wiary wiecznej godzien jest nagany. A jako płuca wiatry w się przyjmują różne, Tak oni aby w wierze mieli duchy próżne. Ślezionę Rozmus posłał Węgrom dumającym, Zwłaszcza melancholijej okwito mającym, Aby im Sastorowie nie opowiadali Wesela, lecz w kłopocie by zawsze mieszkali. Bo póki oni Lutra nie przyjęli wiary
Póty byli szczęśliwi i możni bez miary. A skoro jedno cnotą papieską wzgardzili, Zarazem na się Turka wojną obalili. Tak i Czechowic: dotąd na wolności trwali, Póki Husowej wiary nie naśladowali. A jako znieśli Boskie obrzędy okwite, Tak im też cesarz zgwałcił prawa pospolite. Więc teraz w wieńcu chodzą czworogranowitym, W jakim woły gdy orzą pługiem
wiary wiecznej godzien jest nagany. A jako płuca wiatry w się przyjmują różne, Tak oni aby w wierze mieli duchy próżne. Ślezionę Rozmus posłał Węgrom dumającym, Zwłaszcza melankolijej okwito mającym, Aby im Sastorowie nie opowiadali Wesela, lecz w kłopocie by zawsze mieszkali. Bo póki oni Lutra nie przyjęli wiary
Póty byli szczęśliwi i możni bez miary. A skoro jedno cnotą papieską wzgardzili, Zarazem na się Turka wojną obalili. Tak i Czechowic: dotąd na wolności trwali, Póki Husowej wiary nie naśladowali. A jako znieśli Boskie obrzędy okwite, Tak im też cesarz zgwałcił prawa pospolite. Więc teraz w wieńcu chodzą czworogranowitym, W jakim woły gdy orzą pługiem
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 365
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
złocie, Uciekszy do nich, tam już pokój był niecnocie. Ale iż mistrz jest na te przebieglce Francja, Postrzegła też takowąż sztukę Bohemija. Listy od Turka do nich przejęto zdradliwe, I tak je wyświecono, ministry fałszywe. Byli też tacy w Polsce, jużci nienabożni, Ale zasię dostatni i tak dobrze możni, Że mieli pięćdziesiąt wsi i trzy miasta k temu! O, prawo złe, majętność dawać obłudnemu! A na to pięć pacierzy i pięć pozdrowienia, Jedno kredo mówili prędkie do zbawienia. U tych to były mnichów templarskich posługi, Czym do siebie ciągnęli prosty lud czas długi. Więc też do nich na spowiedź inszy
złocie, Uciekszy do nich, tam już pokój był niecnocie. Ale iż mistrz jest na te przebieglce Francyja, Postrzegła też takowąż sztukę Bohemija. Listy od Turka do nich przejęto zdradliwe, I tak je wyświecono, ministry fałszywe. Byli też tacy w Polszcze, jużci nienabożni, Ale zasię dostatni i tak dobrze możni, Że mieli pięćdziesiąt wsi i trzy miasta k temu! O, prawo złe, majętność dawać obłudnemu! A na to pięć pacierzy i pięć pozdrowienia, Jedno kredo mówili prędkie do zbawienia. U tych to były mnichów templarskich posługi, Czym do siebie ciągnęli prosty lud czas długi. Więc też do nich na spowiedź inszy
Skrót tekstu: ErZrzenAnKontr
Strona: 373
Tytuł:
Anatomia Martynusa Lutra Erazma z Roterdama
Autor:
Erazm z Rotterdamu
Tłumacz:
Jan Zrzenczycki
Drukarnia:
Bazyli Skalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
boju Idzie w Lemnie do ślicznej Wenery pokoju. Tam Wulkan oszukany sam rogami świeci, Lecz i Mars z śmiechem bogów uwikłany w sieci. Ale wprzodby mię Hesper cieniem okrył swoim. Niżbym wszytko wymówić miał językiem moim, Jako wiele na świecie gładkości hołduje, Nad którymi, czego chce, ona dokazuje. Wielcy cesarze, możni królowie, książęta, Jej muszą nosić dobrowolne pęta. Tak ma zawsze dwór wielki, tak udolne sługi, Których się nie przebiera, choć ich bez wysługi
Częstokroć odprawuje, bo wnet orszakami Na to miejsce gęstymi słudzy za sługami Sypą się do jej progów; ona w nich przebiera, Mając w czym, bo ledwo drzwi
boju Idzie w Lemnie do ślicznej Wenery pokoju. Tam Wulkan oszukany sam rogami świeci, Lecz i Mars z śmiechem bogow uwikłany w sieci. Ale wprzodby mię Hesper cieniem okrył swoim. Niżbym wszytko wymowić miał językiem moim, Jako wiele na świecie gładkości hołduje, Nad ktorymi, czego chce, ona dokazuje. Wielcy cesarze, możni krolowie, książęta, Jej muszą nosić dobrowolne pęta. Tak ma zawsze dwor wielki, tak udolne sługi, Ktorych się nie przebiera, choć ich bez wysługi
Częstokroć odprawuje, bo wnet orszakami Na to miejsce gęstymi słudzy za sługami Sypą się do jej progow; ona w nich przebiera, Mając w czym, bo ledwo drzwi
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 243
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
to dołożyć: że Sukcesorowie Króla Polskiego Cudzoziemca, są niebezpieczniejsi na Elekcyj po śmierci Ojca swego, niż Piasta Potomkowie: bo ci tylko z jednej łaski Rzeczypospolitej wyglądać mogę korony, niemając sił innych, anie dostatków; tamci zaś i złotem, i żelazem domagać się mogą Elekcyj, będąc aliunde z Państw swoich opatrzeni, możni, i dostatni: nawet in casu scissionis obranie Króla Cudzoziemca niebezpoeczniejsze, niż Piasta, bo chć by się cum exclusione jego zgodził strony, i odstąpiły go, to się Król Cudzoziemiec sam nieodstąpi, jako dwa razy practicatum. A gdyby na Piaście stanęła scysja, musiałby decyzyj Rzeczypospolitej, i zgody u wszech stanów
to dołożyć: że sukcessorowie Krolá Polskiego Cudzoźiemca, są niebespiecznieyśi ná Elekcyi po śmierći Oycá swego, niż Piastá Potomkowie: bo ći tylko z iedney łáski Rzeczypospolitey wyglądać mogę korony, niemaiąc śił innych, ánie dostátkow; támći záś y złotem, y żelazem domagać się mogą Elekcyi, będąc aliunde z Państw swoich opatrzeni, możni, y dostátni: náwet in casu scissionis obránie Krolá Cudzoźiemcá niebespoecznieysze, niż Piastá, bo chć by się cum exclusione iego zgodźił strony, y odstąpiły go, to się Krol Cudzoźiemiec sam nieodstąpi, iáko dwá razy practicatum. A gdyby ná Piaśćie stánęłá scyssya, muśiałby decyzyi Rzeczypospolitey, y zgody u wszech stánow
Skrót tekstu: RadzKwest
Strona: 20
Tytuł:
Kwestie polityczne
Autor:
Franciszek Radzewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka
Miejsce wydania:
Poznań
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
o której rozumiała, iż nikt lepiej nad W. K. M. radzić nie mógł; puszczała wszytko księżna jejmość mimo się, a na W. K. M. ze wszytkim się odzywała. Co gdy przez czas niemały trwało, gdy ci, którzy w tej rzeczy do księżnej jejmości słali, ludzie wielcy, możni, zacni, bogaci; przyjąwszy za wdzięczne prawdziwą i przystojną omowe księżny jejmości, przedsięwzięcia swego zaniechali; nalazł się poddany W. K. M. daleko tamtym, którzy prosili, nierówny, który zwyczaju pospolitego nie zachowawszy, prawo pospolite podeptawszy, Boga zapomniawszy, zwierzchność W. K. M. z siebie zrzuciwszy,
o której rozumiała, iż nikt lepiej nad W. K. M. radzić nie mógł; puszczała wszytko księżna jejmość mimo się, a na W. K. M. ze wszytkim się odzywała. Co gdy przez czas niemały trwało, gdy ci, którzy w tej rzeczy do księżnej jejmości słali, ludzie wielcy, możni, zacni, bogaci; przyjąwszy za wdzięczne prawdziwą i przystojną omowe księżny jejmości, przedsięwzięcia swego zaniechali; nalazł się poddany W. K. M. daleko tamtym, którzy prosili, nierówny, który zwyczaju pospolitego nie zachowawszy, prawo pospolite podeptawszy, Boga zapomniawszy, zwierzchność W. K. M. z siebie zrzuciwszy,
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 182
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
zbudowany, iż jest między pierwszemi wygodami wczesnego życia: Dlatego słusznie każdy podług stanu swego, i dostatku, miałby się starać, aby go mógł mieć, jak najpiękniejszy. Słusznie mówię nań kosztu nie żałować, kiedy bez niego, by najobfitsze dobre mienie, niemoże mieć wczesnego używania. Dalekoż więcej wy Możni, i Dostatni, Polscy Panowie, przy tak szerokich włościach, przy tak wesołych miejscach przy takiej wszytkich rzeczy obfitości przy tak wielkiej aparencji sługach, w strojach, w sprzętach, przy życiu tak hojnym, i dostatnim: Dalekoż, mówię, więcej mielibyście przed sięwziąć, to staranie pięknego pomieszkania, bez którego
zbudowany, iż iest między pierwszemi wygodámi wczesnego żyćia: Dlatego słusznie káżdy podług stánu swego, y dostátku, miałby się stáráć, áby go mogł mieć, iák naypięknieyszy. Słusznie mowię nan kosztu nie żałowáć, kiedy bez niego, by nayobfitsze dobre mienie, niemoże mieć wczesnego vżywánia. Dálekoż więcey wy Mozni, y Dostátni, Polscy Pánowie, przy ták szerokich włośćiách, przy ták wesołych mieyscách przy tákiey wszytkich rzeczy obfitośći przy ták wielkiey apparentiey sługách, w stroiách, w sprzętách, przy żyćiu ták hoynym, y dostatnim: Dálekoż, mowię, więcey mielibyśćie przed sięwźiąć, to stáránie pięknego pomięszkánia, bez ktorego
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: A2
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Wolny od Much/ Komorów/ Płech. W co wszytko łacno potrafić/ kiedy w nim przebywać niebędą/ kiedy go zamykać będą. Kiedy okna w gorąco zasłonione/ w zimno zawarte i dwoiste. Więcej nad to Pokojowi dla gospodarza samego/ raczej admagnificentiam i do okazałości/ niźli potrzeby i w czasu. A tak możni Panowie przyczyniać ich ad arbitrium mogą/ nieba naśladując/ w którem mansiones multae. Pzry Pokojach gospodarskich/ Zaras mają być pokoje Pani samy Bo tego potrzebuje ścisłe małżeńskie towarzystwo/ i spolne pomieszkanie/ & thorus communis. Więc kto się rogów boi/ a żonkę ma potemu/ dla Boga obok znią/ i przez
Wolny od Much/ Komorow/ Płech. W co wszytko łácno potráfić/ kiedy w nim przebywáć niebędą/ kiedy go zámykáć będą. Kiedy okná w gorąco zásłonione/ w zimno záwárte y dwoiste. Więcey nád to Pokoiowi dla gospodarzá sámego/ ráczey admagnificentiam y do okázałośći/ nizli potrzeby y w czásu. A ták możni Pánowie przyczyniáć ich ad arbitrium mogą/ niebá násláduiąc/ w ktorem mansiones multae. Pzry Pokoiach gospodárskich/ Záras máią być pokoie Páni sámy Bo tego potrzebuie śćisłe máłżenskie towarzystwo/ y spolne pomięszkánie/ & thorus communis. Więc kto się rogow boi/ á żonkę ma potemu/ dla Bogá obok znią/ y przez
Skrót tekstu: NaukaBud
Strona: B2v
Tytuł:
Krótka nauka budownicza
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Wdowa i Dziedzice Andrzeja Piotrowczyka
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
architektura, budownictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
dochodzi, ale wiarą w Boga. W nim tedy Najmilsi Bracia i Siostry miłujmy Aniołów jego, jako przyszłych Społdziedziców naszych, a teraz Aktórów i Opiekunów nam od Ojca naznaczonych. Czego się mamy pod takiemi Stróżami obawiać? Ani zwyciężeni być mogą, którzy nas strzegą we wszystkich drogach naszych; wierni są, mądrzy są, możni są, czego się lękamy? tylko naśladujmy ich, wieszajmy się przy nich: i w obronie Boga Majestatu mięszkajmy. Ilekroć tedy ciężka napadnie pokusa, i straszne nastąpi utrapienie, wzywaj Strażnika twego, Wodza twego, Pomocnika twego, w przygodach, w uciskach wołaj go, i mów: Panie ratuj nas, giniemy.
dochodźi, ále wiárą w Bogá. W nim tedy Naymilśi Braćia y Siostry miłuymy Aniołow iego, iáko przyszłych Społdźiedźicow nászych, á teraz Aktorow y Opiekunow nam od Oycá náznáczonych. Czego się mamy pod tákiemi Strożami obawiać? Ani zwyćiężeni bydź mogą, którzy nas strzegą we wszystkich drogách nászych; wierni są, mądrzy są, możni są, czego się lękamy? tylko násladuymy ich, wieszaymy się przy nich: y w obronie Bogá Máiestatu mięszkaymy. Ilekroć tedy ćięszka nápadnie pokusá, y strászne nástąpi utrapienie, wzyway Stráżniká twego, Wodzá twego, Pomocniká twego, w przygodách, w ućiskách wołay go, y mow: Pánie ratuj nas, giniemy.
Skrót tekstu: KoronBractw
Strona: A3v
Tytuł:
Koronka Bractwa ss. Aniołów Stróżów
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1737
Data wydania (nie wcześniej niż):
1737
Data wydania (nie później niż):
1737
, Par- lamenta, w Nadworne Kalwakaty i asystencje, w niskiej zaś i uboższej kondycyj ludzi, miasto erygowania Fortec, sypania wałów, dobywania kanalów etc. pracą sustentujących życie swoję, toby tenże sustentament mieli w strukturach, Fabrykach, Pałacach, i wspaniałych Architekturach. Teby zaś infallibuliter Monarchowie, udzuelnie Książęta, i możni murowali Panowie i fundowali na ozdobę kraju, gdyby przez bojaźń przyszłych wojen, nie enernowali na Fortece skarbów swoich. Działa zaś moździerze, i inne głośne huczne Armaty, miałby suum usum bez wojen, na publicznych Aktach, jako to Elekcjach, Koronacjach, Introdukcjach, Kopulacjach, i innych aplauzach, przez co samo,
, Par- lamenta, w Nádworne Kálwakáty y asystencye, w niskiey zaś y uboższey kondycyi ludzi, miasto erygowania Fortec, sypania wáłow, dobywania kánalow etc. prácą sustentuiących życie swoię, toby tenże sustentament mieli w strukturach, Fabrykach, Páłacach, y wspániałych Architekturach. Teby zaś infallibuliter Monárchowie, udzuelnie Xiążęta, y możni murowali Panowie y fundowali ná ozdobę kraju, gdyby przez boiaźn przyszłych woien, nie enernowali ná Fortece skárbow swoich. Działa zaś mozdzierze, y inne głośne huczne Armaty, miałby suum usum bez woien, ná publicznych Aktach, iáko to Elekcyach, Koronacyach, Introdukcyach, Kopulacyach, y innych applauzach, przez co samo,
Skrót tekstu: GarczAnat
Strona: 158
Tytuł:
Anatomia Rzeczypospolitej Polskiej
Autor:
Stefan Garczyński
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1753
Data wydania (nie wcześniej niż):
1753
Data wydania (nie później niż):
1753
Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne iliackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto się mądrym liczy, Nawet nabożny człowiek, choć się wzbrania, Jeśli nie serce, oczy ku niej skłania.
Przetoż wszytkie głośne chory Urodę Lilijodory I zapały w sercu nowe 6Śpiewajcie Rozymundowe. CZTERNASTA: DRUZYLLA
Tobie, jedyny serca mego panie, Wszytko oddaję, dusze mej kochanie,
Kogóż ona nie zwojuje? Jej Jupiter władogromy, Jej służył Wulkanus chromy. Nie dla Heleny, lecz dla jej urody Upadły pyszne ilijackie grody, Syn Tarkwiniego koronę utracił, Hetman rutulski gardłem ją opłacił.
Jej daje niskie ukłony Mądry syn możnej Latony; Dla niej z pańskich majestatów Idą do podłych warsztatów Królowie wielcy, możni bojownicy. Kto się prostakiem, kto się mądrym liczy, Nawet nabożny człowiek, choć się wzbrania, Jeśli nie serce, oczy ku niej skłania.
Przetoż wszytkie głośne chory Urodę Lilijodory I zapały w sercu nowe 6Śpiewajcie Rozymundowe. CZTERNASTA: DRUZYLLA
Tobie, jedyny serca mego panie, Wszytko oddaję, dusze mej kochanie,
Skrót tekstu: ZimSRoks
Strona: 120
Tytuł:
Roksolanki
Autor:
Szymon Zimorowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ludwika Ślękowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983