SAMEJ RZECZY
Zając przezwiskiem, szlachcic polski starożyty, Różnych dworów i wojen będąc z młodu syty, Potem się i ożenił i, spłodziwszy syna, Sam na starość w wiosce swej pilnował komina. Tego, żeby nie chybił ojcowskiego toru, Posłał do wojska, miawszy lat kilka u dworu. Miał sąsiedztwo z książęciem, senatorem możnym, Z inszej miary człowiekiem dobrym i nabożnym; W tym był godzien nagany, chociaż już niemłody, Że bynamniej sąsiedzkiej nie uważał szkody,
A zgoła lekceważył, jak na Zaporożu: Jeździł ze psy, cały rok, po sianiu, po zbożu. Cierpi szlachcic, potem znieść nie mogąc bezprawia, To pisze, to
SAMEJ RZECZY
Zając przezwiskiem, szlachcic polski starożyty, Różnych dworów i wojen będąc z młodu syty, Potem się i ożenił i, spłodziwszy syna, Sam na starość w wiosce swej pilnował komina. Tego, żeby nie chybił ojcowskiego toru, Posłał do wojska, miawszy lat kilka u dworu. Miał sąsiedztwo z książęciem, senatorem możnym, Z inszej miary człowiekiem dobrym i nabożnym; W tym był godzien nagany, chociaż już niemłody, Że bynamniej sąsiedzkiej nie uważał szkody,
A zgoła lekceważył, jak na Zaporożu: Jeździł ze psy, cały rok, po sianiu, po zbożu. Cierpi szlachcic, potem znieść nie mogąc bezprawia, To pisze, to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 206
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. 6.
A Synowie Chamowi Chus i Misraim/ i Put/ i Chanaan: 7. Synowie zaś Chusowi Seba/ i Hewila/ i Sabtah/ i Regma/ i Sabtacha. A synowie Regmy Seba i Dedan. 8. A Chus spłodził Nemroda/ który począł być możnym na ziemi. 9. Ten był możnym myśliwcem przed obliczem Pańskiem/ przetoż się mówi/ jako Nemród możny myśliwiec przed Panem. 10. A początek Królestwa jego był Babel/ i Erech i Achad i Chalne wziemi Senaar. 11. Stej ziemie wyszedł Asur/ i zbudował Niniwem/ i Rehobot miasto/ i Chale. 12. Także Resen
. 6.
A Synowie Chámowi Chus y Misráim/ y Put/ y Chánáán: 7. Synowie záś Chusowi Sebá/ y Hewilá/ y Sábtáh/ y Regmá/ y Sábtáchá. A synowie Regmy Sebá y Dedán. 8. A Chus zpłodźił Nemrodá/ ktory począł być możnym ná źiemi. 9. Ten był możnym myśliwcem przed obliczem Páńskiem/ przetoż śię mowi/ jáko Nemrod możny myśliwiec przed Pánem. 10. A początek Krolestwá jego był Babel/ y Erech y Achád y Chálne wźiemi Senáár. 11. Ztey źiemie wyszedł Assur/ y zbudował Niniwem/ y Rehobot miásto/ y Chále. 12. Tákże Resen
Skrót tekstu: BG_Rdz
Strona: 9
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Rodzaju
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Przyjachali potym, a z nimi książę mekielburskie, koadjutor arcybiskupstwa ryskiego, w kilkaset koni, a przed namiotem wielkim, w którym uczyniono było obwyż miejsce, gdzie król siedział, zsiadszy z koni, przed króla przyszli, gdzie Firstemberk króla przeprosił, wyznawając, iż ta myśl nigdy w nim nie była, żeby z tak możnym monarchą walczyć miał; ale jako zawżdy pokoju i łaski królewskiej pragnął, tak i teraz pragnie i ziemia wszytka inflancka. Dano mu odpowiedź od króla, iż chocia król słuszną przyczynę miał, zwojować inflancką ziemię i podbić ją pod moc swoję, jednak uchodząc rozlania krwie chrześcijańskiej a mając wzgląd na pokorę Firstemberkowę, odpuszcza mu jego
Przyjachali potym, a z nimi książę mekielburskie, koadjutor arcybiskupstwa ryskiego, w kilkaset koni, a przed namiotem wielkim, w którym uczyniono było obwyż miejsce, gdzie król siedział, zsiadszy z koni, przed króla przyszli, gdzie Firstemberk króla przeprosił, wyznawając, iż ta myśl nigdy w nim nie była, żeby z tak możnym monarchą walczyć miał; ale jako zawżdy pokoju i łaski królewskiej pragnął, tak i teraz pragnie i ziemia wszytka inflancka. Dano mu odpowiedź od króla, iż chocia król słuszną przyczynę miał, zwojować inflancką ziemię i podbić ją pod moc swoję, jednak uchodząc rozlania krwie chrześciańskiej a mając wzgląd na pokorę Firstemberkowę, odpuszcza mu jego
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 215
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
powiedział). Traktował zaraz z tym Wołoszynem, aby go do Kamieńca uwiódł, co ten Wołoszyn z chęcią przyobiecał; ale drudzy zdrajcy bieżeli do Bulgoraba soreckiego, powiedzieli: że mamy więźnia znacznego u siebie w taborze; a oni nie tylko z osoby, ale i po łańcuszku i krzyżyku dijamentowym z relikwiarzem być go człekiem możnym uznali; pierścień dijamentowy, który miał na palcu, przedtem wrzucił w las. Przybieżał Bulgorab gromadno, wziął go na zamek sorocki; i z tym on traktował, i ten obiecał go z chęcią przeprowadzić. Ale zdrajcy Wołosza dali znać do Turków, których był Iskender-Basza przysłał do Soroki, aby ich od Turków bronili,
powiedział). Traktował zaraz z tym Wołoszynem, aby go do Kamieńca uwiódł, co ten Wołoszyn z chęcią przyobiecał; ale drudzy zdrajcy bieżeli do Bulgoraba soreckiego, powiedzieli: że mamy więźnia znacznego u siebie w taborze; a oni nie tylko z osoby, ale i po łańcuszku i krzyżyku dijamentowym z relikwiarzem być go człekiem możnym uznali; pierścień dijamentowy, który miał na palcu, przedtém wrzucił w las. Przybieżał Bulgorab gromadno, wziął go na zamek sorocki; i z tym on traktował, i ten obiecał go z chęcią przeprowadzić. Ale zdrajcy Wołosza dali znać do Turków, których był Iskender-Basza przysłał do Soroki, aby ich od Turków bronili,
Skrót tekstu: KoniecZRod
Strona: 170
Tytuł:
Rodowód
Autor:
Zygmunt Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1651
Data wydania (nie wcześniej niż):
1651
Data wydania (nie później niż):
1651
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
/ przy którym on (jako powiadają Abisyny) posłał był do 12000. ludzi: i tam się barzo rozmnożyli/ gdyż nie tylo się nimi napełniła Abbasia/ ale się też rozszerzyli i po krajach bliskich. Przetoż jeszcze dziś Abyssini powiadają/ iż nad Nilem ku zachodowi/ mieszka barzo wielki naród żydowski pod jednym królem możnym. I niektórzy Cośmografowie dzisiejszy kładą w tamtych kątach/ jednę Prowincją/ którą zowią ziemią Żydowską/ a leży prawie pod Arquinoctialem, w pewnych górach nieznajomych miedzy granicami Abbasiej i Kongo/ i ku północy od królestwa Gioamo/ i ku południu od królestwa Gorban/ wydają się niejakie góry/ pełne samych Żydów/ którzy tam mieszkają
/ przy ktorym on (iáko powiádáią Abissyny) posłał był do 12000. ludźi: y tám się bárzo rozmnożyli/ gdyż nie tylo się nimi nápełniłá Abbásiá/ ále się też rozszerzyli y po kráiách bliskich. Przetoż iescze dźiś Abyssini powiádáią/ iż nád Nilem ku zachodowi/ mieszka bárzo wielki narod żydowski pod iednym krolem możnym. Y niektorzy Cosmográfowie dźiśieyszy kłádą w támtych kątách/ iednę Prowincią/ ktorą zowią źiemią Zydowską/ á leży práwie pod Arquinoctialem, w pewnych gorách nieznáiomych miedzy gránicámi Abbásiey y Congo/ y ku połnocy od krolestwá Gioámo/ y ku południu od krolestwá Gorban/ wydaią się nieiákie gory/ pełne sámych Zydow/ ktorzy tám mieszkáią
Skrót tekstu: BotŁęczRel_IV
Strona: 208
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. IV
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, grzmotu: Choć ziemia trzęsie, góry jak barani bodą, Śpi na obiedwie uszy. Ani potop wodą, Ani wojna krwią straszna: cnota mu kirysem, Cnota łodzią; gotów być żołnierzem i flisem. Ale komu ból w głowie, bojaźń w sercu siedzi, Jeśli z Bogiem dla grzechu, jeśli w odpowiedzi Z możnym a ze złym człekiem, abo prawny na niem Stanął przewód, abo się uwikłał staraniem Trudnym, że choć nadzieja grzeje, strach go ziąbi, Zawsze mól gryzie, komór za uszyma trąbi — Nie zwabi snu na oczy choć łabędzim puchem. Wstawaj! zawsze, i drzymiąc, słyszy ten głos uchem. Choć je,
, grzmotu: Choć ziemia trzęsie, góry jak barani bodą, Śpi na obiedwie uszy. Ani potop wodą, Ani wojna krwią straszna: cnota mu kirysem, Cnota łodzią; gotów być żołnierzem i flisem. Ale komu ból w głowie, bojaźń w sercu siedzi, Jeśli z Bogiem dla grzechu, jeśli w odpowiedzi Z możnym a ze złym człekiem, abo prawny na niem Stanął przewód, abo się uwikłał staraniem Trudnym, że choć nadzieja grzeje, strach go ziąbi, Zawsze mól gryzie, komor za uszyma trąbi — Nie zwabi snu na oczy choć łabędzim puchem. Wstawaj! zawsze, i drzymiąc, słyszy ten głos uchem. Choć je,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 47
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
jego interesach stawać, W rzeczy się niebezpieczne narażając wdawać; Tego lubić, kogo on, z tym się nie przyjaźnić, Zawsze mu nadskakiwać, broń Boże rozdrażnić. Sługa pańskiej urazy może sprawić z lasu; Sąsiad, jako przypowieść powieda, z tarasu. Zawsze jak mysz na pudle, groch na bębnie siedzi, Z możnym a złym sąsiadem będąc w odpowiedzi. Trudno mu wsiadszy na koń, jako słudze, znikać Od żony, dzieci; chlebu inszemu nawykać; Bo do śmierci urazy swojej nie zapomni: Jeśli nie wskóra lewem, prawem daleko mniej. Ty szelągi po trzy w grosz, on czerwone złote; Nie wiemże, kto na
jego interesach stawać, W rzeczy się niebezpieczne narażając wdawać; Tego lubić, kogo on, z tym się nie przyjaźnić, Zawsze mu nadskakiwać, broń Boże rozdrażnić. Sługa pańskiej urazy może sprawić z lasu; Sąsiad, jako przypowieść powieda, z tarasu. Zawsze jak mysz na pudle, groch na bębnie siedzi, Z możnym a złym sąsiadem będąc w odpowiedzi. Trudno mu wsiadszy na koń, jako słudze, znikać Od żony, dzieci; chlebu inszemu nawykać; Bo do śmierci urazy swojej nie zapomni: Jeśli nie wskóra lewem, prawem daleko mniej. Ty szelągi po trzy w grosz, on czerwone złote; Nie wiemże, kto na
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 251
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, i od zysku nie uczciwego. T. Piękniejsza mieć odcięty i wolny apetyt, od wszelkich chciwości i łakomstwa, owszem deptać w sercu swym i nizacz poczytać, wizytek świat omylający, i niekochać się w żadnej rzeczy, tylko w samym Jowiszu dla samego Jowisza. B. Znam go barzo dobrze. Możnym jest Monarchą i rościaga swą wladzą, extra anni solisá vias, w garści u niego Asia, Afirka, Europa, i Ocean, Ameryka, i wszystek świat nowy, bo choćby się tez rodziły światy, jako twierdził Democritus, to przecię nie urodzą się tylko dla władze Jowiszowej, Panem jest intensive y extensive,
, y od zysku nie vczćiwego. T. Pięknieysza mieć odćięty y wolny áppetyt, od wszelkich chciwośći y łákomstwá, owszem deptáć w sercu swym y nizacz poczytáć, wizytek świát omyláiący, y niekocháć sie w zadney rzeczy, tylko w sámym Iowiszu dla sámego Iowiszá. B. Znam go bárzo dobrze. Moznym iest Monárchą y rościaga swą wladzą, extra anni solisá vias, w garści u niego Asia, Afirká, Europá, y Ocean, Ameriká, y wszystek świát nowy, bo choćby się tez rodźiły świáty, iáko twierdził Democritus, to przećię nie vrodzą się tylko dla władze Iowiszowey, Pánem iest intensive y extensive,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 136
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
z tej miary, Że złej, kalwińskiej będąc ociec jego wiary, Dobrą ani sam siebie, ani może syna Obligować; co mądry sędzia tak rozcina: Na sądnym dniu o wierze dekret będzie boskiej, Teraz ludzką niech płaci sukcesor ojcoski. 362 (N). SPOSÓB NA UPARTEGO W GNIEWIE
Szlachcic jeden, zadarszy z możnym senatorem, Nie mogąc go przeprosić, uczynił się chorem, I jakby w desperackich już bywszy terminach, Ostatni list po długich pisze przeprosinach, Żebrząc prze Boga, żeby duszy jego ciężej
Nie czynił, bo takie jest zdanie wszytkich księży, Jeśli mu nie odpuści, nim pójdzie na mary, Zbawionym być nie może wedle świętej
z tej miary, Że złej, kalwińskiej będąc ociec jego wiary, Dobrą ani sam siebie, ani może syna Obligować; co mądry sędzia tak rozcina: Na sądnym dniu o wierze dekret będzie boskiej, Teraz ludzką niech płaci sukcesor ojcoski. 362 (N). SPOSÓB NA UPARTEGO W GNIEWIE
Szlachcic jeden, zadarszy z możnym senatorem, Nie mogąc go przeprosić, uczynił się chorem, I jakby w desperackich już bywszy terminach, Ostatni list po długich pisze przeprosinach, Żebrząc prze Boga, żeby duszy jego ciężej
Nie czynił, bo takie jest zdanie wszytkich księży, Jeśli mu nie odpuści, nim pójdzie na mary, Zbawionym być nie może wedle świętej
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 398
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
miała na ostrożności. Dlatego i podkomorzego ranionego umieściła w koszarach, ażeby tam lepsze miał bezpieczeństwo od gwardii, której wojewoda ruski, wuj jego rodzony, był generałem; mianowicie iż rozumiano, że Tarło, wojewoda sandomierski, bliski stryj zabitego, pan burzący i zuchwały, z Mikołajem Potockim, starostą kaniewskim, w żołnierstwo nadworne możnym szałaputem koronnym, krwią z Tarłami złączonym, na stypę za nieboszczyka wojewodę zechcą zabić którego Ciołka, czyli Poniatowskiego (bo Ciołek jest herb Poniatowskich).
Długo trwało takie mniemanie, lecz nie przyszło do żadnej rozterki krwawej; obróciły się partie do prawa, toczyła się przez kilka trybunałów sprawa, skończyła się na grzywnach i wieży
miała na ostrożności. Dlatego i podkomorzego ranionego umieściła w koszarach, ażeby tam lepsze miał bezpieczeństwo od gwardii, której wojewoda ruski, wuj jego rodzony, był generałem; mianowicie iż rozumiano, że Tarło, wojewoda sendomirski, bliski stryj zabitego, pan burzący i zuchwały, z Mikołajem Potockim, starostą kaniewskim, w żołnierstwo nadworne możnym szałaputem koronnym, krwią z Tarłami złączonym, na stypę za nieboszczyka wojewodę zechcą zabić którego Ciołka, czyli Poniatowskiego (bo Ciołek jest herb Poniatowskich).
Długo trwało takie mniemanie, lecz nie przyszło do żadnej rozterki krwawej; obróciły się partie do prawa, toczyła się przez kilka trybunałów sprawa, skończyła się na grzywnach i wieży
Skrót tekstu: KitPam
Strona: 45
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jędrzej Kitowicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
Tekst uwspółcześniony:
tak