, Bezpieczeństwo i w państwie i w mieście dawają, Póki one gonitwy na dworze trwać mają.
XVI.
Ale tą historią nie tak się zabawię, Bo chytrą Orygillę do czasu zostawię, Która nie jednej zdrady, ale tak ich siła Na miłośniki swoje za swych dni użyła, Abym się nie miał wrócić do wojska możnego Na dwa kroć sto tysięcy, owszem tak wielkiego, Że iskier nie ma więcej ogień poruszony, Od którego beł Paryż szturmem uderzony.
XVII.
Stanąłem beł u bramy, kędy z wielkiem trudem Agramant szturm przypuścił z niezliczonem ludem, Mniemając, że ten tam mur mniej beł opatrzony; Ale nigdziej nie było mocniejszej obrony
, Bezpieczeństwo i w państwie i w mieście dawają, Póki one gonitwy na dworze trwać mają.
XVI.
Ale tą historyą nie tak się zabawię, Bo chytrą Orygillę do czasu zostawię, Która nie jednej zdrady, ale tak ich siła Na miłośniki swoje za swych dni użyła, Abym się nie miał wrócić do wojska możnego Na dwa kroć sto tysięcy, owszem tak wielkiego, Że iskier nie ma więcej ogień poruszony, Od którego beł Paryż szturmem uderzony.
XVII.
Stanąłem beł u bramy, kędy z wielkiem trudem Agramant szturm przypuścił z niezliczonem ludem, Mniemając, że ten tam mur mniej beł opatrzony; Ale nigdziej nie było mocniejszej obrony
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 361
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z urzędu swego rozjemcąby i honorarius arbiter miał być, a on tak się do jednej strony wiąże, iż przeciwną bez zwyczajnego procesu nec auditam nec praemonitam potępia i nie bez okrucieństwa jakiegoś do egzekucji przystępuje; gdzie kiedyby lepiej w rzecz wejrzeć chciał, obaczełby beł, że tu sprawa nie tylko do tego tak możnego w Europie królestwa, ale zgoła do wszytkich północnych krajów całości się ściąga, i że większej wagi jest, aniż, aby tak lekkomyślnie w tem się postępować miało. Skąd się znać dawa, że Komora rzymska, w której kiedyś nietrudno beło o rady dobre, dziś się odmienieła i fakcjami zapaliła. A ledwie nie jezuickie
z urzędu swego rozjemcąby i honorarius arbiter miał być, a on tak się do jednej strony wiąże, iż przeciwną bez zwyczajnego procesu nec auditam nec praemonitam potępia i nie bez okrucieństwa jakiegoś do egzekucyi przystępuje; gdzie kiedyby lepiej w rzecz wejrzeć chciał, obaczełby beł, że tu sprawa nie tylko do tego tak możnego w Europie królestwa, ale zgoła do wszytkich północnych krajów całości się ściąga, i że większej wagi jest, aniż, aby tak lekkomyślnie w tem się postępować miało. Skąd się znać dawa, że Komora rzymska, w której kiedyś nietrudno beło o rady dobre, dziś się odmienieła i fakcyami zapaliła. A ledwie nie jezuickie
Skrót tekstu: List2KontrybCz_III
Strona: 201
Tytuł:
List II, w którym jest dyskurs o tej kontrybucyej pp. duchownych.
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Owa królowa węgierska (nad którą miała straż królowa Bona) musiała co najbarziej szerzyć ten postępek królewski przeciwko matce. A gdy król pokazał, że to nie z niego idzie, a iż panowie obawiają się, żeby królowa nie zawiodła imion tych komu obcemu, na które ma przywileje, tak odprawił królową węgierską, iż co możnego jest, wszytko dla królowej matki swej uczynić jest gotów. Królowa Bona czując o sobie, z osobna do każdego pana poselstwo posłała; a do pięknych słów były i upominki do niektórych senatorów, tak iż ostatek dnia tego i wielka część nocy na tym się strawiła. Do ks. Przerębskiego, podkanclerzego, nie posyłała,
Owa królowa węgierska (nad którą miała straż królowa Bona) musiała co najbarziej szerzyć ten postępek królewski przeciwko matce. A gdy król pokazał, że to nie z niego idzie, a iż panowie obawiają się, żeby królowa nie zawiodła imion tych komu obcemu, na które ma przywileje, tak odprawił królową węgierską, iż co możnego jest, wszytko dla królowej matki swej uczynić jest gotów. Królowa Bona czując o sobie, z osobna do każdego pana poselstwo posłała; a do pięknych słów były i upominki do niektórych senatorów, tak iż ostatek dnia tego i wielka część nocy na tym się strawiła. Do ks. Przerębskiego, podkanclerzego, nie posyłała,
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 213
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
ZRzenica Niebos z kąd na świat szeroki Najpierwszy promień, i wzrok swój stooki Złotego niesie Faeba roziaśnieniem; Gdzie rumieniec swój, nocnym tając cieniem, W ranym szarłacie Jutrzenka odkrywa, Gdzie słoneczna się śliczna twarz omywa W Kryształach morskich; aż nią z Piróentem Wóz, co tysiącnym ciska diamentem, Orientalnym kraju Indyjskiego Błyśnie Narodom Królestwa możnego: Z tąd nam zawitasz jutrzenko rożana, I perło idziesz nieoszacowana, Droższa nad wszytkie nurty Gangesowe, I Erytrejskie nad brzegi perłowe, Cny Królewiczu Święty JOZAFACIE; Już nie w Królewskich Tronów Majestacie, Sutym perłami nie w paludamencie; Ani, jak wiele gwiazd na firmamencie, W tak wielkiej liczbie pyropów ognistych; Podłej siermięgi
ZRzenicá Niebos z kąd ná świát szeroki Naypierwszy promień, y wzrok swoy stooki Złotego nieśie Phaebá roziáśnieniem; Gdźie rumieniec swoy, nocnym táiąc ćieniem, W ránym szárłaćie Iutrzenká odkrywa, Gdźie słoneczna się śliczna twarz omywa W Krzyształách morskich; áż nią z Piróèntem Woz, co tyśiącnym ćiska dyámentem, Orientálnym kráiu Indiyskiego Błyśnie Národom Krolestwá możnego: Z tąd nąm záwitasz iutrzenko rożána, Y perło idźiesz nieoszácowána, Droższa nád wszytkie nurty Gángesowe, Y Erythreyskie nád brzegi perłowe, Cny Krolewicu Swięty JOZAFACIE; Juz nie w Krolewskich Tronow Máiestaćie, Sutym perłámi nie w páludámenćie; Ani, iák wiele gwiazd ná firmámenćie, W ták wielkiey lidzbie pyropow ognistych; Podłey śiermięgi
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: v6
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
będąc Synem Szewskim/ został Hetmanem Artaksesowym. Franciscus Carmaniola będąc Pastuchą został Książęciem Genueńskim. Piastus będąc Mieszczaninem Kruświckim został Królem Polskim. Insze przykłady opuszczam. A tak Urodzeniem podłym nieznacznym nie pogardzajmy/ gdyż mocen je Bóg wynieść/ etc. A przetoż z tytułów Przodków swoich nie chlubmy się/ z Urodzenia zacnego i możnego nie wynośmy się: Bo je Pan Bóg może i w nas jeszcze zniżyć. I Przodkowie też naszy nie porodzili się zaraz/ ani byli tym/ czego potym za czasem cnotą i męstwem dostali i nabyli; byli też z przodku takiemi/ z jakich ty teraz przeganiasz/ i czym im urągasz. Słusznie powiedział Chryzostom/
będąc Synem Szewskim/ został Hetmánem Artaxesowym. Franciscus Carmaniola bedąc Pástuchą został Książęćiem Genuenskim. Piastus będąc Miesczáninem Kruświckim został Krolem Polskim. Insze przykłády opuszczam. A ták Urodzeniem podłym nieznácznym nie pogardzaymy/ gdyż mocen ie Bog wynieść/ etc. A przetoż z tytułow Przodkow swoich nie chlubmy śię/ z Urodzenia zacnego y możnego nie wynośmy śię: Bo ie Pan Bog może y w nas ieszcze zniżyć. Y Przodkowie też nászy nie porodźili się záraz/ áni byli tym/ czego potym zá czásem cnotą y męstwem dostáli y nábyli; byli też z przodku tákiemi/ z iákich ty teraz przeganiasz/ y czym im urągasz. Słusznie powiedźiał Chryzostom/
Skrót tekstu: GdacPan
Strona: Cii
Tytuł:
O pańskim i szlacheckim [...] stanie dyszkurs
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1679
Data wydania (nie wcześniej niż):
1679
Data wydania (nie później niż):
1679
regiment Daudbase sławnego/ i wojennego Boharyra/ pragnącego krwie rozlania Chrześcijańskiej/ i zniszczenia wszech Katolików. Rzecz trudna/ i niewypowiedziana/ opisać/ abo wymówić/ jak tego wiele/ i srogą rzecz szło tej szarańcy/ abo tego Kąkolu Bisarmańskiego Czartowskiego/ tak przez Konstantynopol/ jak i ze wszytkich stron Państwa tak szeroko nasiadłego i możnego/ nuż co z inszych krajów/ kto to może wiedzieć: bo i sam Cesarz nie wie/ aż będzie wiedżyał nad Dunajem przy popisie i munstrze. To dziwna i godna rzecz ponderacjej/ czym się tak srogie wojsko żywić na stanowisku będzie/ i w obozie gdy w gromadzie staną: zwłaszcza koło Dunaja trawy i w
regiment Daudbáse sławnego/ y woiennego Boharyra/ pragnącego krwie rozlania Chrześćiánskiey/ y zniszczenia wszech Kátholikow. Rzecz trudna/ y niewypowiedźiána/ opisáć/ ábo wymowić/ iák tego wiele/ y srogą rzecz szło tey száráńcy/ ábo tego Kąkolu Bisarmáńskiego Czártowskiego/ ták przez Konstántynopol/ iák y ze wszytkich stron Państwá ták szeroko náśiádłego y możnego/ nuż co z inszych kráiow/ kto to może wiedżieć: bo y sam Cesarz nie wie/ áż będźie wiedżiał nád Dunáiem przy popiśie y munstrze. To dziwna y godna rzecz ponderácyey/ czym sie ták srogie woysko żywić ná stánowisku będzie/ y w obozie gdy w gromádżie stáną: zwłaszczá koło Dunáiá trawy y w
Skrót tekstu: StarWyp
Strona: A4
Tytuł:
Wyprawa i wyiazd sułtana Amurata cesarza tureckiego na wojnę do Korony Polskiej
Autor:
Szymon Starowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
. Peregrynacja Plin: lib: 36. C. 12. Za jego Panowania Eipt miał dwadzieścia tysięcy miast, przedniejsze Aleksandria, Teby, Babilon, Memfis. etc.
Tam też jest okrutny bałwan Boginiej Isydy/ którą starzy Eipcjanie chwalili. Powysz Piramid wielkie prawie/ i barzo dawne leżą waliny miasta przednie zacnego i możnego Eipskiego Państwa/ które zwano Teby. Miało sto bran/ tu był z niego Z. Maurycy z swoim zastępem. Po Nilu też jadąc/ nie długo może być na puszczach Aran/ Saran i Scyty/ o których częsta jest zmianka w żywotach Ojców śś. stoją tam i dotąd/ acz popsowane klasztory śś.
. Peregrinácya Plin: lib: 36. C. 12. Zá iego Pánowánia Eipt miáł dwadzieśćia tysiecy miast, przednieysze Alexandrya, Teby, Babylon, Memfis. etc.
Tám też iest okrutny báłwan Boginiey Isydy/ ktorą stárzy Eipcyánie chwalili. Powysz Pirámid wielkie práwie/ y bárzo dawne leżą wáliny miástá przednie zacnego y możnego Eipskiego Páństwá/ ktore zwano Teby. Miało sto bran/ tu był z niego S. Maurycy z swoim zastępem. Po Nylu też iádąc/ nie dłu^o^ może być ná pusczách Aran/ Sárán y Scyty/ o ktorych częsta iest zmianká w żywotách Oycow śś. stoią tám y dotąd/ ácz popsowáne klasztory śś.
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 64
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
go komu kilkasetny Jak ADOLFOWI o którym ten czytam Apokryf, kto go wymyślił nie pytam.
TEn Książę zacny z godnych idąc przodków, Wzrostem, pięknością, dobrocią, rozumem. W Ich ślady wkraczał, niechcąc być wyrodków W tytułe zwany Rycerstwo też tłumem, Lgneło do Pana choć młodego w latach Lecz dojzrzałych cnot, możnego w intratach. Pełen nauki w ćwiczeniu wybornym, Akademia w nim miała mięszkanie Przy mądrej Matce przy Ojcu przezornym. Czas mu się miły Rajem ziemskim stanie Gdy tak godziny słodkim biegiem płyną Co innym przykre, bo w próżności giną. Nie masz co więcej mówić o KsIĄZĘCIU ADOLFIE, tylko szczególne pochwały Ani mu przeczyć w żadnym
go komu kilkasetny Jak ADOLFOWI o ktorym ten czytam Apokryf, kto go wymyślił nie pytam.
TEn Xiążę zácny z godnych idąc przodkow, Wzrostem, pięknością, dobrocią, rozumem. W Ich ślady wkráczał, niechcąc być wyrodkow W tytule zwány Rycerstwo też tłumem, Lgneło do Pána choć młodego w latach Lecz doyzrzałych cnot, możnego w intratach. Pełen náuki w ćwiczeniu wybornym, Akademia w nim miała mięszkanie Przy mądrey Matce przy Oycu przezornym. Czas mu się miły Raiem ziemskim stanie Gdy ták godziny słodkim biegiem płyną Co innym przykre, bo w prożności giną. Nie masz co więcey mowić o XIĄZĘCIU ADOLFIE, tylko szczegulne pochwáły Ani mu przeczyć w żadnym
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 2
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
zawsze świecą zorze; Insze pola, równiny, góry z pagórkami, Otoczone pięknemi nad podziw miastami. Ma luna swe fortece, domy, budowania Więtsze nad pomyślenie ludzkie i mniemania, Gajów, lasów wesołych, puszcz dostatek wielki, Gdzie Nimfy tańce wiodą i zwierz biją wszelki.
LXXII.
Nie mógł się Astolf dobrze napatrzyć możnego Państwa dla biegu koni płomiennych żartkiego, Który święty apostoł w dół miedzy dwie góry Kierował, pojazd prędki, pojazd czyniąc spory. Tam wprzód ujźrzał, gdy w dziwach utkwił bystre oczy, Jako prędkie płanety przedwieczna Myśl toczy, Więc co lub niefortuną lub głupstwem, grzechami Traci się albo czasem złem i zabawami.
LXXIII.
zawsze świecą zorze; Insze pola, równiny, góry z pagórkami, Otoczone pięknemi nad podziw miastami. Ma luna swe fortece, domy, budowania Więtsze nad pomyślenie ludzkie i mniemania, Gajów, lasów wesołych, puszcz dostatek wielki, Gdzie Nimfy tańce wiodą i źwierz biją wszelki.
LXXII.
Nie mógł się Astolf dobrze napatrzyć możnego Państwa dla biegu koni płomiennych żartkiego, Który święty apostoł w dół miedzy dwie góry Kierował, pojazd prędki, pojazd czyniąc spory. Tam wprzód ujźrzał, gdy w dziwach utkwił bystre oczy, Jako prędkie płanety przedwieczna Myśl toczy, Więc co lub niefortuną lub głupstwem, grzechami Traci się albo czasem złem i zabawami.
LXXIII.
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 79
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
przykłady, a nie bez pożałowania, choć nas to nic nie dolegało, słyszeliśmy o francuskich i inderlanskich wieku naszego srogich i okrutnych domowych kłótniach; sami, a świeżo, ledwieśmy na takie ognie przez ścianę sąsiedzką nie patrzyli; dymy tego pewnego pożaru, poźrawszy przez góry, widzieliśmy z upadkiem onego, tak możnego przedtem, tak pięknego, teraz zniszczonego i w niwecz obróconego królestwa węgierskiego. Zaczemby nie powinna ku ojczyźnie miełość, by nie słuszny wzgląd na pozostające potomstwo. przywodzić nas do ulitowania się nad matką naszą? Żałość przynajmniej i bojaźń z tak okrutnych przykładów i niebezpieczeństwa następujących, a strzeż Boże zguby ostatniej, miałyby słusznie niektórych
przykłady, a nie bez pożałowania, choć nas to nic nie dolegało, słyszeliśmy o francuskich i inderlanskich wieku naszego srogich i okrutnych domowych kłótniach; sami, a świeżo, ledwieśmy na takie ognie przez ścianę sąsiedzką nie patrzyli; dymy tego pewnego pożaru, poźrawszy przez góry, widzieliśmy z upadkiem onego, tak możnego przedtem, tak pięknego, teraz zniszczonego i w niwecz obróconego królestwa węgierskiego. Zaczemby nie powinna ku ojczyźnie miełość, by nie słuszny wzgląd na pozostające potomstwo. przywodzić nas do ulitowania się nad matką naszą? Żałość przynajmniej i bojaźń z tak okrutnych przykładów i niebezpieczeństwa następujących, a strzeż Boże zguby ostatniej, miałyby słusznie niektórych
Skrót tekstu: MyszkZdanieCz_III
Strona: 295
Tytuł:
Zdanie JMPana Marszałka koronnego na sejm walny koronny in anno 1607 pro die 7 Mai warszawski.
Autor:
Zygmunt Myszkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918