). JeśliŚ PAN, CHOWAJ SŁUGI
(NIE KWADRA)
Kto chodząc w aksamicie, nie ma sług za sobą, Ze pożyczany, to jest doświadczoną próbą. Woliż ty chodzić w sukni, na jaką cię stanie, A wedle przypowieści: chowaj sługi panie. Mogą się dwaj zmówiwszy zastąpić gdzie w kącie: Mocniejszy był Herkules, nie ufaj, odrą cię. Niech będzie wojsko strojne; gdy żołnierze słabi, Nie na wojnę, lecz na łup nieprzyjaciół wabi. 200. PIENIĄŻEK
Pieniądze szlachtę robią, aforyzm cudowny. Cóż za dziw, kiedy szlachtę rodzą Pieniążkowny? Włoszy robią pieniądze, robili przed wiekiem; To dziw, że
). JESLIŚ PAN, CHOWAJ SŁUGI
(NIE KWADRA)
Kto chodząc w aksamicie, nie ma sług za sobą, Ze pożyczany, to jest doświadczoną próbą. Woliż ty chodzić w sukni, na jaką cię stanie, A wedle przypowieści: chowaj sługi panie. Mogą się dwaj zmówiwszy zastąpić gdzie w kącie: Mocniejszy był Herkules, nie ufaj, odrą cię. Niech będzie wojsko strojne; gdy żołnierze słabi, Nie na wojnę, lecz na łup nieprzyjaciół wabi. 200. PIENIĄŻEK
Pieniądze szlachtę robią, aforyzm cudowny. Cóż za dziw, kiedy szlachtę rodzą Pieniążkowny? Włoszy robią pieniądze, robili przed wiekiem; To dziw, że
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 93
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
odpowie — Cokolwiek słyszę w rodzicielskiej mowie, Ale gdy co dzień Punkt Honoru zajdzie, Gdy się napaśnik ustawiczny znajdzie, To się z nim rąbać bez spoczynku przyjdzie, A kto wie potem, na co li to wyjdzie?” „Prostak-eś jeszcze — ociec odpowiada — Powinieneś wprzód znać siły sąsiada, Jeśli mocniejszy z ciebie zażartuje, Zbądź politycznie, nic to nie kosztuje.
Jeśli zaś słabszy po twych plecach będzie, To już takiego bij, gdzie możesz, wszędzie!”
Teraz się pódźmy, przechodźmy po mieście, Jest i tu biesów mało, rzekę, dwieście. Co mówię, dwieście, ilo widzisz ludzi Wielkich i małych
odpowie — Cokolwiek słyszę w rodzicielskiej mowie, Ale gdy co dzień Punkt Honoru zajdzie, Gdy się napaśnik ustawiczny znajdzie, To się z nim rąbać bez spoczynku przyjdzie, A kto wie potem, na co li to wyjdzie?” „Prostak-eś jeszcze — ociec odpowiada — Powinieneś wprzód znać siły sąsiada, Jeśli mocniejszy z ciebie zażartuje, Zbądź politycznie, nic to nie kosztuje.
Jeśli zaś słabszy po twych plecach będzie, To już takiego bij, gdzie możesz, wszędzie!”
Teraz się pódźmy, przechodźmy po mieście, Jest i tu biesów mało, rzekę, dwieście. Co mówię, dwieście, ilo widzisz ludzi Wielkich i małych
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 480
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
także piechotnego. Nie z kim inszym, sam jeden, głównym wiercimakiem, Zbił na piecu do sczęta, nazwać go bijakiem. Godzien jest za te dzieła, których dokazowali, By go był świat do ziemie tak prędko nie schował. Czyli to jeszcze nie moc? Gdy wypił najwiętszy Dzban piwa lub gorzałki, wtenczas był mocniejszy. Kapłona, kuropatwy tego nierad jadał, Choćbyś mu też był który garniec wina tam dał. Ledwie chudak na taką mógł patrzyć zwierzynę, Z wielką biedą, kłopotem jadał zajęczynę. Kiedy zaś począł śpiewać swym cieniuchnym głosem, Taki drugi ani był, choćby ciskał losem, Co by go równie przeszedł w tak głosie
także piechotnego. Nie z kim inszym, sam jeden, głównym wiercimakiem, Zbił na piecu do sczęta, nazwać go bijakiem. Godzien jest za te dzieła, których dokazowali, By go był świat do ziemie tak prędko nie schował. Czyli to jescze nie moc? Gdy wypił najwiętszy Dzban piwa lub gorzałki, wtenczas był mocniejszy. Kapłona, kuropatwy tego nierad jadał, Choćbyś mu też był który garniec wina tam dał. Ledwie chudak na taką mógł patrzyć zwierzynę, Z wielką biedą, kłopotem jadał zajęczynę. Kiedy zaś począł śpiewać swym cieniuchnym głosem, Taki drugi ani był, choćby ciskał losem, Co by go równie przeszedł w tak głosie
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 11
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
, dnia 28. Lipca 1628.
Z takiem uciążeniem i tak długo wiadomości z Sejmu czekali a przecięśmy się nic pociesznego doczekać niemogli. Co lubo nam żal i ciężkość czyni, P. Boże jednak daj, żeby większego niebezpieczeństwa i zguby nieprzyniosło ojczyźnie: bo nieprzyjaciel, który nas najachał, co raz to mocniejszy, a my, co go wypierać chcemy, co raz to słabsi: znak że się to nie accorduje; wojsko na respons legacji swojej bardzo szemrze; jako widzę z wielu łbów, że chcą przy swojej deklaraciej stać, zaczem wierę niewiem, jako temu zabieżeć przyjdzie; na tem będzie siła należało, aby
, dnia 28. Lipca 1628.
Z takiém uciążeniem i tak długo wiadomości z Sejmu czekali a przecięśmy się nic pociesznego doczekać niemogli. Co lubo nam żal i ciężkość czyni, P. Boże jednak daj, żeby większego niebespieczeństwa i zguby nieprzyniosło ojczyznie: bo nieprzyjaciel, który nas najachał, co raz to mocniejszy, a my, co go wypierać chcemy, co raz to słabsi: znak że się to nie accorduje; wojsko na respons legatiej swojej bardzo szemrze; jako widzę z wielu łbów, że chcą przy swojej deklaraciej stać, zaczém wierę niewiem, jako temu zabieżeć przyjdzie; na tém będzie siła należało, aby
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 101
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ma się znacznie krocić, abo cale znosić Flank abo skrzydło wkortynie.) (8. Anguł między Kortyną i Flankiem, zawsze niech będzie krzyżowy. Gdyż taki, przestrzeńszą zostawuje obronę tak Kortynie, jako i Policzkowi: taki, przestrzeńszą zostawuje obronę tak Kortynie, jako i Policzkowi: i dla objętności swojej, jest mocniejszy.) (9. Szyja Beluardu, niech będzie rozłożysta; aby Beluard mógł być przestrzeńszy.) (10. Wielkość Belulardu takowa niech będzie, na której mogłaby stanąć dostateczna liczba strzelców, i dział. Ubywa tej wielkości osobliwie; jeżeli nie mieniąc angułu Beluardu, Policzki skrócisz, a ramiona przeciągniesz: Abo gdy
ma się znácznie kroćić, ábo cále znośić Flánk ábo skrzydło wkortynie.) (8. Anguł między Kortyną y Flánkiem, záwsze niech będźie krzyżowy. Gdyż táki, przestrzeńszą zostáwuie obronę ták Kortynie, iáko y Policzkowi: táki, przestrzeńszą zostáwuie obronę ták Kortynie, iáko y Policzkowi: y dla obiętnośći swoiey, iest mocnieyszy.) (9. Szyiá Beluárdu, niech będżie rozłożysta; áby Beluard mogł bydż przestrzeńszy.) (10. Wielkość Belulárdu tákowa niech będżie, ná ktorey mogłáby stanąć dostáteczna liczbá strzelcow, y dźiał. Vbywa tey wielkośći osobliwie; ieżeli nie mieniąc ángułu Beluárdu, Policzki zkroćisz, á rámioná przećiągniesz: Abo gdy
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 111
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
condemnationes, tam publicarum functionum usurpationes decernunt absente reo, condemnunt sine accusatore, judicant sine appellatione. Stąd Majestas Principis, dignitas Senatoria, Magistratuum potestas, Sanctissimarum legum vis in contemptum wszytko poszło. Prawa piszemy in confusione, i nie tak spectatur salus publica, jako dogoda privatorum. Ordo contra ordinem, prawo na prawo/ mocniejszy na słabszego. Więc nad to każdy o sobie siła rozumie. Certamen laborum nullum praemiorum maximum. kiedy się poda occasio alicujus accessionis, omnes primi esse volumus; kiedy electio meliorum qui judiciis praesint na Sędztwo/ na Deputactwo wnet zaraz sto w-iednym powiecie Kandydatów znajdzie się. Per manifestum ambitum ad manifesta properatur perjuria. Corrupti judices
condemnationes, tám publicarum functionum usurpationes decernunt absente reo, condemnunt sine accusatore, judicant sine appellatione. Ztąd Majestas Principis, dignitas Senatoria, Magistratuum potestas, Sanctissimarum legum vis in contemptum wszytko poszło. Práwá piszemy in confusione, i nie ták spectatur salus publica, iáko dogodá privatorum. Ordo contra ordinem, práwo ná práwo/ mocnieyszy ná słábszego. Więc nád to káżdy o sobie śiłá rozumie. Certamen laborum nullum praemiorum maximum. kiedy się poda occasio alicujus accessionis, omnes primi esse volumus; kiedy electio meliorum qui judiciis praesint ná Sędztwo/ ná Deputáctwo wnet záraz sto w-iednym powiećie Kándydatow znaydźie się. Per manifestum ambitum ad manifesta properatur perjuria. Corrupti judices
Skrót tekstu: PisMów_II
Strona: 58
Tytuł:
Mówca polski, t. 2
Autor:
Jan Pisarski
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
retoryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
i więcej po świecie nie chodził.
LXXVII.
Padł na ziemię i z jeźcem i tamże zostawa Na miejscu i bez dusze; ale jeździec wstawa I tak prędko na nogi i tak chyżo skoczy, Że się zda, że z spadnienia przybyło mu mocy. Jako wstawał libijski Anteus silniejszy, O ziemię uderzony, i dobrze mocniejszy, Tak się zdało, że grabia wstawał i że siła W dwójnasób w niem mocniejsza po padnieniu była.
LXXVIII.
Kto widział, kiedy chmura nagłem ogniem błyśnie, Który straszliwem gromem sam Jupiter ciśnie I przepędzi w zawarte miejsce, gdzie schowane Leżą węgle, z saletrą i z siarką zmieszane; Ledwie padnie, ledwie tknie
i więcej po świecie nie chodził.
LXXVII.
Padł na ziemię i z jeźcem i tamże zostawa Na miejscu i bez dusze; ale jeździec wstawa I tak prętko na nogi i tak chyżo skoczy, Że się zda, że z spadnienia przybyło mu mocy. Jako wstawał libijski Anteus silniejszy, O ziemię uderzony, i dobrze mocniejszy, Tak się zdało, że grabia wstawał i że siła W dwójnasób w niem mocniejsza po padnieniu była.
LXXVIII.
Kto widział, kiedy chmura nagłem ogniem błyśnie, Który straszliwem gromem sam Jupiter ciśnie I przepędzi w zawarte miejsce, gdzie schowane Leżą węgle, z saletrą i z siarką zmieszane; Ledwie padnie, ledwie tknie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 190
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
prędzej Dał Angielczyk taki raz, żeby nie żył więcej.
LXXXII.
Czasem lewą, czasem mu utnie rękę prawą, Czasem pięść, że na ziemię upadnie z buławą; Czasem go sztychem maca, gdzie nit blachy spina, A czasem go po sztukach z obu stron ucina. Ale je Oryl zbiera i lepi i jeszcze Mocniejszy jest, przytknąwszy każdą na swe miejsce. By go beł na tysiąc sztuk zdrapał Astolf śmiały, Widział, że się uzdrawiał i zostawał cały.
LXXXIII.
Nakoniec jeden spuścił na niego raz tęgi, Ugodziwszy go w szyję właśnie między kręgi, I głowę mu od ciała z hełmem oddzieliwszy, Skoczył z konia, Oryla
pręcej Dał Angielczyk taki raz, żeby nie żył więcej.
LXXXII.
Czasem lewą, czasem mu utnie rękę prawą, Czasem pięść, że na ziemię upadnie z buławą; Czasem go sztychem maca, gdzie nit blachy spina, A czasem go po sztukach z obu stron ucina. Ale je Oryl zbiera i lepi i jeszcze Mocniejszy jest, przytknąwszy każdą na swe miejsce. By go beł na tysiąc sztuk zdrapał Astolf śmiały, Widział, że się uzdrawiał i zostawał cały.
LXXXIII.
Nakoniec jeden spuścił na niego raz tęgi, Ugodziwszy go w szyję właśnie między kręgi, I głowę mu od ciała z hełmem oddzieliwszy, Skoczył z konia, Oryla
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 351
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
się rozchodzili/ sam ze trzema młodzieńcami/ którzy go ustawicznie pilnowali/ na pokoj szedłszy/ snem ujęty odpoczywał. Pod który czas ci trzej młodziani rzekli do siebie: Dajmy sobie gadki/ a którego z nas mędrsza i sprawiedliwsza będzie/ tego Król Darius ubogaci. Napisał tedy. Pierwszy/ Mocne jest wino: drugi mocniejszy jest Król: trzeci mocniejsze są białegłowy/ ale nad to wszytko mocniejsza jest i szlachetniejsza Prawda. Wszytka abowiem ziemia prawdy woła/ i niebo ją błogosławi/ bo gdzie ona jest/ tam złego być nic nie może. Niesprawiedliwy Król/ bo czasem złym żądzom daje sobą władać. Niesprawiedliwe niewiasty/ bo dla nich siła złego
się rozchodzili/ sam ze trzemá młodzieńcámi/ ktorzy go vstáwicznie pilnowáli/ ná pokoy szedszy/ snem vięty odpoczywał. Pod ktory czás ći trzey młodziani rzekli do śiebie: Daymy sobie gadki/ á ktorego z nas mędrsza y spráwiedliwsza będzie/ tego Krol Dáryus vbogáći. Nápisał tedy. Pierwszy/ Mocne iest wino: drugi mocnieyszy iest Krol: trzeći mocnieysze są białegłowy/ ále nád to wszytko mocnieysza iest y szláchetnieysza Prawdá. Wszytká ábowiem ziemiá prawdy woła/ y niebo ią błogosłáwi/ bo gdzie oná iest/ tám złego bydz nic nie może. Niespráwiedliwy Krol/ bo czásem złym żądzom daie sobą włádáć. Niespráwiedliwe niewiásty/ bo dla nich śiłá złego
Skrót tekstu: KunWOb
Strona: D2v
Tytuł:
Obraz szlachcica polskiego
Autor:
Wacław Kunicki
Drukarnia:
Drukarnia dziedziców Jakuba Sibeneychera
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1615
Data wydania (nie wcześniej niż):
1615
Data wydania (nie później niż):
1615
trksinie, gdy wiatr dąb wywinie.
Więcej na świecie złego, niż dobrego.
Na co więszka część pozwoli, to płaci.
Nowe sitko na kołku wieszają. Stare pomiatają, gdy młodzi nastają. Stary koń do gnoju, choć przed tym służył wboju.
Dobrzy rozkoszy mało na świcie, przykrości dosyć mają.
Kto mocniejszy, ten lepszy. Ten tego pan, kto kogo zje, Lacniej pytać niż odpowiadać.
Pewniejsze oko niż ucho.
Lepsza trocha pewnego, niż wiele niepewnego. Lepszy wróbl wgarści, niż kuropatwa wchroście.
Dwa więcej widzą, niż jeden.
Pokuta pozna, często próżna.
Pokuta prawdziwa, nie pozna bywa.
trxinie, gdy wiatr dąb wywinie.
Więcey na świećie złego, niż dobrego.
Na co więszka część pozwoli, to płaći.
Nowe śitko na kołku wieszają. Stare pomiatają, gdy młodźi nastają. Stary koń do gnoju, choć przed tym służył wboju.
Dobrzy roskoszy mało na świcie, przykrośći dosyć mają.
Kto mocnieyszy, ten lepszy. Ten tego pan, kto kogo zje, Lacniey pytać niż odpowiadać.
Pewnieysze oko niż ucho.
Lepsza trocha pewnego, niż wiele niepewnego. Lepszy wrobl wgarśći, niż kuropatwa wchrośćie.
Dwa więcey widzą, niz jeden.
Pokuta pozna, często prożna.
Pokuta prawdziwa, nie pozna bywa.
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 132
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702