trupem nie zaprzątnął trunny/ Kładzie na głowę wieniec z drzewa Laurowego/ I tak niebezpieczeństwa uchodzi srogiego. Zastraszona/ gęstymi/ z Nieba pióronami/ Gdy dziś w Panienkach Polska wzgardziła Laurami; Snadź nieodwłóczną swoję już poczuła zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwa obróciła chlubę. I niepłonny to postrach? Jakpo śliskim ledzie/ Na Modzie/ do ruiny wszelkiej/ Polska jedzie. Moda Polskę o wzgardę Nieba przyprawiła: Moda wszelkiej niecnoty Modnych nauczyła. Moda w strojach przebiera należytą miarę: Moda niszczy w Pannach wstyd/ rwie w Małżonkach wiarę. Moda szaleć rozumne Polki nauczyła. Moda w fraszki przybrała/ z złota obnażyła. Prawieć rozum niektórych/ łańcuszków
trupem nie záprzątnął trunny/ Kłádźie ná głowę więniec z drzewá Laurowego/ Y ták niebespieczenstwá vchodźi srogiego. Zástrászona/ gęstymi/ z Niebá pioronámi/ Gdy dźiś w Pánienkách Polská wzgárdźiłá Laurámi; Snadź nieodwłoczną swoię iuż poczułá zgubę/ Ze w szyderstwo/ Panieństwá obroćiła chlubę. Y niepłonny to postrách? Iákpo śliskim ledźie/ Ná Modźie/ do ruiny wszelkiey/ Polská iedźie. Modá Polskę o wzgárdę Niebá przypráwiła: Modá wszelkiey niecnoty Modnych nauczyłá. Moda w stroiach przebierá należytą miarę: Modá niszczy w Pánnách wstyd/ rwie w Małżonkách wiárę. Modá száleć rozumne Polki náuczyłá. Modá w frászki przybráłá/ z złotá obnázyłá. Práwieć rozum niektorych/ łańcuszkow
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: B3v
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
i prawą ręką dwóch, co jedli z bliska, Tego k’sercu przytula, temu rękę ściska; Z trzeciem mruganiem, wdzięcznie z czwartem usty mówi, Dwóch nogami trącając skrycie serca łowi, Poniż siódmy — osobno siedząc od jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Cóż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem
i prawą ręką dwóch, co jedli z bliska, Tego k’sercu przytula, temu rękę ściska; Z trzeciem mruganiem, wdzięcznie z czwartem usty mowi, Dwoch nogami trącając skrycie serca łowi, Poniż siódmy — osobno siedząc od jejmości — Bierze przez pokojową kredens uprzejmości. Coż rozumiesz, co li się w tej zawiera modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 13
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształcię, w modzie, w rzyźwości, w aparencji pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc
gdzie mieszka, z tym i z owym widzieć się i rozgadać, wiadomości publicznych zasiągnąć, kapeli się chórowej nasłuchać i przed gościem albo importunem z domu uchronić. A cóż o białej płci rozumieć, których wszytka rzecz odpustów, kiermaszów i nabożeństwa na tym stoi, aby się w urodzie, w kształcie, w modzie, w rzyźwości, w aparencyi pokazać i zalecić, tego i owego do siebie pociągnąć i obligować, inszych obmówić, potępić i otak- sować. Zgoła grzyszyć i obrazić, nie chwalić i błagać P. Boga swojego. Da się to jutro widzieć w kościele, jeżeli pilno uważać będziesz. A teraz śpij zdrów. Dobranoc
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 239
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
co powiem o szlachcie, która także zruciwszy szlak przystojności swojej przy większym, coraz własnym i pospolitym ubóstwie odmianę krojów polubiła i zdziwią się nad sukniami swoimi dopiero kastrując, dopiero przyciągając do miary połcia świniego łapek, wylotów i wyłogów tak dalece, że wszytko ogółem ochędostwo nie może mieć nigdy annos discretionis, do kwartału zupełnego w modzie swojej nie statkując, a przecież ten zbytek wiele szkodzi przy uboższej szkatułce, bo kto ustawicznie chodzi za niedostatkiem mody, tak jak na poczty tracić musi na suknią. Dobrze i nad zamiar pożytecznie bywało przed laty, gdzie każda sztuka ochędostwa polskiego miała się wieczystym krojem i potem się pod szlak inszy przydała według owej do wyrozumnienia
co powiem o szlachcie, która także zruciwszy szlak przystojności swojej przy większym, coraz własnym i pospolitym ubóstwie odmianę krojów polubiła i zdziwią się nad sukniami swoimi dopiero kastrując, dopiero przyciągając do miary połcia świniego łapek, wylotów i wyłogów tak dalece, że wszytko ogółem ochędostwo nie może mieć nigdy annos discretionis, do kwartału zupełnego w modzie swojej nie statkując, a przecież ten zbytek wiele szkodzi przy uboższej szkatułce, bo kto ustawicznie chodzi za niedostatkiem mody, tak jak na poczty tracić musi na suknią. Dobrze i nad zamiar pożytecznie bywało przed laty, gdzie każda sztuka ochędostwa polskiego miała się wieczystym krojem i potem się pod szlak inszy przydała według owej do wyrozumnienia
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 295
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby się do nich chciał tyłem obrócić. Co on ledwo że uczynił, Od śmiechu się las rozlegał, A stary frant aż się pienił, Że takim żartom podlegał, Widząc, że w lisim narodzie Bez ogona nic po modzie.
Tak właśnie w mieście, a nie tylko w lesie Drwią z tego, kto co błazeńskiego wniesie. ŚWIERSZCZ I MRÓWKA
Świerszcz polny, część prześpiewawszy Lata, drugą przepląsawszy, Kiedy już przykra nadchodziła zima, Postrzegł się, ale nierychło, Że nic w spiżarni nie ma. Garło mu zaraz ucichło, Widział, że
miotełkę za sobą niepotrzebną włóczyć, Bez której mu lżej daleko. Na to drudzy lisi rzeką, Żeby się do nich chciał tyłem obrócić. Co on ledwo że uczynił, Od śmiechu się las rozlegał, A stary frant aż się pienił, Że takim żartom podlegał, Widząc, że w lisim narodzie Bez ogona nic po modzie.
Tak właśnie w mieście, a nie tylko w lesie Drwią z tego, kto co błazeńskiego wniesie. ŚWIERSZCZ I MRÓWKA
Świerszcz polny, część prześpiewawszy Lata, drugą przepląsawszy, Kiedy już przykra nadchodziła zima, Postrzegł się, ale nierychło, Że nic w spiżarni nie ma. Garło mu zaraz ucichło, Widział, że
Skrót tekstu: NiemBajkiBar_II
Strona: 352
Tytuł:
Bajki Ezopowe
Autor:
Krzysztof Niemirycz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
bajki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
sobie dyrektórów barzo rozumnych i sposobnych: albowiem Dariusz starał się, żeby byli ludzie przy nich znacznych cnot. Królowa miała przy sobie siła Panien Corek Satrapów, i sto białychgłów więźni Greckich, z między których oddzielono dwanaście żeby były ustawiczne przy Damach Francymeru Królowej, dla nauczenia polityki Greckiej, która była na ten czas w modzie: Dwaj Książęta, o których piszę przechodzili w godności wszystkich dworzanów Dariuszowych. Ariamen był piękny stanu ładne- go, rozumu pełny, serca dobrego i modestyj wielkiej, w kompanii z Damami barzo miły. Kserkses miał minę wspaniałą, siła rozumu, polityki wiele, kochający magnificencją i plezyry, a osobliwie konwersacją z damami dworu.
sobie dyrektorow barzo rozumnych y sposobnych: álbowiem Daryusz stárał się, żeby byli ludźie przy nich znacznych cnot. Krolowa miáłá przy sobie śiłá Pánien Corek Satrapow, y sto białychgłow więźni Greckich, z między ktorych oddźielono dwanáśćie żeby były ustáwiczne przy Dámách Francymeru Krolowey, dlá náuczenia polityki Greckiey, ktorá byłá ná ten czas w modźie: Dway Xiążętá, o ktorych piszę przechodźili w godnośći wszystkich dworzánow Daryuszowych. Aryamen był piękny stánu łádne- go, rozumu pełny, serca dobrego y modestyi wielkiey, w kompánii z Dámámi bárzo miły. Xerxes miáł minę wspániáłą, śiłá rozumu, polityki wiele, kocháiący magnificencyą y plezyry, á osobliwie konwersacyą z damámi dworu.
Skrót tekstu: ScudZawiszHist
Strona: A3v
Tytuł:
Historia książęcia Ariamena królewica perskiego
Autor:
Madeleine de Scudéry
Tłumacz:
Maria Beata Zawiszanka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
jakoby się dopiero wczoraj było stało. To prawda, rzekł do Amalii, żeś WMPani gdzie piękniejsza, niż moja nieboszczka żona w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiej, niż WMPani, była ubrana. Opisał jej z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, któremu się to podoba, co w jego młodości, w modzie było, wszystek strój żony swojej, a ona mu obiecała, przynajmniej na głowie i na szyj w jedną część stroju tego się sposobić. Tak się też stało, i dopiero w ciasnoopiętej jupeczce z wielkimi białymi rękawami trzy albo cztery razy wstążką przewiązanymi i w kędziorach, aż na ramionach wiszących jemu się zupełnie podobała. Syn
iakoby śię dopiero wczoray było stało. To prawda, rzekł do Amalii, żeś WMPani gdzie pięknieysza, niż moia nieboszczka żona w dzień swego wesela wyglądała, lecz ona daleko lepiey, niż WMPani, była ubrana. Opisał iey z ową radością Staruszkowi przyzwoitą, ktoremu śię to podoba, co w iego młodośći, w modzie było, wszystek stroy żony swoiey, a ona mu obiecała, przynaymniey na głowie i na szyi w iedną część stroiu tego śię sposobić. Tak śię też stało, i dopiero w ćiasnoopiętey iupeczce z wielkimi białymi rękawami trzy albo cztery razy wstążką przewiązanymi i w kędziorach, aż na ramionach wiszących iemu śię zupełnie podobała. Syn
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 174
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
nie mniej złota wagą I pereł obciążony, jak jeźdźca powagą, Wspaniałą stawiał nogę w delikatnym kroku, Z oczu, z rzędu skry drogie rzucając po boku. Perły zaś od dywdyka co w sznurach wisiały, Po piasku ślad za sobą drogi rysowały. Po bokach paikowie, młódź w pięknej urodzie I w sukien osobliwszej przystrojeni modzie, Szli na kształt paziów u nas. Suknie podkasałe, Na głowie krymki złote, w rękach dzidki małe. Przy samym zaś cesarzu czorbadziowie wkoło Szli piechotą, trzymając proste w górę czoło. Nad tym podługowate, wznosząc się, przykrycie Od złota, pereł, głowie cięży należycie, Bo z czubka białe pióra idąc w
nie mniej złota wagą I pereł obciążony, jak jeźdźca powagą, Wspaniałą stawiał nogę w delikatnym kroku, Z oczu, z rzędu skry drogie rzucając po boku. Perły zaś od dywdyka co w sznurach wisiały, Po piasku ślad za sobą drogi rysowały. Po bokach paikowie, młódź w pięknej urodzie I w sukien osobliwszej przystrojeni modzie, Szli na kształt paziów u nas. Suknie podkasałe, Na głowie krymki złote, w rękach dzidki małe. Przy samym zaś cesarzu czorbadziowie wkoło Szli piechotą, trzymając proste w górę czoło. Nad tym podługowate, wznosząc się, przykrycie Od złota, pereł, głowie cięży należycie, Bo z czubka białe pióra idąc w
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 459
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
zaraz jako wróble na sowę Dziw, dziw, Zaraz palcem pokazują zaraz mówią że ten strój pamięta potop. O Damach i ich wymysłach nic niemowię bo bym tę wszystkę Księgę tą zapisał materyją. I ta tedy moda weszła wszystkich w zwyczaj którą my w Nieśliśmy Z Daniej ex necessitate . Gdy Żołnierze przyjechali w tej modzie nie mogła się w Warszawie nadziwić królowa Ludwika z Frącymerem, to ich tak sobie do koła obracali a oglądali Ciesząc się. I choć tez drugi miał dobrą suknią to się ustroił w drelich pstry kiedy kto chciał co wydrwic na królu. Dano nam tedy na ten czas zasług zeskarbu za dwie tylko Ćwierci które ja odebrawszy
zaraz iako wroble na sowę Dziw, dziw, Zaraz palcem pokazuią zaraz mowią że ten stroy pamieta potop. O Damach y ich wymysłach nic niemowię bo bym tę wszystkę Xięgę tą zapisał materyią. I ta tedy moda weszła wszystkich w zwyczay ktorą my w Niesliśmy Z Daniey ex necessitate . Gdy Zołnierze przyiechali w tey modzie nie mogła się w Warszawie nadziwić krolowa Ludwika z Frącymerem, to ich tak sobie do koła obracali a oglądali Ciesząc się. I choc tez drugi miał dobrą suknią to się ustroił w drelich pstry kiedy kto chciał co wydrwic na krolu. Dano nąm tedy na tęn czas zasług zeskarbu za dwie tylko Cwierci ktore ia odebrawszy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 79v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688
em dziką, domowąm dał zwierzynę świeżą, Wszytkiego się, i chleba przebrało; więc z dzieżą, Jeśli się chcecie dłużej, bracia moi, bawić, Miasto mając opodal, każę wam postawić. Na tym przestać, kto starej przypowieści wiadom, Podufały przyjaciel powinien, co ma dom. Mieszkiem konwersacyją płacić nie masz w modzie; Siedzieć też nic ku rzeczy na suchu, o głodzie. Piątek, ryb pasz, woda jest, włok jest; nie zawiodę, Chcecieli, wspominając na ryby, pić wodę. Po czymże by szczyrego poznać przyjaciela? Przynieś, chłopcze, z piwnice czop na stół z achtela. Ochota w gospodarzu,
em dziką, domowąm dał zwierzynę świeżą, Wszytkiego się, i chleba przebrało; więc z dzieżą, Jeśli się chcecie dłużej, bracia moi, bawić, Miasto mając opodal, każę wam postawić. Na tym przestać, kto starej przypowieści wiadom, Podufały przyjaciel powinien, co ma dom. Mieszkiem konwersacyją płacić nie masz w modzie; Siedzieć też nic ku rzeczy na suchu, o głodzie. Piątek, ryb pasz, woda jest, włok jest; nie zawiodę, Chcecieli, wspominając na ryby, pić wodę. Po czymże by szczyrego poznać przyjaciela? Przynieś, chłopcze, z piwnice czop na stół z achtela. Ochota w gospodarzu,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 121
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987