możesz abo w czym inszym namoczyć przez godzin dwadzieścia i cztery/ a nie insze jedno czymby się brzemienna nie brzydziła/ w to przecedziwszy/ kawalce pigwy/ abo gruszki namocz tak długo/ ażby w się nabrały dobrze/ wyjąwszy ususz je dobrze/ i znowu namocz susząc je/ tyle razy/ ażby cale mokrość w się wzięły/ bo tak potężnie purgować będą. Poczwarte osobliwie/ aby purgujące lekarstwo było dane/ gdy rzecz jest wątpliwa/ abowiem jeśli choroba przez się śmiertelna jest/ bezpieczniejsza jest nie purgować ich/ aby potym śmierci na lekarza nie złożono. Którym zaś pewna nadzieja żywota może być przyślubiona/ aby w większe niebezpieczeństwo
możesz ábo w czym inszym námoczyć przez godźin dwádźieśćiá y cztery/ á nie insze iedno czymby się brzemienna nie brzydźiłá/ w to przecedźiwszy/ káwálce pigwy/ ábo gruszki námocz tak długo/ áżby w śię nábráły dobrze/ wyiąwszy vsusz ie dobrze/ y znowu námocz susząc ie/ tyle rázy/ áżby cále mokrość w śię wźięły/ bo ták potężnie purgowáć będą. Poczwarte osobliwie/ áby purguiące lekárstwo było dáne/ gdy rzecz iest wątpliwá/ ábowiem ieśli chorobá przez się śmiertelna iest/ bespiecznieysza iest nie purgowáć ich/ áby potym śmierći ná lekárzá nie złożono. Ktorym záś pewna nádźieiá żywotá może być przyślubiona/ áby w większe niebespieczenstwo
Skrót tekstu: CiachPrzyp
Strona: Hv
Tytuł:
O przypadkach białychgłów brzemiennych
Autor:
Piotr Ciachowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki, traktaty
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
. Ostatek/ od 20 (10) Maja/ aże do 20. (10) Czerwca/ dobrą otuchę daje/ który też/ jako się nie inaczej spodziewam/ wdzięczną i sposobną Wiosenną pogodą świat nabawi/ chybacoby się na ostatku przytrafić mogło/ gdzie chłodnych nocy poranków oczekawam/ więcciby też i na niektórych miejscach szkodliwa mokrość się snadno Zjawić mogła/ gdyby tylko Bóg z inszej strony inne niewczasy łaskawie oddalić raczył! Nasienie rozmaitych wad/ które zimie jest wysiane/ teraz już zazielenieje i zakwitnie/ i niejednemu/ jeśli tego świata nie skróci/ tedyć mu przecie żalu niemałego przyczyną będzie. Wiernym sługom Marsowym/ gdy aż do tego czasu zimie/
. Ostátek/ od 20 (10) Maiá/ áże do 20. (10) Czerwcá/ dobrą otuchę dáie/ ktory tesz/ iáko śię nie ináczey spodźiewam/ wdzięczną y sposobną Wiosenną pogodą świát nábáwi/ chybácoby śię ná ostátku przytráfić mogło/ gdźie chłodnych nocy poránków oczekawam/ więcćiby też y ná niektorych mieyscách szkodliwa mokrość śię snádno ziáwić mogłá/ gdyby tylko Bog z inszey strony inne niewczásy łáskáwie oddalić ráczył! Naśienie rozmáitych wad/ ktore źimie iest wyśiane/ teraz iuż záźielenieie y zákwitnie/ y nieiednemu/ iesli tego świátá nie skroći/ tedyć mu przećie żalu niemáłego przyczyną będźie. Wiernym sługom Mársowym/ gdy áż do tego czásu źimie/
Skrót tekstu: FurUważ
Strona: F
Tytuł:
Astrophiczne uważanie o ułożeniu powietrza
Autor:
Stefan Furman
Drukarnia:
Dawid Frydrych Rhetiusz
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
kalendarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664
zagniewanych z których ognista para wychodzi, pełna wilgotności która mu przeszkadza aby nie palił. Pokazuje się na czas i smok na powietrzu, a ten jest obłok zapalony na ziemię upadający, w którym części nie dobrze oświecone zdadzą się modremi, kręcić się zda, że jedne części cięższe prędzej upadają niż drugie lzejsze, wydawa krzykanie mokrość z ogniem walcząca. Zdadzą się i gwiazdy padające, a te są materia zgromadzona na powietrzu i z niego na ziemię spadająca. Pokazują się ognie na powietrzu które skaczą, i dla tego je zowią kozami skaczączemi a te są materia nie oraz wszytka zapalona, ale jakobyś gromadkę prochu jednę po drugiej zapalal: a gdy
zágniewánych z ktorych ognista pará wychodźi, pełna wilgotności ktora mu przeszkádza áby nie palił. Pokázuie się ná czás y smok ná powietrzu, á ten iest obłok zápalony ná źięmię vpadáiący, w ktorym części nie dobrze oświecone zdádzą sie modremi, kręcić się zda, że iedne częsći ćięższe prędzey vpadáią niż drugie lzeysze, wydawa krzykánie mokrość z ogniem walcząca. Zdádzą się y gwiazdy padáiące, á te są máteria zgromádzona ná powietrzu y z niego ná ziemię spadáiąca. Pokázuią się ognie ná powietrzu ktore skáczą, y dla tego ie zowią kozámi skáczączemi á te są máterya nie oraz wszytka zápalona, ále iákobyś gromadkę prochu iednę po drugiey zápalal: á gdy
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 34
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
nogami to nagradza. 112. Czemu kokosz nie rada pływa? Nie tylo iż do tego nóg nie ma sposobnych, ale iż jej pierze nie są tak gęste i zlepione jako w gęsi, i tak woda przez nie przechodzi, nie są też tak tłuste i woda je przejmuje, i ciało czuje zimno od wody, mokrość też łacno szkodzi, gdyż i same zaduchy wodne gdy się na deszcz podnoszą a ciała ich się tykają, gnuśnieją kokoszy i sowieją. 124. Czemu psów kąsających się wodą polewają? Cholera się po psie rozchodzi, i onego rozpala, woda zwłaszcza zimna chłodzi i gasi, a tożby i innym bydlętom zagniewanym pomogło ku
nogámi to nagradza. 112. Czemu kokosz nie rádá pływa? Nie tylo iż do tego nog nie ma sposobnych, ále iż iey pierze nie są ták gęste y zlepione iáko w gęśi, y ták woda przez nie przechodźi, nie są też ták tłuste y woda ie przeymuie, y ćiało czuie źimno od wody, mokrość też łácno szkodzi, gdyż y same zaduchy wodne gdy się na descz podnoszą á ćiałá ich się tykáią, gnuśnieią kokoszy y sowieią. 124. Czemu psow kąsaiących się wodą polewaią? Cholera się po pśie rozchodzi, y onego rozpála, woda zwłaszcza źimna chłodzi y gáśi, á tożby i innym bydlętom zagniewanym pomogło ku
Skrót tekstu: TylkRoz
Strona: 188
Tytuł:
Uczone rozmowy
Autor:
Wojciech Tylkowski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1692
Data wydania (nie wcześniej niż):
1692
Data wydania (nie później niż):
1692
; iż nie jest sposobne ku rozmnożeniu zwierząt/ i drzew domowych/ acz je poczytają za zdrowe. Przetoż tam bydło jest drobne/ i posiane rzeczy abo sadzone/ częstokroć się nie dostawają. Grunty/ będąc jakby wymokłe od wód/ po więtszej części są podłe i piaszczyste: i przetoż tam i suchość i mokrość zbytnia/ łacno psują zboża. Zima tam trwa 7. miesięcy mniej abo więcej; a jednak tam przecię jest dostatek zboża (ale go też indziej nie wywożą) jęczmieniów/ pastwisk/ a za tym i rogatego bydła/ tak domowego jako i dzikiego. Frukty Moskiewskie są jabłka/ orzechy/ kłukwy/ tarnki: inszych
; iż nie iest sposobne ku rozmnożeniu źwierząt/ y drzew domowych/ ácz ie poczytáią zá zdrowe. Przetoż tám bydło iest drobne/ y pośiáne rzeczy ábo sádzone/ częstokroć się nie dostawáią. Grunty/ będąc iákby wymokłe od wod/ po więtszey częśći są podłe y piasczyste: y przetoż tám y suchość y mokrość zbytnia/ łácno psuią zbożá. Zimá tám trwa 7. mieśięcy mniey ábo więcey; á iednák tám przećię iest dostátek zboża (ále go też indźiey nie wywożą) ięczmieniow/ pástwisk/ á zá tym y rogátego bydłá/ ták domowego iáko y dźikiego. Frukty Moskiewskie są iábłká/ orzechy/ kłukwy/ tarnki: inszych
Skrót tekstu: BotŁęczRel_III
Strona: 56
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. III
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, Obiemaby rękoma świat gonił od siebie.” POWIEŚĆ IX.
W jednem mieście przyszło mi raz kazanie czynić. Trafiłem na słuchacze oziębłe, w rozum umarłe i prawie nic nierozumiejące. Obaczyłem, że słów moich nie rozumieli, abo też rozumieć nie chcieli; choć ogień chęci mojej do nauczania był zapalony, ale mokrość rozumu ich jąć się mu nie dopuściła. Żałowałem tedy onych kosztownych słów, iż bydłu takie rzeczy przyszło mi powiedać i jakoby zwierciadło przed ślepymi trzymać. A cóż kiedy wrota rozumu mego tak otwarte były, że jako łańcuch mowę swą przedłuży wszy, do tegom kresu ją był przywiódł, iż była tak bliska nauka moja
, Obiemaby rękoma świat gonił od siebie.” POWIEŚĆ IX.
W jedném mieście przyszło mi raz kazanie czynić. Trafiłem na słuchacze oziębłe, w rozum umarłe i prawie nic nierozumiejące. Obaczyłem, że słów moich nie rozumieli, abo też rozumieć nie chcieli; choć ogień chęci mojéj do nauczania był zapalony, ale mokrość rozumu ich jąć się mu nie dopuściła. Żałowałem tedy onych kosztownych słów, iż bydłu takie rzeczy przyszło mi powiedać i jakoby zwierciadło przed ślepymi trzymać. A cóż kiedy wrota rozumu mego tak otwarte były, że jako łańcuch mowę swą przedłuży wszy, do tegom kresu ją był przywiódł, iż była tak blizka nauka moja
Skrót tekstu: SaadiOtwSGul
Strona: 86
Tytuł:
Giulistan to jest ogród różany
Autor:
Saadi
Tłumacz:
Samuel Otwinowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1610 a 1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
I. Janicki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Świdzińscy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1879