od stopy do głowy. Ale czemum leniwszy z mojemi rymami, Niż poganie do szturmu z swojemi mieczami? Bo już wściekły król z Sarce nie da się hamować, Woła, bluźni i pod mur każe następować.
CIX.
Jako więc pospolicie lecie gromadami Muchy z szmerem i skrzydeł skupionych dźwiękami Na pasterskie naczynia, gdzie mleka spuszczają, Lub na słodkie ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne
od stopy do głowy. Ale czemum leniwszy z mojemi rymami, Niż poganie do szturmu z swojemi mieczami? Bo już wściekły król z Sarce nie da się hamować, Woła, bluźni i pod mur każe następować.
CIX.
Jako więc pospolicie lecie gromadami Muchy z szmerem i skrzydeł skupionych dźwiękami Na pasterskie naczynia, gdzie mleka spuszczają, Lub na słodkie ostatki bankietu wpadają, Albo jako więc szpacy stadami w ogrody Na dojźrzałe dopiero na poły jagody: Tak poganie z okrzykiem srogiem w onej chwili, Który nieba dosiągał, do szturmu skoczyli.
CX.
Wojsko zaś chrześcijańskie na murzech z spisami, Z mieczami, siekierami, kamieńmi, ogniami, Próżne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 322
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
/ ano rozwiniony List z drzewa na dół wisi/ tu kwiatki po ziemi Wonne pachną/ i płonki młode między nimi. Wszędy pełno owoców/ wszędy wina dosyć/ Ręką i gębą samą bierz nie trzeba nosić. Owiec/ kóz/ bydła/ stada w gęstej trawie brodzą/ Młode za sobą dzieci pasmem długim wodzą. Mleka dają obficie/ nuż i dżycy żwierze/ Lub ci którzy po ziemi chodzą lub co w pierzę Obrośli/ zasz rozkoszy sercom nie dodają Gdy owi skacząc ryczą/ ci słodko śpiewają. Owo zgoła wielka jest rozkosz mieszkać w lesie/ Tam ja pójdę z tamtąd mię żaden nie wyniesie. MANT. Nie był jeszcze nikt taki
/ áno rozwiniony List z drzewá ná doł wiśi/ tu kwiatki po źiemi Wonne pachną/ y płonki młode między nimi. Wszędy pełno owocow/ wszędy winá dosyć/ Ręką y gębą sámą bierz nie trzebá nośić. Owiec/ koz/ bydłá/ stádá w gęstey trawie brodzą/ Młode zá sobą dźieći pásmem długim wodzą. Mleká dáią obfićie/ nuż y dżicy żwierze/ Lub ći ktorzy po źiemi chodzą lub co w pierzę Obrośli/ zasz roskoszy sercom nie dodáią Gdy owi skacząc ryczą/ ći słodko śpiewáią. Owo zgołá wielka iest roskosz mieszkáć w leśie/ Tám ia poydę z támtąd mię żaden nie wynieśie. MANT. Nie był ieszcze nikt táki
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: A3
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630