiem lżej mi teraz/ aniżli przedtym w marnościach świetckich
ś nachwálebnieyszą Matkę Bożą/ Pánnę Maryą pięćdźieśiąt kroć nákáżdy dźień pozdrawiał. Ná co on z śmiechem odpowiedział: Raz to vczynię/ ále nie ná każdy dźień. Ale Striy owszeki nálegał mowiąc: Koniecznie potrzebá tego/ ábys ták vczynił/ owa kiedykolwiek oczymá miłośierdźia swego/ ná[...] weyźrzy naświętsza Panná/ y zá twoią mizerią przyczyni sie do syná swego. Ná te słowá zezwolił młodźieniec/ y odszedł. Po roku trafiło sie/ że siępotkał z Stryiem/ y pytał go ieśli obietnice zachował. A on: Záchowałem/ práwi/ y niechćiałbym żadnym sposobem tego opuśćić. Abowiem lżey mi teraz/ ániżli przedtym w marnośćiách świetckich
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 196
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
,. ku dołowi, gdziem przybył, gdziem widział, gdziem zwycięzył wszytek świat do szczętu. T. Porównania żadnego mieć nie może w Wmścią ten Kapitan pomieniony Rzymski, gdyż on pewne tylko niektóre Prowincje wzycięzył, a Wmść pogmatwałeś pomieszałeś pomąciłeś wszytko na świecie z drozdzami. B. Postrzegszy mizerią nędzną że wszystkie wyzuci Potentąci, szli niesąc każdy z nich honorarium naleczące do Jowisza, Dawce różnych Królestw, lamentując, iż już żadnej własnej swej części nie mieli pewnej w okręgu odmiennym, nie ustawicznego świata. T. Nieznosna to prawie swą własną Posessią wydartą nieslusznie, widzieć w cudzych ręku. A za i wojna która
,. ku dołowi, gdźiem przybył, gdźiem widźiał, gdźiem zwyćięzył wszytek swiát do szczętu. T. Porownánia zádnego mieć nie może w Wmśćią ten Kápitan pomieniony Rzymski, gdyż on pewne tylko niektore Prouincie wzyćięzył, á Wmść pogmátwałeś pomieszałeś pomąciłeś wszytko ná świećie z drozdzámi. B. Postrzegszy mizerią nędzną że wszystkie wyzući Potentąći, szli niesąc kázdy z nich honorarium naleczące do Iowiszá, Dawce roznych Krolestw, lámentuiąc, iż iuż zadney własney swey częśći nie mieli pewney w okręgu odmiennym, nie ustáwicznego świátá. T. Nieznosna to práwie swą własną Possessią wydártą nieslusznie, widźieć w cudzych ręku. A za y woyná ktora
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 89
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
i pożytki z niej zbierać; a mnie tego bronić mógł. To właśnie tego potyka/ co mu tak pieniądze więzbią. Co zaprawdę rzecz nieprzystojna/ i nieznośna cierpieć takie drapiestwo/ które jest własnym okrucieństwem. Abo to nie żałosna/ kiedy kto inszy moich pieniędzy bezpiecznie i z wszczesnością swą zażywa/ a ja nędzę i mizerią/ gdy mię niedostatek ściska/ dla nieotrzymania ich/ choć moje własne są cierpię? Izali to/ do czego ja prawo mam/ mnie niszczyć; a tego/ co do niego znaku nie należy/wspomagać ma? Izalim mówię ja/ dla tego/ że to moje pieniądze/ biegać/ padać/ prosić/
y pożytki z niey zbieráć; á mnie teg^o^ bronić mogł. To własnie tego potyka/ co mu ták pieniądze więzbią. Co záprawdę rzecz nieprzystoyna/ y nieznośna ćierpieć tákie drápiestwo/ ktore iest własnym okrućieństwem. Abo to nie żáłosna/ kiedy kto inszy moich pieniędzy bespiecznie y z wszczesnośćią swą záżywa/ á ia nędzę y mizeryą/ gdy mię niedostátek śćiska/ dla nieotrzymánia ich/ choć moie własne są ćierpię? Izali to/ do czego ia práwo mam/ mnie niszczyć; á tego/ co do niego znáku nie należy/wspomagáć ma? Izalim mowię ia/ dla tego/ że to moie pieniądze/ biegáć/ padáć/ prośić/
Skrót tekstu: GrodDysk
Strona: Ciiijv
Tytuł:
Dyskurs o cenie pieniędzy teraźniejszej
Autor:
Jan Grodwagner
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
ekonomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
na wykupienie których jest mu ode dworu spomnianego monarchy suma 40 m. talarów bitych naznaczona. Zebrał już tedy, ósmy rok po różnych monarchiach i państwach włóczęgą jałmużny się bawiąc 30 m., jeszcze mu 10 m. nie dostaje, których Bóg wie sam tylko sukces, jaki nastąpi. To widzieć jednak każdy może jego mizerią, w jakiej się znajduje i Boga prosić, by każdego poczciwego od takowej życia klęski uchował i bronił. 23. Polowałem z ochoczymi na łosia i świnie cztery. Skutek których, że prawie wilków na traktament tylko sprosili, postrzelone powypuszczawszy z ostępu zwirze, z wstydem mię dawnego myśliwego, że mając tyle źwirza
na wykupienie których jest mu ode dworu spomnianego monarchy suma 40 m. talarów bitych naznaczona. Zebrał już tedy, ośmy rok po różnych monarchiach i państwach włóczęgą jałmużny się bawiąc 30 m., jeszcze mu 10 m. nie dostaje, których Bóg wie sam tylko sukces, jaki nastąpi. To widzić jednak kóżdy może jego mizerią, w jakiej się znajduje i Boga prosić, by kóżdego poczciwego od takowej życia klęski uchował i bronił. 23. Polowałem z ochoczymi na łosia i świnie cztyry. Skutek których, że prawie wilków na traktament tylko sprosili, postrzelone powypuszczawszy z ostępu zwirze, z wstydem mię dawnego myśliwego, że mając tyle źwirza
Skrót tekstu: RadziwHDiar
Strona: 107
Tytuł:
Diariusze
Autor:
Hieronim Radziwiłł
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1747 a 1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1747
Data wydania (nie później niż):
1756
Tekst uwspółcześniony:
tak