ciężkim gąsiorze/ lub za szyję dyszę/ Sonet nie smaczny dumając Rytm piszę. Nietak pałają Etnejskie kominy Kiedy w nich Vulkan swe wygrzewa Szyny/ Nietak i owe/ a straszne zaiste/ Z Wezuwia lochy istrzą się siarczyste. Jako ja nędzny pałam Wogniu żywym Wsadzu zamkniony nieźmiernie tęskliwym Szkodliwą wilgoć wypędzając razem/ Z mokrego Ciała/ Ogniem i Żelazem. Ale cóż czynić przez ognie przez miecze Nabywaj zdrowia mizerny człowiecze/ Przez srogie Syttes scylle i Charybdy/ Aześ go stracił nie opłaczesz nigdy. Już do dalekiej Zeglowałbyś Tule/ I do ostatniej wyzął się koszule/ Bo co mi Floty co plony Hiarby Co i bez zdrowiaKraezusowe skarby. Wszak
ćięzkim gąśiorze/ lub zá szyię dyszę/ Sonet nie smáczny dumáiąc Rythm piszę. Nieták pałáią Ethneyskie kominy Kiedy w nich Vulkąn swe wygrzewa Szyny/ Nieták y owe/ á strászne záiste/ Z Wezuwia lochy istrzą się śiárczyste. Iáko ia nędzny pałam Wogniu żywym Wsadzu zámkniony nieźmiernie tęskliwym Szkodliwą wilgoć wypędzáiąc rázęm/ Z mokrego Ciáłá/ Ogniem y Zelázem. Ale coż czynić przez ognie przez miecze Nábyway zdrowia mizerny człowiecze/ Przez srogie Syttes scylle y Chárybdy/ Aześ go stráćił nie opłaczesz nigdy. Iuż do dálekiey Zeglowałbyś Thule/ Y do ostátniey wyzął się koszule/ Bo co mi Flotty co plony Hiárby Co y bez zdrowiaKraezusowe skárby. Wszák
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 212.
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
polękały się bestie, Wiatry dęły tchem pałającym, Ptak się nie ozwał, zioła szatkęswą z rozmaitych farb ozdobioną straciły. Cedry, Dęby, Libany, wywrotem padały krusząc o skały wyniosłą ozdobę swoję. T. Ja tak rozumiem, iż Arystoteles nie mogąc (gdy żył) dość przyczyny, i pojąć natury następowania i ustępowania mokrego, pewnieby tejże minuty skonać musiał, nie wyrozumiawszy skąd pochodzi, iż się górne materie ziemskich lękają własności. B. Obaczywszy tak wielkei owszem największe niebezpieczeństwo, obawiając się aby wszystko wzgórę nogami z męj przyczyny obróciwszy się nie wpadło, w przepaści piekielne, w tejże minucie nie zamarszczone czoło, i wesołe oko
polękały się bestye, Wiátry dęły tchem pałáiącym, Ptak się nie ozwał, źiołá szátkęswą z rozmáitych farb ozdobioną stráćiły. Cedry, Dęby, Libány, wywrotem padáły krusząc o skáły wyniosłą ozdobę swoię. T. Ia ták rozumiem, iż Aristoteles nie mogąc (gdy żył) dość przyczyny, y poiąć nátury nástępowánia y ustępowánia mokrego, pewnieby teyże minuty skonáć musiał, nie wyrozumiáwszy zkąd pochodźi, iż się gorne materye źiemskich lękáią własnośći. B. Obaczywszy ták wielkei owszem naywiększe niebespieczeństwo, obawiáiąc się áby wszystko wzgorę nogámi z męy przyczyny obroćiwszy się nie wpádło, w przepáśći piekielne, w teyże minućie nie zámárszczone czoło, y wesołe oko
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 108
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
czołnie, wiosłem o wodę zawadzając coło popycha: tak że też gdy pływa iż się waży, czyni się lżejszym, i kto się lepiej uważać może z mniejszą pracą pływa. pływa zaś dla tego że się o wodę opierając dłoniami podrzuca, i co w wode iść pocznie znowu się podrzuci. 35. Czemu, gdy mokrego pióra koniec do inkaustu kto przytknie, inkaust w się ciągnie? Każdy likwor ma swoję przyrodzoną grubość: tak że wyciągnionym być nie może, aż gwałtem: jako gdy wodą, abo olejem kto deskę poleje, gdy ją potym nachyli, tedy olej w niejakiej zostaje grubości, która się dobrowolnie nie rozmaże, ale z gwałtem
czołnie, wiosłem o wodę záwadzáiąc coło popycha: ták że też gdy pływa iż się waży, czyni się lżeyszym, y kto się lepiey uważáć może z mnieyszą pracą pływa. pływa záś dla tego że się o wodę opieráiąc dłoniámi podrzuca, y co w wode iść pocznie znowu się podrzući. 35. Czemu, gdy mokrego piorá koniec do inkaustu kto przytknie, inkaust w się ćiągnie? Káżdy likwor ma swoię przyrodzoną grubość: ták że wyćiągnionym bydz nie może, aż gwałtem: iako gdy wodą, ábo oleiem kto deskę poleie, gdy ią potym náchyli, tedy oley w nieiákiey zostáie grubośći, ktora się dobrowolnie nie rozmáże, ále z gwałtem
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 64
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
hałunu funtów trzy: to wszytko warz długo aż trzecia część ubędzie/ czego jeślić nie stanie/ tąż miarą nawarz tak sieła/ ileć będzie dosyć do obmycia: tym tedy mocząc chustę abo wielką gębkę/ przeciwko sierści przemywaj co najcieplej możesz/ przemywszy tamże na miejscu ciepłym osusz/ i chustami wytrzy nie wodząc mokrego na chłód. Po takowej łaźni abyś jeszcze bezpieczniejszy był zdrowia jego/ taki plastr uczyń: Weźmi mąki pszennej spolnych garści sześć/ którą z octem prawie mocnym rozmieszaj wolno/ ktemu w proch stłuczonego hałunu/ soli prostej/ krwie smoczej/ sanguis draconis w Aptece nazwanej/ każdego z tych funt jeden. To wszytko zmieszaj
háłunu funtow trzy: to wszytko warz długo áż trzećia część vbędźie/ czego ieslić nie sstánie/ tąż miárą náwarz ták śiełá/ ileć będźie dosyć do obmyćia: tym tedy mocząc chustę ábo wielką gębkę/ przećiwko śierśći przemyway co nayćiepley możesz/ przemywszy támże ná mieyscu ćiepłym osusz/ y chustámi wytrzy nie wodząc mokrego ná chłod. Po tákowey łáźni ábyś ieszcze bespiecznieyszy był zdrowia iego/ táki plastr vczyń: Weźmi mąki pszenney spolnych gárśći sześć/ ktorą z octem práwie mocnym rozmieszay wolno/ ktemu w proch stłuczonego háłunu/ soli prostey/ krwie smoczey/ sanguis draconis w Aptece názwáney/ káżdego z tych funt ieden. To wszytko zmieszay
Skrót tekstu: DorHip_I
Strona: Ciijv
Tytuł:
Hippica to iest o koniach księgi_I
Autor:
Krzysztof Dorohostajski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
wyrzuca/ tak że na dwie mile i dalej/ nikt tam koło onej góry mieszkać nie może i nie śmie: do tego, wrzask, krzyk i lament wlasnie ludzki też tam słychać. Płomien on zniej występujący ani papieru ani płótna/ i tym inszych podobnych suchych rzeczy nie pali/ ale co tylko ziwego abo mokrego zarwie w okamgnieniu to pali/ z tądże im barziej tam Rok bywa mokrzejszy tym więtszy się on płomien ukazuje/ osobliwie Zimie kiedy wiele śniegu napada. Obłudy teźrozmaite tym co tam nie daleko niej mieszkają/ także i ludzie niektórzy z tych co niedawno przed tym beli pomarli: się pokazują/ których gdy pytają/ co tu
wyrzuca/ tak źe ná dwie mile y daliey/ nikt tám koło oney gory mieszkáć nie moźe y nie śmie: do tego, wrzask, krzyk y láment wlasnie ludzki teź tám słychać. Płomien on zniey występujący áni pápieru áni płotná/ y tym inszych podobnych suchych rzeczy nie pali/ ale co telko źywego ábo mokrego zárwie w okámgnieniu to pali/ z tądźe im bárziey tam Rok bywa mokrzeyszy tym więtszy śię on płomien ukázuie/ osobliwie Zimie kiedy wiele sniegu nápáda. Obłudy teźrozmaite tym co tam nie dáleko niey mieszkáją/ takźe y ludźie niektorzy z tych co niedawno przed tym beli pomárli: się pokázuią/ ktorych gdy pytáją/ co tu
Skrót tekstu: VetIsland
Strona: 56
Tytuł:
Islandia albo Krótkie opisanie Wyspy Islandii
Autor:
Daniel Vetter
Miejsce wydania:
Leszno
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, relacje
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638