, ozwą się wnet miechy; Ale, co pełne pienieżnej pociechy. Wysoka, sama zaleca uroda, Mała zaś, stanie za wdzięczne pieścidło; Dworkę udaje i grzeczność i moda, Ze insze w stroju wożą za nią mydło. Domatorka mi dojrzy i Ogroda; I, jako się ma na oborze bydło, Choć nie modziasta ale Gospodyni. Siła mi rządem swym w domu przyczyni. Tak rezolutnie tedy odpowiedziawszy/ że na jakąkolwiek padniesz Zonę/ musi być albo w tym/ albo w owym ukontentowanie z niej; Odpowedź swoję tym konkluduję. Na jaką tedy kolwiek moje Fata Pędzą mnie Zonę; bez wielkiej namowy, Panna lub Wdowa będzie, lub
, ozwą się wnet miechy; Ale, co pełne pięnieżney poćiechy. Wysoka, sáma záleca urodá, Máła záś, stánie zá wdźięczne pieśćidło; Dworkę udáie y grzeczność y modá, Ze insze w stroiu wożą zá nią mydło. Domátorká mi doyrzy y Ogrodá; Y, iako się ma ná oborze bydło, Choć nie modźiásta ále Gospodyni. Siłá mi rządem swym w domu przyczyni. Ták rezolutnie tedy odpowiedźiáwszy/ że ná iákąkolwiek pádniesz Zonę/ muśi bydź álbo w tym/ álbo w owym ukontentowánie z niey; Odpowedź swoię tym konkluduię. Ná iáką tedy kolwiek moie Fátá Pędzą mnie Zonę; bez wielkiey namowy, Pánná lub Wdowá będźie, lub
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 40
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
proszę! Lada w dzień z morza moja żona Wysiądzie, nic nie wątpić, że z gościńcem jakim; A jakże trzebać ją też przecie jakim takiem Przywitać podarunkiem. Niechaj pogotowiu Czeka jej ten bławacik, aza w dobrym zdrowiu — (Dalibog) — ją oglądam. Tuszę, iż niewiasta Z materii kontenta będzie, bo modziasta, Lubo niezbyt bogata. Jak się będzie zdała Tobie — nie wiem, atoli mnie się spodobała«.
Na to że mu nic on Włoch łagodnego w mowie Nie odpowiedział mając coś inszego w głowie — Chcąc mu rozerwać jakąś myślą zaprzątniony Cereber — idąc Polak takie mu androny Prawi: »Niebezpieczeństwa o jak tam gdzieś rożne
proszę! Lada w dzień z morza moja żona Wysiądzie, nic nie wątpić, że z gościńcem jakiem; A jakże trzebać ją też przecie jakiem takiem Przywitać podarunkiem. Niechaj pogotowiu Czeka jej ten bławacik, aza w dobrym zdrowiu — (Dalibog) — ją oglądam. Tuszę, iż niewiasta Z materyej kontenta będzie, bo modziasta, Lubo niezbyt bogata. Jak sie będzie zdała Tobie — nie wiem, atoli mnie sie spodobała«.
Na to że mu nic on Włoch łagodnego w mowie Nie odpowiedział mając coś inszego w głowie — Chcąc mu rozerwać jakąś myślą zaprzątniony Cereber — idąc Polak takie mu androny Prawi: »Niebezpieczeństwa o jak tam gdzieś rożne
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 82
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949