, Pałac, im gęstsze ma w sobie filary, Trwa lat bez miary. Okręt, na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać
, Pałac, im gęstsze ma w sobie filary, Trwa lat bez miary. Okręt, na którym szturm na skały jedzie, Tem lepiej, im go gwiazd gromada wiedzie, Gdy kotew haki trzyma go dwojemi, Dobrze mu z niemi.
Dąb gałęziami z towarzyszem spięty Bezpiecznie roście; a na się zawzięty Rozterk, i możnych bohaterów siła Miast pogubiła. Na to przy lutni Amfiona pienie, Trzy razy Dyrce swe bystre strumienie Ujęła, gęsty a Cyteron w koło Poszedł wesoło. Czołgać się jęły kamienie, a skały Z gór się spuściwszy, w polu tańcowały; Ostre krzemienie w pole plęsy niosły, I gaj zarosły. A skoro przestał muzyk śpiewać
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 157
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
w żeglowaniu daleko wyminie; Tem zawieram, że wszytkie gwiazd łaskawych dary I cnoty będzie miała bez końca, bez miary.
LXII.
Ono za nią Beata, jej rodzona, idzie, Której się właśnie takie piękne imię zydzie; Która nie tylko sama, póki żywa będzie, Dojdzie wielkiego szczęścia, ale w pierwszem rzędzie Możnych książąt swojego małżonka postawi Swojem wielkiem rozumem i ubłogosławi, Który, kiedy ona świat zostawi, upadnie Prawie w ostatnią zgubę i zostanie na dnie.
LXIII.
Straszny za jej żywota Murzyn i Sforcowie I zawołani będą Wiszkontów wężowie Od Hiperborskich śniegów po brzegi czerwone I od Inda po morze górami ściśnione; Skoro umrze, w niewolą
w żeglowaniu daleko wyminie; Tem zawieram, że wszytkie gwiazd łaskawych dary I cnoty będzie miała bez końca, bez miary.
LXII.
Ono za nią Beata, jej rodzona, idzie, Której się właśnie takie piękne imię zydzie; Która nie tylko sama, póki żywa będzie, Dojdzie wielkiego szczęścia, ale w pierwszem rzędzie Możnych książąt swojego małżonka postawi Swojem wielkiem rozumem i ubłogosławi, Który, kiedy ona świat zostawi, upadnie Prawie w ostatnią zgubę i zostanie na dnie.
LXIII.
Straszny za jej żywota Murzyn i Sforcowie I zawołani będą Wiszkontów wężowie Od Hiperborskich śniegów po brzegi czerwone I od Inda po morze górami ściśnione; Skoro umrze, w niewolą
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 289
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
miejscu przestronym barzo położony. Gdzie Gubernator 100. Człeka Gwardyjej Szwajczarów/ i chorągiew Rajtarów/ swym kosztem trzyma/ dając im dobry Żołd miesięcny. Każde rano i każdy wieczor/ gdy obiadu/ albo wieczerzy czas następuje/ Mużyka z Trębaczami stanąwszy na pewnym Ganku przeciwko Rynku grają/ i trąbią/ według zwyczaju/ który u możnych Panów/ i Monarchów się zachowuje. Tak Rajtaria jak i Gwardia/ ma swoje w Pałacu mieszkanie/ żeby gdzie się jeno Gubernator ruszy/ tuż niego byli wartując go/ tak jak gdyby sam Ociec święty osobą swoją zostawał. Jeszcze przed Pałacem/ jest pewne Więzienie/ gdzie zwykł i każdy dzień prawie zrana ciągnąć na
mieyscu przestronym bárzo położony. Gdźie Gubernator 100. Człeká Gwárdyiey Szwayczárow/ y ćhorągiew Ráytárow/ swym kosztem trzyma/ dáiąc im dobry Zołd mieśięcny. Kázde ráno y kázdy wieczor/ gdy obiádu/ álbo wieczerzy czás nástępuie/ Mużyká z Trębáczámi stánąwszy ná pewnym Ganku przećiwko Rynku gráią/ y trąbią/ według zwyczáiu/ ktory v możnych Pánow/ y Monárchow się záchowuie. Ták Ráytárya iák y Gwárdia/ ma swoie w Páłácu mieszkánie/ żeby gdźie się ieno Gubernator ruszy/ tuż niego byli wártuiąc go/ ták iák gdyby sam Oćiec święty osobą swoią zostawał. Ieszcze przed Páłácem/ iest pewne Więźienie/ gdźie zwykł i káżdy dźień práwie zráná ćiągnąć ná
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 50
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
Cośmo pierwszy jeszcze za żywota swego/ że swoich obnosił nieprzyjaciół. Na pomieniony Sali/ na dzień Jana świętego/ jako Patrona miasta Florencyjej/ zwykł Książę Każdego roku to święto odprawować/ gdzie mu kosztowne i drogie Prezenty Darunki różne/ wielkie Stany/ i Miasta dają/ i Ofiarują. Tam samo Książę w Aszystenczyjej wielkich możnych Panów/ in publico, przed Pałacem/ pod Namiotem już na to zgotowanym zasiada. Przed którym różnych Miast i stanów ludzie/ z swemi stawają Chorągwiami/ kłaniająć się mu/ i przynależyte oddając posłuszeństwo/ przez co zdadzą się swoje potwierdzać przysięgę. Potym dopiero samo Książę/ gdy już godzina Obiadowi nadchodży/ do Pałacu idzie
Cosmo pierwszy ieszcze za żywotá swego/ że swoich obnośił nieprzyjaćioł. Ná pomieniony Sali/ ná dźień Ianá święte^o^/ iáko Pátroná miástá Florencyiey/ zwykł Xiążę Kázdego roku to święto odpráwowáć/ gdźie mu kosztowne y drogie Prezenty Darunki rozne/ wielkie Stany/ y Miástá dáią/ y Offiaruią. Tám sámo Xiążę w Aszystenczyiey wielkich możnych Pánow/ in publico, przed Páłácem/ pod Namiotem iuż ná to zgotowánym záśiada. Przed ktorym rożnych Miást y stanow ludźie/ z swemi stawáią Chorągwiámi/ kłániáiąć się mu/ y przynależyte oddáiąc posłuszeństwo/ przez co zdádzą się swoie potwierdzáć przyśięgę. Potym dopiero sámo Xiążę/ gdy iuż godźiná Obiádowi nádchodżi/ do Páłácu idźie
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 67
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
,
Wspomina wierszem z uprzejmej ochoty Twoje pamięci wiecznej godne cnoty.
Przednia ozdobo domu przezacnego Cnych Koniecpolskich, którzy w tej Koronie Od lat sześciset z zrządzenia boskiego, Ku wspaniałości i ku jej obronie Kwitnęli sławnie, a dla męstwa swego Wielcy, nie tylko w swej ojczystej stronie, Lecz i w postronnych narodach bywali, A możnych królów chęci k'sobie znali.
Jedni poważnym podobni Katonom, Gdy senatorskie krzesła zasiadali; Drudzy przeważnym równi Scypionom, Kiedy na polach marsowych stawali, A machmetańskim Getom i Bistonom, Groźnem żelazem srogo dokuczali: Niektórzy kościół biskupią godnością Zdobili, świecąc życia pobożnością.
Zaczem po wszystkie czasy domu tego Zawsze się godni ludzie znajdowali,
,
Wspomina wierszem z uprzejmej ochoty Twoje pamięci wiecznej godne cnoty.
Przednia ozdobo domu przezacnego Cnych Koniecpolskich, którzy w tej Koronie Od lat sześciset z zrządzenia boskiego, Ku wspaniałości i ku jej obronie Kwitnęli sławnie, a dla męstwa swego Wielcy, nie tylko w swej ojczystej stronie, Lecz i w postronnych narodach bywali, A możnych królów chęci k'sobie znali.
Jedni poważnym podobni Katonom, Gdy senatorskie krzesła zasiadali; Drudzy przeważnym równi Scypionom, Kiedy na polach marsowych stawali, A machmetańskim Getom i Bistonom, Groźném żelazem srogo dokuczali: Niektórzy kościół biskupią godnością Zdobili, świecąc życia pobożnością.
Zaczém po wszystkie czasy domu tego Zawsze się godni ludzie znajdowali,
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 327
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
jest niewiadoma komu Możność, wspaniałość wielkich Lubomierskich, l rodowita starożytność domu? Z którego w męstwie i dziełach rycerskich Nikt nieustąpi i nieda nikomu Nad się w odwagach iść wprzód kawalerskich; Zaczem Srzeniawa jako w obfitości, Tak opływała w wszelakiej godności.
Sławny był rodzic tejto heroiny, Cny Sebastian, na Wiśniczu możnych Hrabiów potomek, który przez swe czyny Chwalebne i dla cnót dziwnie pobożnych, Takiej był wagi, że małżonkę z syny Król Zygmunt trzeci, podczas mu swych różnych Odjazdów, zamek z skarby i stołeczne Miasto poruczał w czasy niebezpieczne.
Jegoż ufając zawsze życzliwości I szczery umysł bez przysady znając, Niemniej o jego wysokiej mądrości
jest niewiadoma komu Możność, wspaniałość wielkich Lubomierskich, l rodowita starożytność domu? Z którego w męstwie i dziełach rycerskich Nikt nieustąpi i nieda nikomu Nad się w odwagach iść wprzód kawalerskich; Zaczem Srzeniawa jako w obfitości, Tak opływała w wszelakiej godności.
Sławny był rodzic tejto heroiny, Cny Sebastyan, na Wiśniczu możnych Hrabiów potomek, który przez swe czyny Chwalebne i dla cnót dziwnie pobożnych, Takiej był wagi, że małżonkę z syny Król Zygmunt trzeci, podczas mu swych różnych Odjazdów, zamek z skarby i stołeczne Miasto poruczał w czasy niebespieczne.
Jegoż ufając zawsze życzliwości I szczery umysł bez przysady znając, Niemniej o jego wysokiej mądrości
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 335
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
rzymskiej wiary nieszczęśliwie: Choćby się sami z strony wiary byli, Rychlej z pogany niż Szwedy zgodzili.
Któż nawet wtenczas serca tak wielkiego I umysłu był takiej stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rozterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty,
rzymskiej wiary nieszczęśliwie: Choćby się sami z strony wiary byli, Rychlej z pogany niż Szwedy zgodzili.
Któż nawet wtenczas serca tak wielkiego I umysłu był takiej stateczności, Coby niestruchlał w onej okrutnego Rosterku srogiej nader nawałności, Albo niezwątpił królestwa polskiego O zatrzymaniu zdrowia i całości, Gdy od tak wielu narodów ściśniona Możnych, zdała się już konać Korona?
Kto i nieznając słodko łechcącemu, Nienadstawił był ręki niedźwiadkowi? To jest: obronę obiecującemu Ktoby nieufał był zwłaszcza królowi? I protektora Polski pozornemu Niedopuścił się uwieść tytułowi? Niedając wiary obietnicom onym W paszportach ręką królewską stwierdzonym?
Ale wilk skórą baranka nakryty,
Skrót tekstu: OdymWŻałKoniec
Strona: 349
Tytuł:
Żałośna postać Korony Polskiej
Autor:
Walenty Odymalski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1659
Data wydania (nie wcześniej niż):
1659
Data wydania (nie później niż):
1659
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zejście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie, Tam i przeważnych rzeczy wielkie zaciąganie, I nieśmiertelne w uściech
nic nie może być w rzeczach tych sprawiono». Siła farb rozmaitych obraz potrzebuje, Który dopiero węglem malarz narysuje, A zaniedbanie wiele pięknych rzeczy roni; Ani żaden las takich wychowa jabłoni, Chociaj tam drzewo mnoży samo przyrodzenie, Jako więc ogrodnicze roztropne szczepienie. Majętność wielka w nikim serca nie obudzi I wiele nikczemników najdziesz możnych ludzi, Których i życie jako jednego nędznika, I zeście równe śmierci mdłego zagrodnika, Kiedy go przy motyce dusza odbieżała, A po nim żadna głośna sława nie została. Ale gdzie rozum świetną majętnością władnie, Tam i dzielność, i jasna cnota idzie snadnie, Tam i przeważnych rzeczy wielkie zaciąganie, I nieśmiertelne w uściech
Skrót tekstu: SzymSiel
Strona: 99
Tytuł:
Sielanki
Autor:
Szymon Szymonowic
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Sielanki i pozostałe wiersze polskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1964
zniszczały/ przedsiębyśmy sprawiedliwie żyli. Pospolity człowiek hamuje się od ekscessów/ bojąc się ostrości Prawa. Lecz Filozofowie rozumem się rządząc/ i krom Statutu/ co nieprzystojnego jest/ tego się wiarują. Księgi pierwsze.
Tenże gdy go pytał/ coby w tym było/ że Filozofowie często się bawią u ludzi możnych: a możni ledwie kiedy nawiedzą do nich: tym sposobem odpowiedział: Filozofowie wiedzą czego im niedostaje/ lecz możni nie wiedzą. Uczeni wiedzą na czym im schodzi/ i gdzie czego dostać mają: Przeto do zacnych stanów często nawiedzają/ i onych sobie dewinkują i dobrodziejmi czynią. Lecz Potentaci/ nie do końca wiedzą
zniszcżáły/ przedśiębysmy spráwiedliwie żyli. Pospolity cżłowiek hámuie się od excessow/ boiąc się ostrośći Práwá. Lecż Filozofowie rozumem się rządząc/ y krom Státutu/ co nieprzystoynego iest/ tego się wiáruią. Kśięgi pierwsze.
Tenże gdy go pytał/ coby w tym było/ że Filozofowie cżęsto się báwią v ludźi możnych: á możni ledwie kiedy náwiedzą do nich: tym sposobem odpowiedźiał: Filozofowie wiedzą cżego im niedostáie/ lecż możni nie wiedzą. Vcżeni wiedzą ná cżym im schodźi/ y gdźie cżego dostáć máią: Przeto do zacnych stanow cżęsto náwiedzáią/ y onych sobie dewinkuią y dobrodźieymi cżynią. Lecż Potentaći/ nie do końcá wiedzą
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 15
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
ń uczynionej: nie był tak cnotliwy/ aby go przestrzegł: taką mu dał radę. Jeśli miał od ciebie dobrodziejstwa wielkie: tedy go za to/ iż cię nie przestrzegł/ skarz na gardle: a jeśli nie miał: tedy go wypądź z swej krainy/ jako tego który nie śmie nacierać do cnoty. Dobrodziejstwa możnych jednają uprzejmą miłość u ludzi. Zaś przenoszenie okiem/ to sprawuje: że ludzie jakoby przez szpary patrzą/ choć o czym nietrefnym wiedzą. Krótkich Powieści
KLEOMENES, gdy do niego przyjechali Posłowie Samiów/ i długą rzecz uczynili/ perswadując mu/ aby wojnę podniósł przeciw Polikratowi: taki im dał respons: Coście na początku
ń vcżynioney: nie był ták cnotliwy/ áby go przestrzegł: táką mu dał rádę. Ieśli miał od ćiebie dobrodźieystwá wielkie: tedy go zá to/ iż ćię nie przestrzegł/ skarz ná gárdle: á ieśli nie miał: tedy go wypądź z swey kráiny/ iáko tego ktory nie śmie náćieráć do cnoty. Dobrodźieystwá możnych iednáią vprzeymą miłość v ludźi. Záś przenoszenie okiem/ to spráwuie: że ludźie iákoby przez spáry pátrzą/ choć o cżym nietrefnym wiedzą. Krotkich Powieśći
KLEOMENES, gdy do niego przyiecháli Posłowie Sámiow/ y długą rzecż vczynili/ perswáduiąc mu/ áby woynę podniosł przećiw Polikrátowi: táki im dał respons: Cośćie ná pocżątku
Skrót tekstu: BudnyBPow
Strona: 138
Tytuł:
Krotkich a wezłowatych powieści [...] księgi IIII
Autor:
Bieniasz Budny
Drukarnia:
Piotr Blastus Kmita
Miejsce wydania:
Lubcz
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
filozofia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614