Marnego to zaiste człowiekapłochy rozum/ nie wiedzieć na czym swoję dobrą sławę/ Honor/ majętność/ i zdrowie/ ba i zbawienie sadzić. Już to lat około trzydziestu/ nas tych Zyzaniów naszych Herezje/ jak wrzody jakie piekielne osiadać poczęły. A my tegdyż tak doczesnego jak i wiecznego dobra odpadać postąpili/ tego nie wątpliwie mniemania będąc/ żeśmy to dla Boga/ dla Prawdy jego/ i dla prawosławnej Przodków naszych wiary cierpieli i znosili. Ano takiesmy się w tym omylili/ jakesmy się omylili na prawdzie/ fałszu miasto niej miejsce i wiarę u siebie przez nie dawszy. Co już oto jawnie i odkrycie widzimy/ jak wielą/ i jak
Márnego to záiste człowiekápłochy rozum/ nie wiedźieć ná cżym swoię dobrą słáwę/ Honor/ máiętność/ y zdrowie/ bá y zbáwienie sadźić. Iuż to lat około trzydźiestu/ nas tych Zyzániow nászych Hęrezye/ iák wrzody iákie piekielne ośiadáć poczęły. A my tegdyż ták doczesnego iák y wiecznego dobrá odpádáć postąpili/ tego nie wątpliwie mniemánia będąc/ żesmy to dla Bogá/ dla Prawdy iego/ y dla práwosławney Przodkow nászych wiáry ćierpieli y znośili. Ano tákiesmy sie w tym omylili/ iákesmy sie omylili ná prawdźie/ fałszu miásto niey mieysce y wiárę v śiebie przez nie dawszy. Co iuż oto iáwnie y odkryćie widźimy/ iák wielą/ y iák
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 177
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
figlów, bo chociaż niezmiernie
Kocham, jednak w bok natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia, nie śmierci.
Kto syt żywota, niech inaczej żyje, Mnie żaden z mego mniemania nie zbije, Że po pogrzebie największe kochanie Za figę stanie. NA DŁUGĄ NOC
Jutrzenko gnuśna, rzekę, co-ć rzec trzeba, Ospała gwiazdo, ustąp słońcu z nieba! Już cię podziemna czeka otchłań cicha, Już cię różana zorza na łeb spycha. Ustąp! Czy zawsze wozisz się nie swymi Końmi, a
figlów, bo chociaż niezmiernie
Kocham, jednak w bok natychżemiast skoczę, Jak zdradę zoczę.
Musiałbym się wnet z miłością powadzić, Gdyby mię chciała na męki prowadzić; Ja czekam od tej, która mię tak wierci, Zdrowia, nie śmierci.
Kto syt żywota, niech inaczej żyje, Mnie żaden z mego mniemania nie zbije, Że po pogrzebie największe kochanie Za figę stanie. NA DŁUGĄ NOC
Jutrzenko gnuśna, rzekę, co-ć rzec trzeba, Ospała gwiazdo, ustąp słońcu z nieba! Już cię podziemna czeka otchłań cicha, Już cię różana zorza na łeb spycha. Ustąp! Czy zawsze wozisz się nie swymi Końmi, a
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 253
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, A przecię, nie wiem czemu, pełno jest ucisku. Jakoż wżdy zabieżeć i jako to naprawić? Żebyśmy się zaś mogli w dobrym rządzie stawić Sąsiadom swoim, jako przodkowie czynili, Którym oni strasznymi i bez wojny byli, Nie ganiąc tedy o tym niczyjego zdania, Ja bym radził trzymać się prostego mniemania, Abyśmy między sobą pomiar uczynili, Granice zawarli i dani ustawili Coroczne. Przy tym młodzi rycerskie ćwiczenie, Cenę pieniądzom, fortec pilne utwierdzenie, Arsenał pospolity, osadzenie włości, Szpichlerze nad portami, w nich pełno żywności. Karę na próżnujące, nagrodę cnotliwym, Sądów obostrzenie i zapłatę złośliwym. Ostatka, bracia,
, A przecię, nie wiem czemu, pełno jest ucisku. Jakoż wżdy zabieżeć i jako to naprawić? Żebyśmy się zaś mogli w dobrym rządzie stawić Sąsiadom swoim, jako przodkowie czynili, Którym oni strasznymi i bez wojny byli, Nie ganiąc tedy o tym niczyjego zdania, Ja bym radził trzymać się prostego mniemania, Abyśmy między sobą pomiar uczynili, Granice zawarli i dani ustawili Coroczne. Przy tym młodzi rycerskie ćwiczenie, Cenę pieniądzom, fortec pilne utwierdzenie, Arsenał pospolity, osadzenie włości, Szpichlerze nad portami, w nich pełno żywności. Karę na próżnujące, nagrodę cnotliwym, Sądów obostrzenie i zapłatę złośliwym. Ostatka, bracia,
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 307
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i nie w Warszawie, kiedy senat wstaje. Szczególni przeto niechaj panowie do rady I deputaci wchodzą do
tytuły znieść jak niepotrzebne I za pany nie wpuszczać do izby służebne. Bo tak między nimi i Żydzi, i Cygani, I różni ludzie wchodzą, a nikt im nie zgani Takiego bezpieczeństwa, gdy nie tylko wota Wynoszą z pośmiewiskiem za zamkowe wrota, Ale też i nienawiść z bezpiecznego zdania, I potrzebnego w jakiej akcyjej mniemania Między pany wzniecają opacznie tłumacząc, Drudzy aż za granicę z pogany się bracąc. Wydają sekreta, ba, i tumulty częste W izbach sądowych czynią, i załebki gęste, Tak że i deputatom samym się dostaje, Ledwie i nie w Warszawie, kiedy senat wstaje. Szczególni przeto niechaj panowie do rady I deputaci wchodzą do
Skrót tekstu: StarVotBar_I
Strona: 311
Tytuł:
Votum o naprawie Rzeczypospolitej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
, szatach, Szlachcie nie tylko się równać chcą, ale ich i przewyzszać. To i to niepokój zobopolny. 7. Trzeci jest stan Szlachecki, ten począwszy prawie od Króla Batorego, wszytko się niechęci z-Panem. Zołkiewskiemu zadawano że z-Turkami ma porozumienie, i wolał na Cecorze umrzeć, niżeli pod takiego mniemania, jarzmem żyć. Jan Zamojski, choć zaszczyt wolności Koronnych, począł za swoim ożenieniem z-Batorzanką tracić u Szlachty Kofidencyją; i że na weselu tym w-Krakowie pieniądze między ludźmi rzucano, tak to tłumaczono, że mu się równość Szlachecka nie podobała. Nie będę liczył innych świeżych nie chęci, to tylko namienię: Przychodzi
, szátách, Szláchćie nie tylko się rownáć chcą, ále ich i przewyzszáć. To i to niepokoy zobopolny. 7. Trzeći iest stan Szláchecki, ten począwszy práwie od Krolá Batorego, wszytko się niechęći z-Pánem. Zołkiewskiemu zádawano że z-Turkámi ma porozumięnie, i wolał ná Cecorze umrzeć, niżeli pod tákiego mniemánia, iárzmem żyć. Ian Zamoyski, choć zaszczyt wolnośći Koronnych, począł zá swoim ożenieniem z-Batorzanką tráćić v Szlachty Kofidencyią; i że ná weselu tym w-Krákowie pieniądze między ludzmi rzucano, ták to tłumáczono, że mu się rowność Szlachecka nie podobáłá. Nie będę liczył innych świeżych nie chęći, to tylko námienię: Przychodźi
Skrót tekstu: MłodzKaz
Strona: 36
Tytuł:
Kazania i homilie
Autor:
Tomasz Młodzianowski
Drukarnia:
Collegium Poznańskiego Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
nowi Tyfizowie Od ostatnich zachodnich granic wyjeżdżają I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etiopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I bliskich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych
nowi Tyfizowie Od ostatnich zachodnich granic wyjeżdżają I niewiadome dotąd drogi odkrywają; Drudzy krążą Afrykę i bez żadnych tropów Tak długo naśladują ziemię Etyopów, Aż miną kres, skąd słońce do nas wóz kieruje, Kiedy koziorożcowe znaki zostawuje.
XXII.
I najdują już koniec cugu tak długiego, Przez który się dwie morza różne z omylnego Mniemania zdadzą, wszytkie wyspy przebiegają I blizkich wysep perskich, arabskich sięgają. Drudzy brzeg zostawują i lewy i prawy, Które się dwiema stały z Alcydowej sprawy, I okrągłego biegu słońca naśladują I nowy świat i nowe królestwa najdują.
XXIII.
Widzę świetny krzyż święty, widzę na zielone Brzegi wielkie cesarskie herby wystawione, Widzę jednych
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 336
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Idę na wyspie Krecie stopił wszystkie kruszce: skąd obywatele nauczyli się sposobu topienia żelaza.
1280 drugie Etny wybuchnienie.
1177 2812
8. Widziana według Rockenbacha w Asyryj w znaku bliżniąt.
1152 2817
9. Widziana w całej Grecyj przez 43 nocy w znaku skopa.
753 trzęsienie ziemi za Ozjasza Króla.
741 deszcz według pospólstwa mniemania krwawy w Rzymie, gdy Tassius z był zabity.
650 powietrze w Rzymie.
640 trzęsienie ziemi.
553 trzęsienie ziemi za czasu Ferecyda Nauczyciela Pytagóresa, i który je na wyspie Scyros przepowiedział.
540 trzęsienie przepowiedziane przez Anaksimandra.
Od roku 510 aż do 60 przed N.C. cztery razy Etna wyrzucała ogniste materie,
Idę na wyspie Krecie stopił wszystkie kruszce: zkąd obywatele nauczyli się sposobu topienia żelaza.
1280 drugie Etny wybuchnienie.
1177 2812
8. Widziana według Rockenbacha w Assyryi w znaku bliżniąt.
1152 2817
9. Widziana w całey Grecyi przez 43 nocy w znaku skopa.
753 trzęsienie ziemi za Ozyasza Króla.
741 deszcz według pospolstwa mniemania krwawy w Rzymie, gdy Tassius s był zabity.
650 powietrze w Rzymie.
640 trzęsienie ziemi.
553 trzęsienie ziemi za czasu Pherecyda Nauczyciela Pythagoresa, y który ie na wyspie Scyros przepowiedział.
540 trzęsienie przepowiedziane przez Anaximandra.
Od roku 510 aż do 60 przed N.C. cztery razy Etna wyrzucała ogniste materye,
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 5
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
, Cybara. Toż trzęsienie skołatało Sicylią, Kalabrią, i wiele miejsc w Poncie, gdzie za otworzeniem się ziemi znaleziono kości niezmiernej wielkości.
20 i 27 trzęsienie ziemi w Rzymie.
33 trzęsienie ziemi złączone z zaćmieniem słońca.
40
56. jedenaste Etny wybuchnienie: głód przez wiele lat.
48
57. Deszcz według mniemania krwawy: piorun uderzył w chorągwie żołnierzy Rzymskich Pretoriani nazwanych.
51
58 W znaku raka, tegoż roku trzęsienie ziemi, i nieurodzaj. Zima następująca była nader łagodna.
53 trzęsienie ziemi w Rzymie, W Neapolum, i w całych Włoszech.
57
59. Pierwszy rok Nerona: słońce dwojakie.
59 słońce w pośrzód
, Cybara. Toż trzęsienie skołatało Sicylią, Kalabrią, y wiele mieysc w Poncie, gdzie za otworzeniem się ziemi znaleziono kości niezmierney wielkości.
20 y 27 trzęsienie ziemi w Rzymie.
33 trzęsienie ziemi złączone z zaćmieniem słońca.
40
56. jedenaste Etny wybuchnienie: głod przez wiele lat.
48
57. Deszcz według mniemania krwawy: piorun uderzył w chorągwie żołnierzy Rzymskich Praetoriani nazwanych.
51
58 W znaku raka, tegoż roku trzęsienie ziemi, y nieurodzay. Zima następuiąca była nader łagodna.
53 trzęsienie ziemi w Rzymie, W Neapolum, y w całych Włoszech.
57
59. Pierwszy rok Nerona: słońce dwoiakie.
59 słońce w pośrzod
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 15
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
. to jest Dafnie, Peneus Ociec. Ale gładkość jej i uroda przednia, wstręt tym rzeczom uczyniła. Księgi Pierwsze. K Tak Bóg niespodziewanie. Apollo. Przemian Owidyuszowych L Mnie Claros. Claros jest miasto Licjiskie, bliskie Kolofony, Apollinowi wieku onego poświęcone. M Tenedos. Tebedos także jest miasto Licjiskie, abo wedle mniemania niektórych, Pamfilijskie, które się poddawało opiece i obronie Apollinowej. N Delficka kraina. Delficka ziemia Delpchy było miastp Focydy krainy, nie daleko Parnassu góry. Tam Poganie postawili kościół ku chwale Apollinowi, a ten był sławny i bogactwy, i odpowiedziami, które szatan czynił pod imieniem Apollina, przez obraz jego, mówiąc do
. to iest Dáphnie, Peneus Oćiec. Ale głádkość iey y vrodá przednia, wstręt tym rzeczom vczyniłá. Kśięgi Pierwsze. K Ták Bog niespodziewánie. Apollo. Przemian Owidyuszowych L Mnie Cláros. Cláros iest miasto Licyiskie, bliskie Kolophony, Apollinowi wieku onego poświęcone. M Tenedos. Tebedos tákże iest miásto Licyiskie, ábo wedle mniemánia niektorych, Pámphiliyskie, ktore się poddawáło opiece y obronie Apollinowey. N Delphicka kráiná. Delphicka źiemiá Delpchy było miástp Phocydy krainy, nie dáleko Párnássu gory. Tám Pogánie postáwili kośćioł ku chwale Apollinowi, á ten był sławny y bogáctwy, y odpowiedźiámi, ktore szátan czynił pod imieniem Apolliná, przez obraz iego, mowiąc do
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 31
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
wodę, często ty wałmi swymi wzniecasz niepogodę; które skoro delfinom skocznego zagrają, wnet okręty i maszty taniec zaczynają; tam pozwalasz prócz wody okowanym nosem i żaglom grzbiet poddajesz siwy hucznym głosem, który gdy wielą wioseł bywa ucierany, jak z twardego zda się być kruszca odkowany. Ty, nie chcąc mieć o sobie takiego mniemania, że w twoich głębokościach jest dość oszukania, dla lepszego kredytu często na swym łonie prezentujesz żeglarzom marmurowe błonie, a jak prędko kotwica ciężar z karku składa i z szyprami na okręt Fawonijusz wsiada, skoro się tylko okręt pożegnawszy z brzegiem, na głębokość wysunie i oddalnym biegiem straci widok budynków, alić zaraz cale burzliwe wkoło
wodę, często ty wałmi swymi wzniecasz niepogodę; które skoro delfinom skocznego zagrają, wnet okręty i maszty taniec zaczynają; tam pozwalasz prócz wody okowanym nosem i żaglom grzbiet poddajesz siwy hucznym głosem, który gdy wielą wioseł bywa ucierany, jak z twardego zda się być kruszca odkowany. Ty, nie chcąc mieć o sobie takiego mniemania, że w twoich głębokościach jest dość oszukania, dla lepszego kredytu często na swym łonie prezentujesz żeglarzom marmurowe błonie, a jak prędko kotwica ciężar z karku składa i z szyprami na okręt Fawonijusz wsiada, skoro się tylko okręt pożegnawszy z brzegiem, na głębokość wysunie i oddalnym biegiem straci widok budynków, alić zaraz cale burzliwe wkoło
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 58
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997