niczego dobrego widzieć niechce. Matt. 15. Isai. 5. P. C. Apologia Rom: c. 3. Fol. 56. Fol. 32. Fol. 47. Ioan. c. 3.
TO ZYZANI i z urodzenia i z wiary Rusin/ o Wierze naszej Ruskiej tak aż nader płocho. FILALETOWE BLEDY I HerEZJE NASTEPVIACE REFUTVIA Się. Do Narodu Ruskiego.
PO FILALECIE który był i z urodzenia i z wiary Heretyk/ czego się o wierze naszej dobrego spodziewać mamy? Tak wiele zaiste dobra/ jakgo wiele wiara jego Heretycka ma. Najmit nie patrzy więcej/ tylko aby wziął: a czasu potrzeby/
niczego dobrego widźieć niechce. Matt. 15. Isai. 5. P. C. Apologia Rom: c. 3. Fol. 56. Fol. 32. Fol. 47. Ioan. c. 3.
TO ZYZANI y z vrodzenia y z wiáry Ruśin/ o Wierze nászey Ruskiey ták áż náder płocho. PHILALETOWE BLEDY Y HAEREZYAE NASTEPVIACE REFVTVIA SIE. Do Narodu Ruskiego.
PO PHILALECIE ktory był y z vrodzenia y z wiáry Hęretyk/ cżego sie o wierze nászey dobrego spodźiewáć mamy? Ták wiele záiste dobrá/ iákgo wiele wiárá iego Hęretycka ma. Naymit nie pátrzy więcey/ tylko áby wźiął: á czásu potrzeby/
Skrót tekstu: SmotApol
Strona: 45
Tytuł:
Apologia peregrinacjej do Krajów Wschodnich
Autor:
Melecjusz Smotrycki
Miejsce wydania:
Dermań
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1628
Data wydania (nie wcześniej niż):
1628
Data wydania (nie później niż):
1628
ludziom pożytecz-
nych, swoich nie reformował i nie polepszał ustaw. Jakoż dzikość to jakąś znaczy, nie ludzki rozsądek widzieć by co najlepszego u inszych, a ich naśladować w tym nie chcieć dla tej jednej przyczyny, że to są obcych krajów wymysły lub cudzoziemskie praktyki. Roztropności zaś ludzkiej ta jest reguła, ani postronnych płocho i lekkomyślnie nie chwytać się i nie łapać zwyczajów, ani dla nich ojczystymi nie gardzić, jako nasi, co ich zowią, ptymetrowie, z zagranic powracający, czynią, ale też ani tym pogardzać, co w inszych narodach i rzeczachpospolitych doskonalszego widziemy i czym naszę lepszą, rządniejszą, obfitszą, bogatszą i mocniejszą Rzeplitą uczynić
ludziom pożytecz-
nych, swoich nie reformował i nie polepszał ustaw. Jakoż dzikość to jakąś znaczy, nie ludzki rozsądek widzieć by co najlepszego u inszych, a ich naszladować w tym nie chcieć dla tej jednej przyczyny, że to są obcych krajów wymysły lub cudzoziemskie praktyki. Roztropności zaś ludzkiej ta jest reguła, ani postronnych płocho i lekkomyślnie nie chwytać się i nie łapać zwyczajów, ani dla nich ojczystymi nie gardzić, jako nasi, co ich zowią, ptymetrowie, z zagranic powracający, czynią, ale też ani tym pogardzać, co w inszych narodach i rzeczachpospolitych doskonalszego widziemy i czym naszę lepszą, rządniejszą, obfitszą, bogatszą i mocniejszą Rzeplitą uczynić
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 296
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
żywot wytoczeła/ W tym w ciało próżne duszę zimność nastąpieła. Ach niestetyż! nierychło karania srogiego C Miłośnik zażałował: i siebie samego Ze słuchał/ i nazbyt sobie niepodobnie brzydzi. Przez którego sprawę był i grzech popełniony/ I przyczynę żałość/ wiedzieć przymuszony. Brzydzi się łukiem/ ręką/ brzydzi i z rękami Płocho wypuszczonymi od siebie strzałami. Upadłą Koronidę/ żałosny/ piastuje/ Śmierć odegnać ratunkiem poznym usiełuje. Nakoniec i do próżnych lekarstw się udawa: Lecz i w tym być daremną pracą swą uznawa. A widząc to że już stos drew nagotowano/ I członki jej ostatnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czas ciężkie
żywot wytoczełá/ W tym w ćiáło prozne duszę źimność nastąpiełá. Ach niestetyż! nierychło karánia srogiego C Miłośnik záżáłował: y śiebie sámego Ze słuchał/ y názbyt sobie niepodobnie brzydźi. Przez ktorego spráwę był y grzech popełniony/ Y przyczynę żáłość/ wiedźieć przymuszony. Brzydźi sie łukiem/ ręką/ brzydźi y z rękámi Płocho wypuszczonymi od śiebie strzałámi. Vpádłą Koronidę/ żałosny/ piástuie/ Smierć odegnáć rátunkiem poznym vśiełuie. Nákoniec y do proznych lekarstw się vdawa: Lecz y w tym bydź dáremną pracą swą vznawá. A widząc to że iuż stos drew nágotowano/ Y członki iey ostátnim ogniem palić miano: Dopieroż w ten czás ćięszkie
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 86
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
łystami obecnie ścisnąwszy/ za czym mu się nie będą nogi w strzemieniach trząść. W Jarczaku/ w tym już samemu Kolanami musi się trzymać. W bieganiu tedy/ aby nigdzie indzie/ jedno między uszy Koniowi patrzał/ bo jeśli inacej/ będą obadwa barzo chybiali kształtu/ a wsiadszy trochę postać/ i z siadszy nie płocho z ręku w ręce odawać go/ gdyż jeśli inacej/ tedy stąd Konie czerstwe na dosiadaniu poskakiwać/ a posiedzeniu nazad wybijać zwykli. Stajnia/ w tej ochędostwo wedle możności/ abo upodobania czyjego być może zbudowania. Tylko żeby szeroka a nie wąska. Coby po obudwu stron Konie stać mogły/ i cudnie okna
łystámi obecznie śćisnąwszy/ za czym mu sie nie będą nogi w strzemieniách trząść. W Iárczaku/ w tym iuż sámemu Kolánámi muśi sie trzymáć. W biegániu tedy/ áby nigdźie indźie/ iedno między vszy Koniowi patrzał/ bo iesli inácey/ będą obádwá bárzo chybiáli kształtu/ á wśiadszy trochę postać/ y z śiadszy nie płocho z ręku w ręce odawáć go/ gdyż ieśli inácey/ tedy stąd Konie czerstwe ná dośiadaniu poskakiwáć/ á pośiedzeniu názad wybiiáć zwykli. Stáynia/ w tey ochędostwo wedle możnośći/ ábo vpodobánia czyiego bydź może zbudowánia. Tylko żeby szeroka á nie wąska. Coby po obudwu stron Konie stáć mogły/ y cudnie okná
Skrót tekstu: PienHip
Strona: 30
Tytuł:
Hippika abo sposób poznania chowania i stanowienia koni
Autor:
Krzysztof Pieniążek
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1607
Data wydania (nie wcześniej niż):
1607
Data wydania (nie później niż):
1607
/ Imię moje TYRAŃSTWEM nie pamiętnie starli. Pierwej moc swą stawiło gdzie TYGRYS Złotawa/ Z EVFRATEM Asyryiskie cne Pola napawa. Tam ludzie bezrozumnie Machinę z kamienia Myślą wywieśdź ku Niebu/ którąby plemienia Boskigo dosiąc mogli JOWISZOWYCH gmachów/ By wierzchem niedostępnym tknęła samych dachów Niebieskich: zaczym z Pychy zły lud on szaleje/ Szuka płocho w WOLNOŚCI omylnej nadzieje. Stworzenie Stworzyciela Cyn rąk własny jego/ Chce przenieść darmochlubny niezna Boga swego. Nadęta myśl Pamiątkę wieczną obiecuje: Onemu to ludowi co wieżę buduje. Aż kiedy ciężar srogi k Niebu wystawili/ Gdy pracą BABILOŃSKą pośpieszne kończyli. Już wyniosły wierzch sięgał Nieba sklepionego/ Już mogli blisko dojrzeć świała Miesiącznego
/ Imie moie TYRANSTWEM nie pámiętnie stárli. Pierwey moc swą stáwiło gdźie TYGRYS Złotawa/ Z EVFRATEM Assyryiskie cne Polá nápawa. Tám ludźie bezrozumnie Máchinę z kámienia Myślą wywieśdź ku Niebu/ ktorąby plemieniá Boskigo dośiąc mogli IOWISZOWYCH gmáchow/ By wierzchem niedostępnym tknęłá sámych dáchow Niebieskich: záczym z Pychy zły lud on száleie/ Szuka płocho w WOLNOSCI omylney nádźieie. Stworzenie Stworzyćielá Cyn rąk własny iego/ Chce przenieść dármochlubny niezna Bogá swego. Nádęta myśl Pámiątkę wieczną obiecuie: Onemu to ludowi co wieżę buduie. Aż kiedy ćiężár srogi k Niebu wystáwili/ Gdy pracą BABILONSKą pośpieszne kończyli. Iuż wyniosły wierzch śięgał Niebá sklepionego/ Iuż mogli blisko doyrzeć świáłá Mieśiącznego
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: B4
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
.
Chce Bóg, żeby i mowy, i zwierzchowne sprawy, Wszytkie nasze postępki i wszytkie zabawy Z świętymi wyrokami Jego się zgadzały I od Jego dróg świętych nie odstępowały.
Chce, by Jemu Boska cześć była oddawana, A stworzeniom nie była inszym wyrządzana. Chce, żeby imię Jego było poświęcone, A w żadnej rzeczy płocho nie było wspomnione.
Chce, by wszelkie uczczenie było tym oddane, Którym po Bogu życie ma być przypisane. Gniewu, mowy gniewliwej, postępków gniewliwychj Z których mord roście, i spraw zakazuje mściwych.
Czystość serca i ciała, oczu powściąganie, Sprawiedliwość i prawda, na swym przestawanie, To są wiernych ozdoby, lecz
.
Chce Bóg, żeby i mowy, i zwierzchowne sprawy, Wszytkie nasze postępki i wszytkie zabawy Z świętymi wyrokami Jego się zgadzały I od Jego dróg świętych nie odstępowały.
Chce, by Jemu Boska cześć była oddawana, A stworzeniom nie była inszym wyrządzana. Chce, żeby imię Jego było poświęcone, A w żadnej rzeczy płocho nie było wspomnione.
Chce, by wszelkie uczczenie było tym oddane, Którym po Bogu życie ma być przypisane. Gniewu, mowy gniewliwej, postępków gniewliwychj Z których mord roście, i spraw zakazuje mściwych.
Czystość serca i ciała, oczu powściąganie, Sprawiedliwość i prawda, na swym przestawanie, To są wiernych ozdoby, lecz
Skrót tekstu: PsalArianBar_II
Strona: 655
Tytuł:
Psalmy i pieśni ariańskie
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Raków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni, psalmy
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
; byłem też ten zawsze, com raczej pokój, niźli fasoły, miłował. Ale mając skrupuł z pewnych koniektur w niektórych sprawach i postępkach, wydałem pod Stężycą pismo, bojąc się, aby na sejmie czego nie konkludowano na wieczną zmazę wolności, jako w instrukcjach znać dawano. A uczyniłem to nie płocho ani temere, bom naprzód komunikował te rzeczy dziesiąciom senatorom, którzy mi to unanimes pochwalili pod Stężycą, a niektórzy i na sejmie popierać obiecowali. Czym się stało, że zaś potym zataili, już ja wiedzieć nie mogę; ale to intentum było moje, gdzieby mi to był senat lubo pochwalił, dać mu
; byłem też ten zawsze, com raczej pokój, niźli fasoły, miłował. Ale mając skrupuł z pewnych konjektur w niektórych sprawach i postępkach, wydałem pod Stężycą pismo, bojąc się, aby na sejmie czego nie konkludowano na wieczną zmazę wolności, jako w instrukcyach znać dawano. A uczyniłem to nie płocho ani temere, bom naprzód komunikował te rzeczy dziesiąciom senatorom, którzy mi to unanimes pochwalili pod Stężycą, a niektórzy i na sejmie popierać obiecowali. Czym się stało, że zaś potym zataili, już ja wiedzieć nie mogę; ale to intentum było moje, gdzieby mi to był senat lubo pochwalił, dać mu
Skrót tekstu: OpisDostCz_III
Strona: 170
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i dostateczne rozwiedzienia rokoszu pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
naszej Atmosfery, albo gdyby kurzawy jej po niebie rozsypane ciężkością swoją spadły do niej, te zmieszane z kurzawami i waporami ziemskiemi mogłyby znaczne odmiany w powietrzu w zwierzętach, drzewach i ziołach uczynić. Kurzawy bowiem komety wielkim ciepłem wzruszone, a od dalekich i obcych krajów do nas zaniesione, mogą być nieprzyjazne ziemskim istotom. Płocho tedy postępują, którzy nieroztrząsnowszy, zdania slarych z szyderstwem odrzucają.
Jakoż jeżeli czym, tedy kurzawami swemi najbardziej ziemię zarazićby mogły komety.
Naprzód bowiem wiemy jak szkodliwe są kurzawy ziemi, Jest jaskinia we Włoszech z której kurzawy wypadające zwierzęta w krótkim czasie zabiją. Toż czyni loch Pyrmontański z którego kamienie kopią, i
naszey Atmosfery, albo gdyby kurzawy iey po niebie rozsypane cięszkością swoią spadły do niey, te zmieszane z kurzawami y waporami ziemskiemi mogłyby znaczne odmiany w powietrzu w zwierzętach, drzewach i ziołach uczynić. Kurzawy bowiem komety wielkim ciepłem wzruszone, a od dalekich y obcych kraiow do nas zaniesione, mogą być nieprzyiazne ziemskim istotom. Płocho tedy postępuią, ktorzy nieroztrząsnowszy, zdania slarych z szyderstwem odrzucają.
Jakoż ieżeli czym, tedy kurzawami swemi naybardziey ziemię zarazićby mogły komety.
Naprzod bowiem wiemy iak szkodliwe są kurzawy ziemi, Jest iaskinia we Włoszech z ktorey kurzawy wypadaiące zwierzęta w krotkim czasie zabiią. Toż czyni loch Pyrmontański z ktorego kamienie kopią, y
Skrót tekstu: BohJProg_I
Strona: 282
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
wdzięcznie ta, ani się sroma; Szydzą mędrochny, a ta, oddawszy precz jaja, Nic nie myśląc, ryżową pocznie kiszkę z kraja. Siedział za tymże żołnierz stary, brat jej, stołem, I że mu to niemiło, pokazuje czołem; Ale że bez hałasu nie może być zwada, Co miał dziś płocho zrobić, do jutra odkłada. Postrzegł dworzanin, człowiek grzeczny i majętny, Że z jego okazji żołnierz mu niechętny; Więc że na uprzedzeniu wszytka rzecz należy, Dwu poważnych przyjaciół, gdy ów jeszcze leży, Posyła z komplementem oraz i z ekskuzą, Żeby się sam, nie pannę, oszpecił tą gluzą Niepoczciwego żartu,
wdzięcznie ta, ani się sroma; Szydzą mędrochny, a ta, oddawszy precz jaja, Nic nie myśląc, ryżową pocznie kiszkę z kraja. Siedział za tymże żołnierz stary, brat jej, stołem, I że mu to niemiło, pokazuje czołem; Ale że bez hałasu nie może być zwada, Co miał dziś płocho zrobić, do jutra odkłada. Postrzegł dworzanin, człowiek grzeczny i majętny, Że z jego okazyjej żołnierz mu niechętny; Więc że na uprzedzeniu wszytka rzecz należy, Dwu poważnych przyjaciół, gdy ów jeszcze leży, Posyła z komplementem oraz i z ekskuzą, Żeby się sam, nie pannę, oszpecił tą gluzą Niepoczciwego żartu,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 548
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
celu, Nie wszyscy ślepi tego dokażą fortelu. Druga: kiedy królewskie bez wszelkiej przyczyny Spychamy z majestatu z dziwem świata syny. Czego się z tronu boim, a niesłusznie prawie, To jawnie w dożywotnej cierpimy buławie. Darmo się ze mną o to statysto wie wadzą, Kto uważy hetmańską na szlachcica władzą. Królewskich synów płocho od berła oddalać, Cudzoziemcom do niego przystępu pozwalać — Jest to kłótniom, fakcjom, skoro król świat żegna, Ba, zbrodniom drzwi otworzyć, podczas interregna, Roztyrkom, korupcjom i wszelkiej rozpuście, Czegośmy po Zygmuncie doznali Auguście. Jedna drugiej bezbożnie fakcja przeszkadza; Każda, aż do krwie przyjdzie, swego króla wsadza
celu, Nie wszyscy ślepi tego dokażą fortelu. Druga: kiedy królewskie bez wszelkiej przyczyny Spychamy z majestatu z dziwem świata syny. Czego się z tronu boim, a niesłusznie prawie, To jawnie w dożywotnej cierpimy buławie. Darmo się ze mną o to statysto wie wadzą, Kto uważy hetmańską na szlachcica władzą. Królewskich synów płocho od berła oddalać, Cudzoziemcom do niego przystępu pozwalać — Jest to kłótniom, fakcyjom, skoro król świat żegna, Ba, zbrodniom drzwi otworzyć, podczas interregna, Roztyrkom, korupcyjom i wszelkiej rozpuście, Czegośmy po Zygmuncie doznali Auguście. Jedna drugiej bezbożnie fakcyja przeszkadza; Każda, aż do krwie przyjdzie, swego króla wsadza
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 476
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987