Aby zbytnich Ogonów/ część pourzynały: Byłaby/ znich/ odzieża/ na one sieroty/ Co nagie/ nad kabatem/ ziębną/ jak za wroty. Z ostatka/ gołe ręce miałyby rękawy; Aby/ że są Kucharcze/ pozbyły niesławy. Kto zaś zgadnie ten sekret; Na co po trzewiku Modny Damy/ Wstąg wiele/ jak proporców wszyku? Mnie/ przyczynę/ Łacinnik/ do razu tłumaczy; Gdy powieda/ że Dama/ Kożę dziką/ znaczy: Więc/ wpustynią ta dzika/ by nie biegła Koża/ Wstęgami pęta nogi/ na miejsce powroza. A drugi jeszcze fortel/ czyj rożum ogłosi/
Aby zbytnich Ogonow/ część pourzynáły: Byłáby/ znich/ odźieża/ ná one śieroty/ Co nágie/ nád kábatem/ źiębną/ iák zá wroty. Z ostatká/ gołe ręce miáłyby rękawy; Aby/ że są Kuchárcze/ pozbyły niesławy. Kto záś zgádnie ten sekret; Ná co po trzewiku Modny Dámy/ Wstąg wiele/ iák proporcow wszyku? Mnie/ przyczynę/ Laćinnik/ do rázu tłumáczy; Gdy powieda/ że Dámá/ Kożę dźiką/ znaczy: Więc/ wpustynią tá dźiká/ by nie biegłá Kożá/ Wstęgámi pęta nogi/ ná mieysce powrozá. A drugi ieszcze fortel/ czyi rożum ogłośi/
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
same nabywanie rzeczy nieznajomej przez swoje nazwiska pocieszne nie przystoi, bez mankamentu nie bywa tak dalece, że kupiec przez wstrzemięźliwość śmiechu nie raz krwią plwać musi, kąsając język przy to warze swoim. Będzie to tam bowiem: „Musiu Mości panie, pokaż mi waszeć pater, materyją paruską, tylko niech będzie na niej reksen modny, a kolor amorat, potrzebny mi i pastor pod kamizelę, ba, i rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi być wzdłuż na pół przerznięty. Z dziesięci łokci para sukien nie
same nabywanie rzeczy nieznajomej przez swoje nazwiska pocieszne nie przystoi, bez mankamentu nie bywa tak dalece, że kupiec przez wstrzemięźliwość śmiechu nie raz krwią plwać musi, kąsając język przy to warze swoim. Będzie to tam bowiem: „Musiu Mości panie, pokaż mi waszeć pater, materyją paruską, tylko niech będzie na niej reksen modny, a kolor amorat, potrzebny mi i pastor pod kamizelę, ba, i rohatyna w pąsowym kolorze” i tam dalej. A cóż znowu do taksy pociesznego nie będzie! Oto ten pater, czyli parter, dwóch łokci wszyrz nie ma, musi bydź wzdłuż na pół przerznięty. Z dziesięci łokci para sukien nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 290
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
wyglądając uciesznie na majestat spod barana jako skopiec spod owce. Co po przyzwoitej purpurze, kiedy błazeńskie odzienie znaczy pod drwinami i szyderstwem człowieka. Co po godności, po fortunie i wysokiej powadze, kiedy się do oka i taksy ludzkiej nisko trzyma, opuszywszy bielistką i wiotchą popieliczką do figury służki lub skrzypiciela swojego. Niech twój modny dworzanin do mody teraźniejszej błazeńskiej zadkiem przed tobą i za tobą wierci, pozwalam, niechaj plastrami irchowymi biodra sobie okłada, fałdy łamie, grzbiet pytluje, zadek jak tarcicą taśmuje i w inwencjach pociesznego kroju i gatunku zbytkuje. Tobie bławat dyktowny, sukna okazały gatunek, guz w diamencie, włos futra czarny, krój dostatni,
wyglądając uciesznie na majestat spod barana jako skopiec spod owce. Co po przyzwoitej purpurze, kiedy błazeńskie odzienie znaczy pod drwinami i szyderstwem człowieka. Co po godności, po fortunie i wysokiej powadze, kiedy się do oka i taksy ludzkiej nisko trzyma, opuszywszy bielistką i wiotchą popieliczką do figury służki lub skrzypiciela swojego. Niech twój modny dworzanin do mody teraźniejszej błazeńskiej zadkiem przed tobą i za tobą wierci, pozwalam, niechaj plastrami irchowymi biodra sobie okłada, fałdy łamie, grzbiet pytluje, zadek jak tarcicą taśmuje i w inwencyjach pociesznego kroju i gatunku zbytkuje. Tobie bławat dyktowny, sukna okazały gatunek, guz w dyjamencie, włos futra czarny, krój dostatni,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 294
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
byli na świecie w Scjencjach, po które do nich Grecy peregrynowali, jako to Homerus Wierszopis, Licurgus, Solon Prawodawca, Plato, Pytagóras, Democrates, jako pisze Diodorus Siculus. Księża Egipscy stante jeszcze paganismô spekulizowali profundè w Arytmetyce, Geometrii, w Medycynie. Biegli też byli w czarnoksięstwie. Strój ich był piękny i modny; to szpetnie, że wieleżeństwo im pozwolone było, owszem z Siostrami brać się godziło dla dziedziczenia. Starzy tu byli dystyngwowani bardzo w poszanowaniu. Ciała zmarłych i po śmierci nie cuchniały, będąc ubalsamowane. Dzieci, ledwo nie każda, po dwoje, Matka rodzi, tak płodne Clima. Bałwochwalstwo tu ciężkie panowało, żywe
byli na świecie w Scyencyach, po ktore do nich Grecy peregrynowali, iako to Homerus Wierszopis, Lycurgus, Solon Prawodawca, Plato, Pythagoras, Democrates, iako pisze Diodorus Siculus. Xięża Egypscy stante ieszcze paganismô spekulizowáli profundè w Arytmetyce, Geometrii, w Medycynie. Biegli też byli w czarnoksięstwie. Stroy ich był piękny y modny; to szpetnie, że wieleżeństwo im pozwolone było, owszem z Siostrami brać się godziło dla dziedziczenia. Starzy tu byli dystyngwowani bardzo w poszanowaniu. Ciała zmarłych y po śmierci nie cuchniáły, będąc ubalsamowane. Dzieci, ledwo nie każda, po dwoie, Matka rodzi, tak płodne Clima. Bałwochwalstwo tu cięszkie panowało, żywe
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 552
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
mało co spocząwszy, już mrokiem, Na całą noc pobieżał dalej, spiesznym krokiem. My po dniowym spoczynku, dalej się z Dobrudzi Ku Bułgarom pomkneli, na noc do Kozłudzi Dość ludna, i osiadła jest wieś Kihajego, To jest Marszałka dworu, Wezera wielkiego. Szaraj w niej, albo Pałac, lubo nie tak modny, Ani bardzo obszerny, lecz dosyć wygodny. W tym standza Panu dana, dwór gdzie lepsza była Gospoda, stanownicza kretka rozstawiła Część Druga Kozłudzia wieś dosyć ludna Marszałka Wezerskiego.
Tęć wioskę zdobi meczet, z ciosów wystawiony: Murem, w kwadrat rzuconym w koło otoczony. Przysionek, cztery słupy kamienne, wspierają. Dach
máło co spocząwszy, iuż mrokiem, Ná cáłą noc pobieżał dáley, spiesznym krokiem. My po dniowym spoczynku, dáley się z Dobrudzi Ku Bulgárom pomkneli, ná noc do Kozłudźi Dość ludna, y osiádła iest wieś Kiháiego, To iest Marszałka dworu, Wezera wielkiego. Száray w niey, álbo Pałac, lubo nie ták modny, Ani bárdzo obszerny, lecz dosyć wygodny. W tym stándza Pánu dána, dwor gdzie lepsza byłá Gospoda, stánownicza kretka rozstáwiłá Część Druga Kozłudzia wieś dosyć ludna Marszałka Wezerskiego.
Tęć wioskę zdobi meczet, z ciosow wystáwiony: Murem, w kwádrat rzuconym w koło otoczony. Przysionek, cztery słupy kámienne, wspieráią. Dách
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 69
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom
że wprzód charci jedzą niż ogarzy.” 123. KĘDY PAPU, TAM I KAKU
Jakoż każdy na starość człek od siebie rożny! To ten z młodu tak grzeczny, tak był ochędożny, Że ledwie u drugiego w izbie obyczajniej, Niż u niego bywało w chlewie abo w stajniej: Suknia, czapka, bot modny, co dzień się mył, czesał, Co tydzień golił; teraz rzekłbyś, że świnie ssał. Nie masz w nim najmniejszego ochędóstwa znaku, Bo kędy, jako mówią, papu, tam i kaku. W tej izbie wieprze karmi, w której jada i sam; Dziesięć razy na szkucie piękniej dają flisom
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 75
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
basarunkiem. O Amory bezecne! o własności cudza! Jak was szatan subtelnym sposobem ułudza! Nic to kochać Mężatkę, nic to że ciężarna, Nic Męża zabić kazać, wszystko to rzecz marna. Pewnie marna u Panów, zwana bagatelą Gdy żonę z Mężem ślubem związaną roździelą, Potym sobie przysięgną bez świadków, Plebana, Modny Mariasz, diabeł pozwolił dla Pana. Tej mody zarwał Dawid, mający dwie żony, Śle po trzecią do łóżka, czyli do Korony. Gdzież się Michol podzieje? Abigail wruci? O jak ich sprowadzona Betsabe zasmuci? DAWID Pan swojej woli, Dawid co chce robi, Co to szkodzi, że żonę trzecią przysposobi
básarunkiem. O Amory bezecne! o włásności cudza! Ják was szátan subtelnym sposobem ułudza! Nic to kochać Mężatkę, nic to że ciężarna, Nic Męża zábić kázać, wszystko to rzecz marna. Pewnie márna u Pánow, zwána bágatelą Gdy żonę z Mężem ślubem związáną roździelą, Potym sobie przysięgną bez świadkow, Plebana, Modny Maryasż, diabeł pozwolił dla Pána. Tey mody zárwáł Dáwid, maiący dwie żony, Sle po trzecią do łożka, czyli do Korony. Gdzież się Michol podzieie? Abigail wruci? O iák ich sprowadzona Betsabe zásmuci? DAWID Pan swoiey woli, Dáwid co chce robi, Co to szkodzi, że żonę trzecią przysposobi
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 103
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
suum przymusić nie może. A jeżeli ta nie jest od rzeczy przestroga, cede potentiori? dopieroż cede potentiori et iustiori causae. Offerendum credas, qvod amissurus es , czy nie dobrze Tacyt? fortuna precari non audere iubet. Si neqveas precibus cum qvo te viribus uti credis. Toby był komplement w tych okolicznościach modny: porrigimus vinctas ad tua iura manus. A do tego Mci Panie, na kogo żeby Król ustąpił? na jakiego ex nostro Eqvestri Ordine, z Wojska? albo ten nie powstał ex Eqvestri nostro Ordine, któremu rozumiemy że dadzą. Na kogo z Panów? ale dziesiąciu nie mamy Buław, zawsze więcej czy w Koronie
suum przymuśić nie może. A ieżeli ta nie iest od rzeczy przestroga, cede potentiori? dopieroż cede potentiori et iustiori causae. Offerendum credas, qvod amissurus es , czy nie dobrze Tacyt? fortuna precari non audere iubet. Si neqveas precibus cum qvo te viribus uti credis. Toby był komplement w tych okolicznośćiach modny: porrigimus vinctas ad tua iura manus. A do tego Mći Panie, na kogo żeby Krol ustąpił? na iakiego ex nostro Eqvestri Ordine, z Woyska? albo ten nie powstał ex Eqvestri nostro Ordine, ktoremu rozumiemy że dadzą. Na kogo z Panow? ale dźieśiąćiu nie mamy Buław, zawsze więcey czy w Koronie
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 55
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733