swoje słodyczy Po dniowych trudów posyłał nam porze,
I biedy, którą miłość wszytkich ćwiczy, Na miękkodartym zapomniałem piorze.
Lecz ona, co nam pokoju nie życzy, Pchnęła mię przez sen na okropne burze W łodzi, a wiosło i rudel sterniczy Wziąwszy, wałom mię dała w moc i chmurze.
Ale wtem Jaga, możniejsza niż one Wszytkie powodzi, ku mnie przystąpiła I ręką z mokrej wyciągnęła tonie.
Ach, dlatego mnie nie pożarły słone Wody, że sama będzie mię paliła! Tak kto ma zgorzeć, pewnie nie utonie. ŻONA MYŚLIWEMU
Kto się wprzód w dzikiej zakochał zdobyczy I począł straszyć niedościgłe łanie, Kto wprzód ulubił i pole,
swoje słodyczy Po dniowych trudów posyłał nam porze,
I biedy, którą miłość wszytkich ćwiczy, Na miękkodartym zapomniałem piorze.
Lecz ona, co nam pokoju nie życzy, Pchnęła mię przez sen na okropne burze W łodzi, a wiosło i rudel sterniczy Wziąwszy, wałom mię dała w moc i chmurze.
Ale wtem Jaga, możniejsza niż one Wszytkie powodzi, ku mnie przystąpiła I ręką z mokrej wyciągnęła tonie.
Ach, dlatego mnie nie pożarły słone Wody, że sama będzie mię paliła! Tak kto ma zgorzeć, pewnie nie utonie. ŻONA MYŚLIWEMU
Kto się wprzód w dzikiej zakochał zdobyczy I począł straszyć niedościgłe łanie, Kto wprzód ulubił i pole,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 108
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
byle swe przewiodła: gniew przy baczeniu bywa: Bo wiele w zapalczywości pohamowali się: taki był Sokrates/ gdy mówił: Skarałbym cię/ gdybym się był nie rozgniewał. Dla czego trudniej walczyć z rozkoszą/ niżli z gniewem .5. Z możniejszym trudniej walczyć/ niżli z słabym. Ale rozkosz jest możniejsza niżli gniew/ co znać stąd/ iż gniew miłości niezwycięży/ a miłość gniew prędko. Jako gdy się kto rozgniewa na panią/ którą miłuje/ on gniew nie gasi miłości: owszem miłość gasi gniew/ odgniewa się wnet/ i pojednają się prędko. Trudniej tedy walczyć z rozkoszą/ niżli z gniewem. Do
byle swe przewiodłá: gniew przy baczeniu bywa: Bo wiele w zapálczywośći pohámowáli się: táki był Sokrates/ gdy mowił: Skarałbym ćię/ gdybym się był nie rozgniewał. Dla czego trudniey walczyć z roskoszą/ niżli z gniewem .5. Z możnieyszym trudniey walczyć/ niżli z słábym. Ale roskosz iest możnieysza niżli gniew/ co znáć stąd/ iż gniew miłośći niezwyćięży/ á miłość gniew prędko. Iako gdy się kto rozgniewa ná pánią/ ktorą miłuie/ on gniew nie gáśi miłośći: owszem miłość gáśi gniew/ odgniewa się wnet/ y poiednáią się prędko. Trudniey tedy walczyć z roskoszą/ niżli z gniewem. Do
Skrót tekstu: PetrSEt
Strona: 129
Tytuł:
Etyki Arystotelesowej [...] pierwsza część
Autor:
Sebastian Petrycy
Drukarnia:
Maciej Jędrzejowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
filozofia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
tym miejscu tak małym, onego Jana Zamojskiego, Kanclerza i Hetmana nawysszego Koronnego, Wuja W. W. M. mej M. Paniej ledwie spomnieć mogę, Sława jego nieśmiertelna, wszędy na Wschód i Zachód Słońca do ostatnych Narodów i kątów świata zaniesiona, taż nad wszelkie i Łacińskie i Polskie pióro daleko bogatsza, możniejsza, wyssza, niedopuszcza. Ktokolwiek jednak, i umiejętność rycerskich rzeczy prżednią: i szczęście na wszytkich wojnach wielkie, i nigdy nieodmienne jego uważy, zdrowym a zazdrością nieżaszłym okiem Cnoty inne zaraz obaczy, Aleksandrowi Wielkiemu, i G. Julemu Cezarowi, dwiema mówię onym świata burzycielom, trzeciego tego towarzysza słusznie ukaże. Więc
tym mieyscu ták máłym, onego Ianá Zamoyskiego, Kánclerzá y Hetmáná nawysszego Koronnego, Wuiá W. W. M. mey M. Pániey ledwie spomnieć mogę, Sławá iego nieśmiertelna, wszędy ná Wschod y Zachod Słońcá do ostátnych Narodow y kątow świátá zánieśiona, táż nád wszelkie y Łáćińskie y Polskie pioro dáleko bogátsza, możnieysza, wyssza, niedopuscza. Ktokolwiek iednák, y umieiętność rycerskich rzeczy prżednią: y sczęśćie ná wszytkich woynách wielkie, y nigdy nieodmienne iego uważy, zdrowym á zazdrośćią nieżászłym okiem Cnoty ine záraz obaczy, Alexándrowi Wielkiemu, y G. Iulemu Cezárowi, dwiemá mowię onym świátá burzycielom, trzećiego tego towárzyszá słusznie ukaże. Więc
Skrót tekstu: BreyWargPereg
Strona: 13
Tytuł:
Peregrynacja arabska albo do grobu św. Katarzyny
Autor:
Bernhard Breydenbach
Tłumacz:
Andrzej Wargocki
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
cię porobią/ i zatym prawo na tobie przewiodą. Chcesz zasię stanąć do prawa/ aż sądy odwołają/ i zawieszą. Czemu? Bo tego komukolwiek potrzebaja ty się ciągni/ nakładaj/ odwłokę sprawiedliwości cierp. Czyniłby drugi o się/ i o sprawiedliwą swoję/ ale Prokuratora znaleźć nie może/ bo mu go strona możniejsza i pieniężniejsza odwabiła i odstra- szyła. zacznie się prawo/ dylacij i odwłok i ekscepcij słusznych niesłusznych co niemiara. Czekaj/ włócz się to tam to sam/ z mieszka dobywwaj/ gospodarstwa zaniechaj: uboga wdowo po drogach się tłucz. Nakażą procedere, respondere, przy kim sztuczniejszy i wykrętniejszy prokurat/ tego prawniejsza/ temu
ćię porobią/ y zátym práwo ná tobie przewiodą. Chcesz záśię stánąć do práwá/ áż sądy odwołáią/ y záwieszą. Czemu? Bo tego komukolwiek potrzebáiá ty się ćiągni/ nákłáday/ odwłokę spráwiedliwośći ćierp. Czyniłby drugi o się/ y o spráwiedliwą swoię/ ále Prokuratorá ználeść nie może/ bo mu go stroná możnieysza y pieniężnieysza odwabiłá y odstrá- szyłá. zácznie sie práwo/ dyláciy y odwłok y excepciy słusznych niesłusznych co niemiárá. Czekay/ włocz się to tám to sám/ z mieszká dobywway/ gospodárstwá zániechay: vboga wdowo po drogách się tłucz. Nákażą procedere, respondere, przy kim sztucznieyszy y wykrętnieyszy prokurat/ tego práwnieysza/ temu
Skrót tekstu: BemKom
Strona: 30.
Tytuł:
Kometa to jest pogróżka z nieba na postrach, przestrogę i upomnienie ludzkie
Autor:
Mateusz Bembus
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619